Dywan wschodni/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Dywan wschodni | |
Redaktor | Antoni Lange | |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie | |
Data wyd. | 1921 | |
Miejsce wyd. | Kraków | |
Tłumacz | Antoni Lange i inni | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
DYWAN
WSCHODNI
WYBÓR ARCYDZIEŁ LITERATURY EGIPSKIEJ, ASYRO-BABILOŃSKIEJ, HEBRAJSKIEJ, ARABSKIEJ, PERSKIEJ I INDYJSKIEJ UŁOŻYŁ ANTONI LANGE
WARSZAWA MCMXXI KRAKÓW
TOWARZYSTWO WYDAWNICZE W WARSZAWIE.
|
Nawet Grecya, najwszechstronniejsza, miała pewne niedostatki: nigdy np. nie stworzyła wielkiego państwa — i dopiero obca ręka ją zjednoczyła; ponadto nigdy nie stworzyła Grecya — przy cudnej mitologii — systemu religijnego, teologii i kapłaństwa; nie stworzyła dekalogu, ani kodeksu praw w znaczeniu rzymskiem. A przecież był to najgenialniejszy naród, jaki istniał kiedykolwiek na ziemi: czemże my bylibyśmy bez Grecyi?
Rzym stworzył prawo, państwo, militaryzm, organizacyę duchowieństwa — ale nie miał własnej mitologii, poezyi, sztuki, literatury, filozofii. Wszystko to późno zapożyczył od Greków.
Babilon żył astrologią i techniką, ale jego życie poetycko-filozoficzne jest dla nas zagadką. — Egipt również był krajem inżynierów, techników, wróżbitów, nawet artystów, ale nie miał ani filozofii, ani literatury: cała jego myśl ześrodkowaną była w życiu zagrobowem. — To, co my zowiemy literaturą egipską — to właściwie nieustanne rozmyślanie o śmierci.
Żydzi ześrodkowali wszystką swoją duszę w jednej myśli, która się streszcza w tem, że Bóg jest jeden; religia była ich jedyną racyą bytu i związana z tą religią etyka. Dlatego nie stworzyli oni żadnej państwowości realnej, żadnej techniki, ani literatury świeckiej, ani sztuki plastycznej, ani wogóle nic, coby wychodziło poza obręb tego monoideizmu.
Persja stworzyła wielką państwowość, potężną organizacyę wojskową i t. d., ale jej główne dzieło to Zend-Awesta, religia Zaratustry i etyka tegoż proroka. I Persya nie miała literatury ani sztuki ani nauki w starożytności, dopiero zetknięcie z Arabami wywołało w niej geniusz poetycki i filozoficzny.
Indye — nie mniej genialne — jak Grecya, a przecież przy tak potężnym zmyśle religijnym, filozoficznym, poetyckim, nigdy nie stworzyły tego co się nazywa narodem, co się nazywa państwowością, nie znały patryotyzmu; siedząc nad morzem, nigdy nie stworzyły floty i nigdy hindowie nie byli ciekawi, co się dzieje po za ich górami i morzami; ich geografia do ostatnich czasów była cale dziecinna i, rzecz nie do wiary! — bardzo długie wieki nie pisali historyi własnej, jakby rzeczywistość dla nich nie istniała.
O ile wszechstronniej, bogaciej, żywiej, promienniej przedstawia się życie nowszych ludów europejskich! Ale z drugiej strony musimy wyznać, że ta jednostronność i poniekąd ograniczoność ludów starożytnych — nadawała ich życiu duchowemu niepospolitą kondensacyę, wyrazistość, plastyczność i wyodrębniała ich fizyonomie. Literatury europejskie mimo różnice, mają wielkie podobieństwo między sobą. W istocie jest to jedna i ta sama literatura. Wschód na każdym południku ma postać inszą, odrębną; nigdy i nigdzie się nie powtarza; zawsze jest oryginalny. I dla tego poznanie tych literatur — pomimo dalekie wpływy wzajemne — samorodnych, jest niezmiernie ciekawe i godne uwagi. Zapewne były między narodami starożytnemi punkta styczne: ale nigdy tak dalece, aby ich fizyognomia, ich pierwotwórczość rzetelnie się zmieniła. Niestety — wiele z owych pradawnych ksiąg zaginęło: szczątki nam pozostały z Akadu i Sumiru, z Asyryi i Babilonu, z Egiptu; nie zostało nic z Azyi Mniejszej; po wielu narodach zaledwie imię się przechowało. Ile utraciliśmy w Persyi starożytnej, ile w Indyach, że nie wspominamy już starożytnych cywilizacyj przedgreckich na lądzie Hellady i na wyspach? Jacy poeci byli przed Homerem? Kiem byli Etruskowie? — nie dowiemy się nigdy.
Ale i to co pozostało i co być może jeszcze odnajdziemy, przedstawia skarb niepożyty. Ten skarb zebraliśmy w książce niniejszej i zakreśliwszy sobie tymczasowo pewne granice — podajemy czytelnikom wybór dzieł poetów wschodnich, dawnych i nowszych.
Granice te — to Wschód bliższy: Egipt, Asyrya i Babilon, Judea, Arabia, Persya, Indye. Pierwszy to raz w języku polskim ukazuje się zbiór tak obszerny pism poetów wschodnich: wybieramy tu perły tej poezyi, przyczem niejedno bezpośrednio z oryginału jest przełożone. Niestety, Polska znajdowała się politycznie w tem położeniu, że znajomość języków wschodnich stanowiła tu raczej luksus bezużyteczny. Najczęściej nasi oryentaliści pracowali dla obcych i w obcych językach (Chodźko, Kleczkowski, Kowalewski, Kosowicz, Kazimirski, Strzygowski, Lanckoroński i in.). Dla tego dostęp do literatury perskiej czy arabskiej, indyjskiej czy egipskiej — szedł pośrednio przez tłumaczenia niemieckie, rosyjskie, francuskie. Z tych więc materyałów pośrednich — po największej części składać się musi niniejszy Dywan.
Ostatniemi czasy poprawiły się nieco pod tym względem stosunki: znajomość sanskrytu, arabskiego, asyryjskiego i t. d. większa jest dzisiaj, niż była choćby przed dwudziestu laty. — Wychodzi nawet Kwartalnik Oryentalistyczny. — Stworzenie państwowości polskiej nada studyom języków wschodnich — znaczenie praktyczne. W niniejszym tomie dajemy, jak to powiedziano, Wschód bliższy.
W następnym zbiorku popłyniemy w kraje dalsze i nieznane. Będzie tam poezya Chińska, Japonia, Korea, pieśń bohaterska Mongołów i Tatarów, poezya Tybetańska, Malajska, poezya wysp Sundzkich, Polinezya i Oceania, poezya Meksyku, Gwatemali, Kwisze, Peru i innych plemion czerwonoskórych, wreszcie przedstawimy legendy i marzenia poetyckie plemienia czarnego w Afryce.
Należy przypuszczać, że literatura egipska, jaka nam pozostała — hieratyczna, kapłańska, zaklinawcza, mitologiczna i teologiczna — nie obejmowała całego życia Egipcyan. Dusza Egipcyan była zdaje się bezwzględnie opętana sprawą śmierci i nieśmiertelności; wszystkie „Księgi Umarłych“, hymny do bogów i t. d. poruszały przedewszystkiem tę, a nie inną sprawę. Ale skąd inąd wiemy, że Egipcyanie byli bardzo weseli; że Egipcyanki były bardzo namiętne i w sztuce miłości wyćwiczone; że rozmyślając ciągle o śmierci, Egipcyanie kochali życie. Kielichy, w których pijali wino na ucztach, miały zawsze na sobie trupią głowę; nie znaczyło to jednak Memento mori, ale właśnie Carpe diem, bo śmierć nadchodzi rychło.
Mimo to ostatecznie tajemnica śmierci i połączona z nią obrzędowość nadała wyraz religijno-grobowy większości pomników literackich Egiptu.
To co się zowie poezyą, liryką, dramatem albo lekceważono i nieprzechowywano tego w Egipcie, albo też było nieznane, choć zapewne misterya egipskie, jak misterya greckie — były połączone z widowiskami charakteru dramatycznego. Ale my ich nie znamy. — Znamy natomiast egipską powieść: są to właściwie baśni, klechdy, skazki tego samego typu, z którego powstały historye 1001 nocy. Obok filozofii śmierci Egipcyanie uprawiali magię, czarnoksięstwo: w nowelach egipskich czynnikiem głównym jest magia. Treść tych baśni jest w gruncie ta sama, co w klechdach, jakie nam opowiadały nasze niańki: są to pierwiastki prawieczne fantazyi ludzkiej. —
Czysto ludzki, bardzo powszechny mają charakter egipskiej erotyki.
Dajemy tu z pism egipskich: 1) Wyimki z „księgi Umarłych“ i Hymny do Bogów.
2) Poemat Pentaura o Ramzesie.
3) Dwie pieśni miłosne. —
Nadto zaś dwa urywki z późnej literatury egipskiej z II w. przed Chr. i I po Chr. — Są to 4) wyimki z egipskiej „Księgi Mądrości“, oraz 5) fragment ze sławnej księgi Hermes Trismegistos: jakkolwiek napisana po grecku, jest to księga egipska i wiąże się z tradycyą egipską; wpływ judaizmu i chrześcjaństwa, filozofii greckiej i gnozy — jest tu widoczny. — W „Księgach Mądrości“, które pochodzą z II w. przed Chr. można widzieć szczególne przeczucia Chrześciaństwa, a jeden urywek jest właściwie z I w. po Chr. kiedy Chrześciaństwo zakwitało w Egipcie — i nie bez jego wpływów powstawały nowe pisma koptyckie. —
HYMN DO NILU
Chwała tobie, o Nilu! chwała ci, Apisie! Ziemia weseli się przezeń, rumiana od promieni słońca i pełna soków Nilowych. My — dzieci twoje, my synowie Nilu Z HYMNÓW DO AMONA
I.
Amonie, boże wielki, racz wysłuchać II.
Droga, która prowadzi do ciebie, o Amonie — III.
Cześć tobie Amonie, cześć tobie Ra! Ra-Amonie! Ojcze bogów, w którym żyją wszyscy bogowie — HYMN DO RA
Cześć, ci Ra! cześć ci i chwała — Ty poczęty sam ze siebie — ŻALE IZYDY
Wróć do swego domu, wróć, Ozyrysie —
|
Zaczyna się historya zwycięztw króla Egiptu Wyższego i Niższego, syna słońca, Amen-meri[1] Ramzesa, nieśmiertelnego, który zwyciężył ludy Kheta, Naharain, Aruna, Pidas, Dardeni, Katsuatan, Karkemisz, Kati, Anauka, Iriuna oraz ludy Akarit, Muszenes[2]...
Młody król wyciąga ramię, nikt mu nie przywtórzy; ramiona jego potężne, serce niezłomne, Męztwo jego jako Mentu[3] w bitwie.
(Wyruszył) do krajów nieznanych...
Rozpoczyna bitwę — jest jako mur mocny; a gdy podniesie puklerz, a gdy łuk naciągnie — nikt mu nie dorówna. Potężniejszy niż zwarta gromada: kiedy stąpa — wszyscy przed nim uchodzą. Serce jego — w chwili gdy ma (wroga) uderzyć — jest jako byk, co zamierza wpaść na stado gęsi.
Odepchnął cały zjednoczony świat nieprzyjacielski.
Żadna ciżba nie ostoi się wobec niego: tłumy ludów w trwodze omdlały przed nim.
Władca ziemi o potężnym głosie: wielkiem jest jego serce nad całą krainą.
Jako lew rozgniewany spada w dolinę owiec; rozkazuje, a woli jego niemasz zaprzeczenia.
Doskonały w radzie, mądry w wyrokach. Pod wpływem rodzica swego (Amona) — ogłasza swe słowa. Zbawca swoich żołnierzy.
Serce jego jest jako góra żelazna. Król, syn słońca, Amen-meri Ramzes, nieśmiertelny, oto co uczynił.
Jego wojsko piesze i konne, Sartowie — jego jeńcy otrzymali rozkaz wyruszenia w drogę, gdy przybył Jego Wysokość, spuszczając w dół rzeki swe wojsko piesze i konne — w szczęśliwą drogę — na wyprawę.
Piątego roku, drugiego miesiąca żniw, dnia dziewiątego przestąpił Jego Wysokość twierdze Hetham w dzielnicy Tsad...
Zjawił się podobny bogu Mentu w jego mocy — i cały kraj zaczął drżeć w swem sercu.
Buntownicy wszyscy przyszli z pochylonym karkiem — pełni bojaźni wobec ducha Jego Wysokości.
Żołnierze jego ruszyli ku granicy — a szli drogą ku północy. Owóż, gdy po tych (sprawach) minęło kilka dni, Ramzes zatrzymał się w mieście...
Owóż gdy J. W. przybył do ziemi Kadesz — oto J. W. ruszył naprzód, jako jego ojciec Mentu, pan Tebów...
Przebył dolinę rzeki Oront — z pierwszą legią Amonową, która daje zwycięstwo królowi, synowi słońca, Ramzesowi meri Amen.
Gdy J. W. zbliżał się do miasta, oto książe nędzny i nikczemny ludu Kheta [4] zgromadził dokoła siebie wszystkie plemiona, zaczynając od krańców morza. Ziemia Kheta przybyła wszystka, zarówno też Naharain, Aradu, Masu, Pidasa, Karkisz, Iriuna, Reka, Katsuatan, Kirkanaisz, Akarit, Kati, Anauka, Muszenes, Kadesz, Dardeni, Khirbu.
Nie opuścił żadnego plemienia — wszystkie sprowadził ze sobą w drogę; dowódcy jego byli z nim, każdy na swoim wozie.
Byli bardzo liczni, a nigdy przedtem nie było tak.
Pokryli góry, doliny swą niezmierną liczbą, jako szarańcza (pokrywa pola).
Nie pozostawił złota w swej ziemi. Wszystko zabrał, aby dać plemionom wojennym, jakie sprowadził był ze sobą.
Oto dowódca nędzny i nikczemny plemienia Kheta wraz ze swą liczną armią — stali ukryci (gotowi do boju) na północo-zachodzie miasta Kadesz.
Oto (zdarzyło się) że J. W. był sam w swej osobie w otoczeniu paru sług.
Legia Amonowa znajdowała się w marszu za jego śladem; legia boga Phra przebywała dolinę na południu miasta Szabutuna, aby iść ku miastu Aranama; legia Sutukhowa szła wielkim gościńcem.
J. W. zwołał był co najdobrańszych wojewodów swych wici. Oto byli oni nad brzegiem w krainie Amaury.
Oto nędzny i nikczemny dowódca Khety był w pośrodku swych żołnierzy, a oni byli z nim.
Nie wystąpił on do walki, albowiem powstrzymała go trwoga wobec Ramzesa.
I oto zwołał ludzi licznych, konie liczne, wiele — wiele jakoby piasku.
Byli oni po trzech (ludzi) na wozach; byli przyłączeni do wszystkich bojowników, z nikczemnego ludu Kheta — zbrojni wszelkiem orężem wojennem.
Trzymał ich w ukryciu poza miastem Kadesz.
Oto wyszli oni od strony południowej Kadeszu; uderzyli na legię Phra[5] pośrodku.
Legia była w marszu; nie przeczuwała (napaści); nie była gotowa do boju.
Żołnierze i wozy J. W. zaczęły omdlewać przed niemi.
Oto J. W. zatrzymał się na północy miasta Kadesz, na brzegu zachodnim Orontu.
Oto przebyli, aby całą tę rzecz opowiedzieć Jego Wysokości.
Oto J. W. powstał jako jego ojciec Mentu; przypasał oręż bojowy; kolczugą się okrył: wyglądał jako Baal[6] w swej godzinie (to jest w godzinie gniewu, potęgi).
Konie, co były z J. W. — imię ich; Zwycięztwo Tebów — z wielkiej stajni pana, umiłowanego Amonowi.
Oto co uczynił J. W. rzucając się naprzód. Oto wszedł on w pośrodek nędznych i nikczemnych ludzi plemienia Kheta.
Był sam w swej osobie, a nikt inny nie był z nim. Posunął się naprzód J. W. wobec oczu tych, co byli za nim.
Otaczało go 2500, liczba wozów..., które wyszły ze swej drogi: wojownicy nikczemnego ludu Kheta — i liczne z niemi plemiona — Arad, Masa, Pidasa, Keszkesz, Iriuna, Katsuatan, Khireb, Akatar, Kadesz, Reka.
Byli oni po trzech na wozach.
Oni byli zjednoczeni[7] a ze mną nie było dowódców, nie było rotmistrza wojsk pieszych, ani rotmistrza wojsk konnych.
Opuścili mnie moi żołnierze, a moja konnica w ucieczce przed niemi. Ani jeden (z moich) nie pozostał, aby z niemi walczyć.
Oto co rzecze, J. W.: któż tedy jesteś, ojcze mój, Amonie? Jakiż to ojciec co zaprzecza swego syna? Zali czyniłem jakowe zamiary, nie pamiętając o tobie? Zali zawsze nie kroczyłem — jako były twoje słowa? Nie naruszyłem poczynań, jakie mi nakazałeś. Nie przestąpiłem twoich rad i postanowień.
Wielki bardzo, pan wielki Egiptu — który rozproszył ludy na swej drodze.
Czemże więc są wobec ciebie te ludy Aamu?[8] Amon osłabia moc tych, którzy zaprzeczają Boga. Zali na twych ołtarzach nie składałem licznych ofiar? Napełniłem twój święty dom gromadami mych jeńców. Zbudowałem ci świątynie na miliony lat. Dałem ci wszystkie swoje dobra na skład (?) w twoich świątyniach. Cały świat ci składam w ofierze, aby twoje panowanie umocnić. Zabiłem dla ciebie 30.000 wołów — (i spaliłem je) na drzewie, pięknie pachnącem. Nie ukryłem żadnej doskonałości poza swoją ręką: wszystko było dla twojej chwały. Zbudowałem ci pylony aż do końca ich kamieni: sam postawiłem ich słupy. Sprowadziłem ci obeliski z Elefantyny. Sprowadziłem ci kamień wiekuisty. Dla ciebie na morze posyłam okręty, aby ci przynosiły haracz z różnych dzielnic.
Ach, więc nadchodzi los nieszczęśliwy na tego, co odpycha twe zamiary; dobry na tego, co ci ufa, wielki Amonie?
Podług tego, co zrobiono dla ciebie w sercu tych, co cię kochają — wzywam cię, ojcze mój Amonie, oto jestem w pośrodku, licznych plemion: nie znam ich, a oto one wszystkie razem są przeciw mnie. Jestem tu sam w mojej osobie, a nikt nie jest zemną. Opuścili mnie moi liczni żołnierze, nie widzi mnie ani jeden z mych rycerzy konnych; nie usłyszy mnie żaden, gdybym ich wzywał na pomoc.
Przecie wiarę mam, że Amon ma dla mnie większą siłę, niżeli te setki tysięcy wozów, niżeli 10,000 młodszych braci, coby tu ze mną stali razem.
Niczem jest robota licznych ludzi, Amon wyższy nad nich wszystkich.
Oto sprowadził (wróg) dowódców licznych; a każdy śród nich ze swą konnicą.
Wszyscy zbrojni narzędziami wojennemi: dowódca Aradu, dowódca Masa, Iriuna, Reka, Dardeni, Kaszkasz, Karkemisz, Kirkasz, Alep, Kheta.
Wszyscy razem w jednem miejscu; trzy tysiące — liczba wozów.
Oto wstąpiłem pomiędzy nich, potężny jako twój płomień.
Pociągnąłem ku nim; podobny byłem bogu Mentu; pożarłem ich ręką swoją — w jednej chwili.
Rzeź uczyniłem między niemi, śmierć rozsiałem dokoła.
Jeden drugiemu krzyczał przerażony: nie człowiek to jest co (się zjawił) pośród nas — to Sutekh[9] wielki wojownik, to Baal we własnej osobie.
Nigdy człowiek nie zdoła wykonać tego, co on wykonał przeciw nam, sam jeden tłumy odepchnął: nie było z nim wojewodów, nie było żołnierzy.
Uchodźmy, uciekajmy przed jego mocą.
Ratujmy życie nasze, aby tchnienie zachować.
Albowiem ten, co ma z nim walczyć: ręka jego mięknie i omdlewa.
Już nie umieli utrzymać łuków, podobnież i grotów.
Gdy (wróg) ujrzał go, jako przybywał na skrzyżowanie dróg — oto J. W. stanął wobec nich niby orzeł.
Oto rozpocząłem rzeź między niemi, a żaden mię nie uniknęł.
I oto zwróciłem słowo do mych wojsk pieszych i do moich wojsk konnych, mówiąc:
Krzepcie ducha, pokrzepcie, o moi żołnierze piesi, o moi jeźdźcy konni! Widzieliście moje czyny potężne! Sam jeden w swej osobie byłem tu, a nikt inny nie był ze mną. Ammon to czuwał nademną; ręka jego mną kierowała.
Wystąpiłem do walki, pod opieką ojca mego Ammona — dowódcy Egiptu — jako moi ojcowie którzy nie widzieli Syryjczyków.
...Nie przyszedł żaden z nich, aby widzieć to, co ludzie będą opowiadali całej ziemi Egipskiej.
O, szczęśliwa sposobność, aby złożyć liczne ofiary w Tebach, stolicy Ammona.
Błąd, jaki popełniła moja armia piesza i moja konnica — jest to błąd wielki, większy niż da się powiedzieć.
Wykazałem swą moc: nie było ze mną moich żołnierzy, nie było wozów.
Pokazałem światu całemu drogę czynów bohaterskich w swoim mieczu.
Byłem sam w swojej osobie, nikt inny nie był ze mną.
Nie było ze mną dowódcy; nie było naczelników piechoty ani konnicy.
Narody mnie widziały; narody powtarzać będą imię moje aż do krain odległych i nieznanych.
A to co unikło mej ręki śród nich, ci stanęli — i obejrzeli się, aby widzieć co robię.
I przyszła gromada wielka, a nie zatrzymały się nogi ich w ucieczce ich.
A ci, którzy groty swoje rzucali we mnie, rozproszone są ich groty, gdy miały we mnie uderzać.
Owóż stało się, że gdy mnie dostrzegło moje wojsko piesze i konne — i żem trwał w boju, jako Mentu z mieczem potężnym, zaś Ammon — mój ojciec wraz ze mną uczynił mi wszystkie narody jako słomę — oto zaczęli do mnie przebywać jedni po drugich — żołnierze moi — z obozu swego — pod godzinę wieczorną.
Znaleźli narody wszelkie — wszedłem pomiędzy nie — rozciągnięte jako trupy w swej krwi — wszystkich najlepszych wojowników ludu Kheta — wszystkich synów i braci ich dowódcy.
Gdy oświetlono pola ziemi Kadesz — nie było można krokiem ruszyć między niemi — dla mnóstwa ich.
Oto piesze wojsko moje przyszło, aby uczcić imiona (moje). Przybyli, aby widzieć czyny moje; dowódcy moi stanęli przedemną, aby sławić moją waleczność; podobnież moi rycerze konni — aby sławić moje imię. — Tak więc, o dobry wojowniku, mężu serca niezłomnego, ocaliłeś swe wojsko piesze i konne, o synu Ammona, jego dłońmi uczyniony! Zniszczyłeś ziemię Kheta swym mieczem zwycięzkim; tyś jest wojownik dobry! Żaden król nie jest ci podobny, król za swoich żołnierzy walczył w dniu walki! Jesteś sercem potężny, jesteś pierwszym w zawierusze. Jesteś wielki pan zwycięztw wobec żołnierzy — wobec świata całego. Niemasz, ktoby tym słowom zaprzeczył.
Ty jesteś tarczą Egiptu, co odpycha obce narody. Ty złamałeś kark buntowniczej ziemi Kheta.
Oto co odrzekł król swym żołnierzom, swym wojewodom, swym rycerzom konnym:
— Ach, nizki popełniliście czyn wy, moi przywódcy, moi żołnierze piesi i jezdni — żeście nie przyjęli bitwy.
Zali nie bywa sławionem imię człowieka w jego mieście, jeżeli wykonywa jaki czyn bohaterski? dobrem jest jego imię wojownicze.
Zaprawdę, zaprawdę, sławiony bywa mąż za swój miecz!
Czyliż ukrzywdziłem choć jednego z was — iżeście mnie opuścili w pośrodku nieprzyjaciela?
Ten, którego czcicie — oto przecie żyw.
Wy zachowaliście tchnienie żywota — a ja byłem sam.
Czyż nie umieliście powiedzieć sobie w sercach waszych — żem jest dla was jako wał spiżowy.
