Bhagawad-gîta/Pieśń XI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bhagawad-gîta |
Podtytuł | Pieśń XI |
Pochodzenie | Dywan wschodni, dział Indye |
Redaktor | Antoni Lange |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie |
Data wyd. | 1921 |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Bronisław Olszewski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały dział Indye Cały zbiór |
Indeks stron |
1. Wzniosła tajemnica Ducha, którąś mi objawił gwoli memu zbawieniu — wyzwoliła mię od błędu.
2. Albowiem usłyszałem obszernie o narodzeniu i śmierci istot, boże lotosooki — i o twej wielkoduszności niezniszczalnej.
3. Jednak, o Panie, chciałbym cię widzieć w twej postaci najwyższej takim, jakim sam siebie opisałeś.
4. Jeżeli sądzisz, o Panie świętej Jedności, że mogę dostąpić tego widzenia: to ukaż się wzrokowi mojemu w swej wieczności.
5. Oto, synu Prithy, postacie moje sto i tysiąc razy zmienne, niebiańskie, różnej barwy i wyglądu.
6. Oto Aditye, Wasawy, Rudry, dwa Aswiny i Maruty; oto, synu Bharaty, liczne dziwy, których nikt jeszcze nie oglądał.
7. Oto cały wszechświat w swej jedności z rzeczami ruchomemi i nieruchomemi: oto on, zawarty w mojem ciele ze wszystkiem, co ujrzeć można.
8. A iż nie możesz widzieć mię swem cielesnem okiem, daję ci przeto oczy niebiańskie: oglądaj więc we mnie Jedność światowładczą.
9. To wyrzekłszy, Hari, pan świętej Jedności, pokazał synowi Prithy swoją postać najdostojniejszą i najwyższą.
10. mającą wiele oczu i twarzy, wiele cudnych kształtów, wiele boskich ozdób, trzymającą insygnia boskie,
11. przybraną w girlandy i boskie odzienia, woniejącą boskiemi esencyami, cudowną na wszystkie strony.
12. Gdyby na niebie nagle powstało światło tysiąca słońc, mogłyby być przyrównane do świetności tego boga wielkodusznego.
13. Tam więc, w tem ciele boga bogów, syn Pandu ujrzał wszechświat cały i jedyny w swojej mnogości.
14. Natenczas, pełen dziwu, z włosami najeżonemi, bohater opuścił głowę i złożywszy ręce do góry, tak mówił do bóstwa.
15. O Boże, widzę w twojem ciele wszystkich bogów i gromady istot żyjących i boga Brahmę, siedzącego na lotosie, i wszystkich riszich i węże niebieskie.
16. Widzę ciebie z ramionami, piersiami, twarzami i oczami niezliczonemi, w postaci bezgranicznie nieskończonej. Bez początku, bez środka, bez końca, takim cię widzę, Władco wszechświata, kształcie wszechświata.
17. Na głowie masz tyarę, trzymasz w ręku maczugę i dysk, góro światła, ze wszystkich stron jaśniejąca; ledwo objąć cię mogę wzrokiem całego: albowiem lśnisz jak ogień i jak Słońce w swym ogromie.
18. Ty jesteś Niepodzielny, Najwyższy. Ty jesteś skarbem najwyższym tego świata; ty jesteś niezniszczalny; ty podtrzymujesz prawo niewzruszone; widzę w tobie wieczny pierwiastek męski.
19. Bez początku, bez środka, bez końca; nieskończenie potężny; twoje ramiona nie mają granic, twoje spojrzenia są jako Księżyc; jako Słońce; twoje usta mają przepych ognia świętego.
20. Swojem ciepłem ogrzewasz ten świat. Albowiem sam jeden zapełniasz cały przestwór między niebem i ziemią i sięgasz wszystkich krain; na widok twej nadprzyrodzonej i strasznej postaci, wstrząsają się trzy światy, o boże wielkoduszny.
21. Oto gromady istot boskich, idących ku tobie; niektórzy z lękiem składają ręce tam w górze i modlą się cichym głosem. „Sw asti“ powtarzają zgromadzenia maharszich i świętych i wielbią ciebie we wzniosłych pieśniach.
22. Rudry, Aditye, Wasawy i Sadye, Wiśwy, oba Aswiny, Maruty i Uszmapy, chóry Gandarwów, Jakszów, Asurów i Siddów wpatrują się w ciebie onieśmieleni.
23. Oto twoja wielka postać, mająca tyle ust i oczu, nóg i stóp, tyle piersi i zębów straszliwych: światy, patrząc na nią, lękają się; ja też, o Panie.
24. Albowiem kiedy oglądam ciebie, chmur sięgającego, rozjaśnionego tysiącem kolorów, kiedy widzę twoje usta otwarte i twoje oczy iskrzące się, dusza moja jest wstrząśniona, nie mogę przyjść do siebie ani się uspokoić, o Wisznu.
25. Kiedy oglądam twoją twarz, uzbrojoną groźnemi zębami i podobną ogniowi, któryby cały świat miał pochłonąć, nie widzę nic więcej dokoła siebie, i radość moja znika. Bądź miłościwy, władco bogów, mieszkanie świata.
26. Wszystkie te syny Dhrtarasztry z zastępami panów ziemi; Bhiszma, Drona, i syn woźnicy z wodzami naszych wojowników,
27. biegną, aby się rzucić w twoje usta straszliwe. Niektórzy z rozbitą głową zostają zawieszeni między twoimi zębami.
28. Jako strumienie niezliczone, które płyną wprost ku Oceanowi, tak ci bohaterzy porwani są pędem ku twojej twarzy płomienistej.
