Beethoven (Rolland, 1921)/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Romain Rolland
Tytuł Beethoven
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa; Kraków
Tłumacz Malwina Garfeinowa-Garska
Tytuł orygin. Vie de Beethoven
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
„CHCĘ DOWIEŚĆ, ŻE KTOKOLWIEK POSTĘPUJE DOBRZE I SZLACHETNIE, TYMSAMYM ZNIEŚĆ POTRAFI NIESZCZĘŚCIE”.
BEETHOVEN.
DO MAGISTRATU MIASTA WIEDNIA
1-go LUTEGO 1819
.

Niema czym oddychać wokoło. W atmosferze dusznej i zakażonej występkiem stara Europa zapada w odrętwienie. Materjalizm niegodny tłoczy myśl, hamuje działanie rządów i jednostek. Świat umiera od czadu, dławi się własnym egoizmem, przezornym i niskim. Dusi się świat. — Otwórzmy okna. Świeżemu powietrzu dajmy przystęp. Odetchnijmy tchnieniem bohaterów.
Ciężkie jest życie. Walką jest codniową dla tych, którzy nie umieją poprzestać na przeciętności duszy, walką najczęściej smutną: niema w niej ani wielkości, ani szczęścia; stacza się ją w samotni i w milczeniu. Gnębieni przez ubóstwo, przez cierpkie troski dnia powszedniego, przez pracę przygniatającą i głupią, która bezpożytecznie pożera siły, ludzie pozbawieni nadziei, pozbawieni radości, wzajem od siebie oddzieleni nie znają nawet tej pociechy, jaką jest możność podania ręki braciom w nieszczęściu. Nic o sobie wzajem nie wiedzą. Zmuszeni są liczyć tylko na siebie. I oto są chwile, gdy najmocniejsi uginają się pod brzemieniem. Przyzywają ratunku, przyjaciela.
Tym ludziom, aby przyjść z pomocą, chcę skupić wokoło nich Druhów bohaterskich, owych wielkich, co cierpieli w imię dobra. Te Żywoty ludzi znakomitych nie zwracają się do pychy, chciwych znaczenia; ofiarowane są nieszczęśliwym. A któż, w gruncie rzeczy, nieszczęśliwym nie jest? Tym, co cierpią, podajmy balsam cierpienia uświęconego. Walkę staczamy nie sami jedni. Noc dookolną rozjaśniają boskie światła. I choć nie udało się im pochłonąć mroków, błyskawicą rozświetlają drogę. Tą drogą idźmy w ślad za wszystkiemi, co walczyli z nocą, odosobnieni, rozproszeni po całym świecie i poprzez wszystkie wieki. Znieśmy zapory czasu. Wskrześmy lud bohaterów.
Nie nazywam bohaterami tych, którzy święcili zwycięstwo myślą lub siłą. Owych tylko nazywano bohaterami, co byli wielcy sercem. Jak wyrzekł jeden z pośród nich, ten właśnie, którego życie jest przedmiotem naszej opowieści: Nie uznaję innego znamienia wyższości, jak tylko dobroć“. Bez wielkiego charakteru niema człowieka wielkiego, niema bezeń nawet wielkiego artysty, ani wielkiego męża czynu; bożki to są od wnętrza spróchniałe — podziw gawiedzi; czas je zmiata. Mniejsza o powodzenie. Idzie o to, aby być wielkim, nie zaś o to, aby mieć wielkości pozór.
Żywoty, które odtworzyć tu chcemy, były prawie zawsze długiem męczeństwem. Czy tragiczny los kuł dusze tych ludzi na warsztacie bólu fizycznego i moralnego, na kowadle nędzy i choroby; czy widok cierpienia bratniego, widok nienazwanych upokorzeń cudzych pustoszył ich życie i rozdzierał serca: — ludzie ci stali codziennie w ogniu próby i byli wielcy energją dlatego tylko, że wielcy byli nieszczęściem. Niechże się tedy nie skarżą nadto nieszczęśliwi: najlepsi z pośród ludzkości z niemi są. Krzepmy się ich męstwem, a czując, że słabniemy, na ich kolanach złóżmy na chwilę głowę. Pocieszą nas. Płynie z tych dusz uświęconych potok siły pogodnej i potężnej dobroci. Nie badając nawet ich dzieł, nie wsłuchując się w ich mowę, z oczu ich, z dziejów ich żywota wyczytamy, że życie nigdy nie bywa większe, płodniejsze i — szczęśliwsze — niż w cierpieniu.

*

Na czele tego bohaterskiego legjonu niechaj stanie silny i czysty Beethoven. Sam, wśród cierpień swoich, pragnął, aby inni, nieszczęśni, w przykładzie jego życia znaleźli podporę, aby pocieszył się nieszczęśliwy, spotykając równie nieszczęśliwego, który, mimo wszystkich przeszkód fizycznych, uczynił cokolwiek było w jego mocy, by stać się człowiekiem, miana tego godnym“.Gdy po latach walk i wysiłków nadludzkich udaje mu się nareszcie pokonać mękę i spełnić zadanie życia, jakim według słów jego było skrzepienie biednej ludzkości odrobiną męstwa, przyjacielowi, wzywającemu Boga, odpowiada ten Prometeusz-zwycięzca: Człowieku, własną się wspomóż siłą!“
Niech wpłynie w nas dumne jego słowo. Za jego przykładem starajmy się ożywić wiarę ludzką w życie i w człowieka.

Romain Rolland.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Romain Rolland i tłumacza: Malwina Garfeinowa-Garska.