Gdy usłyszą (ludzie), żeście mnie opuścili samego i że nikt inny nie był ze mną, że nie przybiegł mi z odsieczą ani żaden wojewoda, ani żaden dowódca piechoty ni konnicy — aby rękę swą przyłożyć do mojej ręki — wtedy...
Jam zwalczał, jam odpychał setki tysięcy narodów.
A byli zemną jedno Dekhtemus i Nurahuret — konie moje wielkie; ich tylko znalazłem pod ręką ku pomocy...
Byłem sam jeden śród licznych ludów — które zmusiłem, iż kark pochyliły.
Teraz nakażę im sam, aby jedli paszę swoją wobec mnie — codziennie, gdy będę w swym pałacu. Ich to znalazłem pośrodku nieprzyjaciela, wraz z koniuszym moim Menna, woźnicą mego wozu — z moim oficerem przybocznym — co byli ze mną — jako świadkowie walki.
Oto znalazłem ich, gdy powróciłem w sile i zwycięztwie.
Uderzyłem setki tysięcy zjednoczonych razem — swoim mieczem zwycięzkim — a gdy ziemia zajaśniała (o świcie) — rozstawiłem pułki do boju: rzuciłem się do walki, jako byk — zbrojny rogami.
Ukazałem się im, podobny bogu Mentu: jako on byłem zręczny w bojowaniu!
Rzuciłem się na ich pułki, jako orzeł na.......
Byłem podobny słońcu o wschodzie u źródeł poranka. Promienistość moja wypaliła członki bezbożnych.
Oto wołał jeden do drugiego:
— Uważajcie — uważajcie! Nie upadać! Albowiem Sekhet[10] — wielka bogini jest z nim; ona jest z nim na jego koniach; ręka jej jest z nim.
Ktokolwiek zasię upadał, owo zjawiał się płomień ognisty i palił jego ciało.
A gdy ci zatrzymywali się w biegu — albo na twarz upadali przedemną — oto Moja Wysokość owładnęła niemi.
Szerzyłem śmierć śród nich, a żaden mię nie uniknął.
Leżeli razem we krwi własnej rozciągnięci...
Lichy przewrotny książę Khety posłał, błagając wielkie jako słońce imiona J. Wysokości — i rzecze:
Jesteś jako Suthek, jako Baal we własnej osobie. Trwoga panuje w ziemi Kheta. Złamałeś nery ziemi Kheta na zawsze.
Goniec przybył od niego, trzymając w ręku pismo do wielkich imion króla.
„Aby zadowolić serce Jego Wys., wybrańca ochrony bozkiej, Pana wielkiego, potężnego byka, miłośnika prawdy, króla najwyższego, tarczy swych żołnierzy, władcy niezwyciężonego miecza, króla Egiptu górnego i dolnego, słonecznego pana sprawiedliwości, wybrańca boga Ra, syna słońca Ramessu-Meriamen:
Sługa twój mówi do ciebie, aby cię powiadomić, że jakoś jest synem Ammona, z jego substancyi zrodzonym — dał ci on w posiadanie wszystkie krainy razem połączone, całą ziemię Egiptu i ziemię Kheta, aby u nóg twych złożyć ich służebnictwo.
Ra, dostojny twój rodzic dał ci...
...Racz nie opanować nas, o ty, którego duchy są wielkie. Twoja potęga i męztwo zaciążyły nad narodem Kheta. Byłożby dobrem dla ciebie, abyś zabijał swe sługi? Jesteś ich panem. Oblicze twe zagniewane — a nie uspokajasz się cale. Przybyłeś wczoraj i zabiłeś setki tysięcy. Ludzi nie pozostanie, by mogli ci być poddanymi. Nie doprowadzaj tedy do końca swych zamiarów, o królu zwycięzki, geniuszu rozmiłowany w bitwach. Daruj nam tchnienie żywota.
J. W. powrócił do życia pogodnego, jak jego ojciec Mentu w swej godzinie, gdy odepchnął (wrogów).
J. W. kazał zwołać naczelniki jezdnych i łuczników — i zgromadzono je wszystkie razem, aby wysłuchać treści poselstwa — i wszystkich słów napisanych przez księcia Khety.
Rozważywszy odpowiedź — rzekli do J. W.:
— To doskonałe! uspokój się, królu najwyższy, panie nasz! Gdyby jego nie przyjąć do łaski, kogożby przyjąć? On cię uwielbia. — Niech się twój gniew uciszy!
Król nakazał wysłuchać jego słów, poczem w pokoju ruszył ku południowi. J. W. w ciszy skierował się w drogę do Egiptu — w otoczeniu swych książąt — żołnierzy i wozów.
Ammon wyszedł go pozdrowić, mówiąc:
— Przybywaj, umiłowany synu nasz, Ramessu Amenmeri. — Bogowie dali ci nieskończone okresy wieczności na podwójnym tronie ojca twego Atuma — i wszystkie narody powalone są pod twemi sandałami.
Ta księga napisaną była w r. VII, dnia... drugiego miesiąca żniw, o królu Ramzesie, Meriamen, żyjącym dla stuleci i wieczności, jako jego ojciec — Słońce. — Dokończoną została szczęśliwie ta księga i ofiarowaną naczelnikowi straży ksiąg J. W. faraona w jego domu światła. Pisał grammata Pen-ta-ur.
PIEŚNI MIŁOSNE
I.
Ach, kołyszą się powoje! II.
Róże mojego kochanka! Ogród ten był zasadzony,
|
— Jeżeli chcesz zbudować dom, otwórz to, co jest w twych ręku (bądź szczodry).
— Ten, co oświadcza jakąś rzecz wobec Boga, ale jej nie dotrzymuje — popełnia nikczemność.
— Nie obrażaj tego, co stoi niżej od ciebie: bądź pełny szacunku i bojaźni Boga.
— Nie ubliżaj człowiekowi, nawet, jeśli mu chcesz ocalić życie.
— Twierdzą miasta jest wielkie zjednoczenie.
— Nie pożądaj wyniosłości serca wobec ludzi.
— Nie przybieraj postawy pysznej.
— Słuchaj wszelkiego słowa zarzutu: dowiesz się ile słuszności jest w tem, co zarzut ci wygłasza.
— Ten który mówi: „nie mogę podjąć tego trudu“ — niechaj uczci słońce. Ten który mówi: „nie mogę tego uczynić“ — niechaj uczci słońce.
— Nie buduj swego domu niezgodnie z twą siedzibą wieczną. Nie buduj swego domu niezgodnie ze świątynią.
...Powiedzieli zaś ci, którzy myślą nieprawo:
Życie nasze jest mało warte i pełne trudu;
I nie masz spoczynku w śmierci człowieka.
Nie znamy nikogo coby wyszedł z Amenti (z tamtego świata);
Na próżno istnieliśmy;
I później będziemy jako ci, co nie byli.
Gdyż tchnienie, które jest w naszych nozdrzach — to jeno para;
Słowo, co się w naszem sercu poruszało, to jeno iskra;
Gdy ono gaśnie — całe ciało staje się jak popiół.
— Duch się rozproszy jako powietrze co się rozlotnia;
I zapomniane będzie twe imię za naszych własnych czasów;
I nikt pamiętać nie będzie o naszych dziełach.
— Żywot nasz minie jako mgła;
Rozpłynie się jak chmura w promieniach słońca,
A nad którą zaciężył jego żar.
— Nasz czas jest to cień co przechodzi;
A nie masz powrotu dla śmierci.
A więc spożywajmy dobro które jest.
— Rozkoszujmy się szybko stworzeniem, jako młodością;
Nasycajmy się winem i pachnidłami;
I niechaj nam się nie wyślizgną owoce pór roku.
— Wieńczmy się różami, zanim uwiędną.
Niechaj nikt z nas nie stoi poza kresem naszego użycia;
Wszędzie rozsypujmy znaki radości,
— Bo taki jest nasz dział i nasze przeznaczenie.
....................
— Ubogi jest sprawiedliwy: gwałt mu zadajmy;
Nie szczędźmy wdowy;
Nie miejmy wstydu wobec siwych włosów starca.
Nasza siła niechaj będzie dla nas prawem sprawiedliwości.
Słabość bowiem — należy uważać jako rzecz bezużyteczną.
— Zasadzki czyńmy sprawiedliwemu;
Męczy nas swoją łagodnością.
Walczy przeciw naszym dziełom;
Zarzuca nam grzechy wobec zakonu;
Odsłania nam nasze nieprawości swą nauką.
— Mówi tak: Ja znam Boga;
Samego siebie czyni synem bożym;
Jest żywym wyrzutem przeciw naszym myślom.
— Ciężko nam patrzyć na niego.
Bo żywot jego nie podobny jest do żadnego innego żywota:
A jego drogi są odmienne.
— Dla niego my jesteśmy jako potępieni;
Usuwa się od drogi naszej jako od nieczystości;
Błogosławionym zowie koniec sprawiedliwych.
— Chełpi się mówiąc: Bóg jest mym ojcem.
Patrzmy, czy słowa jego są prawdą;
Wyprobujmy jego koniec.
— Jeżeli sprawiedliwy jest synem Boga, to on go weźmie do siebie.
Wyprobujmy jego koniec.
— Rozpytujmy go w zarzutach i w męczarniach;
Ażeby poznać do cna jego słodycz;
Wyprobujmy jego cierpliwość;
Skażmy go na śmierć haniebną.
— Niewątpliwie przyjdą go szukać podług jego słów.
....................
Tak mówili bezbożni i wielce błądzili;
Ich złośliwość oślepiła ich serce;
Nie znali tajemnic boskich;
Nie utkwili ducha na tem, co jest nagrodą sprawiedliwego:
Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga;
Ich nadzieja jest pełną żywota.
Nikt nie zna serca Boga, dopóki Ten nie wywoła dnia Zmartwychwstania.
Czyli stworzenie podniesie rękę? — Bóg je zna.
Zna on bezbożnika, który się chełpi swoją wybrednością i swoją sprośnością;
Zna on człowieka Bożego i wie, jak Bóg się rozrasta w jego sercu;
On to ochrania drogę bez strażnika;
On wydaje sąd bez sędziego;
Ustanowił wielkiego w jego wielkości życia dla miłosierdzia;
Ustanowił ubogiego, który błaga hira (pana, wielkiego), aby Bóg poznał jego serce;
— Bezbożnik nie mówi: „Bóg jest w przeznaczeniu, które się podnosi.“
A jeżeli powiada: „Tego nie masz“ — niechaj patrzy na rzeczy ukryte.
— „Słońce i księżyc zejdą na niebo.“ Dlaczego?
Woda i ogień i wiatr (powietrze) zejdą. — Skąd?
Jest jakowaś opieka i panowanie nad istotami. — Czyje?
Naturę boską, która jest utajona, Bóg nam ujawnia przez świat.
Wywołał do bytu światło i ciemność — wszystko stworzenie jest w nim.
..............................
— Ten który jest złamany, nie był nim na początku swego aktu;
Ani też ten co zabija, nie upada na drodze.
Przeznaczenie i odpłata późno nadchodzą, aby się ukazać jako zjawienie opatrzności;
Przeznaczenie nie jest widzialne naprzód; odpłata nie przyjdzie gwałtownie;
Wielką jest mądrość Boga, który ustanawia jedną rzecz po drugiej;
Przeznaczenie i fortuna, które nadchodzą, z woli Boga nadchodzą.
Niechaj cała natura świata słucha tego hymnu.
Otwórz się, ziemio!
Niechaj wszystko źródlisko deszczów otworzy się przedemną!
Niechaj drzewa się nie poruszają!
Śpiewać będę Pana stworzenia, Pana Wszystkości, Jedynego!
Otwórzcie się, niebiosa!
Uciszcie się, wiatry!
Niechaj nieśmiertelne koło Boga przejmie słowo moje,
Albowiem śpiewać będę stwórcę świata,
Tego który umocnił ziemię, utkwił niebo,
Który nakazał wodzie słodkiej wyjść z Oceanu,
I rozlać się po ziemi zamieszkanej i niezamieszkanej.
Na pożywienie i użytek wszystkich ludzi;
Tego, który nakazał ogniowi promienieć nad wszelkim czynem ludzi i Bogów.
Błogosławieństwo dajmy wszyscy temu, który jest nad niebem, stworzycielowi całej natury.
On jest okiem inteligencyi,
Niech przyjmie błogosławieństwo mych potęg.
Śpiewajcie Jedność i Wszystkość, potęgi, które jesteście we mnie.
Śpiewajcie podług mej woli, wszystkie me potęgi.
Gnosis święta, oświecony przez ciebie,
Śpiewam przez ciebie światło idealne,
Roskoszuję się rozkoszą inteligencyi.
Wszystkie me potęgi, śpiewajcie ze mną;
Śpiewaj, moja Ciągłości!
Sprawiedliwości moja, śpiewaj przezemnie sprawiedliwość!
Moja Pospólności, śpiewaj Wszystkość.
Prawdo, śpiewaj przezemnie prawdę.
Dobro, śpiewaj siebie.
Życie i światło, od nas ku wam płynie błogosławieństwo.
Błogosławię cię Ojcze, energio moich potęg.
Błogosławię cię Boże, potęgo moich energij.
Twoje słowo śpiewa cię przezemnie.
Przyjmij przezemnie powszechność w słowie, ofiarę słowną.
Oto co wołają potęgi, które są we mnie.
Śpiewają tobie ciebie — Powszechność, spełniają twą wolę.
Ochroń tę powszechność, która jest w nas, o, życie!
Oświeć, o światło, ducha Boga.
Inteligencya bowiem powołuje do bytu słowo twoje, o stwórco ty, który nosisz ducha.
Jesteś Bogiem, a człowiek należący do Ciebie wywołuje te rzeczy poprzez ogień, powietrze, ziemię, wodę, ducha, poprzez twoje stworzenia.
Znalazłem błogosławieństwo w twej wieczności.
Czego szukam, tom uzyskał od twej mądrości.
Wiem, iż za twoją wolą wygłosiłem to błogosławieństwo.
Indye w technice uczyniły bardzo niewiele, ale opanowały nieskończone królestwo duszy. Wprost przeciwnie Babilon. W istocie kultura europejska, odrzuciwszy formuły zaklinawcze chaldejskie — jest przedewszystkiem techniczno-inżynierska, asyro-babilońska — i dopiero teraz zbliża się do Indyj.
O ile przenikniemy Indye — tak jak to byłoby pożądane — duch ludzki przejdzie z okresu babilońskiego twórczości w okres indyjski — albo raczej unosić się zacznie na obojgu skrzydłach. —
Z pism asyro-babilońskich niejedno też przeszło do Biblii izraelskiej. Wiele o tem pisano przed kilku laty i nie będziemy się tu powtarzali. —
Język tych tablic jest dziwny, jakby jeszcze nie dorozwinięty do wypowiadania zdań bardzo złożonych; jest to mowa człowieka, który już się budzi, ale jeszcze przez pół leży we śnie. Są to zdaje się najstarsze pisma ludzkie; sięgają 5,000 lat przed Chr.; starsze od Egiptu. —
Dajemy tu we fragmentach:
1) dzieje stworzenia;
2) dzieje potopu;
3) dzieje zejścia Isztar do piekieł.
W legendach greckich, egipskich, żydowskich — znajdziemy historye pokrewne. —
STWORZENIE ŚWIATA
Kiedy na górze niebo jeszcze nie było nazwane. Aż upłynęły czasy... Wtedy się zjawił — Nie ustają knowania ich przeciw mnie! Uderzyli na nas — Wszechwładna pani rozkazów — nikt im się nie oprze! Obfitość jest pożądaniem chramu bogów. Uczynił tedy łuk, utrwalił go jako swą broń, Spogląda — a myśl tamtego się mięsza. Marduk rozciął jej części wewnętrzne, przebił jej serce — I rozkazał, iż wiatr Północny uniósł ją (krew) w miejsca tajemne. Albowiem on stworzył niebo i ziemię. VI. POTOP.
Gilgamesz[40] rzecze doń, do Uta-napisztim[41] dalekiego: Ich doradca, bohaterski Bel, ....pan mroków.... Wszelkie nasienie życia Brat już nie widzi brata, Jeden dzień, drugi dzień góra Nisir i t. d. — Jakaż istota żywa unikła (potopu)? XIII. ZEJŚCIE ISZTAR DO PIEKIEŁ.
Ku ziemi bez powrotu ku dziedzinie mroku,[64] — Oto siostra twa Isztar (przybywa do ciebie)! otwarły. Zdjął jej pas, przyozdobiony kamieniami połogowemi, który otacza jej biodra. Papsukala, gońca wielkich bogów twarz się chyli, oblicze ciemnieje — Próg drzwi — niech ci będzie siedzibą! Dla Tammuza, kochanka jej młodości —
Wszystkie urywki w tym dziale przełożył A. Lange. |
I poezya polska od samych początków swoich rozsnuła najpiękniejsze skarby swego języka na tle motywów, zaczerpniętych z Biblii. Pomijając próby dawniejsze, jedną z najwspanialszych pereł literatury polskiej jest Psałterz Dawidowy Jana Kochanowskiego. Po nim i Mikołaj Sęp Szarzyński i Kasper Miaskowski i Stanisław Grochowski, Sebastyan Grabowiecki, Stanisław Herakljusz Lubomirski, Stanisław Leszczyński król i wielu innych w rozmaity sposób opracowywali motywy biblijne, albo jak Wespazyan Kochowski pisali tonem biblijnym. Wiek XIX nowe przyniósł odczucie Biblii w Polsce: wzruszała poetów romantycznych analogia położenia Polski i Izraela. Dla niektórych Biblia była jakby arfą, na której grali jak na własnych strunach — i nie przypadkowo Słowacki nazwał Derwidem króla Wenedów, grającego na arfie, gdyż w tem imieniu kryje się druid, ale kryje się też psalmista Dawid. K. Brodziński, Kornel Ujejski, B. Zaleski, K. Brzozowski, F. Faleński, Wł. Syrokomla, K. Tetmajer, J. Kasprowicz, A. Maszewski, W. Zagórski, J. Żuławski — i wielu, wielu innych, byli to pisarze, których nęciły te odwieczne, a stężałe już w moc spiżową, zawsze pełne nowej treści — wersety, osnute na patosie równoległych, jakby wewnętrznie rymowanych i rytmowanych obrazów.
Z bogatego skarbca opracowań i przekładów polskich poezyi hebrajskiej — dajemy tu szereg najpiękniejszych utworów Jana Kochanowskiego, Korn. Ujejskiego, Wł. Zagórskiego, K. Brodzińskiego, A. Maszewskiego, F. Faleńskiego oraz jeden fragment w przekładzie Iz. Kramstücka. Dołączamy nadto fragment z Kabały, opracowany przez J. Jankowskiego (inédit).
PSAŁTERZ DAWIDÓW
1.
Wszechmocny Panie, wiekuisty Boże! 2.
Mój wiekuisty Pasterz mię pasie, Zawiódł mię w pasze niepospolite 3.
Jako na puszczy prędkiemi psy szczwana Że mię zachował. 4.
Bóg wszechmocny, Bóg prawdziwy Miasto, które Pan miłuje 5.
Boże w miłosierdziu swoim nieprzebrany! I Tobie nie tajny; ale Ty łaskawie 6.
Boże wiecznej mocy Chciej się pospieszyć ku ratunku memu, 7.
Słysz, pasterzu Izrahelski! nasz głos żałościwy, Rozwiodłeś jej płodne rózgi do morza samego, 8.
Kto sie w opiekę poda Panu swemu, Ani sie najdzie w domu twoim szkoda. 9.
Pan nasz, Bóg nasz panuje, Nieba pięknego siły 10.
Duszo! śpiewaj Panu pieśń: O nieogarniony Ciebie obeszła wkoło cześć i świetna chwała, Zwierz do jaskiń uchodzi, ludzie następują 11.
Na ten czas, gdy Żydowie, dostawszy swobody. Strumieniu, wspak sie wrócił do głowy? 12.
Jeśli domu sam Pan nie zbuduje, 13.
W troskach głębokich ponurzony, Aleś Ty Pan jest dobrotliwy 14.
Siedząc po niskich brzegach Babilońskiej wody, 15.
Chwalcie Pana z jego świątobliwości,
(Jan Kochanowski).
PSALM CXXXVII
Płyną rzeki babilońskie, płyną, szumią w dal, Jak lew zcicha, kiedy czyha, nasz Bóg będzie stał. (Kornel Ujejski).
KSIĘGA KOHELET
Marność jest klątwą ziemi syna,
I cóż ma z trudu swego człowiek
Wirują światy w rączym pędzie Do morza wodę znoszą rzeki,
Szalony więc ten, komu zda się,
Śmiechowi memu rzekłem: — Szalej! I piłem — piłem życia kruże,
Więc obróciłem żądz płomienność,
Widziałem skrzętną gospodarność, Widziałem płochą żądz łakomość,
Widziałem szał wojennej sławy, I urągały świerszczów pienia
Słyszałem uczt pijanych śmiechy,
Więc żal uczułem, wstręt i trwogę,
I wzmogła się tęsknota we mnie,
Więc nic? więc nic, jeno znikomość? (Włodzimierz Zagórski).
PRZYSŁOWIA SALOMONA
Mądrość po ulicy swe kazania miewa... Lepiej w kącie na dachu, (Izaak Kramstück).
PIEŚŃ NAD PIEŚNIAMI
(SZIR HA SZIRIM). I.
Niech on mnie całuje całunkiem ust swoich, II.
Czarnać ja jestem, lecz miła, Czy nie wiesz ty tego III.
Zaprzęgom moim w wozie Faraona IV.
„Jak piękną jesteś kochanko! Pod cieniem jego wypocznę sobie, V.
To głos mojego kochanka, — Czas wino obcinać w ogrodzie, VI.
Moim jest miły, VII.
Przez całą noc go szukałam, Kochanka mego, VIII.
Oto łoże Salomona: A środek nasłał miłością, IX.
Salomon.
O! jakaś ty piękna, o miła, Sulamit.
Póki nie minie dzień Pójdę do myrrhy gór Salomon.
Nadobną mi jesteś kochanko, Sulamit.
Pójdź więc, kochanku mój — Salomon.
Wszedłem do mego ogrodu, X.
Śpię ja, ale serce czuwa, Ale miły, niewidziany — Słodycze ma wuściech i cały jest słodki XI.
Piękną ty jesteś, o miła moja! Widziały ją córki, szczęśliwą sławiły — XII.
Któż jest? co błyszczy jak zorza, Sulamit.
Co widzieć chcecie na Sulamicie? Twe piersi, jak sarny bliźnięta, XIII.
Cóż to za jedna od puszczy idąca — Jej węgiel — węglem żarzącym — XIV.
Nasza siostra jeszcze mała — Powiodłabym ciebie (Kazimierz Brodziński).
HIOB
I.
Był mąż w Suzy krainie, Hiobem nazwany, II.
Dnia jednego się zeszli niebiescy synowie Lecz weź mu co ma; ujrzysz jak wiernym zostanie.“ — Zofar z Nemathitu i Bildad Suchita. III.
HIOB.
Przeklęty ów dzień, gdym na świat przychodził, I jabym zniknął jak płód niedojrzały VII.
Bojem jest życie człowieka, Noc przeminie nieprzespana, VIII.
Pókiż chcesz bluźnić niebacznie, W nowe za czasem gałęzie odrosną, XXVIII.
Człowiek srebro dobył z lochu, Wystąpić każe zdrojom z pod granitu, XXXVIII.
Któż jest, który bezrozumnie Powiedz, kto jej długość nadał Piaski wyrywa, strzyże uszyma, XL.
Bechemot z tobą stworzony pospołu, Jakie w biodrach jego siły. Ciało ulane jak z miedzi, XLII.
To wszystko do Hioba gdy skończył Jehowa (Kazimierz Brodziński).
PIEŚŃ DEBORY.
Pieśń ma zagrzmi i zahuczy Że młodzieńce twe u żaren Bądź wielbiona wielka Jahel! (Adam Maszewski).
KSIĘGA RUTH.
ROZDZIAŁ I.
Za czasów onych, gdy przełożonemi Odpowiedziały: — Z tobą my zostaniem, Piękna) — lecz „Mara“ (gorzką) zwiejcie raczej. ROZDZIAŁ II.
A był tam krewnym Elimelechowi Już nie idź, proszę, między inne kmiecie, Z tam więc przybyła do swej świekry starej. ROZDZIAŁ III.
Gdy zaś wróciła do swej świekry, ona Podeszła w miejsce gdzie się on ułoży, Żeś noc przebyła przy mnie, nie widziano. — ROZDZIAŁ IV.
