Barcie i kłody w Polsce/Część ogólna

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stefan Blank-Weissberg
Tytuł Barcie i kłody w Polsce
Wydawca Polskie Towarzystwo Zootechniczne
Data wyd. 1937
Druk Drukarnia Techniczna Sp. Akc.
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

CZĘŚĆ OGÓLNA

Zapoznawszy się w ogólnych zarysach z tym, jakie typy uli kłodowych występują w granicach Rzeczypospolitej, należy rozważyć jeszcze trzy zagadnienia: 1) na jakich terenach występują opisane poprzednio formy, 2) jakie jest ich pochodzenie i od jak dawna są one na ziemiach polskich używane oraz 3) jaki jest stosunek polskich uli kłodowych do innych form uli nierozbieralnych, używanych na graniczących z Polską ziemiach.


fot. Kochanowski
Ryc. 54. Barć służąca jednocześnie jako stojło. Linnica, pow. grodzieński.

Pierwsze z poruszonych tu zagadnień jest do rozwiązania bezwzględnie najłatwiejsze, gdyż do rozstrzygnięcia go wystarczą odpowiednie badania w terenie, względnie chociażby informacje rozrzucone w szeregu artykułów w pismach pszczelarskich, etnograficznych i krajoznawczych. Już na podstawie danych zawartych w literaturze stwierdzić można, że zarówno barcie jak i ule kłodowe dawniej jak i obecnie występują na obszarze całej Rzeczypospolitej z wyjątkiem Wołynia i Małopolski wschodniej, gdzie, mimo że dawniej były znane, obecnie zastępują je dziuplanki i leżaki podolskie. Co się tyczy poszczególnych form, to kłody-stojaki zajmują cały ten obszar, przy czym formy ze śniotami znajdują się tylko na północy i północo-wschodzie, a formy bez śniotów na całym wymienionym obszarze z wyjątkiem Polesia. Kłody-leżaki, znacznie mniej od stojaków liczne, znajdują się w większej ilości na kresach północno wschodnich oraz wyspowo na terenie województw środkowych (np. pow. biłgorajski jest taką wyspą, gdzie kłody-leżaki używane są w znacznie większej liczbie od kłód-stojaków). Terenem stawek, kłód na staniach oraz kłód na sochach jest Polesie w rozumieniu fizjograficznym tj. poza województwem poleskim północna część województwa wołyńskiego oraz południowa część województwa nowogrodzkiego. Spotkać je jednak można tak samo, chociaż w mniejszej stosunkowo ilości, i na obszarach położonych na północ od Polesia. Z powyższego wynika, że pod wielu względami jest Polesie odnośnie do uli kłodowych najcharakterystyczniejszą dzielnicą Polski, znajdują się tam bowiem wszystkie pod względem ustawienia formy kłód z tym tylko zastrzeżeniem, że wszystkie one zaopatrzone są w śnioty.
Rozstrzygnięcie sprawy dawności historycznej oraz pochodzenia poszczególnych form uli będzie oczywiście od powyższego znacznie trudniejsze. Zabytki archiwalne oraz zabytki dawnego prawodawstwa zawierają aż do wieku XIV wyłącznie dane co do gospodarki bartnej. Tłumaczyć to sobie można tym, że gospodarka bartna więcej nastręczała okazji do sporów i z tego też powodu częściej znacznie musiała być obiektem zarówno prawa pisanego jak i rozpraw sądowych niż gospodarka w ulach ustawionych w pasiece w pobliżu domostwa właściciela. To też z zabytków piśmienniczych pochodzących z okresu aż do wieku XIV włącznie możemy sądzić właściwie tylko o dużym znaczeniu oraz o rozwoju bartnictwa w owych czasach, ale z braku w nim danych o gospodarce pasiecznej nie można wyciągnąć wniosku dotyczącego braku pasiek w tym czasie. Natomiast mimo braku dostatecznych danych pod tym względem nie będzie, zdaje mi się, zbyt śmiały wniosek, że gospodarka bartna oraz budowa barci na ziemiach polskich w czasach nawet przedhistorycznych poczynając od zamieszkania tu Słowian nie różniła się od gospodarki bartnej w wiekach późniejszych. Wskazuje to na brak jakichkolwiek zmian w budowie barci oraz gospodarce w nich na przestrzeni tego okresu historycznego, który pod tym względem znamy. Pogląd ten potwierdzają poza tym zabytki dawnego prawa bartnego, które bynajmniej na jakiekolwiek różnice między dawną gospodarką bartną a obecną nie wskazują.


