<<< Dane tekstu >>>
Autor Adam Naruszewicz
Tytuł Bankrut
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ADAM NARUSZEWICZ.
BANKRUT.
(Z SATYRY „REDUTY“).

Owóż masz! Jedzie w modnej jegomość karocy.
Ma parę takich na dzień, a jednę do nocy.
Co za przepych na koniach! co za szór i siatki!
Mógłby za nie wyżywić i żonę i działki
Niejeden biedny rolnik, co się długo pocił,
By pan gnuśny z łez jego grzbiet szkapie ozłocił.
Wygląda, by kość święta z krzyształowej skrzynie:
Po sukniach, ekwipażu i po hojnej minie
Powiedziałbyś, że to pan. Istnać to gołota
Kryje się wśród jedwabiu i jasnego złota.
Zostawił-ci mu ojciec, smażywiecheć szczery,
Jedząc chleb za pieczyste, rzodkiew za selery,
Kilka włości obszernych, jak testament pisze;
Teraz się przy nim został tylko klucz Hołysze,
Wioseczka Pożyczanka z karczmą Nieoddajem.

Reszta poszła, chwalebnym świstaków zwyczajem,
Na oferty miłosne, na smaczne obiady,
Na fabryki rozkoszne z pochlebców porady,
Na dwór, z łuszczybochenków nikczemnych złożony.
Jeździł, nie wiedzieć po co, raz do Barcellony,
Dwakroć do Włoch; dwa razy i Londyn i Bernę
Odwiedził, skąd nam jednę przywiózł ficygernę
Z kilką modnych wachlarzów. Wionęły pieniądze;
Pycha tylko została i niesforne żądze,
Jakby dawną utrzymać choć w nędzy figurę.
Zaledwo mu dłużnicy nie obedrą skórę.
Niemasz kupca, patrona i klauzury mniszej,
Lub kędy utajony kapitalik dyszy,
Żeby go nie wymodlił, wypłakał, wymęczył.
Czy mu kto lada łajdę i błazna nastręczył,
Że ma sumkę, z szachrajstwa długiego nabytą,
Czy piwkiem robi sobie zysk i akwawitą:
Wnet doń posły wyprawia o jej pożyczenie,
Zawinąwszy w papierek honor i sumienie.
Teraz u kominiarza stu talerów szuka;
U stróża wziął dwanaście, dziesięć u hajduka,
Dziesięć z płaczem wycisnął, co pod świętym Janem
Przedaje baba krupy, siedząc za straganem....
Czem jeździ, w co się stroi, gdzie mieszka, czem płaci:
Cudze to są nabytki, jak owa w postaci
Nadobnych się piór kawka próżną chlubą jeży.
Ano, gdyby tu każdy do swojej łupieży
Rękę ściągnął, -szewc zerwał niepłatne trzewiki,
Krawiec porwał za suknię, szmuklerz za guziki,
Włoch czuprynę znienacka nabawił napaści,
Że mu z pudrem pachnącej nie zapłacił maści,
Więc i drudzy dłużnicy poczęli się srożyć,
Możnaby go jak świątka na ołtarzu złożyć,
Ze, światowych marności nie chcąc dalej zażyć,
Dał się z pana odartus zupełnie obnażyć....
Znowu się nadmiesz pierzem, gołoto obrzydła,

Wyrwawszy polskim ptakom i ogon i skrzydła.
Najpewniejszy to sposób do wszystkiego mienia:
Chciwość, przemoc bez kary, rozum bez sumienia.

(1778)[1].





  1. Bankrut. Tak nazwaliśmy część satyry p. t. „Reduty“, malującej przeróżne typy stołeczne (warszawskie).
    Kość święta z kryształowej skrzynie — relikwje: ekwipaż — powóz: gołota — człowiek bez żadnego mienia, „goły“: smażywiecheć — skąpiec, sknera; klucz — grupa majątków ziemskich: świstaków — ludzi lekkomyślnych; na oferty miłosne — na ofiary, podarunki m.; z łuszczybochenków — z wyjadaczy; Barcellona — miasto w Hiszpanji; Berna (Berno) — miasto w Szwajcarji: ficygerna — kobieta lekkich obyczajów, kokota: klauzury — celi (mniszej): akwawitą — wódka; zawinąwszy w papierek honor i sumienie — poręczając podpisem oddanie długu w terminie bez możności dotrzymania zobowiązań: do swojej łupieży — do tego, co jemu pan ów złupił, zrabował: dał się z pana obnażyć — dał się obedrzeć ze wszystkiego, co jest „pańskie“.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Naruszewicz.