Benedykt Spinoza, człowiek i dzieło/XII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Żuławski
Tytuł Benedykt Spinoza, człowiek i dzieło
Pochodzenie Przed zwierciadłem prawdy
Wydawca Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów
Data wyd. 1914
Druk Towarzystwo Akcyjne S. Orgelbranda Synów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XII.
WPŁYW I ZNACZENIE SPINOZY.


Niewiele znajdziemy w historji filozofji systemów, tak głęboko pomyślanych w zasadzie, a w szczegółach tak konsekwentnie przeprowadzonych, jak system Spinozy. Przez długi czas w XIX. wieku uważano „Etykę“ za wzór ścisłego i logicznego myślenia. Przeciwnicy Spinozy krytykowali tylko zasady, z których system swój wyprowadził, przyznając równocześnie, że w rozwinięciu tych zasad trudno się u niego dopatrzeć sprzeczności lub niekonsekwencji. Dzisiaj krytyczniejszym okiem patrzymy na wiekopomne dzieło wielkiego filozofa, a podziw dla jego potężnego umysłu nie przeszkadza nam w dostrzeżeniu licznych niedostatków, wad i usterek, tak rzeczowej, jak i formalnej, logicznej natury, od których ostatecznie wolne nie jest jego dzieło, jako dzieło każdego człowieka. Konieczne usterki jednak są rzeczą drobną i podrzędną; myśl przewodnia — najważniejszą. Późniejsi uczniowie, następcy każdego wielkiego filozofa postępują drogą przezeń wytkniętą, prostują błędy, uzupełniają niedostatki mistrza — a wszystko, co zdziałają dla poznania prawdy, zawdzięczyć trzeba temu, kto śmiałą ręką drogę im wskazał. Dzisiaj też zupełnie z innego stanowiska oceniamy Spinozę i dzieło jego życia; nie widzimy w jego pismach ideału konsekwencji i ścisłości — nie szukamy go nawet, lecz zajmujemy się w pierwszym rzędzie wielkiemi myślami, idejami, któremi całe pokolenia myślicieli zapłodnił.
Wspomnieliśmy w jednym z poprzednich rozdziałów, że wpływ Spinozy na późniejszych filozofów nigdy nie był tak wielki, jak wpływ Kanta naprzykład, gdyż Spinoza nie stworzył formy myślenia, lecz dał pewną ściśle określoną treść. Należy teraz to zdanie nieco wyjaśnić.
Spinoza nie stworzył szkoły. Przyczyn tego, obok wyżej wymienionej, jest kilka. Jednej z najważniejszych może szukać należy w tej okoliczności, że filozoficzny pogląd na świat Spinozy zbyt był daleki od panujących wierzeń i przekonań, aby mógł się łatwo przyjąć i rozpowszechnić. Nie godził się poprostu z innemi teorjami, zwłaszcza dogmatycznemi; być zaś połowicznym zwolennikiem Spinozy było niepodobieństwem. Zwolennicy jego współcześni narażeni byli na prześladowanie, gdyż już nawet studjowanie dzieł filozofa-panteisty uchodziło za zbrodnię. Gdy zaś w dwieście lat po jego śmierci nastał wreszcie czas upragnionej wolności myśli, było już zapóźno, aby doktryna Spinozy mogła wytworzyć szkołę w ścisłem tego słowa znaczeniu.
Mimo to, jednakowoż, że Spinoza szkoły nie stworzył, wpływ jego na myślicieli, a zwłaszcza w XIX. wieku, jest ogromny. Między przodownikami w rozwoju myśli ludzkiej trudniej w tym okresie wynaleść takiego, któryby wpływowi filozofji wielkiego panteisty zupełnie nie ulegał, niż takiego, co w mniejszej lub większej zawisłości od niego stoi. Wkrótce po śmierci Spinozy jednakże zajmowano się nim prawie wyłącznie tylko po to, aby go zwalczać. Pism potępiających, wyszydzających i rzekomo obalających jego teorje, mnożyło się bez liku. To charakterystyczne, że występowano przeciw niemu prawie wyłącznie ze względów religijnych. Przez dwa wieki spokojny i przedmiotowy sąd o jego filozofji należy do niezmiernych rzadkości. Już samo imię heretyka i wyklętego żyda Spinozy było tak znienawidzone, że nawet ludzie takiego umysłu, jak Leibniz i Malebranche, którzy mu najlepsze swe myśli zawdzięczali (Leibniz pojęcie substancji, które do „monad“ zastosował, Malebranche — wszystko), z najwyższem oburzeniem odpierali zarzut, jakoby urabiali swe poglądy pod wpływem poglądów Spinozy. Nienawiści tej dziwić się nawet nie można: chrześcijaństwo nie mogło nie uważać za swego śmiertelnego wroga filozofa, który ośmielił się uznać otwarcie pismo św. za dzieło ludzkie, a system swój filozoficzny budował na panteizmie, nauczał jedności ducha i materji, determinizm stawiał na miejscu wolnej woli i nie przyznawał absolutności pojęciom dobra i zła.