fot. Weissberg
Ryc. 55. Dwa stojaki poleskie ustawione jeden na drugim, zastępującym znajdujące się opodal w tejże pasiece sochy. Zamosze, pow. łuniniecki.

Pierwsze dane historyczne odnoszące się do gospodarki pasiecznej na ziemiach naszych pochodzą z wieku XV (por. Dąbkowski 1923 str. 15—16). Wskazują one na istnienie w tym czasie uli domowych w odróżnieniu od barci leśnych, nie mówią jednak nic, ani też nie zawierają danych, które umożliwiłyby zorientowanie się o jakich mianowicie ulach domowych jest mowa. Więcej już wiadomości co do rodzajów uli mamy z wieku XVI. Zarówno wymieniona już (str. 32) ustawa obowiązująca w województwie połockim (por. Hedemann 1934) jak i postanowienia Statutu Litewskiego dowodzą istnienia w tym czasie zarówno kłód-stojaków jak i stawek. Zresztą posiadamy nawet pochodzącą z tego wieku rycinę, wyobrażającą pasiekę złożoną niewątpliwie z kłód-stojaków (Brückner 1937). Co do momentu pojawienia się kłód-leżaków i kłód na staniach i sochach, to aż do początku wieku XIX żadnych danych nie znam.
Wobec więc tak skąpego materiału historycznego, zorientowanie się co do pochodzenia poszczególnych typów uli kłodowych, obecnie występujących w Polsce, możliwe jest tylko metodą porównawczą oraz metodą transponowania zjawisk obecnie jeszcze zachodzących na okresy przeszłe.
Schemat przedstawiony na ryc. 53[1] szereguje omówione w poprzednim rozdziale formy na podstawie ich największego podobieństwa. Jest on więc schematem na pozór zupełnie sztucznym, mogącym co najwyżej rościć pretensję do prawdopodobieństwa. Niektóre jego fragmenty jednak dadzą się mniej lub bardziej ściśle udowodnić. Jeżeli mianowicie zastanowimy się nad górnym jego szeregiem, obrazującym rozwój ula na kresach północno-wschodnich, a ściślej rzecz biorąc na Polesiu, to przejście od barci do stawki nie wspominając już o tym, że rozpoczęło się ono conajmniej czterysta z górą lat temu i odbywało się niejednokrotnie na Polesiu w wieku XIX (Moszyński 1928), odbywa się niekiedy nawet i obecnie[2]). Ryc. 54 pochodząca wprawdzie nie z Polesia a z Grodzieńszczyzny przedstawia drzewo bartne służące jednocześnie jako stojło. Jest to więc wskazówka, że czasami te dwie formy budowy pomieszczeń dla pszczół występują nawet równocześnie. Przejście od stojła do stani i od stani do sochy potwierdza cały szereg form przejściowych, które na Polesiu są nadzwyczaj częste i które nieraz poprostu uniemożliwiają ścisłe zaliczenie niektórych podstaw uli kłodowych do którejkolwiek z tych do pewnego stopnia dowolnie stworzonych kategorii. Ryc. 55 przedstawia dwa stojaki, z których jeden jest ustawiony na drugim — dolny więc stojak służy tu jako podstawa górnego i zastępuje znajdujące się w sąsiedztwie sochy.