A tedy Booz siadł u miejskiej bramy. — Gdy kupisz, to więc i powinowatą A gdy swą łaskę Pan Bóg ku niej skłoni, (Felicyan Faleński).
PROROCTWO IZAJASZOWE.
ROZDZIAŁ XL.
Ciesz się, mój ludu! — mówi Pan — do łona Przed Nim, sądzenie złości tego świata, Bo ani wsiani, ani są wszczepieni ROZDZIAŁ LIII.
Kto zaś uwierzy, iż mój duch nie kłamie? I ani chwili dola Go nie pieści. A, iż pracował duszą swą chętliwą, (Felicyan Faleński)
|
Rozważanie to Boga pod postacią dwu Hypotez, dwu głów, głowy białej i czarnej, Światła i Cienia; Głowy niezmierzonej (Makrozopon, Arich Anfin) i głowy skracającego się cienia (Mikroprozopon, Seir Anfin), dało nawet niektórym powierzchownym badaczom powód do upatrywania wpływów Zoroastryzmu, owego rzekomego dualizmu Ormuzdo-Arymanowego[72], na Kabałę hebrajską. Tak jednak nie jest: quod absit! jak by to powiedział Kabalista. Nikt bardziej od starożytnych Hebreów nie walczył o ideę jednego nierozdzielnego Boga. Przedstawienie zaś to podwójne w symbolu jest, zdaniem naszem, jedną z najgłębszych filozoficzno-religijnych koncepcyj obrazowych stosunku najwyższej Inteligencyi w człowieku, Słowa w nim przedwiecznego, jako obrazu i podobieństwa Boga do swego źródła, do swej Istoty i Zasady niewysłownej. Stosunek Boga-Człowieka do Człowieka-Boga. Obraz ten, odbicie to, cień ten jest w ciągłym związku genetycznym ze swą Istotą niewysłowną, jak słowo z milczeniem: przez nią żyje, zasilany rosą, spływającą z jej światłości. Zwięża się, gdy się odwraca od lica Istoty, rośnie w blask, gdy w lice Istoty zwrócony. Opis głowy świetlanej jest tu przy tem jednym z najpiękniejszych świadectw natchnienia religijno-twórczego poezyi staro-hebrajskiej.
≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ |
Po zburzeniu Jerozolimy przez Rzymian, śród rabbich, wtajemniczonych w mistyczną naukę Kabały, powstała obawa, że jej tradycya zaginie. Z tego powodu Symeon ben Jochai wezwał co przedniejszych rabbich i przypomina im esencyę tej nauki — Było rabbich dziewięciu, a najwięksi z nich są: ben Jochai, Eleazar i Abba. — Jochai zasiadł, potem zaś
...rabbiemu Eleazarowi
Kazał siąść przeciw, zaś po drugiej stronie
Rabbiego Abbę umieściwszy, powie:
Tworzymy teraz Trójkąt — typ w Pra-łonie
Wszechrzeczy, — onać jest zasada sama:
Świątyni pańskiej dwa słupy i brama.
Poczem rozpoczął wykład, a naprzód mówi o stworzeniu bytu i o walce Tytanów przeciw Bogu, który te olbrzymy strącił w otchłanie. Później mówi ben Jochai o stworzeniu człowieka ze stanowiska wielkiej tajemnicy.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Gdy więc pozwolił Bóg, by noc istniała,
I gdy gwiaździsta rozlśniła powała,
Na cień swój spojrzał — i pragnąc wydostać
Zjawę — zamierzył dać mu własną postać.
Więc na zasłonie, którą moc swej chwały
Okrył, odcisnął obraz doskonały, —
I obraz ten się uśmiechnął mu w jasność,
I Bóg zapragnął już go mieć na własność,
A iżby stworzyć człowieka odrazu
Na podobieństwo onego obrazu.
Sam już niejako doświadczył więzienia,
W które miał zamknąć duchowe stworzenia.
Spojrzał na postać, która miała oto
Stać się człowiekiem, i serce pieszczotą
Czułą mu drgnęło, bo zda się z przestworu
Słyszał już pierwsze żale swego tworu:
„Ty, który chcesz mnie poddać zakonowi
(Mówiła postać), stwierdź to najgotowiej,
Że prawo twoje jest sprawiedliwością,
Sam się poddając mu ulegliwością.
I Bóg utworzył człowieka, a iżby
Kochał i znał go człowiek ze swej ciżby.
Z tego więc, co tam wiekuiście wionie,
Znamy jedynie obraz na zasłonie.
Na tej zasłonie, która Jego blaski
Okrywa cieniem Miłości i Łaski.
Obraz ten naszym jest, ale zarazem
Bóg chce, by dla nas był Jego obrazem.
Znamy Go przeto i razem nie znamy,—
Który bez formy — znamy z formy samej, —
Myśl Go maluje, jako Starca w chwale,
Kiedy On wieku i lat nie ma wcale.
Na tronie siedzi, skąd iskier miliony
Tryskają wiecznie jak siew wyiskrzony, —
A każdą iskrę widzi, czuje, zna ją —
Rzeknie — a iskry światami się stają,
Włos Jego, jako promienna wichura,
Wstrząsa gwiazdami — ćmą roi się góra, —
Dokoła głowy, wirują bez końca
Światy — w światłości lic pławią się słońca.
Podwójny obraz boski niepojemny:
Głowa światłości i głowa cieniska,
Ideał biały i ideał ciemny,
Głowa wysoka i od wzór jej — nizka.
Jedna Człowieka-Boga sen obleka,
Druga domysłem jest Boga-Człowieka.
Jedna jest Bogiem mędrca wtajemniczeń,
Druga — bożyszczem tłumu ograniczeń.
Iście bo — światło wszelkie cień wymienia
I światłem tylko jest przez domysł cienia.
Głowa świetlista rosę ustawiczną
Sączy na głowę tę przeciwobliczną:
„Otwórz mi, luba, — do Inteligencyi
Bóg mówi: — głowa moja pełna rosy,
I kędzierzami sączą moje włosy
Łzy nocne, wonność przedwiecznej esencyi“.
Rosa ta manną jest, z której pożywę
Zbawienną mają dusze sprawiedliwe:
Wybrani, łaknąc, tę mannę ofiarną
Dłońmi pełnemi z niebieskich niw garną.
Krople te, jako perły, potoczyste,
Jak dyament, białe, — jak kryształ, przeczyste.
Są one białe, lecz cała w nich tęcza:
Tak jedność prawdy gra blasków poręcza.
Trzynaście obraz boski ma promieni:
To cztery z każdej więc trójkąta strony,
(W który zamyka go wtajemniczony),
Jeden u szczytu wierzchołka się pleni.
Nakreśl to w niebie podczas ducha jazdy,
Przeprowadź linie od gwiazdy do gwiazdy,
Zamknie ci każdy z tych trójkątnych płatów
Trzysta sześćdziesiąt myriad pełnych światów.
Bo starzec górny zwań Makroprozopon,
Albo-li wielką hypotezą stwórczą[74],
Zwie się obliczem także niezmierzonem:
Drugi — Bóg ludzki, cień, Mikroprozopon,
Jest hypotezą, gdzie rysy się kurczą,
I zwań obliczem małem lub skróconem[75].
Gdy to oblicze patrzy w świata stronę,
W harmonii ryśnie mienie nieskończone:.
Wszystko jest wtedy rajem i zasługą, —
Ale, niestety, stan ten nie trwa długo,
Bo myśli ludzkie, objęte zasłoną,
Niedoskonałe i zmienne, jak ono.
Wżdy zawsze światła nić, drobnego cości,
Cień ów rodzimy wiąże do światłości:
Nić ta przenika roj myśli człowieka
I blaski boskie na wszystkie nawleka,
Głowa świetlana swą bladość wylewa,
Gdzie mądrość ludzka, jak nawa, dojrzewa.
Głowa górnego starca — jak zamkniona
Kadź: mądrość wielka i nieprzenikniona
Jest w niej, jak wino najstarsze i głusza,
Które swych moszczów nigdy nie porusza.
Mądrość ukryta i niedocieczona
Ciszą się toczy od wieczności łona,
Niepożytością własnego zapasu,
Niedostępnością zmienności wszej czasu.
Światłem jest ona, ale głowa ciemna
Jest temu światłu, jak lampa wzajemna:
Olej mądrości odważon najprawiej,
Blask przez trzydzieści dwie ścieże się jawi[76].
Bóg odsłoniony — to Bóg zasłoniony.
Cień ludzki Boga — to ów utajony
Eden, gdzie źródłem tryskają prawieki,
Rozdzielającem się na cztery rzeki.
Z Boga samego nic się nie wyłania:
Istota Jego wolna od zadrgania, —
Nic nie wypływa z Niego, nic nie wpływa
Do Niego, bo On — wieczność nieruchliwa.
Wszystko, co tu się poczyna i jawi,
Co się rozdziela, toczy, mży najskrawiej:
Poczyna, jawi się, dzieli w pomknieniu,
Toczy, upływa — tylko w Jego cieniu.
On przez się w świetle swojem nieruchomy. —
Nieprzeniknione tych blasków ogromy
Są — jako wino najstarsze i głusza,
Które swych moszczów nigdy nie porusza.
Nie chciej przenikać myśli niezbadanej
Głowy: jej myśli wnętrzne są zakryte,
Ale zewnętrznych szlak stwórczy świetlany —
To włosy głowy promienne, rozwite.
Włosy te białe, bez cienia, ozdobą
Wszystką łyskają, nie łącząc się z sobą;
Każdy włos nicią jest światła, co, chyże,
Miljony światów na siebie naniże.
Włosy na przedzie głowy rozdzielone,
Opływające na każdą dwu-stronę,
Lecz każda strona jest tam strona prawa:
Bo obraz boski i głowy ustawa
Jest taka w sferze, gdzie wieczności wiewy,
Ze niemasz dla niej zgoła strony lewej.
Lewą bo stroną głowy Boga białej
Jest głowa ciemna, — gdyż według uchwały
Wiedzy prastarej lewicy odpowie
Dół i lewica — jak dół w pra-osnowie.
Pomiędzy górą i dołem obrazu
Boga, różnicy nie zakładaj zlekka:
Tyleż różnoty masz tam z ich okazu,
Ile z rąk prawej i lewej człowieka:
Bowiem Harmonia wieczysta się mości
Na analogii wszechistnej sprzeczności.
Izrael wołał, gdy puszczy pożoga
Żarła go: „Jest li Bóg, czy niemasz Boga?“
I godził wtedy obłąkańczym głazem
W Boga, którego znał i nie znał razem.
Od głowy białej Boga głowę czarną
Odłączał: cień-Bóg był mu mstą ciężarną.
I był karany od goniącej mary,
Bo nie miał spełna miłości i wiary.
Boga się nie zna, Boga się bez miary
Miłuje: miłość ta źródłem jest wiary.
Bóg skryt dla myśli i dla dociekania,
Ale się sercu bez przerwy odsłania.
Kto mówi: Niemasz Boga, kto neguje
Istność, ten jedno głosi: Nie miłuję.
I głos mu cienia odwtórza z ukrycia:
Umrzesz, albowiem wyrzekasz się życia.
Mikroprozopon jest ta nocą wiary,
Gdzie sprawiedliwi leją modłów żary:
Ręce do Ojca podnoszą niebiosów,
Promiennych Jego chwytają się włosów, —
Z tych włosów krople światłości się sączą
I rozwidniają tą noc, — o, jak rączo!
Pośrodku włosów na szczycie ciemienia
Ścieża najwyższa jest wtajemniczenia.
Tam wszystko prawdą i tam wszystko dnieje,
Tam dobro samo, tam zło nie istnieje:
Najwyższą ścieża — Środka i Przymierza,
Ostatecznego Sądu Boga ścieża.
I ze stron wszystkich włosy białą tonią
Spadają w ładzie, lecz uszu nie słonią.
Bo uszy Pana czujną mają wartę,
Na modły ludzkie są zawsze otwarte —
I nic nie stłumi ich, by nie słyszały
Krzyku sieroty i szmeru łzy małej.
Tym, który wywołał tę gorącą eksplozyę ducha arabskiego był wielki prorok-poeta Mahomet. Poezya arabska jest wykwitem energii tego twórcy ducha arabskiego. Na długie lata go zapłodnił ów wysłaniec Allacha.
Ale i przed Mahometem kochali się Arabowie w poezyi i co rocznie w Mekce odbywały się igrzyska poetyckie farysów, — t. j. rycerzy i razem poetów. Naród cały sądził poetów, a który utwór uznany został za najdoskonalszy, ten na jedwabiu złotem pismem utkany, „zawieszony“ bywał w świątyni i stąd cały zbiór tych tryumfalnych poematów zowie się Moallakat[77] „zawieszone“.
Imiona autorów zachowały się w pamięci Arabów: Antar — Zuhair — Lebid — Tarafa — Imrulkais lub Amrulkais — i in.
Po Mahomecie poezya arabska zakwitła zarówno w kalifacie Bagdadzkim, jak Hiszpańskim i dwojaki też ma koloryt. Poeci bagdadzcy szli za tradycyą dawnych wieszczów arabskich, jak Altmotenabbi, którego przerobił po polsku Adam Mickiewicz.
Poeci hiszpańsko-arabscy mają ton nieco odmienny, jakoby łaciński: ulegli z konieczności wpływom kraju i rasy.
Istotą poezyi arabskiej jest liryka bohaterska; dwa są nieustające jej motywy: koń i kobieta. Arab miłuje kobietę, ale kobieta jest zdradliwa, koń wierny; nie znajdziesz nigdy szyderstwa ani żalu z powodu konia; znajdziesz nieraz gorzkie słowa o kobiecie. Jednak miłość arabska nawet w tych cierpieniach rozkosz odkrywa. Stąd, choć pozornie proste, erotyki arabskie mają w sobie labirynty ścieżek tajemniczych. Przytem poeta arabski jest zawsze b. osobisty: zawsze mówi o sobie. Objektywnym staje się dopiero w bajce: czy to w baśni z 1001 nocy, czy też w baśni o świętych, derwiszach, poetach, rycerzach. Pierwszy poeta, którego imię tu zaznaczyliśmy, Antar, jest bohaterem wielkiego romansu o charakterze epickim, pod tymże tytułem (Antar); jest to wielkie epos awanturnicze, Orlando furioso Arabii; fantastyczna historya przygód wielkiego farysa — poety — awanturnika Antara.
ZE ZBIORU
HAMASA[78]. Hej, Szabana potomkowie, ZE ZBIORU
MOALLAKAT.[79] (ANTAR).
I.
Spokój uchodzi od mojej powieki. By mogło wielbić swe błękitne nieba II.
(SKARGI ABLI).
Wojownicy mego ludu,
(A. Lange).
TARAFA.
I.
Widoczne jeszcze ślady koczowisk Chaumuły Co rozkwita na wzgórzach z wilgotnego piasku. —
(A. Lange).
II.
(WIELBŁĄD).
Silny, jak boki trumny, więc ze mną w dal bieży Jako pręgi deszczowe na urwistej skale.
(Juljan Adolf Święcicki).
III.
Jam nie z tych, co siedziby obierają nizkie, Śpiewa głębokim głosem, a dźwięki jej tryli IV.
Żyłem w ciągłem weselu. Wino-m pił bez troski.
(A. Lange).
LEBID.
(URYWEK).
Nieprawym się rządzimy powszechnie zwyczajem.
(Ignacy Krasicki).
IMRUL-KAIS.
I.
Rankiem wyjeżdżam na łowy, gdy jeszcze w gniazdach są ptaki. Grzbiet mu się lśni z obu stron, jak te kamienie na których II.
Szybkim krokiem ku śmierci idziem tajemniczej, Budzą ci jeden straszny majak, majak wody?
(A. Lange).
SZANFARY.
KASYDA. Bracia moi, postawcie wielbłądy na nogi! Przy którym pas bogaty, suta frędzla pływa, Gardziel rozdarta nakształt rozkłutego drewna. Wiecie jak w upał boso lecę przez pustynie, Gdy ujrzałem nad głową skał podniebne stropy.
(Adam Mickiewicz).
TAABATA.
Mówili jej: Nie wychodź za tego straceńca. CHELF.
Uwaga: Chelf — autor niniejszego poematu jest siestrzanem Taabaty i jego mścicielem. Opowiada nam — jak pomścił śmierć swego wuja, który zginął zamordowany. Oba poematy (tj. Taabaty i Chelfa) — stanowią właściwie jeden. Pod skalną grotą legł zamordowany, Lecz w gniewie straszny był jak lew. Młodzieńce rzeźkie prowadziłem swoje.
(A. Lange).
ZE ZBIORU: KITAB-EL-AGANI
(KSIĘGA PIEŚNI).
NABIGA DHOBJANI. Suada mnie opuściła. Związek z nią zerwany. Oddaję co przegrywam — przytem karmię gości.
(A. Lange).
|
Komentarz Gemaleddina ibn Hisami o poemacie Kaab-ibn-Zohaira pt. Aman[94] tj. Przebaczenie.
„Kaab i Bodżair, synowie Zohaira — udali się do Irak-Arabi. Bodżair rzekł do Kaaba: Pozostań przy wielbłądach, a ja pójdę do tego człowieka (tj. Mahometa), posłucham go i dowiem się, czego naucza. — Kaab został, a Bodżair poszedł i uwierzył w posłannictwo proroka, raczej dla tego, że Zohair, który niemało rozmawiał z chrześcjanami i żydami, słyszał od nich, iż nadszedł już czas posłannictwa Mahometa. Zohair miał widzenie we śnie, że niby z nieba spływa powrózek, on zaś wyciąga ręce i nie może uchwycić powrózka; ale Mahomet mu dopomógł go ująć. Odpowiedział ten sen swoim synom, doradzając im, aby Islam przyjęli.
„Kiedy Bodżair się nawrócił, brat jego Kaab był z tego bardzo niezadowolony i szyderczym wierszem opisał to nawrócenie. Bodżair zasię wręczył ten wiersz Mahometowi, który ogłosił, że każdy co spotka Kaaba — ma prawo go zabić. Zdarzyło się to po wyprawie Mahometa na Taefi. Bodżair pouczał brata, że wielu już zginęło w Mekce za potwarze i obrazę proroka, a niektórzy uciekli „ale ja nie sądzę (pisał Bodżair), abyś ty mógł się ocalić; najlepiej sam idź do Mahometa, on życzliwie przyjmuje każdego, co błędów swych żałuje“. Przeczytawszy ten list, Kaab udał się do jednej znajomej kobiety, prosząc, aby go w swoim domu zechciała ukryć: ale kobieta odmówiła. I oto ziemia wydała mu się za ciasna; zaczął żałować samego siebie, a wrogowie zapewniali go, że zostanie zabity. Wtedy napisał ten poemat, w którym pochwałami okrył proroka i wspomina o groźbach swoich oszczerców. Przybywszy do Medyny, zatrzymał się u jednego ze znajomych z plemienia Dżohain, ten zaprowadził go do meczetu i rzekł: „Oto posłannik Allacha, idź do niego i proś o aman“. Kaab poznał proroka z opisu, jak mu to ludzie mówili. Azchaby (apostołowie) Mahometa siedzieli dokoła niego wraz z innymi, jakby przy uczcie; prorok rozmawiał już to z jednymi, już z drugimi. Wówczas Kaab poszedł ku niemu, włożył swą rękę w jego rękę i rzecze! „Posłanniku Allacha, Kaab, syn Zohaira, przyszedł i prosi cię o przebaczenie; żałuje swych bluźnierstw i zostaje muzułmaninem. Czy go przyjmiesz życzliwie, jeżeli go tu sprowadzę do ciebie“. — „Przyjmę — odpowiedział prorok“. — „Oto jam jest Kaab, syn Zohaira“ — rzekł poeta i wygłosił swój poemat; gdy zaś doszedł do tego wiersza:
„Prorok jest to indyjski miecz świetnie promienny.
Obnażony miecz Boga“ — —
Mahomet zarzucił na niego swój płaszcz. Moawija później dawał za ten płaszcz 10.000 denarów, ale poeta nie chciał go sprzedać — i dopiero po jego śmierci następcy sprzedali go Moawiji za 20.000 denarów. Jest to ten sam płaszcz, który do dziś przechowuje się u sułtanów“.
≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ | ≈ |
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Oszczercy mi przynieśli słowa jako zgrzyty.
„Hej, wnuku Abu Solma — ty padniesz zabity.
Druhy zaś, gdym ich prosił o pomocne wnioski,
Mówią: nic nam po tobie — mamy własne troski.
Dajcież mi drogę — ojca nie macie! Więc chwała
Ci, Ałłachu! Niech będzie jak rozkazał Ałła!
Kto zrodzony z niewiasty, choć długo nietknięty,
Kiedyś na krzywych marach pójdzie w grobu męty.
Wiadomem mi się stało, że poseł Ałłacha
Straszy mię swemi groźby; lecz duch się nie waha:
Czekam łaski! O przebacz — prostą jest twa droga,
Bo w darze otrzymałeś Alkoran od Boga.
Znasz linię, która dobro od zła wiecznie dzieli.
Nie żądaj krwi mej podług słów donosicieli.
Jam nie przestępca, choć mnie szkalują oszczercę.
Otom stanął przed tobą — i drży moje serce.
Widzę — słyszę, co, gdyby słoń ujrzał, usłyszał.
To na całem swem ciele dreszczem by zadyszał.
Chyba przez dopust boży — prorok mi przebaczy.
Włożę dłoń swą w dłoń jego gdy pozwolić raczy —
Dłoń mściciela, którego słowo iście słowem.
O, jak mi straszno, stojąc na miejscu takowem,
Gdzie mówię z posłannikiem! A synowie zdrady
Mówili: zapytają o twój ród — twe dziady.
Straszniejsze to, niż gdybym lwa spotkał w Assarze,
W niedostępnej trzcin gąszczy, w niezgłębionym jarze;
Lwa, który mięsem ludzkiem karmi swoje lwięta,
Na jego widok milkną drapieżne zwierzęta.
Nie przejdzie człowiek koło jego pieczar ściany,
A kto nazbyt zuchwały — zginie rozszarpany.
Prorok — jest to indyjski miecz jasno promienny,
Obnażony miecz boży — śród wici plemiennej
Korejszytów! z tych jeden[95] rzekł, gdy światła wiary
Prawdziwej przyjął sercem — jako niebios dary.
„Idźcie z Mekki! Niezłomne jesteście farysy.
Którym w dzień walki miasto szat — służą kirysy —
Kirysy z Dawidowej kuźni — płomieniste.
Ogniwa ich się toczą w szeregi dwoiste,
Zaplatając się niby w lesie drzew gałązki.
To męże — co surowe pełnią obowiązki.
Nie wykrzykną z radości, gdy ich wróg napada —
Ni słabną, gdy ich wrogów przemoże gromada.
Araby rodowite — kroczą pełni dumy,
Niby wielbłądy białe — na oporne tłumy.
Nie cofną się — a mieczem przebiją swe drogi,
Gdy tchórz nędznie uchodzi przed swojemi wrogi.
Włócznie ich wprost na wrażą idą pierś — lecz oni
Stoją mężnie — gdy ku nim śmierć ręce swe kłoni.
1. Niech będzie chwała Bogu, władcy światów.
2. On jest miłosierny i dobrotliwy.
3. On jest królem dnia sądnego.
4. Ciebie, Panie, czcimy, i Twej opieki wzywamy.
5. Prowadź nas drogą zbawienia,
6. Drogą tych, których obsypałeś swemi dobrodziejstwy;
7. A nie tych, którzy na Twój gniew zasłużyli i w błąd popadli.
7. Są tacy, którzy mówią: my wierzymy w Boga i w dzień ostateczny, a jednak nie mają wiary.
8. Chcą tem zwieść Boga i wiernych, lecz tylko siebie oszukują, a tego nie rozumieją.
9. Serce ich jest zepsute, Bóg w nim powiększy ranę, boleść pożerająca będzie ich niewiary nagrodą.
10. Gdy im kto powie: nie róbcie zgorszenia na ziemi, oni odpowiedzą, że ich życie jest przykładem.
11. „Oni są wystepnemi, lecz tego nie pojmują.
28. Gdy Bóg powiedział aniołom: poślę na ziemię mojego Namiestnika: czyż poślesz, odpowiedzieli duchowie niebiescy, człowieka, któren się odda nieprawości i krew rozlewać będzie wtenczas, gdy my głosimy Twoją chwałę: kiedy Ciebie wielbimy!
Wszystko to wiem, odpowiedział Pan, czego wy nie rozumiecie.
32. Rozkazaliśmy Aniołom pokłonić się Adamowi, wszyscy byli posłuszni, prócz pyszniącego się Iblisa, który nie usłuchał i za to został policzony między niewiernych.