29. Jak ku ogniowi płonącemu owad leci na śmierć z szybkością wzrastającą, tak ludzie spieszą zginąć w twoich ustach.
30. Na wszystkie strony język twój zagarnia całe pokolenia, a twoje gardło płomienieste je pochłania. Ty napełniasz świat cały światłością, o Wisznu, i ogrzewasz go swemi promieniami.
31. Opowiedz mi, ktoś ty, Boże straszliwy! Chwała ci, Boże najwyższy! Bądź mi miłościw. Pragnę cię poznać, treści pierwotna, albowiem nie widzę, jakiemi drogami chodzą uczynki twoje.
32. Jestem Kala, Czas—burzyciel świata, przyszedłem tu, prastary, aby zniszczyć pokolenia. Krom ciebie, nie pozostanie ani jeden z wojowników, których liczą te dwa wojska.
33. A więc powstań; idź po sławę, zatryumfuj nad nieprzyjaciółmi i zdobądź państwo obszerne. Ja już zgotowałem im zgubę: bądź tylko mojem narzędziem.
34. Odebrałem życie Dronie, Bhiszmie, Dżajadracie, Karnie i innym wojownikom: zabijaj więc ich; przestań się smucić; walcz, a zwyciężysz swoich przeciwników.
35. Usłyszawszy te słowa boga długowłosego, wojownik, noszący tyarę, złożył ręce i z drżeniem oddał mu cześć, później pełen lęku ukłonił się i jąkając się, rzekł do Kryszny.
36. Tak! na twoje imię, Boże długowłosy, świat się raduje i spełnia twoje Prawo; Rakszasy wystraszone biegną we wszystkie strony, gromady Siddhahów część ci oddają.
37. I czemuż, o wielkoduszny, nie mianoby cię czcić, ciebie, dostojniejszego niż Brahma, ciebie, pierwszego Stwórcę, Nieskończonego, Pana bogów, świata, źródło niepodzielne bytu i niebytu.
38. Ty jesteś pierwszem Bóstwem, pradawnem źródłem męskiem, skarbem najwyższym tego Wszechświata. Ty jesteś mędrcem i przedmiotem mądrości i siedzibą najwyższą. Przez ciebie zbudowany został Wszechświat, o ty nieskończony w swym kształcie.
39. Ty jesteś Wayu, Yama, Agni, Waruna i Księżyc i Pradżapati i wielki Praojciec. Chwała, chwała ci po tysiąc razy i jeszcze chwała ci, chwała ci!
40. Chwała w twej obecności i poza tobą, we wszem miejscu, o Powszechny. Mocny siłą nieskończoną, potęgą nieskończoną, obejmujesz Wszechświat, ty jesteś Powszechny.
41. Jeżeli, sądząc cię moim przyjacielem, wołałem na cię głośno temi słowy: „Przyjdź, Krszno; chodź tu, synu Yadu; pójdźmy, przyjacielu“; jeżelim nie poznał twego majestatu, bądź przez lekkomyślność, bądź przez gorliwość;
42. jeżelim cię obraził w zabawie, na przechadzce, albo leżąc, albo siedząc, bądź za stołem, bądź sam na sam, bądź przed tymi wojownikami: Boże wielki i nieskończony, przebacz mi.
43. Ty jesteś ojcem rzeczy ruchomych i nieruchomych; ty jesteś dostojniejszy niż mistrz duchowny. Nikt tobie nie jest rówien; któż w trzech światach mógłby cię przewyższyć, o ty, którego majestat niema granic?
44. Przeto z pochyloną głową na klęczkach, żebrzę twej łaski, Panie chwalebny: bądź mi miłościw, jak ojciec względem syna, przyjaciel względem swej ukochanej.
45. Odkąd ujrzałem dziw, którego nikt nie mógł oglądać, radość przepełniła moje serce, lecz trwoga niem wstrząsa. Ukaż mi swoją pierwszą postać, o Boże. Bądź mi miłościw, Władco bogów, mieszkanie świata.
47. Przez łaskę moją, Ardżuno, i mocą mojej Jedności mistycznej ujrzałeś moją postać najwyższą, jaśniejącą, powszechną, nieskończoną, pierwotną, której nikt inny przed tobą nie oglądał.
48. Ani Weda, ani Ofiara, ani Czytanie, ani szczodrobliwość, ani obrzędy, ani ciężkie pokuty nie mogłyby wybłagać ukazania się mego komukolwiek innemu na ziemi, prócz ciebie jedynego, synu Kuru.
49. Nie trwóż się i nie lękaj, iżeś widział moją postać straszliwą: wolny od trwogi, z radością w sercu ujrzysz na nowo moją postać pierwotną.
50. Przy tych słowach wielkoduszny Wasudewa ukazał Ardżunie inną swoją postać i uspokoił strach jego, jawiąc się na nowo ze swem jasnem obliczem.
51. Teraz, kiedy widzę twoją łagodną postać ludzką, o wojowniku, znów panuję nad swoją myślą i wracam do porządku naturalnego.
52. Tę postać, którą tak trudno ujrzeć, a którą tyś oglądał, bogowie sami pragnęliby widzieć.
53. Lecz ani Wedy, ani umartwienia, ani szczodrobliwość, ani Ofiara nie mogą mię skłonić do ukazania się w takiej postaci, jaką ty widziałeś.
54. Tylko przez adoracyę osobliwą, Ardżuno, można dostąpić tej łaski, widzieć mię w mojej rzeczywistej postaci i przeniknąć we mnie.
55. Ten, kto wszystko dla mnie czyni, kto mię czci ponad wszystko i kto niema żądz ani nienawiści względem żadnej istoty żyjącej, ten idzie do mnie, o synu Pandu.