Widzimy więc dotychczas stałe opuszczanie się kłody z wysokości kilkunastu czy nawet dwudziestu paru metrów aż do powierzchni ziemi. Zjawisko to wydaje się na pozór niezrozumiałe. O ile jeszcze wytłomaczyć sobie można, dlaczego bartnik, nie mogąc z tych czy innych względów wydziać barci, wstawiał ul na drzewo, rozumując, że jeżeli mu się pszczoły w barci wiodły, to prawdopodobnie będą mu się i wiodły w ulu ustawionym na drzewie, o tyle mniej zrozumiałym na pozór jest to, że się tak wyrażę, uparte staranie się o umieszczenie ula w każdym razie powyżej powierzchni gruntu i utrudnianie sobie w ten sposób pracy, która oczywiście im niżej ul jest ustawiony, tym jest łatwiejsza i mniej kłopotliwa. Powodem jednak dążenia do umieszczania ula możliwie wysoko jest z jednej strony obserwacja, że roje częściej osiadają w ulach wyżej ustawionych, a z drugiej strony powszechne twierdzenie, z którym się stale na Polesiu spotykałem, że im wyżej ul jest ustawiony tym zbiór miodu jest większy. Twierdzenie to jest zresztą zupełnie prawdopodobne, gdyż możliwe jest naprzykład, że pszczoły wylatujące z ula ustawionego wyżej mają dalszy zasięg lotu — w każdym razie zdaje mi się, że poglądu tego nie można a limine odrzucać i że wartoby było sprawdzić go eksperymentalnie.


fot. Weissberg
Ryc. 56. Wabik na roje, ustawiony na wysokiej sośnie. Teodorowo, pow. ostrołęcki.
Co się tyczy osiadania rojów w ulach wyżej ustawionych, to pogląd ten potwierdza chociażby to, że i w innych okolicach nawet i tam, gdzie wszystkie ule stoją wprost na toczku, stosowane jest ustawianie na drzewach wabików (ryc. 56), do których zalatują roje, a oczywiście przy gospodarce, gdzie osadzanie rojów w ulu przez pszczelarza należy do wyjątków i gdzie w większości przypadków czeka on wyłącznie na to, żeby jakiś własny czy cudzy rój w ulu jego osiadł, sprawa chętniejszego czy mniej chętnego zadomowienia się roju jest jedną z rzeczy ważniejszych. Przejście więc do stojaków względnie leżaków oznacza już nietylko inne ustawienie uli, ułatwiające czynności pasieczne, ale nawet i postęp w samym sposobie gospodarki, gdyż teraz pszczelarz dbać już musi o roje, którym nie może pozwolić uciekać, ale musi je łapać i osadzać w nowo przygotowanych ulach.

Przejście od stojaka do leżaka jest obecnie na Polesiu dopiero w swej fazie początkowej, to też jest to zjawisko, które zaobserwować tam można niekiedy poprostu in flagranti. Opisany na str. 61 i przedstawiony na ryc. 45 leżak poleski jest, jak to już wspomniałem, właśnie tego przykładem.
Inaczej przedstawiało się przejście od barci do ula kłodowego na obszarze naszych ziem centralnych i zachodnich. Przejście to odbyło się tam, według wszelkiego prawdopodobieństwa, wprost z drzewa na ziemię tj. najczęściej w ten sposób, że drzewo bartne bywało odrąbywane powyżej i poniżej dzieni i ustawiane na toczku. Do dziś dnia jeszcze niejednokrotnie takie ścięte barcie ustawione w pasiekach można spotkać. Oczywiście odróżnić ich od kłód w wielu wypadkach nie sposób i najczęściej o tym, że mamy do czynienia ze ściętą barcią, a nie z kłodą, dowiedzieć się możemy jedynie od właściciela pasieki, któremu wiadomość tę przekazała tradycja rodzinna. Przejście od stojaków do leżaków odbyło się na terenie ziem środkowych i zachodnich w wielu przypadkach już przed laty co najmniej 150 a może zresztą nawet i dawniej. W połowie ubiegłego wieku zaczęto też przerabiać zarówno stojaki jak i leżaki na ule ramowe, przy czym zaznaczyć należy, że przeróbki na ule z obsługą boczną względnie tylną są starsze na ogół od przeróbek na ule z obsługą górną.