33. Powiedzieliśmy Adamowi: mieszkaj w raju z twoją małżonką, używaj owoców, które tam rosną, wszelkich uciech sobie dozwalaj, lecz nie zbliżaj się do tego drzewa, i strzeż się, aby to nie było zgubnem dla ciebie.
34. Szatan przywiódł ich do niebezpieczeństwa i pozbawił błogiego stanu, w którym żyli; powiedział im: wyjdziecie, bo staliście się nieprzyjaciółmi samych siebie, ziemia będzie waszym mieszkaniem i waszym doczesnym dziedzictwem.
35. Adam nauczył się od Pana słów modlitwy, Bóg zwrócił się do niego, bo chętnie zwraca się do człowieka żałującego. Bóg jest miłosierny.
81. Dałem pięć ksiąg Mojżeszowi, i kazałem posłańcom Pańskim, aby Mu towarzyszyli; udzieliłem Jezusowi, Synowi Maryi, moc czynienia cudów, umocniłem go duchem świętości. Ale ilekroć posłańcy Najwyższego przyniosą wam naukę, wasze zepsute serca ją odrzucają, zarzucacie im kłamstwo albo ich zabijacie:
82. A oni mówią, serca nasze są nieoczyszczone. O bezwątpienia złorzeczył im Bóg za ich przewrotność. Ach! jak liczba wiernych jest mała.
83. Gdy Pan Bóg, dla potwierdzenia pism zesłał Koran, gdyż wzywali pomocy Nieba przeciw niewiernym, oni przyjąwszy tę przepowiedzianą księgę, nie chcieli w nią wierzyć, i Bóg rzucił klątwę na niewiernych.
136. Bezrozumni zapytają: dla czego Mahomet odmienił miejsce, ku któremu obracano modlitwę? odpowiedz: wschód i zachód należą do Pana, poprowadzi On prostą ścieżką tych, którzy na to zasłużą.
144. Zkądkolwiek wychodzisz, zwracaj twój wzrok ku świątyni Bożej; to przykazanie jest poleconem przez Boga, który waży sprawy ludzkie.
151. Szczęśliwi! którzy na łonie ubóstwa wołają: my jesteśmy dziećmi Boga, my powrócimy do Niego.
186. Pokonywajcie waszych nieprzyjaciół na wojnie, podjętej za wiarę; lecz nigdy pierwsi jej nie zaczynajcie: Bóg nienawidzi najezdników.
187. Zabijajcie nieprzyjaciół waszej wiary wszędzie, gdzie ich spotykacie; wypędzajcie zewsząd, zkąd was wypędzono, niebezpieczeństwo ze zmiany wiary gorsze jest, niżeli zabójstwo. Nie napadajcie na nich przy świątyni Bożej, chyba was napadną, pływajcie w ich krwi, bo taką powinna być zapłata niewiernym.
188. Gdy zaprzestaną napaści, Bóg im odpuści i przebaczy.
189. Pokonywajcie nieprzyjaciół waszej wiary, dopóki obawiać się będziecie pokuszenia od nich, dopóki nie ustalicie w sobie prawej czci Boga: niech w was znika wszelka nieprzyjaźń przeciwko tym, którzy odstąpią bałwochwalstwa, a ku przewrotnym zapalajcie nienawiść.
285. Prorok uwierzył w to, co wam Bóg zesłał, wiarę Jego przyjęli wierni i wszyscy uwierzyli w Boga, Jego Aniołów, święte księgi i Jego posłańców; ja między nimi nie czynię różnicy, bo wszyscy powiedzieli: Panie! usłuchaliśmy głosu Twojego i byliśmy Tobie posłuszni, wzywamy Twego miłosierdzia: powrócimy do Ciebie w dzień zmartwychwstania.
1. Śmiertelni! Bójcie się Pana, który was wszystkich z jednego wyprowadził człowieka, dla którego utworzył niewiastę i okrył ich potomstwem ziemię. Bójcie się Pana, w imię którego prosicie, a szanujcie wnętrzności, które was nosiły. Bóg postrzega sprawy wasze.
2. Oddawaj sierotom to, co im należy, nie odpłacaj złem za dobre, lecz przeciwnie; nie obracaj ich dziedzictwa dla powiększenia swego; takie czyny są występne.
11. Kto niesprawiedliwie zagarnia dziedzictwo, będzie karmiony ogniem, który pożre jego wnętrzności.
33. Wierni! nie marnujcie waszych bogactw na zbytki, niech waszym ugodom przewodzi wzajemne zezwolenie. Sam sobie śmierci nie zadawaj, Bóg jest miłosierny dla was.
38. Mężczyźni mają pierszeństwo nad kobietami, ponieważ Bóg dał im wyższość nad niemi i wyposaża je przez mężczyzn. Żony powinny być posłuszne, zachowywać tajemnice mężów swoich, gdyż pod ich straż niebo je oddało; mężowie, doznający ich nieposłuszeństwa, mogą je karać, zostawić w osobnych łożach, a nawet bić je; uległość niewiast powinna dla nich być uchroną od złego obchodzenia się. Bóg jest wielki i przenikający.
39. Jeżeli się obawiacie poróżnienia pomiędzy mężem i żoną: wezwijcie po jednym pośredniku z każdej strony, i jeżeli zezwolą, żyjcie w dobrem porozumieniu. Bóg jest mocen skrzewić pokój pomiędzy wami i nic nie jest tajnem przed jego wiadomością.
40. Służcie Panu, nie dawajcie Mu równego, bądźcie dobroczynni dla waszych rodziców, sierot, ubogich, i tych, którzy są z wami w pokrewieństwie, towarzyszom broni, sąsiadom i niewolnikom.
41. Wszechmocny nienawidzi człowieka twardego i wyniosłego. Chciwi, chcieliby chciwość pomiędzy ludźmi ustalić, oni chowają bogactwa, któremi ich niebo osypało, za co ulegną haniebnym karom, przeznaczonym dla niewiernych.
42. Ci, którzy dają jałmużnę dla chluby i nie mają prawdziwej wiary zostaną w towarzystwie Szatana. Najnieszczęśliwsze towarzystwo.
41. Cóźby oni stracili, wierząc w Boga i w dzień ostateczny, dając potrzebnym jałmużnę ze swoich dostatków? czyżby Najwyższy nie wiedział o ich sprawach?
44. Bóg nikogo nie oszuka, ani nawet na wagę proszku; On podwoi zasługę z dobrych uczynków i sam za nie wspaniałą odda nagrodę.
45. Cóż uczynią niewierni, gdy zbierzemy przeciwko nim świadków ze wszystkich narodów, gdy ciebie na świadectwo wezmiemy; oni by woleli w ten dzień sprawy w proch się obrócić, bo to dla nich będzie dzień straszny, ale nie potrafią utaić przed wiadomością Bożą ani jednego występku.
135. Wierny, który wpadłszy w niedowiarstwo, nie wychodzi z niego, iżby się w niem głębiej pogrążył, nie ma się spodziewać przebaczenia od Boga; On go więcej nie oświeci.
152. Wzniosłem górę Synai na znak mojego przymierza, rozkazałem iżby weszli do miasta świętego, chwaląc Pana, zabroniłem gwałcić im Sabat. Zawarłem z nimi uroczystą umowę.
156. Wszyscy Żydzi i Chrześcijanie uwierzą weń przed jego śmiercią; w dzień zmartwychwstania będzie on przeciw nim świadczył.
74. Abraham rzekł do ojca swego Azaora: będziesz-że oddawał cześć obrazom, którą tylko Bogu winieneś? Ty i twój lud w głębokich ciemnościach jesteście.
75. Pokazałem Abrahamowi Królewstwo niebieskie i ziemskie, aby wiara jego nie była zachwiana.
76. Gdy noc otoczyła go swemi ciemnościami, zawołał, ujrzawszy gwiazdę: Oto mój Bóg. A gdy gwiazda znikła, powiedział: nie będę czcił Bogów, którzy nikną.
77. Ujrzawszy księżyc, wznoszący się, rzekł: Oto mój Bóg, a gdy zaszedł księżyc, powiedział: Gdyby mię Pan nie oświecił, zostałbym w błędzie.
78. Gdy słońce błysnęło, zawołał: Oto ten jest moim Bogiem, on jest większym od drugich; lecz gdy bieg swój skończyło, powiedział: Ludu mój, ja nie chcę należeć do czci Bogów waszych.
79. Podniosłem czoło moje ku temu, który stworzył niebo i ziemię, czczę jedność Jego, ręka moja nie poświęci kadzideł bałwanom.
83. Te są dowody o jedności Boga, któreśmy dali Abrahamowi. Pan podnosi tych, którzy się mu podobają. On jest mądry i uczony.
84. Dałem mu synów Izaaka i Jakóba, oni poszli za światłem wiary; przed nim oświeciłem Noego. Między potomkami Abrahama, udzieliłem światła: Dawidowi, Salomonowi, Jobowi, Józefowi, Mojżeszowi i Aaronowi; oto tak nagradzam tych, którzy czynią dobrze.
85. Zacharjasz, Jan, Jezus i Eljasz wszyscy byli z liczby sprawiedliwych.
86. Wyniosłem nad innych ludzi: Izmaela, Elizeusza, Jonasza i Lota.
87. Prowadziłem ścieżką zbawienia, wszystkich, których wybrałem z pomiędzy ich ojców, braci, i ich potomstwa.
88. Taka jest światłość Boża, On jej używa ku prowadzeniu sług swoich czynności.
89. Takiemi byli Ci, którym dałem pismo mądrości i dar proroctwa; jeżeli potomki ich wzgardzą temi dobrodziejstwy i nie będą wierzyć, zaprowadzę ich do kraju wierzących.
90. Takiemi byli Ci, których Bóg oświecał; trzymajcie się więc ich nauki! Mów do bałwochwalców: Ja od was nie żądam nagrody za Koran, on mi był zesłany dla nauczania ludów.
91. Żydzi nie oddają hołdu prawdzie, gdy utrzymują, że Bóg niczego ludziom nie objawił. Pytaj się ich, kto zesłał Mojżeszowi księgę Prawa, gdzie jaśnieje prawdziwe światło? Księgę, którą, wypisujecie, a którą potrafiliście skazić. Odpowiedz im: Nauczyliście się z Koranu, czegoście ani wy, ani wasi ojcowie nie wiedzieli; to pochodzi od Boga; jeśli nie usłuchają, zostaw ich, kłócących się w ciemnościach.
92. Księgę tę błogosławioną, spuściłem z Nieba, dla potwierdzenia ksiąg starożytnych, abyś ją opowiadał w Mekce i poblizkich miastach. Ci, którzy wierzą i tej księdze, szczerze odmawiać będą modlitwy.
152. Mów im: idźcie słuchać rozkazów Boskich, nie dawajcie równego Bogu, bądźcie dobroczynnymi dla bliźnich, nie zabijajcie dzieci waszych z bojaźni ubóstwa; damy wam dla nich pożywienie; strzeżcie się zbrodni otwarcie i skrycie, nie zabijajcie swoich współbraci, chyba przez wymiar sprawiedliwości. Oto, czego Bóg wam zakazuje wyraźnie. Te przykazania dane wam są, iżbyście wiedzieli, jak macie postępować.
153. Nie dotykaj dóbr sierot, chyba w dobrym zamiarze, nim małoletni pewnego nie dorosną wieku. Dopełniaj miary, waż sprawiedliwie; od nikogo nic nad możność niewymagaj. Bądźcie sprawiedliwi w waszych rozmowach, przysięgach, chociażby to było przeciw wam samym. Te są przykazania Boskie; zachowajcie je w pamięci.
1. K. H. J. A. S. Bóg pamięta o miłosierdziu, jakie uczynił dla swego sługi Zacharjasza.
2. Gdy jego imienia wzywał potajemnie.
3. Panie! wołał, już ciało moje w niedołęstwie, a płomień siwy ogarnął moją głowę.
4. Nigdym nie doznał nieszczęścia w prośbach, jakie do Ciebie zanosiłem.
5. W obawie jestem o tych, którzy mą własność po mnie odziedziczą; żona moja jest niepłodną; daj mi syna i uzupełnij miarę Twych dobrodziejstw.
6. Niech po mnie własność odziedziczy, niech ma spuściznę rodzina Jakóba i niech się Tobie miłym stanie.
7. Zacharyaszu! Zwiastuję tobie syna, imieniem Jana.
8. Nikt przed nim nie miał takiego imienia.
9. Panie! rzekł Zacharjasz, jakże ja będę mieć syny; żona moja jest niepłodną, a ja zestarzały.
10. Tak się stanie, jak mówiłem, ten cud nie jest nad moc moją, odpowiedział Pan, jam ciebie stworzył z niczego.
11. Panie! powiedział starzec, daj mi znak jaki na rękojmię Twojej obietnicy. Będziesz niemym przez trzy dni, odpowiedział Anioł.
12. Wyszedł ze świątyni, a udał się do Hebrajczyków, i dawał im znaki, aby chwalili Boga rano i wieczór.
13. Powiedziałem do syna Zacharjasza: Janie! czytaj pismo z zapałem; dałem mu mądrość w jego najrańszem dzieciństwie.
14. Pobożność i dobroczynność były jego udziałem; sprawiedliwy dla rodziców nie znał ani dumy, ani nieposłuszeństwa.
15. Pokój miał od narodzenia, aż do śmierci, i nadal mieć będzie, aż do dnia Zmartwychwstania.
16. Wywyższaj Maryę w Koranie, wywyższaj dzień, w którym oddaliła się na wschód do swojej rodziny.
17. Ona tajemnie wzięła zasłonę, aby się okryć, a jam posłał do niej Gabryela, ducha mojego w postaci człowieka.
18. Miłosierny jest moją ochroną, zawołała Marja, jeżeli się go boisz.
19. Jestem posłańcem Boga, rzekł Anioł, przychodzę zwiastować ci błogosławionego syna.
20. Jakże mogę mieć to dziecię, odpowiedziała dziewica, żaden śmiertelny nie zbliżył się do mnie, i nie znam, co to jest występek.
21. Że się tak stanie, odpowiedział Anioł, zapewnia cię o tem znak Najwyższego; łatwy to cud dla niego. Syn twój będzie dla ludzi łaską Boga, taki jest rozkaz Niebios.
22. Poczęła dziecię i poszła w miejsce ustronne.
23. Boleści poczęcia schwyciły ją przy jednem drzewie, i zawołała: Oby się podobało Panu, żebym umarła, zapomniana i opuszczona od ludzi, pierwej nimem poczęła.
24. Nie smuć się, odpowiedział głos, nie daleko od ciebie, za sprawą Boga płynie przezroczysty strumień.
25. Wstrząśnij palmą, a ujrzysz spadające dojrzałe daktyle.
26. Jedz, pij i orzeźwij twe oko, a jeśli kto ciebie zapyta, odpowiedz mu.
27. Ślubowałam miłosierdziu post, i z człowiekiem mówić nie mogę.
28. Wróciła do swej rodziny niosąc na ręku syna. Maryo, mówiono do niej, dziwna przygoda trafiła się tobie.
29. Siostro Aarona, twój ojciec był sprawiedliwy, a matka cnotliwą.
30. Za całą odpowiedź dała im znak, by zapytali syna. Będzież przemawiać to dziecko w kolebce, zapytano jej.
31. Jestem sługą Boga, odpowiedziało dziecko, On mi dał Ewangelie i uczynił Prorokiem.
32. Jego błogosławieństwo nieodstępnem mi będzie. On mi zalecił wiernie spełniać Swoją naukę o modlitwie i rozdawaniu jałmużny.
33. On w serce moje wpoił miłość synowską ku matce, a uwolnił od dumy, której towarzyszy nędza.
34. Pokój, dany mi w dzień narodzenia mego towarzyszyć mi będzie aż do śmierci, do zmartwychwstania mego.
35. Tak mówił Jezus, prawdziwy syn Maryi, narodzony ze słowa Bożego, o czem niema wątpliwości.
36. Bóg nie może mieć Syna. Niech będzie chwała Jego imieniu. On rozkaże, a na głos Jego — nicość ożyje.
37. Bóg jest panem moim i waszym; chwalcie Go, jest to droga zbawienia.
38. Drugi spór wiedli sektarze względem tego synowstwa. Biada tym, którzy w sąd ostateczny nie wierzą.
MIRZA KASIM MESZEDY[96]
HYMN O KARACH I NAGRODACH WIECZNYCH. Niech serce moje przejmie szczera skrucha, Ach, gdy odbędą pielgrzymkę żywota, Ach, bo w dobroci jest Allach bez miary
(Władysław Kościuszko).
ABUL-OŁŁA.
KASYDA. I. Miłość! Jakaż się boleść równa tej chorobie? Dopókiż owa blizkość będzie tak daleka? Blask jej piękności mroczy południowe słońce.
(A. Lange).
ALMOTENABBI.
KASYDA Pókiż przez głuche piaski i przez dzikie lądy Choć puchem młodocianym okryte ich skronie, Nie słuchałem, i teraz nie mogę zaprzeczyć, Śród teraźniejszych ludzi smutnie płyną chwile;
(Adam Mickiewicz).
AL HALLIL.
PIELGRZYM. Ciesz się na drodze swojej światłem żywem, OMAR-IBN-EL-FAREDH.
WINO MISTYCZNE. Pijem wino kochance na cześć. Nim zasiany Jakby promienna gwiazda świeciła ci w ręku. Rozkosz wina z rozkoszy meani [97] wypływa, Wypełniając twój wyrok nad sobą powinny.
(A. Lange).
IBN-UL-ABBAR.
WEZWANIE DO BOJU. Naprzód! drogę masz przebitą... prowadź wojska swoje tam!... Na ulicach miast arabskich sroży się niewierny rój; A nie wątpi, że mu pomoc i opiekę dzielną dasz. Rzuć nam wojsko na wybrzeża i daj chrześcian im na łup;
(Julian Adolf Święcicki).
MALEK.
PIOSENKA MAJUMY. Ciężko, gorzko mi bez ciebie!
(Karol Brzozowski)
DŻEBEL-SZECH[98].
(LEGENDA LUDOWA, Z KRAINY DRUZÓW). Dżebel-Szech dumny jak hodża[99] Islamu. Powieściom ludu jeśli dasz posłuchy
(Karol Brzozowski).
ZE ZBIORU: MARDŻ ANNADHIR.
I.
Noc tę pamiętam zawsze, gdy ma ukochana,
II.
Mów mi, twe ząbki czy to sznurek pereł białych — Przetrwały w twoich ustach — choć w nich żar się pieni.
(A. Lange).
I.
(OGRÓD).
Dla kwiatów tego ogrodu |
W chorągwi jest zbawienie. Otoczcie drzewce jej i niech szable wasze szczękające będą jak las roziskrzony.
W chorągwi jest zbawienie. Od Ijatreba czasów ojcowie wasi kołysali jedwab’ jej zielony na piersiach ziemi.
Czyżbyście się mogli wyrzec słodyczy tej dziedziny? Zostawiliżbyście sztandar w cieniu meczetu? Widzicie, że Bóg jest z tym, który go się lęka.
Nie mówcie: Za mało nas i ręce nasze zmęczone! Pan nie opuszcza nigdy dzieci swoich. Pomnijcie na zniesienie wojsk króla Abrahy, które jak ogromne morze — oblegały Mekkę.
W chorągwi jest zbawienie
Cień jej sunął jedwabiem fijołkowym po piasku. Kiedy chcąc jedwab ów ucałować, prosiłem ją, by stanęła, odpowiedziała mi:
— Wszak-ci to jeno cień niewiasty.
Ja na to znowuż:
— Cień to niewiasty, którą miłuję, a której ust całować nie mogę. Pozwól, niech ucałuję cień ich na piasku, tak ciepłym jak one.
A ona znowuż do mnie:
— Piasek ten mniej jest gorący od moich ust i ucałowałbyś tylko piasek. Masz usta moje, umiłowany!
Odszedłem nietknąwszy jej ust, bo bym ich nie był pragnął więcej.
Sypałem ci obrok przebierany białemi palcami niewiast. Poiłem cię wodą, która miała przejrzystość powietrza. Ze szczerego srebra miałeś wędzidła i w najwznioślejsze wersety księgi wyszyty był czaprak twojego siodła. Szyja twa była pieściwa, jak podgardle młodej dziewczyny, grzywę miałeś jedwabną jak warkocze.
O druhu mój waleczny, dałeś mi wszystkich bitew zwycięztwa — a kiedyś mnie niósł na miłosne spotkanie, bieg twój prześcigał jaskółki. Oto giniesz. Opada ci głowa, oczy zachodzą ćmą. I już cię więcej nie ujrzę, jak wspinasz się płomieniem na rudym cokole pustyni.
Czekam na nią jak co dnia. Czy wróci?
Wspominam wieczór rozstania, skrzyp drzwi, które zawarła bez gniewu i tę ciszę, która była w mej duszy.
Czekam na nią jak co dnia. Czy wróci?
Przyjdzie i ozwie się, aby rzec: „Szłam mimo twych wrót — i przychodzę zajrzeć, czy dobrze przezimowały róże? Potem uśmiechnie się do moich grządek i do cichego nieba — wiem, że już nie odejdzie.
Nikt nie wie, gdzie leży Antar, poślubiony zwycięstwu. Nikt nie wie, gdzie złożony dzisiaj jego sprzęt wojenny. Czyli na najwyższym garbie piasków Badiet Es Kham w mogile jego, otoczonej błękitem, orły się gnieżdżą? czyli w El Dżezireh, krainie źródeł świętych, kwiatami zasypany jego grobowiec? Rapsody, głoszący swoje rycerskie sprawy, którzy błądzą śladami karawan, szukają może jego grobu. Jednej nocy we śnie widziałem go na równi Oneissa, niedaleko od zagrody Abli. Podobna chorągwi znaczyła go palma samotna.
Gdy Abu-Seid pomyka do dziewiątego krzyżyka, gdy już przerzadła siwa starego lwa grzywa: nuż w ducha słabości myśleć o wieczności, zawodzić lament, nuż pisać testament. Woła więc syna i tak zaczyna: „Chłopcze, niedługo przyjdzie mi nogami podążyć za jaskółkami, a ty co byłeś mi w niejednej dobie laską starości, musisz pomimo żałości, stać się niebawem kwiatem na mym grobie. Muszę więc mimo bole, ogłosić ci ostatnią moją wolę, muszę ci na głowę zlać błogosławieństwo jakubowe. Jeżeli w wiernej pamięci twój umysł moje nauki uświęci, pień twój zostanie zielonym, gardło zwilżonem, skóra przykrytą, szata sowitą. Jeżeli nie! flaszka pustą stanie, kieszeń zionąć będzie jak otchłanie, ognia na kuchni braknie, żołądek jadła załaknie, Mój chłopcze! Świat ja poznałem, z niejednego pieca chleb jadałem i nauczyłem się nie wedle rodu, ale dochodu, nie wedle przodków tłumu, ale rozumu, szanować ludzie. Otóż po nie małym trudzie podzieliłem ich na zbijaków, na kupców, na pracowitych głupców i na mądrych próżniaków. Zbijaki to rycerstwo mieczem, lub piórem zbrojone a przeznaczone na ludzi zdzierstwo. Biją i drą, póki wolno: gdy ręka staje się niezdolną, gdy się łaska pańska zmieni, zajrzą im inni do kieszeni. Kupcom brak spokoju duszy, lada wiatr ich poruszy, burze i skały, czatują na ich dobytek cały, złodzieje i przemysłowce na karawan manowce. Pracowici wieśniacy, upadają od nadmiaru pracy, przykuci do ziemi, walczą z kretami ziemnemi, szarańczą, wiatrami, burzami, gradami... Niemasz zatem, jak owi giętcy i prędcy i uczynni i zwinni, schlebiacze, matacze, krętacze, których sieć sztuczna się plecie po całym świecie, wszędzie i nigdzie, nigdzie i wszędzie, pana nie znają, domu nie mają, ale ich w każdej stronie, przyjaciół czekają dłonie, stół czeka nakryty, jak ptaki szybują w błękity.
