Bohater nieznany
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bohater nieznany |
Pochodzenie | Zwierzenia histeryczki |
Wydawca | Księgarnia J. Czerneckiego |
Data wyd. | 1921 |
Druk | Drukarnia J. Czerneckiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Skromny krzyżyk w szczerem polu oznacza miejsce, gdzie zginął nieznany ogółowi bohater-lekarz. Niech choć tych kilka słów opowie to, co powinno być opiewane jako czyn ze stali — jako przykład cnoty równej czynom bohaterów starożytnych.
W rowach strzeleckich ogień był gorący, a doktór Skolecki uwijał się w pocie czoła pośród swoich żołnierzy, dążąc w każdą stroną, gdzie tylko była potrzeba, bez przerwy, bez wypoczynku. Chcąc zbadać lepiej sytuacją porucznik Sęp wypełznął z rowu, w tem właśnie wzmógł się ogień i Sęp ugodzony ciężko, pada na wznak. Zobaczył to Skolecki i sam wychodzi z rowu i śpieszy do przyjaciela, a widząc szalony krwotok wśród największego gradu kul rozkłada spokojnie swoje instrumenta i krwotok tamuje. Właśnie kończył bandażowanie, gdy pada rozszarpany. Towarzysze broni zabrali uratowanego porucznika i zwłoki biednego lekarza. Mógł on się ukryć przed ogniem, mógł polecić, by mu zranionego przyniesiono, lecz nie uczynił tego, bo widział, że tu każda chwila droga i krwotok nie czeka — a był to do tego jego przyjaciel, jego Sęp drogi. — Niepomny też na niebezpieczeństwo, pospieszył zaraz z pomocą jako lekarz i jako przyjaciel, uratował życie drugie, w zamian swoje, dając w ofierze. A takich bohaterów wśród lekarzy jest bardzo wielu i to nietylko na wojnie, ale w czasach pokojowych, bo iluż to z nich traci corocznie życie w walce z chorobami zakaźnemi, ginąc na posterunku w walce z niewidzialnym wrogiem, zarazkiem. To też medycyna zbudowała sobie zwłaszcza w obecnej wojnie pomnik trwalszy od spiżu, a zasługi stanu lekarskiego uznały wszystkie państwa, uznały i trony. Z dumą też przyznać należy, że dzięki niestrudzonej działalności i poświęceniu lekarzy, zgubne i smutne skutki wojny w znacznej mierze dały się złagodzić.
Nasza lekarska praca jako ogólno-ludzka i międzynarodowa oddała też w każdem państwie te same błogie skutki i nasi koledzy-wrogowie taksamo dzielnie i z zaparciem się leczyli swoich jak i naszych żołnierzy. Wracający do kraju inwalidzi przyznają wszyscy, że to i owo było w niewoli złe, ale lekarze byli tacy sami, jak nasi. Z dziwnem naprawdę uczuciem oglądałem nieraz na wojnie podaną mi przez rannego dokładną historję choroby, pisaną sumiennie przez „wroga“ nieraz wśród gradu kul w szpitalu polowym. Ta bezimienna duchowo-naukowa korespondencja, to jedno z najmilszych wspomnień wojny, to jedyny niemal objaw kultury ogólno-ludzkiej wśród rozszalałych namiętności i gorączki wojny.
To też spotykaliśmy wszędzie objawy wdzięczności u naszych biednych pacjentów, a te słowa serdeczne wypowiadane w obcych językach, nieraz ze łzami w oczach, były sowitą nagrodą za pracę i trud, dawały nietylko zadowolenie wewnętrzne, ale napawały nas dumą i były podnietą do dalszej intenzywnej i owocnej pracy, ku pożytkowi całych społeczeństw.
Tym zaś cichym nieznanym bohaterom-lekarzom, którzy z zapałem w oczach, niosąc pomoc swym bliskim i wrogom, zginęli na posterunkach — cześć!