fot. Weissberg
Ryc. 57. Ul Dziewicy Polskiej Lewickiego. Gnojno, pow. pułtuski.
Oczywiście, opisana w poprzednim rozdziale, paka nie jest to nic innego pod względem budowy, jak kłoda-stojak zbudowana z desek dla oszczędności drewna. Wskazuje na to zarówno sposób otwierania i obsługi jak i budowa oczka.

Należy się jeszcze zastanowić, jakie miejsce między pierwotnymi typami uli europejskich zajmują nasze barcie i kłody. Używane są względnie były one w podobnej zupełnie postaci poza Polską jeszcze na Litwie i całym pobrzeżu Bałtyku, w Rosji, w Czechach oraz na tych terenach Niemiec, które uprzednio zamieszkiwały ludy słowiańskie. To też według Armbrustera (1926), zasięg uli kłodowych, a dawniej barci wykreśla dawny zasięg Słowian zachodnich na terenie państwa niemieckiego. Według prac tegoż badacza na południe i na zachód od obszaru zajmowanego przez kłody znajduje się obszar, który ogólnie rzecz biorąc można nazwać obszarem bezdenków i uli podobnych do występujących u nas leżaków podolskich. Oczywiście forma ich i materiał, z którego ule te są wykonane, wymaga osobnego omówienia i jest w zależności od poszczególnych krajów bardzo różny. Materiałem, z którego bezdenki wykonywane są w Niemczech jest wyłącznie słoma, materiałem, z którego robione są one na terenie krajów śródziemnomorskich, jest wiklina względnie kora dębu korkowego. Bezdenki z drzewa znamy z krajów alpejskich, karpackich (Słowacja, Rumunia, Węgry) oraz z Ukrainy, gdzie zresztą używana jest też słoma i wiklina. To też spotykające się u nas na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej dziuplanki i bezdenki zaliczyć należy do wpływów kultury ludowej ukraińskiej.
Inna rzecz, że nie zgodziłbym się w zupełności z twierdzeniem Armbrustera, że zarówno forma uli jak i użyty na nie materiał zależny jest wyłącznie od czynników etnograficznych. Myślę, że poza czynnikami etnograficznymi ma też duży wpływ i fizjografia terenu. Używanie w Polsce i w Rosji na wyrób uli drzewa zależne jest niewątpliwie od wielkiej obfitości i taniości tego materiału, który w krajach germańskich od dawna już był znacznie droższy, a brak kłód na stepowej Ukrainie też nie wymaga specjalnego tłumaczenia. Ponieważ nie należy do rzeczy łatwych zrobienie ula w formie kłody z materiału takiego jak słoma lub wiklina, więc i forma ula pierwotnego musiała się z tego powodu różnić. Niewątpliwie jednak pewien konserwatyzm w użyciu tego czy innego materiału do budowy ula daje się zauważyć np. w takim wypadku, kiedy koszka Kanitza została wprawdzie przyjęta już przed kilkudziesięciu laty na terenie b. Kongresówki ale wykonana z drzewa. Jest to tzw. Ul Dziewicy Polskiej Lewickiego (ryc. 57), który właściwie od koszk Kanitza różni się wyłącznie materiałem.


fot. Weissberg
Ryc. 58. Ul warszawski wykonany z drzewa, które niegdyś było barcią. Muzeum Kurpiowskie w Nowogrodzie Łomżyńskim.