Wtedy rzekł syn: „Radzisz mi nie jak gmin, ale powiedz dokładniej, wytłumacz dosadniej, jak chwycić się rzeczy, która bez wielkiego zachodu, żołądek mój ubezpieczy od głodu? „Wszystko, odrzekł Seid, polega na szybkości i zręczności i zapobiegliwości, trzeba mieć mózg z żywego srebra, żelazne czoło i twarde żebra...“
Opowiadają, iż pewien zakonnik, rozpocząwszy modlitwę i doszedłszy do wyrazów: „Tyś jest jedynym, którego miłujemy“ wspomniał, iż w rzeczywistości jest człekiem nabożnym; poczem rzekł do samego siebie: Skłamałeś, albowiem miłujesz ludzi. — „Żałował tedy za grzechy i usunął się od ludzi. Gdy rozpocząwszy modlitwę, znowu doszedł był do wyrazów: „Tyś jest jedynym, którego miłujemy“ odezwał się w nim głos: „Skłamałeś, albowiem miłujesz żonę!“ Wzgardził tedy niewiastą, poczem rozpoczął modlitwę na nowo. A gdy przyszedł do wyrazów: „Tyś jest jedynym, którego miłujemy“, zastanowił się, mówiąc: „Skłamałeś, albowiem miłujesz majątek!“ Rozdał więc jałmużną całe mienie i powrócił do pacierza. Doszedłszy jednak do wyrazów: „Tyś jest jedynym, którego miłujemy“, zastanowił się i rzekł: „Skłamałeś, albowiem miłujesz odzienie!“ Rozdał zatem wszystek przyodziewek, zatrzymując co najniezbędniejszy. A kiedy rozpoczynając modlitwę, ponownie doszedł był do wyrazów: „Tyś jest jedynym, którego miłujemy!“ pomyślał: „Tym razem prawdę rzekłeś, w rzeczywistości więc jesteś nabożnikiem!“
Czy powieść ta jest prawdziwą — Bóg raczy wiedzieć.
Pewnego dnia Maan, syn Zejda, pociągnąwszy na łowy, zapragnął był podczas polowania. Służący nie mogli ugasić pragnienia pana, albowiem przytrafiło się, iż nie mieli ze sobą ani kropli wody. W tem troje dziewcząt nadeszło w stronę polujących, a każde z nich niosło dzbanek z wodą. Poprosił książę, aby go napoiły, one zaś podały mu dzbanki, aby pił do woli. A kiedy Maan zbył się dolegliwego pragnienia, szepnął służącym, iżby dali cośkolwiek dziewczętom. Ponieważ wypadkowo nikt przy sobie nie miał ani grosza, książę, sięgnąwszy do kołczana, odsunął dla każdej dziewczyny dziesięć strzał, a ostrza owych strzał były ze szczerego złota. Widząc to, jedna z dziewczyn, szepnęła na ucho towarzyszce: „Zaiste, pan ten szczodrobliwy musi być Maanem synem Zejda“. Podziękowały więc przystojnie za dary, a dziękując wielbiły szczodrość nieznajomego, poczem każda z dziewczyn rzekła wiersz pochwalny.
Kiedy książe, pokrzepiwszy siły, zebrał się wraz z orszakiem do powtórnych łowów, liczne stado sarn zabiegło mu drogę. Myśliwi puścili się w pogoń za zwierzyną, a Maan przewyższał wszystkich w zapale ścigania. Gdy wreszcie po długiej gonitwie i uciążliwem prześladowaniu, zwierzę ujść mu nie mogło, zeskoczył z konia, ubijając zdobycz. A kiedy ubił sarnę i miał się do nawrotu, ujrzał był zdala jakiegoś człowieka, zbliżającego się powoli od pustyni na ośle. Dosiadł więc książe konia, podjechał do nieznajomego, pozdrowił go i zapytał:
— A skąd to, gospodarzu? — Od Ziemi Piaskowej, odparł człek zapytany, a zaiste ziemia ta jest jałową od dwóch roków. Latoś grunt się polepszył; posadziłem więc trocha ogórków, a że doźrały niespodziewanie wcześnie, wybrałem, co najpiękniejsze i ciągnę z nimi do księcia Maana syna Zejda, pana sławnego ze szczodrości i znanego z opowiadań. — A wieleż się od niego spodziewacie? spytał książę. — Tysiąc złotych, brzmiała odpowiedź. — A gdy powie: za wiele? — Rzeknę: pięćset. — A gdy powie: za wiele? — Rzeknę: trzysta. — A gdy powie: za wiele? Rzeknę: dwieście. — A gdy powie: za wiele? — Rzeknę: sto. — A gdy powie: za wiele? — Rzeknę: pięćdziesiąt. — A gdy powie: za wiele? — Rzeknę: trzydzieści. — A gdy powie: za wiele? — Wrażę nogi osła w cisa jego matki i wrócę do chałupy z gołemi rękoma.
Zaśmiał się Maan ze słów wieśniaka, wspiął bieguna, złączył się z żołnierzami, wrócił do domu i przykazał straży pałacowej, aby, skoro zjawi się człowiek na ośle, wiozący ogórki, wpuszczono go do pałacu. W godzinę potem nadciągnął ogórkarz. Wrotni, dając posłuch prośbie wieśniaka, wpuścili go do zamku.
Stanąwszy przed księciem Maanem, przybyły nie spostrzegł, że spotkał się był z nim na pustyni. Bo i jakoż mógł podobną rzecz przypuścić, widząc przed sobą niezliczoną służbę i orszak dworski, wśród którego książę pan, straszny i dumny, zajmował miejsce naczelne, siedząc na poduszce swego państwa i mając po prawicy i po lewicy wyprostowanych ludzi służebnych. Skłonił się zatem, a książę zagadnął:
— A cóż to, bracie, przyniosłeś? — Myślałem o szczodrobliwości księcia pana i przyniosłem ogórki, doźrałe przed czasem. — Wieleż chcecie za nie? — Tysiąc złotych, rzekł wieśniak. — Za wiele. — Niechaj będzie pięćset. — Za wiele. — Niechaj będzie trzysta. — Za wiele. — Niechaj będzie dwieście. — Za wiele. — Niechaj będzie sto — — Za wiele. — Niechaj będzie pięćdziesiąt. — Za wiele. — Niechaj będzie trzydzieści. — Za wiele! — Biada, biada! zawołał ogórkarz, adyć to jest człowiek, który mię potkał w nieszczęsnej pustyni i niechciał przystać na trzydzieści złotych!
Książe się zaśmiał, a Arab zrozumiał, iż był on rzeczywiście osobą, która go zagadnęła na pustyni. Jednakowoż rzecze:
— Panie mój miłościwy, jeśli nie przystajecie na trzydzieści złotych, wiedzcie, że osieł stoi przywiązany u płotu, jako żywo książę pan siedzi przedemną...
Więc książę śmiał się, śmiał się do rozpuku, poczem zawołał skarbnika i rzekł: „Dajcie mu tysiąc złotych, dajcie pięćset złotych, dajcie trzysta złotych, dajcie dwieście złotych, dajcie sto złotych, dajcie pięćdziesiąt złotych, dajcie trzydzieści złotych, a ty, chłopie, przywiązanego osła zawiedź do chałupy.
Arab osłupiał ze zdziwienia i dziękował za złotych dwa tysiące sto i osiemdziesiąt.
A miłosierdzie boskie niechaj będzie nad jednym i drugim.
ZDANIA I UWAGI.
I.
1. Wysiłku niedługa chwila — 7. Lepiej za życia chodzić boso,
(A. Lange).
II.
Uwagi nieprzyjaciół wzbudzają śmiech, uwagi przyjaciół — płacz. (Wacław Rolicz-Lieder).
|
Literatura perska — dzieli się na dwa niezmiernie ostro oddzielone okresy. Pierwszy to prastara literatura zendzkim, odwiecznym pisana językiem, z X lub IX w. przed Chr.; druga to nowoperska poezya, która zakwitła w X — XII w. po Chrystusie; jest to język nowoperski, bardziej różny od starego, niż francuski od łaciny; raczej stosunek jego do dawnej mowy porównać można z angielszczyzną w stosunku do starego narzecza Anglo-Sasów.
Jak zaś Hebrajczycy posiadali jedną tylko Biblię, tak Persowie mieli tylko jedną Zend-Awestę, i to była ich cała literatura. Ściśle biorąc — mało literacka. Starożytni Persowie nie byli obdarzeni bogatą fantazyą, a ich dualizm filozoficzny był nader sztywny i monotonny. Zend-Awesta niewiele posiada obrazów iście poetyckich (jak np. Wedy albo Biblia), natomiast jest to księga 10, 000 przepisów.
Język Zendawesty, zwany Zend albo Alt-Bakhtrisch rychło zamarł, a na dworze Cyrusa już mówiono innem narzeczem: staro-perskiem.
Czy w tym języku istniały jakie utwory poetyckie — nie wiemy. Bądź jak bądź i ten język już po śmierci Aleksandra W. przestał istnieć i zaczął się przeradzać w inny — średnioperski, w różnych odcieniach, zwany pazend albo parsi albo huzwaresz lub najczęściej pehlewi czyli pehlewański. Tym językiem mówiono w Persyi prawie aż do czasów podboju ziemi Irańskiej przez Arabów i do wprowadzenia Islamu. Bądź jak bądź Firdusi język ten rozumiał, gdyż z baśni pehlewańskich korzystał, by je przerobić na język nowoperski.
Okres między Zendawestą a Firdusim nie był bezpłodny: Persya wystawiona na wpływy Babilonu, Indyi, Grecyi, Chrześciaństwa, Gnozy, Islamu — wsiąkała w siebie wszystkie wiary i filozofie, wszystkie materyały poetyckie. W języku peblewańskim powstała bogata literatura, mająca na oku zarówno obronę wiary Zoroastra, jako też jej propagandę. Czciciele ognia w istocie byli w wojnie ze wszystkiemi innemi religiami. Stworzyli własną filozofię — a pominąwszy przekład Zendawesty na nowy język — ogłosili nadto Bundehesz t j. Stworzenie, Dadistan i Dinik t. j. postanowienia religijne i t. d. Całkowity niemal zbiór ksiąg świętych pehlewańskich wydał Max Müller w swoich Sacred Books.
W owym dopiero okresie powstawać zaczęły pieśni rycerskie, podania quasi-historyczne — o królach, wojownikach, pehlewanach (t. j. bohaterach) i t. d. Tak więc rozwijała się powoli u Persów zdolność do fantazyowania. Były to, zdaje się księgi rzadkie, gdyż choć miłośnicy starożytności je zbierali, to jednak poginęły. Prawda, że języka naród już zapomniał. W urywku z Firdusiego, który tu podajemy, autor opowiada, z jakim trudem gromadził materyał do swej Szach-Nameh. Widać jednak, że owe legendy w ścisłym były związku ze starą Zendawestą — i jeżeli często ludzie przerabiają herosów na bogów, to pehlewany z bogów robili ludzi. Istotnie np. walka Feriduna z Zohakiem u Firdusiego to taż sama walka, którą maluje Awesta jako walkę Thraetony z Dahaką — smokiem.
Dopiero najazd arabski, Islam, Koran — rozwinął wyobraźnię Persów do rozkwitu tak bujnego, że śród literatur średniowiecznych jest ona zapewne najbogatsza i najbardziej interesująca na Wschodzie.
Pominęliśmy tu cały okres pehlewański — i przeskakujemy wprost z X w. przed Chr. do XII po Chr. Dajemy tu dwa fragmenty z Awesty, poczem idzie urywek z Szach-Nameh, z przedmowy. Pozwoliliśmy sobie przełożyć ten fragment strofą Króla-Ducha, gdyż o ile Król-Duch jest to polska Szach-Nameh, o tyle Szach-Nameh jest perskim Królem-Duchem. Następują dalej niesłychanie wytworne, skondensowane, pachnące, barwne poezye niezrównanych poetów jak Abu-Said, Saadi, Chakani, Dżelaleddin Rumi, Omar Khayyam, Hafiz i wielu innych, których każde słowo świadczy, że idą „z ojczyzny róż — Farsistanu“.
Imiona tłumaczów są tu również godne uwagi, gdyż, oprócz Mickiewicza, mamy tu kilku, co wprost z perskiego tłumaczyli autorów, jak Samuel Otwinowski z XVII w., Kazimirski, Aleksander Chodźko (niestety nie podał on nazwisk autorów perskich, których tłumaczy), Wacław Rolicz Lieder; i Tadeusz Miciński posiłkował się oryginałem perskim. Pozostałe przekłady dokonane są podług tłumaczeń niemieckich lub innych.
Fragment z Zend-Awesty, opiewający rozmowę Zaratustry z Haomą, tłumaczyliśmy z oryginału zendzkiego. Natomiast Szach-Nameh jest wierszowaną przeróbką z doskonałego przekładu francuskiego w prozie p. t. Le livre des Rois par Abou’lkasim Firdousi, traduit et commenté par Jules Mohl. Paris 1876. Korzystaliśmy też z tłumaczeń F. Rückerta oraz z angielskiego przekładu Omar Khayyama.
PERSYA STAROŻYTNA.
ZENDAWESTA. I. ARTYMAN I OROMAZ.
W samym przepaści niezgłębionej środku, (Adam Mickiewicz).
|
1. havanim a ratum a haoma upaid Zarathusztrem
2. atharem pairi-yaożdahentem gathaoścza śravayantem,
3. a tym pereśad Zarathusztro ko hare ahi?
I. 1. Około czasu porannego Haoma[103] przyszedł do Zaratustry, 2. przygotowującego ogień i hymny śpiewającego. 3. Tego zapytał Zaratustra: kto jesteś, mężu, 4. któregom ujrzał jako najpiękniejszego w całym świecie cielesnym, w twojej postaci świetlanej, nieśmiertelnej?
II. 5. I odpowiedział mu Haoma sprawiedliwy, śmierć usuwający. 6. Jam jest, o Zar., Haoma sprawiedliwy, śmierć usuwający. 7. Zbieraj mnie, Spitamo, wyciskaj mnie ku pożywieniu, 8. opiewaj mnie ku opiewaniu, jak mnie opiewali inni zbawiciele.
III. 9. I rzekł Zaratustra: Cześć Haomie. 10. Kto był pierwszym człowiekiem, Haomo, który cię wyciskał dla świata cielesnego? Jakie błogosławieństwo go dosięgło, jakie szczęście uzyskał?
IV. 11. I odpowiedział mi on, Haoma sprawiedliwy, śmierć usuwający: 12. Vivanhuat[104] był pierwszym człowiekiem, który mię wyciskał dla świata cielesnego; takie błogosławieństwo go dosięgło, takie szczęście uzyskał, 13. że mu się narodził syn, Yima[105] potężny, w stada bogaty, 14. najjaśniejszy śród urodzonych, podobny słońcu śród ludzi. 15. Albowiem za swego panowania uczynił on nieśmiertelnemi zwierzęta i ludzi, niewysychającemi wody i rośliny, 15. tak iż jadali pożywienie nieuwiędłe.
17. Za panowania Yimy nie było ani mrozu, ani skwaru, 18. nie było ani starości, ani śmierci, ani zawiści, wywołanej przez daewy (demony). 19. Mając postać (wiecznie) piętnastoletnich, przechadzali się ten i ów, ojciec zarówno jak syn, 20. dopóki panował Yima, w stada bogaty, syn Vivanhuata.
VI. 21. Kto był drugim człowiekiem, o Haomo, który wyciskał ciebie dla świata cielesnego? Jakie błogosławieństwo nań spadło, jakie szczęście uzyskał?
VII. 22. I odpowiedział mi on, Haoma sprawiedliwy, śmierć usuwający: Atwija był drugim człowiekiem, który wyciskał mnie dla świata cielesnego; 24. takie błogosławieństwo nań spadło, takie szczęście uzyskał, 24. że mu się urodził syn Thraetaona[106], z domu bohaterów,
VIII. 25. który zabił smoka Dahaka[107], mającego troje paszcz, troje głów, sześcioro oczu, tysiąc sił; 26. wielce potężną daewską (czartowską) Drudż[108] istotę złą, niebezpieczną dla stworzeń, 27. którą to wielce potężną Drudż wyłonił Anhramainyus (Ahryman) na szkodę świata cielesnego, na zgubę istot sprawiedliwych.
IX. 28. Kto był trzecim człowiekiem, o Haomo, który wyciskał ciebie dla świata cielesnego? Jakie błogosławieństwo nań spadło, jakie szczęście pozyskał?
X. Odpowiedział mi on, Haoma sprawiedliwy, śmierć usuwający: 30. Trita, z Samów najlepszy, był trzecim człowiekiem, który mnie wyciskał dla świata cielesnego; takie błogosławieństwo nań spadło, takie szczęście uzyskał, 31. że mu się narodzili dwaj synowie, Urwachszaja i Keresaspa, 32. jeden — obrońca wiary i prawodawca, 33. drugi — wysoki wzrostem, młodzieniec długowłosy, noszący maczugę, 34. który zabił smoka Sruwara.
XI. pożerającego konie, pożerającego ludzi, jadowitego, zielonego, 35...
XII. 40. Kto był czwartym człowiekiem, o Haomo, który cię wyciskał dla świata cielesnego? Jakie błogosławieństwo nań spadło, jakie szczęście pozyskał?
XIII. 41. I odpowiedział mi on, Haoma sprawiedliwy, śmierć usuwający. 42. Pouruszaspa był czwartym człowiekiem, który mnie wyciskał dla świata cielesnego. Takie błogosławieństwo nań spadło, takie szczęście pozyskał, 43. że się zrodziłeś ty, sprawiedliwy, Zaratustro, w domu Pouruszaspy, ty wróg daewów, czciciel Ahury [109]
XIV. 44. sławny w Airyana-Waidżyi. Ty pierwszy Zarathustro, wygłosiłeś Ahuna-Wairya[110] czyniąc przerwy pomiędzy wierszami, cztery razy, 45. za każdym razem w głośniejszym tonie.
XV. 46. Ty zmusiłeś wszystkie daewy, Zaratustro, iż się ukryły pod ziemię; (daewy), które przedtem krążyły po ziemi w ludzkiej postaci; 47. (ty), który byłeś najsilniejszy, najpotężniejszy, najczynniejszy, najbardziej zwycięzki śród stworzeń obojga duchów.
XVI. 48. Tedy rzekł Zaratustra: Chwała Haomie. 49. Dobry jest Haoma, dobrze stworzony jest Haoma, prawidłowo stworzony jest Haoma, 50. dobry, szczodrze rozdawczy, leczebny, 51. piękny, cnotliwy, 52. zwycięski, złotobarwny, mający świeże gałęzie, aby (go) spożywał najlepszy 53. aby dla duszy wziął go na zapas w drogę (na drugi świat).
XVII. 54. W ciebie, o żółty, słowem swojem wkładam (moc, by nadać) mądrość, 55. i siłę i zwycięztwo, 56. i zdrowie i leczebneść, 57. i powodzenie i wzrost, 58. i krzepkość całemu ciału i mienie różnorodne. 59. W ciebie wkładam tę moc, abym chodził po świecie swobodny, zwalczając nienawiści, przełamując Drudż;
XVIII. 60. abym przezwyciężał nienawiść wszystkich wrogów, daewów i ludzi, 61. czarowników i czarownic, gnębicieli, kavich i karapanów[111], 72. złoczyńców dwunożnych, aszemaoghów [112] dwunożnych i wilków czworonożnych, 63. i wojska o szerokim froncie, huczące, pędzące.
1. Prosi Zoroaster Bohatera stwórcę (tj. Ahura Mazdę): o Boże wszechmocny, li tylko myślą pojmowany. Dawco świata ludźmi jak gaj rozmnożonego, zostawać w czystości przeznaczonego. Kto tam naprzód stanie się mieszkańcami przyćmiającemi —
2. A to jedynie błogą wiarą?
3. A to jedynie przez ustatkowanie się?
4. A to przez ich dobrodziejstwa, jako usadowieni raz na dobre?
5. Jak równie przez rojenie się szczere?
6. I przez plemienność wielką?
7. I przez udzielanie się chętne?
8. I przez darzenie jadłem za jadło — i przez płacenie miłością za miłość?
9. Użyczając chętnemu koni do jazdy?
10. Darząc ogniwem opalonem?
11. Na to odrzekł Bohater Stwórca: Trzecia część tylko[114], uczony Zoroastrze, zaćmi tam drugich pierwszością uczuć.
12. Cała ta trzecia część ustatkuje się i pójdzie za wodą świętą wedle woli wiary.
13. (Ona tam rozpostrzeni jedzenie — ona tam miłość braterską — ona tam rozpostrzeni datkowanie i w zwyczaj wprowadzi opalenie współbrata.
14. (Ona tam rozpostrzeni i serenady — rozpostrzeni i pocieszanie się w smutku — rozpostrzeni zwyczaj żenienia się — i życie zupełnie wolne — i chęć biegu na krwi przelew — i miłość do swej siedziby — i utrzymywanie podręcznych — i ufność w ustalenie się tam swoje) — lecz rozpostrzeni się tam u nich i grzech wędrówki i wzdychania, a co Bohater fałszywy (tj. Ahryman, Anhra Mainyus) wkorzeni.
15. Lecz gdzie ja będę, ja Stwórca wszechmocny, tam urwiątka (tj. rośliny, zboże) dam zbierać.
16. Ja tam kłosy pełniutkie na setne rozmnożę — ja tam kłosy na tysiące rozmnożę — ja tam kłosy na miliony rozmnożę.
17. Ja tam wszędzie przy krzewieniu żywiołu, (tj. bydła) będę.
18. Wtedy wszystko się tam przyjąć musi — wtedy wszystko się tam zażyć musi — wtedy wszystko tam płód wydać musi — jedno szczęście owłada ich ciałem i zniszczy dawny sposób ich życia.
19. Ja ich tam twoim chlebem usadowię — i miłością twoją ja ich tam usadowię — i datkowaniem twojem ja ich tam usadowię — i opaleniem twojem ja ich tam ustalę.
20. (I serenadami twojemi ja ich tam osadzę — i pocieszaniem się twojem w niedoli — i twemi związkami małżeństwa — i twą chęcią życia wolnego ja ich tam osadzę — i chętne bieżenie twoje na krew, ja w ich sercach utrwalę — i chęcią zażywania się cnotliwego — i utrzymywaniem podręcznych — i męstwem w starciu się ich ożywię i ustalę) — i obawą grzechów twoich ja ich ostoję. —
21. Bo znalazłszy się tam szkodnik, drugich wyzyskujący, drudzy mu za to szkodzić i wyzyskać przymuszeni byli:
22. Bo znalazłszy się tam samowolą oddziaływający, to nie byłoby po Bogu.
23. Przeminęłoby przez to jedzenie wygodne — przeminęłaby i miłość obopólna — przeminęłaby dobroczynność — przeminęłoby i opalenie miłosierne współbrata człowieka.
24. Przemieniliby się w grzechach — poczęliby się włóczyć i wzdychać — bo duch nieczysty ich by przerobił — to (ów duch nieczysty) opanował by ciało ich gminy i zjadł wygodny sposób życia.
25. Przemieniłaby się wówczas wszelka sposobność smacznego jedzenia i miłość bliźniego — wszyscy tam zalegli rozpierzchliby się — wszystko by się naraz ubiło, co się drogo zapracowało.
26. A udzielni, wżywszy się w tym związku, ubijaliby samowolnie mężów błogosławionych i niewiasty błogosławione, Zoroastrowskie.
27. Błogoby się tam mieli wszyscy do ligi przystąpieni, a szczególnie tej nowej wiary prawodawca, ciesząc się wzajem nagrodą.
28. Oniby żyli i jedli wygodnie, żyjąc tylko dla jedzenia i wyzyskując bogate plony Bohatera Stwórcy.
29. Wszystko by się tam ubiło — a pojedyncze osoby wyżywały by wszelkie jadło i zniszczyły (by) miłość braterską — a wszyscy zdawna tam zalegli musieliby maleć i rozpierzchać się — słowem wszystkoby się tam naraz ubiło, co się krwawo zapracowało.
PERSYA ŚREDNIOWIECZNA.
ABU’LKASIM FIRDUSI
SZACH-NAMEH. (Z PRZEDMOWY).
JAK UŁOŻONĄ ZOSTAŁA TA KSIĘGA.
Dawne powieści śpiewały rapsody: Istniała niegdyś księga — niemal święta, O POECIE DACHIKI.
Później śpiewali wszystkim wędrowniki Rozum i serce znalazły w niej czary.
ABU’LKASIM FIRDUSI ZAMIERZA NAPISAĆ TĘ KSIĘGĘ.
Duch mój ten obraz opuszcza grobowy. W oczekiwaniu duch mój chwile roni, POCHWAŁA ABU-MANSURA, SYNA MAHMUDA.
W dniach owych książę tu na Perskiej ziemi Czemuż dni życia w kwiat mu się nie splotą? (A. Lange).
ABU SAID B. ABULCHAIR.
