Biblia Wujka (1923)/Druga Księga Królewska 7
I rzekł Elizeusz: Słuchajcie słowa Pańskiego: To mówi Pan: O tym czasie jutro będzie korzec białéj mąki za jeden stater, a dwa korce jęczmienia za jeden stater, w bramie Samaryjskiéj.
2 Odpowiadając jeden z książąt, na którego ręce król się wspierał, człowiekowi Bożemu, rzekł: By téż Pan podziałał wypusty w niebie, zaż będzie mogło być, co powiadasz? Który rzekł: Ujrzysz oczyma twemi, ale z tego jeść nie będziesz.
3 Byli tedy czteréj mężowie trędowaci u wejścia bramy, którzy rzekli jeden do drugiego: Cóż tu chcemy być, aż pomrzemy?
4 Choć zechcemy wniść do miasta, głodem umrzemy: choć téż tu zostaniemy, musiem umrzeć: pójdźcież tedy, a zbieżmy do obozu Syryjskiego, jeźli nam zfolgują, będziem żywi: a jeźli będą chcieli zabić, przecię pomrzemy.
5 Wstali tedy w wieczór, aby szli do wojska Syryjskiego: a przyszedłszy do przodku obozu Syryjskiego, nikogo tamże nie naleźli.
6 Albowiem Pan dał był słyszeć w oboziech Syryjskich grzmot wozów i koni i wojska wielkiego; i rzekli jeden do drugiego: Oto król Izraelski najął za pieniądze przeciwko nam króle Hetejskie i Egipskie, i przyszli na nas.
7 Wstali tedy i uciekli nocą, i zostawili namioty swe i konie i osły w obozie, i uciekli chcąc tylko dusze swe zachować.
8 Gdy tedy przyszli oni trędowaci na przodek obozu, weszli do namiotu jednego i jedli i pili: i nabrali ztamtąd śrebra i złota i szat, i szli i pokryli. I zasię wrócili się do drugiego namiotu, i z niego także nabrawszy pokryli.
9 I rzekli jeden ku drugiemu: Nie dobrze czyniemy; ten dzień bowiem dobréj nowiny jest. Jeźli zamilczemy, a nie będziem chcieć powiedzieć aż do zarania, będziem winni grzechu. Pójdźcie, idźmy a powiedzmy na dworze królewskim.
10 A gdy przyszli do bramy miejskiéj, powiedzieli im, mówiąc: Szliśmy do obozu Syryjskiego a żadnegośmy tam człowieka nie naleźli, jedno konie a osły przywiązane i namioty rozbite.
11 Szli tedy wrotni i powiedzieli w pałacu króla wewnątrz.
12 Który wstał w nocy i rzekł do służebników swoich: Powiadam wam, co nam uczynili Syryjczykowie: wiedzą, że głód cierpiemy, i przetóż wyszli z obozu a pokryli się w polu, mówiąc: Gdy wynidą z miasta, poimamy je żywo, a potem miasto ubieżeć będziem mogli.
13 I odpowiedział jeden z służebników jego: Weźmiemy pięć koni, które w mieście zostały; (bo te tylko są we wszystkiem zgromadzeniu Izrael, inne bowiem wszystkie strawione są), a posławszy będziem się mogli wywiedzieć.
14 Przywiedziono tedy dwa konie, i posłał król do obozu Syryjskiego, mówiąc: Idźcie a spatrzajcie.
15 Którzy jechali za nimi aż do Jordanu, a oto wszystka droga pełna była szat i naczynia, które porzucali Syryjczykowie, gdy się trwożyli. I wróciwszy się posłowie powiedzieli królowi.
16 I wyszedłszy lud rozchwycił obóz Syryjski, i stał się korzec białéj mąki po jednym staterze, a dwa korce jęczmienia po staterze jednym, według słowa Pańskiego.
17 A król ono książę, którego się ręki wspierał, postawił u bramy, którego gmin podeptał w wejściu bramy, i umarł, wedle tego, jako był powiedział mąż Boży, gdy był król stąpił do niego.
18 I stało się według słowa męża Bożego, które był rzekł królowi, kiedy mówił: Dwa korce jęczmienia będą za jeden stater, a korzec białéj mąki za jeden stater, o tymże czasie jutro w bramie Samaryi:
19 Gdy ono książę odpowiedziało było mężowi Bożemu, i rzekło: By téż Pan uczynił upusty w niebie, azaż może się stać, co powiadasz? I rzekł mu: Ujrzysz oczyma twemi, ale z tego jeść nie będziesz.
20 Potkało go tedy, jako było opowiedziano, i podeptał go lud w bramie, i umarł.