Dziuplanki zaś czyli bezdenki drewniane z jednej strony występują na terenie będącym na granicy lasów i stepu, z drugiej strony dopatrzyć się tu rzeczywiście można obrazu ścierania się dwu kultur pszczelarskich: z jednej strony kultury polsko-białorusko-rosyjskiej, kultury kłód, a z drugiej strony kultury bezdenków słomianych i wiklinowych. Zresztą linia demarkacyjna między obszarem barci i kłód z jednej strony, a obszarem dziuplanek z drugiej strony wykazuje w okresie ostatnich kilku stuleci wyraźną tendencję przesuwania się w kierunku północno-wschodnim, co bynajmniej przecież nie jest związane ze zmianą stosunków etnograficznych, które mają tendencję raczej odwrotną, a po prostu ze zmianą charakteru szaty roślinnej, uwarunkowanej zwiększaniem się obszaru użytkowanego rolniczo.


fot. Weissberg
Ryc. 59. Ul snozowy Dzierżona. Biszcza, pow. biłgorajski.

Dalszy rozwój ula na ziemiach, gdzie uprzednio znane były tylko barcie i kłody, nie jest tematem niniejszej pracy. Odbywał on się już w wieku XIX, to też metody badań tego rozwoju mogą być zupełnie inne, polegające wyłącznie na studiach bogatej już wtedy literatury no i oczywiście znacznie ściślejsze. Na schemacie swym zaznaczam rozwój ten tylko w bardzo grubych zarysach z poważnymi skrótami i opuszczeniami. Bliższe dane w tej dziedzinie podał już przed kilku laty Ciborowski (1927).
Dobrą ilustracją przejścia od barci aż do ula warszawskiego jest ul przedstawiony na ryc. 58. Jest to ul warszawski, który wykonany jest z drzewa, które kiedyś było barcią, po tym zostało ścięte i ustawione jako kłoda-stojak, a następnie pocięte na grube deski i użyte na ul warszawski.
Należy jednak podkreślić, że wprowadzenie u nas przez Dolinowskiego na terenie województw centralnych już przed około 85 laty ula z obsługą górną, którego dzisiejszą formę stanowi ul warszawski, nazwać można przeskoczeniem pewnej fazy rozwojowej. Bezpośrednim przejściem od kłody do ula o plastrach ruchomych była droga przez ul z obsługą tylną lub boczną, który od kłody, będącej przecież też ulem z obsługą boczną, różni się tylko uruchomieniem plastrów, podczas gdy ule otwierane z góry podobne są najbardziej pod względem budowy swej i obsługi do pierwotnych uli greckich, ewentualnie może do bezdenków z ruchomym zagłówkiem. To też pierwszym ulem o plastrach ruchomych, który powstał na ziemiach polskich, był ul snozowy Dzierżona (ryc. 59), którego pierwotną postacią była kłoda z ruchomymi snozami, a następnie dopiero sześcienna skrzynia, analogiczna do paki.
Charakterystyczne jest, że ta forma ula, nawet niezależnie od narodowości jej twórcy, pochodzenia niewątpliwie polskiego szybko rozsprzestrzeniła się w Niemczech i dotychczas stanowi tam formę pod względem ilościowym panującą, podczas gdy u nas na przestrzeni ogromnej połaci kraju już od lat kilkudziesięciu używane są powszechnie ule z obsługą górną, bardziej nowoczesne.


Zakład Pszczelarstwa
Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Warszawa, w grudniu 1936 r.




  1. Przypis własny Wikiźródeł Rycina 53, autorstwa Zygmunta Loreca (1891—1963), przejdzie do domeny publicznej w 2034 r.
  2. Należy zaznaczyć, że umieszczanie uli na drzewach spotyka się po za Słowiańszczyzną jeszcze i w Małej Azji oraz u niektórych ludów afrykańskich, jak Abisyńczycy i Masaje. Jest to tym ciekawsze, że ludy te prawdopodobnie nigdy barci nie znały.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stefan Blank-Weissberg.