CZTEROWIERSZE. Przyszła miłość i troska serce zapyliła, Wołałem: O bogini ma tulipanowa. Kochanko! myśli moje troska w kłąb związała, Poszedłem do lekarza z wielkim bólem serca, Miałaś oczy, co z serca rdzę spojrzeniem myły, Do tej tulipanowej módlże się, Braminie! Odkąd ciebie, tęczowa, ujrzałem, latarko, Skoro w mózgu nierozum, przecz ci krzyżem leżyć? Panie, co uszczęśliwiasz ludzi! Niezrównany! (Wacław Rolicz Lieder).
SAADI.
GULISTAN.
(Ogród różany). Róża, gdy rano urwiesz, tę ma wadę z rodu, Pobożny człowiek, siedząc u swojego stołu Rustem swojego syna nauczał młodego, Wszyscy ludzie, gdy przy kim bogactwa poczują Ci także, póki masz co, poty cię miłują,
(Mówi nędzarz).
Ani ja na wielbłądach dróg swych odprawuję, Płakał jeden nad chorym, nie śpiąc całej nocy,
(O swej żonie).
Rzuciła się i moja raz na mnie z językiem, Owca rzekła: — „Foremne figle ze mną stroisz, Jam jest mrówka, po której depcą ludzkie nogi, Nieszczęsny chleb to, co-ć go człek niechętny dawa, Rzekł do syna własnego jeden starzec swego, Siły nie złota, trzeba młodej żenie, Derwisza nie z postawy, ni z jego odzieży, Ale niewieściuchowi nie wiem co po zbroi? (Nagrobek).
Winnice i ogrody sobie mię pieściły, Nie każdy co przebija pancerz chybką strzałą, Słowo moje, gdyż rozum masz swój i dostatek, Nie w skok robią farfury i nie z każdej gliny, Kamieniowi prostemu tak się z laty zdarza, Ty coś osiadł żartki koń, uważ ciężar srogi, Co komu Bóg obiecał, minąć go nie może, Mów odemnie tej wielkiej, a nikczemnej pczele: Gdyby był miał dać wszystkim Bóg ducha wieszczego, Takiemu człowiekowi, co się Boga boi, Bądź szczodrym, jeśli stanie twej możności na to,
(Samuel Otwinowski) OMAR-CHAYYAM.
RUBAYYAT. Chayyam, czemu zawodzisz i jęczysz żałośnie Litość miej nad mem sercem skalanem, o Boże, Jak jestem — Wola twoja stworzyła mię wolnym — Nim jeszcze nowy księżyc zabłysnął na niebie. Drugi zasię w milczącej ozwie się przestrzeni — Ach, że to wiosna już omdlewa i zamiera — Sądziłem niegdyś, że w godzin niewiele Ten co stworzył Chayyama — nie pytał go wcale
(A. Lange).
Bolesny urodzenia mojego był świt — Zagadki życia dróg nie zgadnę ja ni ty. O, gdybym był miał wolę o całe życie wstecz, W mroku brodzące rzesze myślicieli Cóż mi ze wszystkiej udręki żywota? — Nic. Od wiary do zwątpienia tylko jeden krok. Że też najbardziej chamski duch źre nieraz chleb Niech kto idzie i tak niech z prorokiem poczyna. Zasię prorok te słowa prześle do Omara: Wino jest wrogiem wiary, sumienia i Boga. Szył Omar namiot wiedzy dzień i noc jak wiecie. O namietniku![117] ciało twe także namiotem,
(M. Wolska i M. Pawlikowski).
AFZALEDDIN CHAKANI.
CZTEROWIERSZE. Gdy duch mój swe tęsknoty pragnie ci powierzyć, Jakim sposobem róża, która swym kolorem Ptak, co zna melancholii pieśni — oto miłość. Chakani! jeśliś cząstki nie zyskał spokoju, Gdy się motyl stęskniony miłości nauczył, Pukiel twój fijołkowi nakazał niewolę. Krwią się stało me serce; ogień z wnętrza tryska Od kiedy zapaliłaś ten miłości ogień,
WALKA ASIREDDINA Z CHAKANIM.
CHAKANI DO ASIREDDINA.
1. Ducha mych wypowiedzi Mądrość cugle ściąga.
ASIREDDIN DO CHAKANIEGO.
1. Pióro me — to rozcinacz wszystkich węzłów słowa — 2. Odkąd najlepsze pióro ze skrzydeł Dżibrata
(A. Lange).
DŻELALEDDIN RUMI.
DYWAN. I.
Śmierć kończy nędzę żywota,
II.
Czy wiesz kto duchów podczaszym? (Józef Szujski).
III.
Gdy wicher morze w sine marszczki kłębi (Karol Mecherzyński).
IV.
Kiedym ujrzał, żem jest cierń — wnet schroniłem się w gęstwinie róży. V.
Mąż Boży pijany jest bez win — Mąż Boży jest w chałupie król, VI.
Święto idzie, święto idzie — szczęście idzie tu! Bądź radosny, tajemniczo. Tajemniczy — wolny bądź — VII.
Jam lśniący — mgławy, śnieżny — czarny jak demon: Mówię to z słońcem nad głową: rozjaśnij się — w mrok zejdziesz znów! VIII.
Jakąż pracownię nosisz w sercu? IX.
O ludzie wschodni! miłością upojony w tym wszechświecie jestem, Jam nieba tron od pyłu aż do Plejad, (Tadeusz Miciński).
X.
Jam pyłek jest słoneczny, jam tarcza słońca w chwale. XI.
Patrzę w górę i ujrzałem w wszechprzestworów świata planach — Jedno XII.
Nie skarż się, żeś spętany więzami twardemi — XIII.
Patrz — umarłem, jako kamień, zmartwychwstałem jako krzew — XIV.
Kibla[119] — do której wierny zwraca się — to Mekka. (A. Lange).
HAFIZ.
DYWAN. I.
Światło się stań! — zawołał II.
Sławię Boga, który stworzył III.
Zefir jął walkę toczyć z przyrodą — IV.
Tam, gdzie jesteś ty, o pani — A gdy skryjesz się przedemną, V.
Moje oko jest po to, aby twe promienie VI.
Sąd wasz o mnie zbyt ostry, zbytek w nim pośpiechu — VII.
Zieleniejem i więdniejem Czem wymierza świat ten — wieczność? VIII.
Oddaję swego ducha IX.
— Mów, najmilszy z kim twój związek? X.
Kamień przynieś mi mądrości, Ponad oba stanął światy: XI.
Chcę czarę wina wychylać za czarą — XII.
Ja jestem Salamandra — XIII.
Moi przyjaciele — to nie z monasterów XIV.
O gdybym morzem był przezroczystem — Gdybym na łące był źródłem czystem — XV.
Dość już długo o północy (A. Lange).
XVI.
Tam w komnacie człowiek obcy XVII.
Płacz mój podobien do deszczu, XVIII.
Biadaż! dotknął mnie gniew Pański! W oczach naszych świątobliwych
XIX.
Kiedy kwitną róże, miłość szkołę zakłada,
XX.
Poco słuchać, jak derwisze XXI.
Nie żałuje Hafiz, co się stało, (Józef Szujski).
DŻAMI.
BAJKI.
SZERSZEŃ I PSZCZOŁA.
Czas jakiś krążąc wokoło, I zamiast miodu, co słodycz zawiera MYSZ I WIELBŁĄD.
Z nogami związanemi
BEZIMIENNY.
EPIGRAM. Gdy umierał Iskander [121], nakazać miał pono — (A. L.)
PIEŚNI BEZIMIENNE.
ELEGIA.
I.
Gdy po niebie noc cicha II.
Gdy piękne granie słyszę, III.
Muzyko, brzmiąca mile! WIOSNA I JESIEŃ.
Jeśli wiosnę chcesz zobaczyć, DILEM SUZI ROENARA[122].
Powiedz, Lejlo, skąd i czemu Błądzę smutny po dąbrowach, PIEŚŃ.
Witaj słoneczko, witaj chmureczko Choć losu fala serce oddala — CZTEROWIERSZ ŻARTOBLIWY.
Pan Jeśli ożenił się z panną Jeżeli: (Aleksander Chodźko).
FET-ALI-SZACH.
WIENIEC WŁADZY.
Wiersz do żony swej Tadżi-Dawlej, ofiarując jej bukiet.
Słuchaj, co się w haremu zdarzyło ogrodzie: (Wojciech Potocki).
|
W przedmowie do działu babilońskiego w niniejszej książce — mówiliśmy o Indyach — i o ich znaczeniu dla duchowości świata ludzkiego. Być może znaczenie to najwyższe, jakie duch ludzki jest w stanie wyobrazić sobie. Jeżeli umysł hebrajski stworzył ideję absolutnej i nieubłaganej jedności; jeżeli umysł perski stworzył sztywny i nieco mechaniczny dualizm wiecznie walczących pierwiastków zła i dobra; to umysł indyjski ogarnia jedność wszystkich, przeciwieństw i wszystkich sprzeczności, jakie istnieją w bycie i w duchu człowieka. Logika indyjska — że tak powiemy — przerasta miarę zwykłej logiki ziemskiej i ludzkiej; jest to logika nadziemska i nadludzka. Ona rozumie, że Bóg jest jeden i że jest zarazem bogów 33 miliony; ona rozumie że Bóg zarazem jest i nie jest i rozumie tysiące innych rzeczy, których europejczyk dzisiaj nie rozumie, ale które kiedyś zrozumie. Słowa myślicieli indyjskich brzmią dla nas często jakby wymawiane we śnie albo jakby słyszane po przez szklaną szybę. W istocie indyjska metafizyka — jest to raczej muzyka, niż rozumowanie logiczne — i jak w muzyce dźwięk oznacza to właśnie co w danej chwili odczuwa moja ekstaza: tak w Upaniszadach wsłuchaj się raczej w melodyę myśli, niżeli w jej zewnętrzną szatę wyrazową; słowo tu żyje własną swoją egzystencyą, ale muzyka związku wyrazów jest nową żywą istotą.
Jeżeli hindowie w rzeczach myślicielskich są tak rozlewni i bezcieleśni — to natomiast w poezyi mają mocne poczucie rzeczywistości i realizmu — przy niesłychanej potędze fantazyi, o jakiej Persya np., choć tak w fantazyę bogata, nigdy marzyć nie mogła, nawet w Szach-Nameh.
W istocie epika — t. j. Mahâ Bhârata i Ramayana daje nam obrazy często widziadlane, ale tam gdzie trzeba — zachowaną jest w największej pełni prawda życiowa.
Niezwykły artyzm wykazują późniejsi poeci indyjscy, poeci dworscy, jak Kalidasa, Dżajadewa, Bhartrihari, z których urywki tu podajemy.
Na zakończenie pomieszczamy fragment z pism buddyjskich — słynne Dhammapadam t. j. drogę prawdy.
Tłumaczenia w tym dziale są w znacznej części dokonane bezpośrednio z oryginału: dotyczy to przekładów Fr. St. Michalskiego, A. Langego i Wł. Kwietniewskiego. Nadto pomieszczamy tu przekłady J. Szujskiego, L. Siemieńskiego, L. D. Borkowskiego.
Promienie niosą już w górę
W całego świata obliczu
Wszystko widzące słoneczko.
Jak złodziej pierzchną na strony
Gwiazdy z towarzyską nocą
Przed wszystko widzącym Suryą,
Coraz widniejsze promienie,
Oświecające wsze twory,
Jarzących ogni potokiem.
Wzbijesz się wszystkim widomy
I siejesz, boże słoneczny,
Światło w słoneczne przestwory.
Wstajesz przed bogów obliczem,
Przed ludźmi i wszem stworzeniem,
Abyś się przeszedł po niebie,
O czysty! oczyma twemi
Patrzący na te padoły,
Gdzie świat człowieczy się rusza —
Różniąc pogodny dzień z nocą
I oglądając wsze twory,
Przebiegasz niebios przestwory.
Siedm płowych koni u wozu
Ciągnie cię, boże słoneczny,
Promienno-włosy, świetlany!
Siedmią czystymi rumaki
Wóz ciągnącymi, a które
Sam zaprzągł, jedzie przez szlaki.
Witając światłość po nocy,
Idziem, o Suryo, ku tobie,
Najwyższa nasza światłości!
MAHĀ-BHĀRATA.
KAIRATA
(POWIEŚĆ O GÓRALU). Więc na rozkaz Judhisztiry szedł Ardżuna w nieba strefy, W czwarty jeno żył powietrzem i oddechem żył już własnym. I wypuszcza w dzika strzałę! Chcesz mnie zabić, ty, złośliwy, Na ozdobę swą osobę sprowadziłeś w te gęstwiny? Znów tysiące rzuca strzał. Lecz nietknięty góral stał. Pełny smutku, krwią oblany, wzywa pana między pany, (A. Lange).
MAHĀ BHĀRATA
POWIEŚĆ O RYBIE.
(HISTORJA POTOPU). Wielki asceta, Manu, ów syn Wiwaswata, Znów się nie mogła w wodzie ruszać wedle chęci — I przywiązuje statek ów błogosławiony. (A. Lange).
MAHĀ-BHĀRATA
NAL I DAMAJANTI. Uwaga: Nal i Damajanti, zaślubieni w sposób cudowny, długie lata żyli szczęśliwie. Naraz jednak Nal, opętany, zaczął grać w kości z bratem swoim Puszkarą — i przegrał całe królestwo i wszystko do ostatniej szaty. Wygnany z kraju przez brata, Nal wraz z żoną błądzi po puszczy; w końcu dla pewnych celów — porzuca ją i samą jedną pozostawia w lesie. Pieśń XII i XIII, które tu dajemy — opowiada nam żale i skargi opuszczonej.
PIEŚŃ XII.
A kiedy odszedł radża Nal, Czy mógłbyś zmienić słowa swe I woła, woła znów a znów, A gdy cię znęka trud i głód, Gdy niegodziwca pojmie głos, PIEŚŃ XIII.
Kiedy myśliwiec trupem padł, Padmaków, amalaków, plaksz, Ty, któryś aswamedy[132] bił, Jam wynędzniała, blada — patrz — Tygrys o wielkich strasznych kłach O święta, o najlepsza z gór, Rycerz, ofiarnik, znicza stróż, Tak do najlepszej owej z gór I obyczajem złożą cześć Niszadzkiej ziemi czujny stróż; W ten czarny, gęsty, groźny bór, Gdzie chata święta? gdzie jest znicz? Czynem więc imię uświęć swe, W niektórych zasię litość drga Gdzie on, gdzie tygrys mój, gdzie Nal, (A. Lange}.
MAHĀ BHĀRATA.
SAWITRI. Uwaga. Sawitri, królewna Madrów, zostaje z własnego wy boru żoną Satyawana. Jest o nim wróżba, że w rok po ślubie umrze: o tem ostrzega pannę wieszczek Narada. Jednakże Sawitri nie chce się cofnąć. Satyawan przebywa w puszczy na wygnaniu wraz ze swoim starym ślepym ojcem, któremu zły sąsiad odebrał tron i królestwo. Młodzi kochają się bardzo i żyją szczęśliwie, choć Sawitri nieustannie myśli o wróżbie Narady. Rok właśnie mija — i małżonkowie idą do lasu po owoce i po drwa. Sawitri przeczuwa nieszczęście.
PIEŚŃ V.
Tedy z małżonką swoją wraz Więc, gdy Sawitri słyszy to, Jama.
Sawitri, najwierniejsza z żon, Sawitri.
Słuchaj, o święty, przyjdą tu, Gdy doń wyrzecze słowa te, Jama.
Toż sługa Dharmy, cnoty syn, Jama.
Sawitri, wracaj, wracaj już, Sawitri.
Dokąd poniesion ma być mąż Siedmiokrokową przyjaźń zwą Jama.
Wracaj! Radość mi sprawia twoja mowa śpiewna, Sawitri.
Królestwa pozbawiony śród lasów pomroczy Jama.
Daną ci jest ta łaska, o przeczysta pani! Sawitri.
Nie wycieńczy się, póki męża widzą oczy: Jama.
Porywająca, mądrość mądrych zwiększająca, Sawitri.
Teściowi memu niegdyś wydarł gwałt przeklęty Jama.
Królestwo swe niedługo odzyszcze napewno Sawitri.
Ty prawem konieczności wiążący stworzenia, Jama.
Jako temu co pragnie, puhar wody świeżej, Sawitri.
Monarszy mój rodziciel, panie, jest bezdzietny. Którzyby uwiecznili jego ród szlachetny: Jama.
Aby utrwalić żywot swego pokolenia — Sawitri.
Nie daleka mi droga, gdym przy Satyawanie: Jama.
Niepospolite słowa rzekłaś, o świetlana! Sawitri.
Pragnę mieć z Satyawana płodnego nasienia Jama.
Stu synów, świetnych cnotą i siłą ramienia, Sauritri.
Dobrych jest cechą cnót uprawa mocna, Jama.
Im bardziej z Dharmą zgodnie wygłaszasz tu do mnie Sawitri.
Nie bez prawego dobra jest to twoje zdanie, Przez ciebie, a małżonek przez ciebie mi wzięty. tak do Sawitri rzecze mąż, Sawitri.
Hej, spałeś mi ty długi czas jak się odbyło wszystko zgoła. Satyawan.
Ta puszcza strasznych pełna widm, Sawitri.
W tym lesie — podpalony dziś — Satyatwan.
Przeszedł mi zgoła głowy ból Do matki — ojca pragnę iść — Bez mych rodziców bowiem, waż — Sawitri.
Jakom w pokucie trwała wciąż, Satyawan.
Rodziców pragnę widzieć ja! Nie mógłbym, piękna, dłużej żyć — Satyawan.
Że nieraz byłem tu, więc wiem, Tym, co na północ idzie — dąż — (A. Lange)
MATĀ BHĀRATA.
SOKÓŁ I GOŁĄB. Lomasa rzecze:
Oto, królu, jest rzeka, co ducha rozgrzesza, Usinara rzecze:
Do mnie zleciał ten gołąb, pełny przerażenia. Lub istotę, co w trwodze kryjówkę bezpieczną Sokół rzecze:
Pożywieniem się karmić muszą ci, co głodni. Usinara rzecze:
Coś rzekł, niemało w sobie mądrości zawiera. Sokół rzecze:
Królu, nie dla mnie byków czy gazel gromada Na pokarm wyznaczony mi ten gołąb biały, Usinara rzecze:
Oddaję tobie wszystko mych Sibjów królestwo, Sokół rzecze:
Gdy litość budzi w tobie ta gołąbka biała, Lomasa rzecze:
Wówczas król jął swe ciało krajać kęs do kęsa, (A. Lange)
|
1. Wzniosła tajemnica Ducha, którąś mi objawił gwoli memu zbawieniu — wyzwoliła mię od błędu.
2. Albowiem usłyszałem obszernie o narodzeniu i śmierci istot, boże lotosooki — i o twej wielkoduszności niezniszczalnej.
3. Jednak, o Panie, chciałbym cię widzieć w twej postaci najwyższej takim, jakim sam siebie opisałeś.
4. Jeżeli sądzisz, o Panie świętej Jedności, że mogę dostąpić tego widzenia: to ukaż się wzrokowi mojemu w swej wieczności.
5. Oto, synu Prithy, postacie moje sto i tysiąc razy zmienne, niebiańskie, różnej barwy i wyglądu.
6. Oto Aditye, Wasawy, Rudry, dwa Aswiny i Maruty; oto, synu Bharaty, liczne dziwy, których nikt jeszcze nie oglądał.
7. Oto cały wszechświat w swej jedności z rzeczami ruchomemi i nieruchomemi: oto on, zawarty w mojem ciele ze wszystkiem, co ujrzeć można.
8. A iż nie możesz widzieć mię swem cielesnem okiem, daję ci przeto oczy niebiańskie: oglądaj więc we mnie Jedność światowładczą.
9. To wyrzekłszy, Hari, pan świętej Jedności, pokazał synowi Prithy swoją postać najdostojniejszą i najwyższą.
10. mającą wiele oczu i twarzy, wiele cudnych kształtów, wiele boskich ozdób, trzymającą insygnia boskie,
11. przybraną w girlandy i boskie odzienia, woniejącą boskiemi esencyami, cudowną na wszystkie strony.
12. Gdyby na niebie nagle powstało światło tysiąca słońc, mogłyby być przyrównane do świetności tego boga wielkodusznego.
13. Tam więc, w tem ciele boga bogów, syn Pandu ujrzał wszechświat cały i jedyny w swojej mnogości.
14. Natenczas, pełen dziwu, z włosami najeżonemi, bohater opuścił głowę i złożywszy ręce do góry, tak mówił do bóstwa.
15. O Boże, widzę w twojem ciele wszystkich bogów i gromady istot żyjących i boga Brahmę, siedzącego na lotosie, i wszystkich riszich i węże niebieskie.
16. Widzę ciebie z ramionami, piersiami, twarzami i oczami niezliczonemi, w postaci bezgranicznie nieskończonej. Bez początku, bez środka, bez końca, takim cię widzę, Władco wszechświata, kształcie wszechświata.
17. Na głowie masz tyarę, trzymasz w ręku maczugę i dysk, góro światła, ze wszystkich stron jaśniejąca; ledwo objąć cię mogę wzrokiem całego: albowiem lśnisz jak ogień i jak Słońce w swym ogromie.
18. Ty jesteś Niepodzielny, Najwyższy. Ty jesteś skarbem najwyższym tego świata; ty jesteś niezniszczalny; ty podtrzymujesz prawo niewzruszone; widzę w tobie wieczny pierwiastek męski.
19. Bez początku, bez środka, bez końca; nieskończenie potężny; twoje ramiona nie mają granic, twoje spojrzenia są jako Księżyc; jako Słońce; twoje usta mają przepych ognia świętego.
20. Swojem ciepłem ogrzewasz ten świat. Albowiem sam jeden zapełniasz cały przestwór między niebem i ziemią i sięgasz wszystkich krain; na widok twej nadprzyrodzonej i strasznej postaci, wstrząsają się trzy światy, o boże wielkoduszny.
21. Oto gromady istot boskich, idących ku tobie; niektórzy z lękiem składają ręce tam w górze i modlą się cichym głosem. „Sw asti“ powtarzają zgromadzenia maharszich i świętych i wielbią ciebie we wzniosłych pieśniach.
22. Rudry, Aditye, Wasawy i Sadye, Wiśwy, oba Aswiny, Maruty i Uszmapy, chóry Gandarwów, Jakszów, Asurów i Siddów wpatrują się w ciebie onieśmieleni.
23. Oto twoja wielka postać, mająca tyle ust i oczu, nóg i stóp, tyle piersi i zębów straszliwych: światy, patrząc na nią, lękają się; ja też, o Panie.
24. Albowiem kiedy oglądam ciebie, chmur sięgającego, rozjaśnionego tysiącem kolorów, kiedy widzę twoje usta otwarte i twoje oczy iskrzące się, dusza moja jest wstrząśniona, nie mogę przyjść do siebie ani się uspokoić, o Wisznu.
25. Kiedy oglądam twoją twarz, uzbrojoną groźnemi zębami i podobną ogniowi, któryby cały świat miał pochłonąć, nie widzę nic więcej dokoła siebie, i radość moja znika. Bądź miłościwy, władco bogów, mieszkanie świata.
26. Wszystkie te syny Dhrtarasztry z zastępami panów ziemi; Bhiszma, Drona, i syn woźnicy z wodzami naszych wojowników,
27. biegną, aby się rzucić w twoje usta straszliwe. Niektórzy z rozbitą głową zostają zawieszeni między twoimi zębami.
28. Jako strumienie niezliczone, które płyną wprost ku Oceanowi, tak ci bohaterzy porwani są pędem ku twojej twarzy płomienistej.
29. Jak ku ogniowi płonącemu owad leci na śmierć z szybkością wzrastającą, tak ludzie spieszą zginąć w twoich ustach.
30. Na wszystkie strony język twój zagarnia całe pokolenia, a twoje gardło płomienieste je pochłania. Ty napełniasz świat cały światłością, o Wisznu, i ogrzewasz go swemi promieniami.
31. Opowiedz mi, ktoś ty, Boże straszliwy! Chwała ci, Boże najwyższy! Bądź mi miłościw. Pragnę cię poznać, treści pierwotna, albowiem nie widzę, jakiemi drogami chodzą uczynki twoje.
32. Jestem Kala, Czas—burzyciel świata, przyszedłem tu, prastary, aby zniszczyć pokolenia. Krom ciebie, nie pozostanie ani jeden z wojowników, których liczą te dwa wojska.
33. A więc powstań; idź po sławę, zatryumfuj nad nieprzyjaciółmi i zdobądź państwo obszerne. Ja już zgotowałem im zgubę: bądź tylko mojem narzędziem.
34. Odebrałem życie Dronie, Bhiszmie, Dżajadracie, Karnie i innym wojownikom: zabijaj więc ich; przestań się smucić; walcz, a zwyciężysz swoich przeciwników.