Pierwsi przeciwnicy Spinozy zwracają się głównie przeciw polityczno-teologicznemu traktatowi, co tem tłumaczyć można, że traktat wcześniej niż „Etyka“ się ukazał, a jako przystępniejszy i więcej znany, tem niebezpieczniejszym się wydawał dla prawowiernych. Z czasem zaczęto już z więcej naukowego stanowiska występować przeciw Etyce, zawsze jednakowoż za najważniejszy zarzut przeciw niej uważając to, że jest z zasadami chrześcijańskiej nauki niezgodna. Dodać należy, że pierwsi przeciwnicy podobnie jak i nieliczni zwolennicy Spinozy, prawie bez wyjątku, nie rozumieli go zupełnie. System Spinozy, zawierający wiele wzniosłych i wielkich myśli, wydawał się przeciwnikom ohydą moralną, ubóstwieniem materji i zniesieniem wszelkich praw etycznych. Nie zadawalano się walką przedmiotową; zaczęto napadać na osobę zmarłego mędrca, przedstawiając go jako potwora i zakałę rodu ludzkiego. Nazwa Spinozisty uchodziła za obelgę; powiedzieć komuś, że jest zwolennikiem Spinozy, znaczyło tyle, co nazwać go więcej niż poganinem, bezbożnikiem i łotrem. Mimo to od samego początku nie brakło Spinozie ukrytych i jawnych zwolenników, zwłaszcza w Holandji. Szereg ich otwierają uczniowie i przyjaciele Spinozy, a ciągnie się on bez przerwy aż do tryumfalnej rehabilitacji tego mędrca z początkiem XIX. wieku. Zwolennicy ci po większej części nie byli ludźmi głębokiego umysłu i system Spinozy przyjmowali raczej jako pewną teorję etyczną, nie rozumiejąc dostatecznie jego głębokich metafizycznych podstaw. Do najwybitniejszych należą: A. J. Cuffeler, który w bezimiennym piśmie bronił Spinozę jako filozofa i Leenhof, teolog, usiłujący bezskutecznie stworzyć ze spinozyzmu coś w rodzaju nowego wyznania.
Przed pojawieniem się Kanta dominowała w Europie, a przedewszystkiem w Niemczech, filozofja Leibniza, usystematyzowana i rozpowszechniona przez Chrystjana Wolffa. Leibniz pod względem filozoficznym wiele Spinozie zawdzięczał; wyraził się nawet raz, że gdyby nie wpadł na pomysł „monad“, musiałby panteizm Spinozy za prawdę uważać. Mimo to — po części może z oportunistycznych względów — wypierał się Leibniz powinowactwa duchowego i bliższej osobistej znajomości ze Spinozą, a uczeń i kontynuator jego, Wolff, należał już do największych przeciwników samotnika z Hagi. Z końcem XVIII. wieku wydawało się już, że ludzkość przeszła do porządku dziennego nad Spinozą, tak że słusznie Lessing powiedział, iż traktowano go jak zdechłego psa. Ale tu pojawił się nagły a bezprzykładny prawie zwrot w ocenieniu dorobku myślowego Spinozy, zwrot tem charakterystyczniejszy, że przypada na czas powstania i wzrostu filozofji Kanta. Wywołał go Lessing częścią bezpośrednio, zwracając uwagę na wielkie myśli w zapomnianym systemie zawarte, częścią zaś pośrednio. Mianowicie pomiędzy filozofami Jacobim a Mendelsohnem wywiązała się ożywiona polemika o stosunek Lessinga do Spinozy. Dzięki temu imię Spinozy znowu pojawiło się w ustach uczonych, a systemem jego zaczęto się więcej zajmować. Przesądy religijne osłabły już znacznie i w dwa wieki po śmierci mędrca nie uprzedzały już myślicieli do niego, jak niegdyś. Sam Jacobi, który najlepszą część swych myśli ze Spinozy zaczerpnął, był przytem gorącym chrześcijaninem i w praktyce godził panteizm z chrześcijaństwem tak, jak to Leenhof w teorji pragnął był uczynić. Wielki poeta i historjozof, Herder, studjuje dzieje Spinozy i uważa go za jeden z potężniejszych umysłów świata; Goethe przejmuje się jego panteizmem i rozwija jego teorje. Odtąd nie było już ani jednego znaczniejszego filozofa, któryby nie stał w większej lub mniejszej zależności od Spinozy. Fichte kształci się na dziełach i przejmuje się teorją deterministyczną, a odwiedziony od niej następnie dziełami Kanta, mimo wszystko spinozystyczne pierwiastki do systemu swego wprowadza. Schelling, wielki poeta filozofji, zarówno w pierwszym, przedmioto-idealistycznym, jak i w drugim, mistycznym okresie swojej twórczości, jest tylko tłumaczem i kontynuatorem Spinozy z kantowskiego stanowiska. Wielkich nazwisk możnaby jeszcze całe mnóstwo wyliczyć. Krause na nim się wykształcił, a Schleiermacher uwielbiał go jakby świętego. Nawet Hegel, którego system napozór tak wielce od systemu Spinozy się rożni, wiele zasad swych jemu zawdzięcza i to tak dalece, że uważa spinozyzm za podstawę i początek wszelkiej wiedzy. Spinozystyczne pojęcie substancji jako energji wolnej, niezniszczalnej i wieczyście czynnej znajduje u Schopenhauera wyraz w pojęciu woli, z natury swej etycznej, jako pierwiastka istnienia. Psychologiczne teorje Spinozy, a przedewszystkiem uzależnienie uczuć przez wyobrażenia wciąga Herbert w skład swego systemu; jego teorje etyczne podnoszą i rozwijają pozytywni i utylitarni etycy angielscy. Słowem współczesna filozofja nie da się pomyśleć bez Spinozy, jest on jej ojcem duchowym tak samo, jak Bakon, Kartezjusz i Kant.
