Raz! dwa! trzy! Kopciuszek suknią już okryty,
Z białego atlasu, z lamy złotolitej;
Lśnią od cudnych pereł włoski uczesane,
A na małych nóżkach pantofelki szklane.
„A gdzież jest kareta?“ „Zaraz się uczyni —
Wzięła czarodziejka pół ogromnej dyni,
Cztery myszki wprzęgła, złapała dwa szczurki:
„To stangret i lokaj mojej chrzestnej córki.“
Czarnoksięską laskę podniosła do góry:
W sążnistych wąsaczy zmieniają się szczury,
Z dyni jest karoca — i nie bylejaka!
A z każdej masz myszki białego rumaka.
Dziewczę na ten widok, aż w rączki zaklaska:
„Moja chrzestna matko! toż to jak z obrazka!
Toć to jakby z bajki cała ta parada!“
A wróżka jej rzecze: „Niech królewna wsiada!
Baw się, tańcuj, śpiewaj, lecz gdy na zegarze
Dwunastą godzinę wskazówka pokaże,
Musisz bal opuścić, bo prysną me czary,
I ty znowu będziesz w swej spódniczce szarej;
Z twoich białych koni myszki się uczynią,
Szczurek będzie szczurkiem, dynia będzie dynią.“
Stangret palnął z bata, pędzi w cwał do miasta,
A z oddali słychać: „Pamiętaj! Dwunasta!“