35. Usłyszawszy te słowa boga długowłosego, wojownik, noszący tyarę, złożył ręce i z drżeniem oddał mu cześć, później pełen lęku ukłonił się i jąkając się, rzekł do Kryszny.
36. Tak! na twoje imię, Boże długowłosy, świat się raduje i spełnia twoje Prawo; Rakszasy wystraszone biegną we wszystkie strony, gromady Siddhahów część ci oddają.
37. I czemuż, o wielkoduszny, nie mianoby cię czcić, ciebie, dostojniejszego niż Brahma, ciebie, pierwszego Stwórcę, Nieskończonego, Pana bogów, świata, źródło niepodzielne bytu i niebytu.
38. Ty jesteś pierwszem Bóstwem, pradawnem źródłem męskiem, skarbem najwyższym tego Wszechświata. Ty jesteś mędrcem i przedmiotem mądrości i siedzibą najwyższą. Przez ciebie zbudowany został Wszechświat, o ty nieskończony w swym kształcie.
39. Ty jesteś Wayu, Yama, Agni, Waruna i Księżyc i Pradżapati i wielki Praojciec. Chwała, chwała ci po tysiąc razy i jeszcze chwała ci, chwała ci!
40. Chwała w twej obecności i poza tobą, we wszem miejscu, o Powszechny. Mocny siłą nieskończoną, potęgą nieskończoną, obejmujesz Wszechświat, ty jesteś Powszechny.
41. Jeżeli, sądząc cię moim przyjacielem, wołałem na cię głośno temi słowy: „Przyjdź, Krszno; chodź tu, synu Yadu; pójdźmy, przyjacielu“; jeżelim nie poznał twego majestatu, bądź przez lekkomyślność, bądź przez gorliwość;
42. jeżelim cię obraził w zabawie, na przechadzce, albo leżąc, albo siedząc, bądź za stołem, bądź sam na sam, bądź przed tymi wojownikami: Boże wielki i nieskończony, przebacz mi.
43. Ty jesteś ojcem rzeczy ruchomych i nieruchomych; ty jesteś dostojniejszy niż mistrz duchowny. Nikt tobie nie jest rówien; któż w trzech światach mógłby cię przewyższyć, o ty, którego majestat niema granic?
44. Przeto z pochyloną głową na klęczkach, żebrzę twej łaski, Panie chwalebny: bądź mi miłościw, jak ojciec względem syna, przyjaciel względem swej ukochanej.
45. Odkąd ujrzałem dziw, którego nikt nie mógł oglądać, radość przepełniła moje serce, lecz trwoga niem wstrząsa. Ukaż mi swoją pierwszą postać, o Boże. Bądź mi miłościw, Władco bogów, mieszkanie świata.
47. Przez łaskę moją, Ardżuno, i mocą mojej Jedności mistycznej ujrzałeś moją postać najwyższą, jaśniejącą, powszechną, nieskończoną, pierwotną, której nikt inny przed tobą nie oglądał.
48. Ani Weda, ani Ofiara, ani Czytanie, ani szczodrobliwość, ani obrzędy, ani ciężkie pokuty nie mogłyby wybłagać ukazania się mego komukolwiek innemu na ziemi, prócz ciebie jedynego, synu Kuru.
49. Nie trwóż się i nie lękaj, iżeś widział moją postać straszliwą: wolny od trwogi, z radością w sercu ujrzysz na nowo moją postać pierwotną.
50. Przy tych słowach wielkoduszny Wasudewa ukazał Ardżunie inną swoją postać i uspokoił strach jego, jawiąc się na nowo ze swem jasnem obliczem.
51. Teraz, kiedy widzę twoją łagodną postać ludzką, o wojowniku, znów panuję nad swoją myślą i wracam do porządku naturalnego.
52. Tę postać, którą tak trudno ujrzeć, a którą tyś oglądał, bogowie sami pragnęliby widzieć.
53. Lecz ani Wedy, ani umartwienia, ani szczodrobliwość, ani Ofiara nie mogą mię skłonić do ukazania się w takiej postaci, jaką ty widziałeś.
54. Tylko przez adoracyę osobliwą, Ardżuno, można dostąpić tej łaski, widzieć mię w mojej rzeczywistej postaci i przeniknąć we mnie.
55. Ten, kto wszystko dla mnie czyni, kto mię czci ponad wszystko i kto niema żądz ani nienawiści względem żadnej istoty żyjącej, ten idzie do mnie, o synu Pandu.
BHAGAVAD-GĪTA.
PIEŚŃ XII.
Zamknij do klatek ujarzmione żądze — Bądź i w radości i w smutku niezmienny
(Jan Lemański).
KALIDASA.
MEGHADUTA.
(OBŁOK POSŁEM). Królewski rozkaz na rok cały Zielone brzegi falą muszcze,
(J. Szujski).
KALIDASA.
RITUSANHARA
(Pory roku). I. SKWAR.
Nad wodą spieszą spragnione gazele, Od żarzy słońca oniemiała, słaba — II. POŻAR LASU.
Ogień spalił na popiół zieleń leśnych traw — Skacze z liści, z gałęzi, liże pień, drga, drży — (A. Lange).
DŻAJADEWA.
GITA-GOWINDA.
(Pieśń pasterska). PIEŚŃ PIERWSZA.
O wiośnie, wiośniana obliczem i ciałem PIEŚŃ DRUGA.
Gdy tak Kriszna w pustocie miłosnej PIEŚŃ TRZECIA.
Ale w Kriszny sercu nie wygasa Do chłodniczka nad strumienia brzegiem
PIEŚŃ CZWARTA.
Do tęskniącego nad rzeki falą, Zabłąkaną zdaje się sarneczką, PIEŚŃ PIĄTA.
„Złagodź Radhę, przebłagaj odemnie. PIEŚŃ DZIESIĄTA.
Gniewnaś na mnie, z białemi ząbkami Czyń co zechcesz, lecz na ugaszenie
(Józef Szujski).
BHARTRIHARI
ŚATAKĀS.
(Setki). Wiedzy i pracy niechaj mędrzec szuka, I głupiec błyszczy, kiedy szaty włoży, Wolno ci tchórzyć, kiedy stracha niema — Najlichszy księżyc nie omija chaty, Niemożebności nie żądaj z twą szkodą. Zły człek jak garnek — łatwo się rozbija, Szczęśliwy mierną zadowolon dolą. Nietroszcz się zbytnie, jeżeliś chudzina Zaledwie dziecie matce się urodzi, Choćbyś pochodnię porzucił do dołu Uprzejmym bywaj — bez nikczemnych słów, Na zatrutem życia drzewie dwa owoce pozostały: Coż milszego dla oka — jak kochanki lica? Łatwo kierować głupcem, łatwiej mędrcem jeszcze: Kropla dżdżu kiedy padnie na stal rozpaloną: Chyli się drzewo, gdy owoc dojrzewa, Wdzięczne blaski księżycowe, Jaki zysk pewny? Z szlachetnym zażyłość (Józef Szujski).
Z MĄDROŚCI BRAMINÓW.
Złą dolę znoś jak dobrą, mając to na względzie, Gdy cię przyjaciel zrani, wybacz, przekonany, Gdy znajdziesz cierń w miłości, kochaj jeszcze wierniej: Najszlachetniejszy kamień jest ten, który kraje Jak dziecko, które ze snu oczęta otworzy, Gdy gardzisz poprzedników myślami wszystkiemi, Wędrowiec śród pustyni spotkał łączkę małą, A pod stopami drzewa zdrój wytryskał cichy Drzewo, gdy ptaszek siedzi, ciężaru nie czuje, Doskonałych i świętych kochać mi najtrudniej: Sztuka, jak to widzimy z jej historyi wątku Kto walczy z duchem czasu, ten się próżno trudzi, Spocząłeś na noclegu, przy rwącej rzeki brzegu; (Adam Asnyk).
POEZJE GNOMICZNE.
Mędrzec gorliwie zbiera jako żniwiarz kłosy Człek podły zwykł dostrzegać cudze winy liczne, — „Ten jest podły!“ Czy bywa kto śmiechu godniejszy Kto spokojnie znosi klątwy Kto nieustannie siedzi w ksiąg uczonych szkole, Komu bogi przeznaczą zagładę sromotną, Kto jest żądz niewolnikiem, kto zwalczyć niemoże Mistrzem woźnicą zaiste jest ten, co żądze zmysłowe Choć obojętnem ci wszystko, rzecz jedna przecie jedynie Kto innym i postaci i mocy zazdrości, Kogo nędza zrobiła swojem popychadłem, Trudno iście powstrzymać gadatliwe usta. Ciało nasze jest wozem. Rozum za woźnicę, To starannie czyń w pierwszym kwiecie twego wieku, Jak śpiewak niechce śpiewać dla głuchych słuchaczy, Promienisty wóz słońca na jednem kole spoczywa. Kto z podniosłymi się wiąże, Skupuj grunt: spadkobierca chciwy go zabierze; — „Noc przeszła. Jasno zorza rozświeca niebiosa. Gdy osieł dźwiga ciężki wóz złotego piasku, Kto żyje śród szlachetnych, godność od nich zyska; Choćbyś przeszyty był grotów tysiącem, Grotem zadana, zagoi się rana. Zła kobieta, duch fałszywy, Nienawiści nie czuj do nikogo, Chciwy ma zawsze mało, choć wciąż mnoży grosze, „To zrobiłem“. — „To zrobię“. — „To zaczęte skończę“! Razem z złota rozrostem Nigdy mędrzec się nie gniewa, ...Czas — jest to źródło powszechne Bez zasiewu nic nie wzrośnie, Co myśli, to wygłasza zazwyczaj mąż prawy — Noc po dniu następuje, dzień po nocy świta, Prawy człowiek śród ludzi idzie na wyżyny, Jak dwa kawały drzewa na powierzchni morza Znów płyną od przeciwnych tknięte fal powodzi: Niesłusznie język językiem się zowie, Ten, co w dół zawsze patrzy — bywa pełny pychy, Kochamy, co nam miłe, choć nam klęsk udziela, Burza nie dotknie błahej trzciny,
|
Na jednem drzewie założyło sobie siedzibę wronie małżeństwo; — młode zostały pożarte przez węża, który mieszkał w wydrążeniu pnia. Gdy samiczka znów miała nieść jajka, rzekła do małżonka: panie, drzewo to musimy porzucić, albowiem z powodu tego węża nigdy nie będziem mieli potomstwa.
Ponieważ:
Zła żona, fałszywy przyjaciel, służba, co nie słucha, Dom, co węże chowa — to śmierć, niema wątpienia.
Samiec odparł: — Najdroższa, nie trwóż się. Oddawna już postanowiłem zemścić się na wężu za tę krzywdę.
Na to rzekła samiczka: — Jakim sposobem wtrzymasz walkę z tym wężem?
Lecz samiec odpowiedział: — Porzuć te troski!
Albowiem:
Kto mądrość ma, ten mocnym jest; jakże przyjdzie głupi do władzy!
Wzgardliwy lew został w lesie przez zająca zgubiony.
Jak się to stało? — zapytała samica,
A samiec odpowiedział:
Na górze zwanej Mandora, mieszkał lew imieniem Durdanta (nieokiełznany), który ustawicznie zabijał zwierzęta. Wtedy wszystkie one zeszły się razem i rzekły do niego: „Dlaczego tępisz tak strasznie wszystkie zwierzęta? Będziemy ci odtąd codziennie po jednem na pokarm dawali“. Lew zgodził się na to, i odtąd przyprowadzano mu codzień po jednem zwierzęciu!
Pewnego razu przyszła kolej na starego zająca, Ten myślał:
Gdy kocha się życie i w strachu postępuje się skromnie:
Cóż mi teraz na łasce lwa zależy, gdy mię śmierć czeka!
Dla tego też pójdę powoli.
Gdy go dojrzał lew głodem dręczony, rzekł do niego z gniewem:
Dla czego tak późno przybywasz?
Zając odrzekł: „Nie moja to wina. Po drodze zatrzymał mię siłą drugi lew. Przysiąc musiałem, że do niego powrócę; przychodzę do ciebie oznajmić ci o tem.
Zgniewem krzyknął lew: — Chodź prędko i pokaż mi gdzie się ten łotr ukrywa.
Zając odprowadził lwa do głębokiej studni i rzekł:
— Przystąp bliżej, panie, i patrz. I przytem pokazał mu własny jego obraz w wodzie.
Lew rozgniewany ze złością rzucił się na dół i poniósł śmierć.
Dla tego też powiedziałem:
Kto mądrość ma ten mocnym jest, głupi nie przyjdzie do władzy;
Zajączek w lesie zgubił dumnego lwa.
Samiczka rzekła: — Wysłuchałam uważnie tego. Teraz powiedz, co ma nastąpić.
Wtedy odrzekł samiec: — Do stawu w pobliżu przychodzi często książę i kąpie się. Porwiesz mu złoty łańcuch, który zdejmuje z siebie, i przyniesiesz do dziupli w naszem drzewie.
Gdy wkrótce potem książę przyszedł się kąpać, samiczka uczyniła, co jej polecono; służący biegli za łańcuchem, zajrzeli do dziupli, zobaczyli węża i zabili go.
Dla tego też powiedziałem:
Staraj się uczynić podstępem,
Czego siłą uczynić nie możesz:
Czarnego węża śmierć spotkała,
Gdy wrona złoty łańcuch zabrała.
Był pewnego razu Bodhisattwa[145], który zbudował sobie chatę w lesie i odprawiał swe ćwiczenia ascetyczne. Jego wzniosła dusza była przepełniona współczuciem; pomagał zwierzętom a nawet demonom w potrzebie, ludzkie zaś istoty pocieszał napojami i cennemi klejnoty, które umiał stwarzać dzięki magicznej potędze swych umartwień.
Pewnego razu krążył jak zwykle po lesie, szukając, komu by mógł dopomóc, gdy naraz spostrzegł głęboką jamę i rzucił w nią okiem. Jakaś kobieta, która się tam w dole znajdowała, zauważyła go i głośno rzecze:
— „Dostojny panie! Oto ja — kobieta, oraz lew, ptak złotoczuby i wąż — we czworo wpadliśmy nocą do tej jamy; ulituj się nad nami i wyzwól nas z tego złego położenia.
Gdy pustelnik usłyszał to wezwanie na pomoc, rzekł do kobiety: — „Żeście wy troje, błądząc w pomroku wpadli do tej jamy — to rzecz zrozumiała; ale jakże się tu dostał ptak?“ Kobieta rzekła: Tak samo, jak my, dostał się tu i ptak; zaplątał się mianowicie w sieć myśliwca.
Pustelnik próbować zaczął, aby mocą swej ascezy wydobyć z jamy tych czworo, ale nie był w stanie tego uczynić; potęga jego ascezy zniknęła.
— Zapewne — mówił Bodhisattwa do siebie — ta kobieta jest grzesznicą, i moja potęga zniknęła dlatego, że z nią rozmawiałem. Muszę więc tu innego użyć środka.
Uplótł zatem z trawy linę i wyciągnął ich wszystkich po kolei z jamy; oni zaś wielce go wysławiali. Zdziwiony pytał lwa, ptaka i węża.
— Jakże się to dzieje, że wy zrozumiałym językiem do mnie przemawiacie? Jaka jest wasza historja? Opowiedzcie!
Wtedy rzekł lew: — „Możemy mówić i pamiętamy nasze poprzednie istnienie, a teraz jesteśmy z natury stworzeniami wzajemnie sobie wrogiemi.“ Rzekłszy to, lew zaczął opowiadać swoją historyę.
Jest w górach Himalajskich piękne miasto, imieniem Waidurjasringa; panuje tam nad ludem Widhjadarów (t. j. duchów powietrznych) król Padmaweśa. Temu urodził się syn, imieniem Wadżrawega. Ow Wadżrawega, który był bardzo zuchwały i dumny swoją siłą, nieustannie toczył walki ze wszystkiemi mieszkańcami krainy Widjadharów. Ojca swego, który mu zakazywał takiego zachowania, syn nie chciał słuchać. Ten więc go przeklął w tych słowach: „Zatem idź na ziemię śmiertelnych“. Wówczas prysła jego pycha i znikła moc czarnoksięzka, gdyż klątwa go dotknęła i płacząc błagał ojca o zakończenie klątwy (t. j. aby mu określił czas, kiedy klątwa przeminie).
Po krótkim namyśle ojciec rzekł: kiedy na ziemi narodzisz się jako syn bramina i znów wykażesz swoją pychę — wyklęty przez ojca przybierzesz postać lwa — i wpadniesz do jamy. Szlachetny człowiek ze współczucia z jamy cię wydobędzie, a gdy ty jemu dopomożesz w potrzebie, wtedy wyzwolony będziesz od klątwy“. W tych słowach określił mu ojciec, jak się zakończy jego klątwa.
W ten sposób Wadżrawega narodził się w Malawie, jako syn Harighoszy, imieniem Dewaghosza. Dumny swą siłą bohaterską — z wielu ludźmi toczył on walki, chociaż ojciec go wciąż ostrzegał, aby żył ze wszystkimi w zgodzie.
Ponieważ młodzieniec był ojcu nieposłuszny, bramin przeklął syna: Nierozważny, stań się natychmiast lwem, który sile swej nadmiernie ufa.
I natychmiast Dewaghosza, pochodzący od duchów, dzięki klątwie rodzicielskiej, zjawił się w tym lesie, jako lew. Wiedz, że tym lwem jestem ja! — Błądziłem tu dokoła, gdy ostatniej nocy wpadłem przypadkowo do tej jamy, ty zaś, szlachetny człowieku, wydobyłeś mię z upadku. Teraz odchodzę. Jeżeli jednak znajdziesz się w nieszczęściu, pomyśl o mnie! Skoro tylko oddam ci usługę, wyzwolony będę od klątwy“.
Rzekłszy to, lew odszedł, mówić zaś począł złoty ptak, by odpowiedzieć na zapytanie Bodhisattwy.
W górach Himalajskich żył książę Widjadharów, imieniem Wadżradansztra. Żona urodziła mu kolejno pięć córek, aż nakoniec książę wielką pokutą wybłagał sobie łaskę boga Śiwy i uzyskał syna, którego nazwał Radżnatadansztra, a który był mu milszy od życia. Chociaż był on jeszcze dzieckiem, ojciec z wielkiej miłości przelał weń rychło swoją moc czarnoksięzką — i Radżnatadansztra rósł, jako źrenica całej rodziny.
Pewnego razu widział chłopiec, jak jego najstarsza siostra Somaprabha ku czci bogini Gauri[146] grała na pindżarice[147]. Z dziecinną natarczywością prosił ją o instrument i mówił: — „Daj mi, ja także chcę zagrać!“ a gdy mu nie zaraz go dała, porwał go pospiesznie i jak ptak odleciał. Wtedy siostra go przeklęła: „Ponieważ mi przemocą porwałeś pindżarikę i odleciałeś z nią, stań się ptakiem złotoczubym!“ Gdy to usłyszał, padł jej do nóg i błagał, aby siostra mu powiedziała, kiedy ta klątwa się skończy.
„Gdy ty, lekkomyślny chłopcze, jako ptak wpadniesz do jamy, a litościwy człowiek z niej cię wyciągnie, będziesz od klątwy wyzwolony, skoro wybawcy swemu oddasz usługę“. Gdy tak powiedziała, brat odrodził się jako złoty paw.
Jam jest ten złoty paw; zbłąkałem się w nocy i wpadłem do jamy, z której mnie wydobyłeś. Odchodzę teraz, ale w nieszczęściu pomyśl o mnie — wtedy ci pomogę i będę wyzwolony“.
Rzekłszy to paw odleciał.
Pustelnik zwrócił się do męża, który podniosłemu opowiedział swoją historję.
Poprzednio byłem synem pokutnika w pustelni Kasjapa. Miałem towarzysza lat rówieśnych, który był również synem pokutnika. Pewnego dnia mój towarzysz poszedł się kąpać w stawie. Stojąc na brzegu, spostrzegłem węża o trzech głowach, który podpełznął. Chciałem tylko zażartować i przestraszyć przyjaciela — i za pomocą słów magicznych ściągnąłem węża na sam brzeg stawu — naprzeciw miejsca, gdzie się tamten kąpał. Po chwili wylazł on z wody na brzeg i nic nie przypuszczając, ujrzał nagle wielkiego węża. Z przerażenia omdlał. Z trudem przywróciłem go do przytomności, a chociaż był moim przyjacielem, przeklął mię w gniewie: „Idź! Sam się stań wężem o trzech głowach“. — Ale wnet przejednany zapowiedział mi syn pustelnika koniec przekleństwa: „Temu, który cię, jako węża wydobędzie z jamy — dopomóż wzajemnie w potrzebie — a będziesz wyzwolony od klątwy“. Rzekłszy to, opuścił mię, ja zaś stałem się wężem, którego ty dziś wydobyłeś z jamy. Odchodzę teraz, ale gdy pomyślisz sobie o mnie — pośpieszę ci z usługą, która położy koniec mojej klątwie.
Po tych słowach wąż odszedł, kobieta zaś zaczęła opowiadać swoje zdarzenie.
Jestem żoną człowieka z kasty wojowników, który znajduje się w służbie królewskiej. Jest on młody, dobrze zbudowany, mężny, szczodry i szanowany. Ja jednak, kobieta występna, zeszłam się z innym człowiekiem, a mój mąż, który się o tem dowiedział, postanowił mnie ukarać. Zawiadomiła mię o tem jedna z przyjaciółek, a więc uciekłam. W nocy przybyłam do tego lasu, wpadłam do jamy — a ty mnie wydobyłeś. Za twojem pozwoleniem idę dokąd bądź, aby zarobić na życie. Oby nadszedł dzień, w którym mogłabym ci się odwdzięczyć za dobry uczynek.
Tak mówiła wszeteczna kobieta do pustelnika — poczem wyruszyła do stolicy króla Gotrawardhany. Gdy się jej udało dotrzeć do tronu królewskiego, uzyskała służbę na dworze, jako pokojowa małżonki królewskiej.
∗
∗ ∗ |
Bodhisattwa, z powodu rozmowy z kobietą tego rodzaju — utracił swoją siłę magiczną i teraz nie mógł znaleźć w lesie ani korzeni, ani owoców, ani czegokolwiek do zjedzenia. Udręczony głodem i pragnieniem, pomyślał sobie o lwie. Skoro tylko o nim wspomniał, natychmiast lew się pokazał — i pobożnemu człowiekowi jął dostarczać pożywienia z mięsa upolowanych przez siebie zwierząt. Po niejakim czasie, gdy już pustelnik siły odzyskał, rzekł lew: — „Zaczarowanie moje już się ma ku końcowi. Odchodzę“.
I natychmiast z postaci lwa się wyzwolił i na nowo był Widjadharą. Pożegnał się z Bodhisattwą i wrócił do swej ojczyzny.
Gdy pustelnik znów jął odczuwać braki — pomyślał o złotym pawiu, który na samo pomyślenie przyleciał. Dowiedziawszy się o potrzebie pustelnika, ptak wyruszył i wkrótce potem powrócił, przynosząc szkatułkę drogich kamieni i rzecze: — „Przy pomocy tych skarbów zawsze będziesz mógł zaradzić swemu utrzymaniu. Dla mnie zaś uderzyła godzina wyzwolenia. Żyj szczęśliwie. Ja odchodzę“.
Przy tych słowach zmienił się w skrzydlatego elfa i uleciał w powietrze. Dotarł wkrótce do królestwa swego ojca, który na niego przelał panowanie.
Pustelnik natomiast udał się w drogę, aby sprzedać klejnoty — i zaszedł do tegoż miasta, w którem była kobieta, wydobyta z jamy. Zatrzymał się w leżącym na uboczu domu starej braminki i złożył tam szkatułkę z drogiemi kamieniami. Kiedy poszedł na rynek, aby część tych kamieni sprzedać, spotkał się z ową kobietą, którą z jamy ocalił. Zaczęli rozmowę i kobieta mu w tym trakcie opowiada, jakie to uzyskała stanowisko przy królowej. Poczem rozpytywała świętego o jego dalszy żywot; ten zaś jej poufnie powiedział o swoich klejnotach, które mu przyniósł ptak złotoczuby, a nawet zaprowadził tę kobietę do domu starej braminki, gdzie jej drogocenną szkatułkę pokazał. Przewrotna kobieta odchodzi i opowiada o tem wszystkiem swej pani, królowej. Właśnie zaś w oczach królowej podobną szkatułkę niedawno porwał był ptak złotoczuby i chytrym sposobem uniósł z pałacu. Gdy się królowa dowiedziała z ust kobiety, która przecie znała treść sprawy, że szkatułka jest w mieście, natychmiast zawiadomiła o tem króla. Zła kobieta zdradziła miejsce pobytu Bodhisattwy, król zaś kazał go przez swoich sług, związawszy, wraz ze szkatułką z domu tego wyprowadzić. Wysłuchał jego opowiadania, a chociaż słowom jego dawał wiarę, to jednak nie tylko odebrał mu klejnoty, ale kazał go wtrącić do więzienia.