Ale i dzisiaj nie przeszedł jeszcze Spinoza do historji, owszem, ogólne zasady jego systemu dziś może więcej niż kiedykolwiek jednają sobie zwolenników. Zwłaszcza rozwój i pogłębienie nauk przyrodniczych z każdym dniem ich Spinozie przysparza. Dziwne tu spostrzegamy zjawisko. Spinoza, dedukcjonista czystej wody, doszedł prawd swoich drogą li tylko logicznego rozumowania, a więc drogą najniebezpieczniejszą, która przez to, że nie opiera się na każdym kroku o empirję, przy najmniejszej niedokładności zwieść może i musi na bezdroża. Mimo to wyniki, które Spinoza na tej drodze dedukcyjnej osiągnął, zgadzają się nie tylko w ogólnych zarysach, ale częstokroć nawet i w szczegółach z wynikami indukcji nauk przyrodniczych. Wspomnieliśmy już, że rozwój nauk przyrodniczych przez swe zdobycze jest tylko potwierdzeniem genjalnych pomysłów Spinozy. Myśliciele i przyrodnicy tacy jak Häckel i Wundt, aby nie wyliczać już całego szeregu innych, uważają się otwarcie za spinozistów i przyznają, że wyniki badań przyrodniczych do tego ich przywiodły.
Nie miejsce tutaj szczegółowo przechodzić wyniki nauk przyrodniczych i pokazywać, w czem z teorjami Spinozy są zgodne; wystarczy, jeśli pobieżnie najogólniejsze zasady podniesiemy. I tak: par excellence dynamiczny panteizm Spinozy, według którego jedyną substancją, bezwarunkowym bytem jest nieskończona i identyczna w sobie energja, a świat, jako jej objaw, stanowi całość o immanentnej celowości, — jest dziś podstawą całej racjonalnej filozofji przyrody i znajduje wyraz w przekonaniu o jedności i niezniszczalności energji. Najnowsze badania przyczynowości w świecie fizycznym a poniekąd i psychicznym wiodą również do pojęcia spinozystycznego immanentnej przyczyny i determinizmu. Monizm Spinozy, głoszący po raz pierwszy w konsekwentny sposób i w ścisłej formie jedność energji fizycznej i psychicznej coraz więcej toruje sobie drogę wśród myślicieli i przyrodników i zdobywa sobie stanowisko jedynej teorji, która istotnie jest zdolna tłumaczyć skomplikowane zjawisko świata.
Współczesna szkoła „immanentnej filozofji“ buduje swą teorję poznania na nauce Spinozy i immanentności naszego poznawania; drogę, którą dzisiejsza etyka racjonalna postępuje, wytknął Spinoza przez swą naukę o wolności ludzkiej i popędzie samozachowawczym.
Słowem: myśl Spinozy żyje i choć zmodyfikowana nieco i uzupełniona nowemi zdobyczami wiedzy — coraz nowe święci tryumfy. Jest to dowodem głębokości umysłu i gienjalności mędrca, który w cichej swej izdebce przy szlifierskiem kole odnalazł w swym duchu te prawdy, które dziś, po dwustu latach, na mozolnej drodze badań, doświadczeń i rozumowań ludzkość dopiero potwierdza.
Spinoza — czysty jako człowiek, wielki jako myśliciel, należy do tej niewielkiej garstki wybranych i potężnych duchów, które przodowały i przodują ludzkości w wielkim pochodzie ku światłu i prawdzie. Za to za życia znalazł niewdzięczność i prześladowanie; po śmierci przez długi czas pogardę i zapomnienie! Tak ludzkość zwykle swych dobroczyńców wynagradza.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jerzy Żuławski.