Bezimienna/Tom I/XXIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bezimienna |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Drukiem Piotra Laskauera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Pani Ksawerowa nie wiedziała ani części tych smutnych dziejów kobiety, którą od dawna siostrą nazywać przestała; pani Odrzygalska też nadto była dumną, zagniewaną, a wreszcie zaprzątnioną, żeby szukała ubogich krewnych i napraszała się stosunków z nimi. Od lat wielu nie wiedziały już o sobie.
Bolało wszakże Betinę, że najbliższa jej krewna odsunęła się od niej, nie przyznawała się do tego, ale czuła się obrażoną. Od obrazy w takiem sercu do żądzy pomszczenia się nie jest daleko.
W najprzykrzejszem teraz zostając położeniu, bez pomocy i przyjaciół, Ksawerowa nie pomyślała nawet o zbliżeniu się do siostry, której imię z przestrachem wspominała...
Wiedziała głucho, że poszła za mąż, że owdowiała, i że ją zwano teraz pod imieniem uzurpowanem starościnej Odrzygalskiej. Tytuł ten rzucony na szyderstwo, utarł się i został jej przyznany... Starzy tylko znajomi niekiedy mianowali ją, jak dawniej, Betiną.
Dziwnym wypadkiem starościna, która długi czas zajmowała mieszkanie na Krakowskiem przedmieściu, za poradą swych przyjaciół z ambasady przeniosła się na Bielańską ulicę, gdzie nie tak bardzo była na widoku. Mieszkała teraz na pierwszem piętrze domu, którego niegdyś drugie zajmowała Ksawerowa, a teraz schroniona była w ciemnym jego kącie. Z wielkiem podziwieniem we wrotach, zdala, spotkały się siostry; Ksawerowa poznała starościnę, Odrzygalska przypomniała ją sobie, spojrzały na siebie zdala, a wdowa co najprędzej zeszła z oczu Betiny. Na Ksawerowej to przypadkowe zetknięcie się ze strojną panią siostrą uczyniło nad wszelki wyraz bolesne wrażenie; spłakała się po cichu, nic o tem nie mówiąc Helenie, i wzburzona postanowiła unikać nawet chwilowego zbliżenia się. Rada była wynieść się z tego domu, z pod tego dachu, tak się obawiała zepsutej kobiety; przychodziło jej na myśl, że piękność Heleny oczy starościny zwrócić może, że ta blizkość w chwili rozpaczy ją samą na pokusę wyciągnięcia ręki do siostry narazi — a czuła w duszy wstręt do niej i wzgardę, choć i w części nie wiedziała, jak dalece na nie zasługiwała.
Ale niepodobieństwem było wynieść się, nie mogąc ani zaległości zapłacić, ani nowego nająć mieszkania.
Hela widziała jej łzy i niepokój, ale się nie domyślała przyczyny, stan zdrowia Julki aż nadto je tłómaczył... Ksawerowa zaś mówić nawet o tem nie życzyła sobie.
To milczenie było powodem, że Hela, która nieustannie szukała zajęcia a znaleźć go nie mogła, tając się przed Ksawerową, wpadła na myśl udania się z robotą jakąś hafciarską do bogatej starościny, mieszkającej na pierwszem piętrze... Znano ją w domu jako elegantkę, Hela parę razy spotykała ją strojną w bramie, chciała spróbować, czy wypłakanych tych haftów spieniężyć nie potrafi.
Starościna znała już Helę, piękność jej uderzyła ją, pytała o nią i dowiedziała się, że jest córką Ksawerowej. Tak ją powszechnie zwano, a zerwane dawno stosunki obu sióstr nie dozwalały wiedzieć o rodzinie... Betina sądziła, że jest jej siostrzenicą.
Jednego poranku Hela wcisnęła się drżąca, onieśmielona, w ubogiem swem ubraniu, do przedpokoju starościny... Wpuszczono ją do pani...