Wówczas, z głodu umierający pustelnik w łańcuchach przypomniał sobie w myśli o wężu i natychmiast wąż był przy nim. Doskonałego człowieka pytał wąż, czego żąda i w końcu rzekł: — „Pójdę i obwinę się dokoła króla od głowy do nóg i nie uwolnię go, dopóki ty nie przyjdziesz i nie dasz mi rozkazu. W więzieniu jednak musisz powiedzieć, że możesz króla wyzwolić od węża. Skoro przyjdziesz, ja na twe słowo króla opuszczę; król zaś, wyzwolony odemnie, da ci połowę królestwa“.
Tak powiedziawszy, wąż poszedł, króla od stóp do głów pierścieniami swojemi otoczył — i wydętą głowę położył mu na głowie.
— Biada, biada! wołali ludzie. Król został ukąszony przez węża.
Wtedy oświadczył Bodhisattwa.
— „Ja króla uwolnię od węża.
Słudzy królewscy usłyszeli te słowa i zawiadomili o tem monarchę, oplątanego przemocą wężową.
Król więc kazał Bodhisattwę sprowadzić do siebie i tak mu rzecze:
— „Jeżeli mię wyzwolisz od tego węża, daję ci połowę królestwa. Świadkami są tu moi ministrowie.
— Zaiste! potwierdzili ministrowie, a wtedy Bodhisattwa rzekł do węża:
— Natychmiast opuść króla.
Skoro tylko wąż wyzwolił monarchę ze swoich uścisków, król oddał połowę swojej ziemi Bodhisattwie i natychmiast wyzdrowiał.
Teraz zdjętą też została klątwa z węża — i tejże chwili z powrotem został synem pokutnika. Ten wobec całego dworu opowiedział swoją historyę — i powrócił do swej pustelni.
Z PISM BUDDYJSKICH.
DHAMMA-PADAM
(Droga Prawdy). I. KSIĘGA KWIATÓW.
44. Kto tu jest zdolny aby świat ten przemóc — Bezpłodnem bywa piękne słowo, II. KSIĘGA JAŹNI.
157. Komu jest drogą własna Jaźń, Czystością świeci własna Jaźń;
KONIEC.
|
- ↑ Amen-meri lub Meri-amen, syn Amona, tytuł Faraona. Grecy wykładali Amon imieniem Zeus. Jest on wcieleniem ubóstwienia i tajemnicy.
- ↑ Różne plemiona Małej Azyi, Syryi, Celesyryi, półwyspu Synaj i t. d. — Kheta znajduje się w biblii, również Kati — Kitti, Karkisz = Girgaszi. — Kharu to nazwa ogólna Syryi; Khirba = Halep. — Masa = Myzya; Pidas = Pizydya; Tarteni lub Dardent = Dardania; Iriuna = Ilion (?)
- ↑ Mentu bóg wojny i zwycięztwa; słońce.
- ↑ Kheta (znane w biblii), lud syryjski o charakterze beduinów.
- ↑ Phra — słońce w pełni.
- ↑ Baal — bóstwo semickie, syryjsko-fenickie.
- ↑ Tu autor zmienia ton — i Ramzes naraz zaczyna mówić w pierwszej osobie.
- ↑ Aamu — ludy żółte, tak nazywali Egipcyanie sąsiednich Azyatów.
- ↑ Sutekh — tak nazywali egipcyanie bogów plemion azyatyckich.
- ↑ Sekhet — bogini z głową lwicy.
- ↑ Imię — byt. Nie miały imienia — nie istniały.
- ↑ Apsu — jest to pierwotny bóg świata; imię jego tłumaczą: Ocean. Właściwie jest to tylko pierścień wody, otaczający chaos czyli otchłań pierwotną — Tiamat. — Apsu uchodzi za małżonka Otchłani. — U greków zwany — Apason.
- ↑ Muummu znaczy właściwie burzliwość, bezład, chaos: jest to określenie Tiamat. Zarazem jako wydzielone bóstwo — jest on gońcem Apsu i Tiamat. U gr. Moumis.
- ↑ Tiamat — otchłań, woda pierwotna, morze chaotyczne, pramacierz bytu. W Biblii — poprostu Tehom (nieosobista otchłań). U Berozusa Taute lub Tamte — pratworzywo bytu. — Trójca pierwotna: Apsu-Tiamat-Muummu.
- ↑ 15,0 15,1 Lahmu i Lahamu bogi najpierwsze — w postaci gadzin lub smoków; są to ochrońce świątyń.
- ↑ Anszar, u gr. Assoros, był pierwotnem imieniem boga Assura, który po zwycięstwie Assyryi stał się głównym bogiem. — Ansar oznacza niebo.
- ↑ Kiszar — jego małżonka — ziemia.
- ↑ Anu po upadku pierwszych bogów — jest głową Panteonu babil. Jest synem Anszar i Kiszar. — Małżonka jego zowie się Antu. Anu-Bel-Ea stanowią drugą trójcę babilońską. — Anu jest bogiem czysto babilońskim; w czasach asyryjskich — znika.
- ↑ E-a (u gr. Aos, Oannes) jest to Apollon i Prometeusz babiloński, ojciec czarnoksięztwa, przyjaciel ludzi. Zestawienie tego imienia E-a z hebr. Ja-o, Jahu — nie utrzymało się. Są to wyrazy niezależne; przedtem czytano go Nu-a. — Ea — jest — to „bóg człowiek“ (ilu amelu).
- ↑ Marduk — syn Ea, bóg wiosny, główny później bóg Babilonu.
- ↑ Isztar — bogini wojny i miłości; zwana też Iszhar (Aszera). U greków Astarte.
- ↑ Ereszkigal — siostra jej — bogini piekieł.
- ↑ 23,0 23,1 Igigi i Anunnaki — bogowie niżsi, przeciwstawni pierwsi — to b. nieba, drudzy — ziemi.
- ↑ Muummu — tu występuje jako osoba oddzielna; goniec boga Apsa.
- ↑ Ea — za pomocą zaklęć zwycięża starych bogów.
- ↑ Tutaj tekst zniszczony. Domyślać się należy, że pierwsze pokolenie bogów zostało przełamane, ale na nowo się wyzwoliło, ile że Anu znów się oddał Snowi. To też walka nowa się rozpoczyna.
- ↑ Lahmu i Lahamu — jako pierwotne smokowate bóstwa — stają po stronie dawnego porządku, choć później Anu ich ściąga na swoją stronę.
- ↑ Hubur-totalitas. — Tiamat zowie się matką wszystkiego, co się w tym wierszu dwa razy powtarza. Inni tłumaczą hubur — północ. Obacz wyżej.
- ↑ Lahmy — w liczbie mnogiej — istoty w rodzaju smoków.
- ↑ Qingu — jeden z dawnych bogów, otrzymuje tablicę przeznaczeń, t. j. staje się władcą bytu.
- ↑ Marduk — zyskuje najwyższy przywilej boski: dar stwarzania i unicestwiania. Co wykazuje czynem: sprawia zniknienie i zjawienie szaty. Jest to szata mistyczna — gwiazdami przyozdobiona — jak były szaty kapłańskie w dobie ludzkiej. Po ojcu swym Ea, Marduk posiada też dar inkantacyi.
- ↑ Szarru — Król.
- ↑ Palu — rózga, różdżka — jeden z emblematów władzy monarszej.
- ↑ Tu Marduk nazwany jest Bel t. j. Pan. — Bel z Mardukiem często zlewa się w jedno. (Bel-Marduk).
- ↑ W oryginale: Sutu, Iltanu, Sadu, Aharru.
- ↑ Dugga — tytan z dawniejszych czasów, który jeszcze przed narodzinami Anu — walczył z bogami pierwotnymi. Teraz strącony do piekieł. Tamże strąceni Quingu i poczwary Tiamaty. Imię Dugga zachowało się utajone w nazwie miasta Eridu (Irri-dugga) i boga Marduka (Mirri-dugga).
- ↑ Niebo — podług Babil. — nagromadzenie wody. Aby wody niebieskie nie zalały ziemi. Marduk zamyka niebo tamą t. j. zodyakiem — i ustanawia strażnika. W biblii czytamy między wodami a wodami t. j. wodami nieba a wodami ziemi. U Berozusa Bel [Marduk] rozcina ciało Tamtie na dwie połowy, z jednej tworzy niebo, z drugiej ziemię.
- ↑ Eszarra — zbudowana przez Marduka — „na obraz nieba“ — to znaczy, ziemia. W legendzie babilońskiej widzimy, że Eszarra jest zbudowana jak niebo — i jak Ocean. Ocean-Niebo. Ziemia.
- ↑ Pięćdziesiąt — jest to esencya ostateczna pięćdziesięciu imion bozkich, nadanych Mardukowi; po asyr. 50 — ninnu, skąd u greków imię babyl. Ninus.
- ↑ Gilgamesz — to Herkules legend babilońskich. Wykonywa dwanaście czynów bohaterskich. —
- ↑ Uta-napisztim — to Noe babiloński. Nosi on też nazwę Atrahazis lub Hasis-atra t. j. — wielce mądry. U Berozusa Xisutros.
- ↑ Szurripak — miasto, którego siedziba dotychczas nieznana. Wyliczenie bogów oznacza ich świątynie.
- ↑ Potop, jest tu pozornie bez przyczyny [nb. tablice nie w całości dochowane]; niżej tylko widać, że przyczyniły się do tej klęski gniew Isztar i nierozwaga Bela.
- ↑ Ninib, jest heroldem bogów w ogóle; jest to bóg wojny i łowów.
- ↑ Ennugi, pan rowów i kanałów, goniec Bela.
- ↑ Ninigi-azag-Ea to znaczy Ea-pan-mądrości.
- ↑ Ea tu zachowuje się jak golarz Midasa.
- ↑ Ubara-Tutu, znajdujący się pod opieką Marduka. U pisarzy greckich Opartes Otiartes.
- ↑ Nieczytelne w tekście.
- ↑ Szar — znaczna miara płynów i ciał sypkich.
- ↑ Szamasz — bóg słońca.
- ↑ Pazur-Bel znaczy dosłownie „opieka boga Bela.“
- ↑ Adad — bóg chmur i piorunów; on to rozpoczyna potop.
- ↑ Nabu — herold bogów.
- ↑ Szarru — król, Marduk.
- ↑ Nergal — towarzysz Niniba.
- ↑ Słowa te dają dość niewyraźną wskazówkę przyczyn potopu.
- ↑ Nienazwana w tekście miara długości; tłumacz kładzie x.
- ↑ Nisir — Ararat Babiloński, góra między Tygrysem a rzeką Zab.
- ↑ W oryg. Kimin t. j. i tak dalej [aby nie powtarzać tej samej formuły].
- ↑ Adaguru — naczynia ofiarne.
- ↑ Ea występuje też i tu w roli przyjaznego ludziom Promoteusza.
- ↑ Tu Uta-napisztim zostaje nazwany Atra-hasis.
- ↑ Jest to niby zejście Cerery do piekieł — myt naturalistyczny — opiewa zniknienie wiosny w krainach zimy t. j. nocy i śmierci — na pewien okres czasu — stopniowo wiosna (Isztar) traci swe ozdoby a przy wyjściu z mroków na nowo je odzyskuje.
- ↑ Kufha — święte miasto Nergala — gdzie też była jego największa świątynia.
- ↑ Asuszunamir — „wyjście jego promieniste“ — bóg ten (raczej półbóg) ma postać łączącą w sobie cechy psa i kobiety. Pies po semicku Kalbu; stąd fenickie Kelabim — anioły w postaci kobieco-psiej na wzór Asuszunamira.
- ↑ Halziqu — wiadro osobliwe; znaczenie tego wyrazu — „czuwaj, zwróć uwagę!“ Urywek ciemny.
- ↑ Isztar (wiosna) wychodząc z krainy mroku — odzyskuje kolejno wszystkie swe ozdoby.
- ↑ Tu opisana uroczystość płaczu nad Tammuzem czyli Adonisem, przypadająca na wiosnę — w czasie przed Wielkanocą. — Płacz niewiast budzi do życia na nowo Tammuza — i na nowo się odbywają zaślubiny Astarty z Adonisem. Tu się fragment urywa.
- ↑ Belili — siostra Tammuza.
- ↑ Obacz na str. 81 tenże sam Psalm (14) w opracowaniu Jana Kochanowskiego.
- ↑ Prawdziwy pierwotny Zoroastryzm jest w zasadzie monoteistyczny, jak wszystko to źródłowe z ducha, co Św. Augustyn zwie vera religio.
- ↑ Autorowi parafrazy, p. Józefowi Jankowskiemu, redakcja pozostawia zupełną swobodę poglądów.
- ↑ Hebr. Arich-Anfin.
- ↑ Seir-Anfin.
- ↑ 32 ścieże, jako zasadniczne ruchomości stwórcze (poznawcze) świata, któremi są: 10 Sefirotów albo numeracyi (liczb) i 22 litery (symbole — idee) alfabetu hebrajskiego (3 macierzyste, 7 planetarnych i 12 zodyakalnych). Obacz Sefer Jecirah. Stąd cały rozwój stwórczy (poznawczy) Słowa. Istota Kabaty. (Przyp. Tłum).
- ↑ Moallakat — jest to Pluralis; w liczbie pojedynczej — Moallaka. — Każdy z tych poematów da się podzielić na oddzielne fragmenta, z każdego też dajemy urywki, mniejsze lub większe.
- ↑ Hamasa — znaczy „pieśń rycerska“. Jest to zbiór pieśni krótkich (po 24-36 w.), nazwanych Hamasa od pierwszej pieśni, która go otwiera. Zbiór dzieli się na 10 rozdziałów (pieśni bojowe, obyczajowe, miłosne, opisy natury i t. d.). Zebrał te pieśni i ułożył poraz pierwszy Abu Tammam, zmarły w r. 221 hedżiry. W r. 1828 wydał G. W. Freytag Hamasae Carmina — tekst arabski i przekład łaciński.
- ↑ Moallakat — ob. przedmowę. — Liczba ich siedem; każda nosi nazwę autora: Moallaka Antara, Tarafy i t. d. Podajemy tu fragmenty niektórych. W r. 1850 w Lipsku wyszło Septem Moallakat, antquissima carmina arabum (Arnold). — Zowią się też Mozahhabat — pozłacane t. j. wyszyte złotemi literami. Niektórzy uważają to za bajkę, gdyż pismo przed Mahometem było prawie nieznane w Arabii i raczej tradycya ustna zachowała pamięć tych pieśni. Cenzura Islamu usunęła z nich ślady pogaństwa. Autorzy Moallak są: Antar, Tarafa, Imrulkais, Zuhair, Lebid, Hares, Amru b. Kūltum,
- ↑ Mowa o tatuowaniu.
- ↑ Fijal gra, polegająca na tem, że w piasek zakopuje się różne przedmioty albo też robi się kupki piasku — puste. Gracz powinien odgadnąć, czy fijal pusty czy nie pusty i co się w nim mieści.
- ↑ ciemnousta: u Arabów wargi ciemne — czarniawe — uważane są za jeden z warunków piękności. (Ob. dopis na str. 155.
- ↑ gazela z wdziękiem przeciąga szyję; stąd porównanie
- ↑ erak — krzak jagodowy, ulubiony w Arabii.
- ↑ kohl — jest to antymon, właściwie proszek z antymonu, którym Arabki barwią dziąsła. — U alchemików zwany al-kohl, skąd przez nieporozumienie przeszedł do chemii, jako al-kohol.
- ↑ Chena — Lawsonia inermts — roślina, którą na wschodzie barwią włosy siwe, ą także ręce, nogi; nawet zwierzęta, np. owce.
- ↑ Islam w pogańskiej poezyi arabskiej usunął wspomnienie bogów. Tu i owdzie imiona ich się zachowały. Takiem bóstwem był Duwar.
- ↑ Był to Szarach-bil, wuj poety. Pod Kelab odbyła się krwawa bitwa kilku plemion.
- ↑ Tsar — zemsta rodowa, vendetta.
- ↑ Krew nie pomszczonego pokrywa się rosą, to znaczy, że Taabata został pomszczony.
- ↑ To znaczy: był szczodrobliwy.
- ↑ Wykonanie zemsty, rodowej poprzedza ślub, że mściciel powstrzymuje się od wina, pieśni, miłości i rozkoszy, dopóki czynu swego nie dokona.
- ↑ tj. przygotowuję bardzo obfitą ucztę.
- ↑ Poemat ten jak zwykle u Arabów zaczyna się historyą rozłączenia z jakąś kobietą i z tego powodu zowie się też Banat Suad (tj. Suada odjechała). — Tę część opuszczamy. Całość wydał Guidi w r. 1871 w Lipsku pt. Gemaleddini ibn Hisami commentarius in carmen Ka‘bi ben Zohair Banat Suad appellatum, ed. Ignatixs Guidi Romanus. 1. 2 Lipsiae 1871.
- ↑ Omar.
- ↑ W Koranie Murzy Tarak Buczackiego mieszczą się w uzupełnieniu modlitwy i hymny: niektóre z nowszych czasów. Między innemi jest tu hymn Mirzy-Kasim-Meszedy’ego, muzułmanina z Kaukazu. Żył on w połowie XIX w. i z powodów politycznych został wygnany z ojczyzny i na zesłaniu przebywał w Warszawie. Napisał też po arabsku bardzo ładny wiersz o Warszawie. — Poeta ten odznaczał się dużym wdziękiem, a na jego twórczości znać wpływy europejskie. — Tłumaczem utworów Meszedy’ego jest, nieznany skądinąd, Władysław Kościuszko.
- ↑ Meani — widzenie wewnętrzne, illumination.
- ↑ Dżebel-Szech — najwyższy szczyt w Antylibanie
- ↑ Hodża — nauczyciel; Szam — Damaszek.
- ↑ Issa — Jezus.
- ↑ Utwory tu podane odkrył Fr. Toussaint w czasie swego pobytu w Timbuktu. (Le Jardin des Caresses). Niektórzy przypuszczają, że książka ta jest mistyfikacyą. Ostatnio wyszła całość po polsku w przekładzie Leopolda Staffa. („Ogród pieszczot“).
- ↑ Jest to wyimek z obszernego dzieła pt. Makama tj. igraszka, przyczem podtytuł brzmi: Przygody i fortele Abu Seida.
- ↑ Indyjskie soma — roślina święta. (Asclepias acida).
- ↑ Ind. Vivasvat — bóg słońca; u Persów praczłowiek, przedczłowiek.
- ↑ Ind. Yama — bóg śmierci; u Persów — praojciec ludzi.
- ↑ W późniejszych legendach (u Firdusiego) Feridun.
- ↑ Dahaka, u Firdusiego Zohak.
- ↑ Drudż — demon niewieści. Etymolog, spokrewnione zgerm. Trug, Betrug; w staronoryjskich legendach, draugr — demon, wiedźma. Porów, serb. drudżja — zmora.
- ↑ Ahura, bóg dobry — ind. Asura — demon.
- ↑ Jedna z wielkich modlitw; później zwana Honover. — Airyana — ziemia Aryów.
- ↑ Kavi — ślepy; karapan — głuchy. — Ślepi i głusi w rzeczach wiary — różni poganie lub kacerze.
- ↑ Aszemaogha — fałszerz, kacerz, wyznawca wiary kłamliwej.
- ↑ Istnieje po polsku przekład Zend-Awesty, dokonany przez Ig. Pietraszewskiego (Berlin, 1858). Autor był znawcą doskonałym Zendu i nowopersczyzny, ale niestety uległ pewnym suggestyom, które jego pracę spaczyły — i przekład jego najmniejszej wartości naukowej nie ma. Pewne analogie między językiem zendzkim a słowiańskim (nie większe zresztą niż między Zendem a greckim czy łaciną, lub gotykiem) — podsunęły mu tę myśl, że Zend to język prasłowiański, nawet pralechicki. Przytem, jak P. zapewnia, śród Bachtyarów spotkał pewne plemię, które nazywało się Lechy czy Lachy i zaraz w niem czysto polskie twarze zobaczył. Jeden z kapłanów tego plemienia, które do dziś wyznaje religię Zoroastra, nauczył go (niezapisanej) modlitwy, bardzo starej, gdzie powiedziano: im dere gopio, co I. Pietraszewski wyłożył sobie: „trzymajcie się Gopła“. Skąd urobił teoryę, że owe Lechy (praojcowie Bachtyarów) z Persyi przed wiekami wyruszyli nad Gopło i Zend — Awesta opiewa właśnie historyę tej emigracyi i t. d. — Wyraz Fargart, rozdział, księga — I. P. dźwiękowo przerabia na Przegart. — Do przekładu polskiego dodany francuski i nowoperski.
- ↑ W tłum. fr. mamy: troisieme partie de cette emigration.
- ↑ Mobed — kapłan, przechowywacz tradycyi i legend narodowych.
- ↑ Pehlevan — szlachcic, rycerz, bohater. — Język perski z początków ery chrześcjańskiej do czasów podboju arabskiego nazywał się pehlewi. Istniała w nim bogata literatura epicka, prawie zaginiona, której częściową przeróbką w mowie nowoperskiej jest Szach-Nameh czyli „Księga królów“ — bajeczne i półbajeczne dzieje Persów.
- ↑ Chayyam — znaczy „wyrabiacz namiotów“.
- ↑ Kalam — pióro po persku i arabsku; z greckiego — kalamos, skąd też włoskie calamajo, polskie kałamarz.
- ↑ Kibla — cel, dążenie, meta, causa finalis; pielgrzymka pobożna do Mekki.
- ↑ Sofi — sekta mistyczna u muzułmanów.
- ↑ tj. Aleksander Wielki.
- ↑ „Serce mi palisz, piękna dziewczyno“ wyrażenie perskie, u poetów tyleż, co „kocham ciebie“.
- ↑ Rakszas — bies, czart, zły duch.
- ↑ Partha — zowie się Ardżuna po matce jako syn Prithy.
- ↑ Pandawa — (Pandawicz) — zowie się Ardżuna, po ojcu jako syn Pandu.
- ↑ Od tego momentu przez kolejne 22 wersy redaktor zastosował odwrotnie wcięcia wersów. Zostało to skorygowane w naszej redakcji.
- ↑ Waidarbia — królewna Widarby — tj. Damajanti.
- ↑ Naiszada — król Niszady tj. Nal.
- ↑ Bhaimia — córka Bhima — tj. Damajanti,
- ↑ Ząbry — tygrysy (archaizm)
- ↑ aswaty, weny etc. — drzewa, których nazwy pozostawiam w brzmieniu oryginalnem.
- ↑ Aswameda — wielka ofiara konia.
- ↑ Angi i Upangi — nauki pomocnicze, stanowiące komentarz Wedy.
- ↑ Arya — właściwie czcigodny, szlachetny; zarazem oznacza ród i rasę aryjską; pozostawiam ten wyraz bez tłumaczenia.
- ↑ Punyasloka — drugie imię Nala.
- ↑ Wirasena — ojciec Nala — Imię to da się wyłożyć przez: Władybój.
- ↑ Soma — trunek święty, wyciąg z rośliny, imieniem Vanaspati (pan lasów); podobno sok wyciskany z roślin Sarcastemma acidum lub Asclepias acida. Niektórzy przypuszczają, że był to poprostu chmiel.
- ↑ Wasiszta, Brigu, Watr (właściwie Atri) — ideały pustelnicze indów, święci tego samego szeregu, co Narada i Parvata.
- ↑ Walkala rodzaj płaszcza plecionego z łyka.
- ↑ Wedangi — nazwa łączna Angów i Upangów.
- ↑ Asoka (właściwie aśoka) Jonesia açoka — jest najpiękniejszem z drzew indyjskich. Imię jego dosłownie znaczy Bez-troska — stąd poniżej gra wyrazów.
- ↑ Jakszi — żeński duch szybkolotny, duch ludziom życzliwy.
- ↑ Rakszasi — zły duch w postaci kobiecej, wiedźma.
- ↑ Manibhadra — król jakszów, opiekun podróżnych.
- ↑ Bodhisattwa — jest to święty, który ma zostać Buddą.
- ↑ Małżonka Śiwy.
- ↑ Instrument muzyczny.
- ↑ Prze-BUD-zony tj. BUD-dha,