Bolesne strony erotycznego życia kobiety/Kokieterja
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bolesne strony erotycznego życia kobiety |
Podtytuł | Bolesne strony płciowego życia kobiety |
Wydawca | Ars Medica |
Data wyd. | 1930 |
Druk | Drukarnia Vernaya Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Sumę sposobów, któremi kobieta z rozmysłem lub bezwiednie pragnie ściągnąć na siebie uwagę mężczyzny, zowiemy kokieterją.
Kokieterja bezwiedna, często jest wrodzoną i spotykamy ją już u małych dziewczynek, co często ma podłoże w naśladowaniu matki, albo też wprost przez matkę bywa dziecku wpajane, a ta potem się cieszy, że dziecko stroi już minki i umie zawracać oczkami.
Kokieterja, tak bezwiedna jak i rozmyślna, ujawnia się głównie spojrzeniami, mimiką, przybieraniem działających na zmysły mężczyzn póz ciała, wyrachowanym chodem, przy którym uwydatniają się wdzięki kobiety, przyczem w pomoc przychodzi odpowiedni strój.
Zbyt daleko posunięta kokieterja staje się wyzywającą i wtedy zaczyna zatracać swój urok i z niewinnej i cichej gry, staje się brutalnem ofiarowaniem się mężczyźnie.
Do kokieterji trzeba mieć pewien talent i pewną ku temu skłonność, co tłumaczy nam, dlaczego nieraz
zupełnie uczciwe zresztą kobiety „bezczelnie kokietują, a damy półświatka lub prostytutki, którym ta kokieterja jest przecież koniecznie potrzebną, mimo prób, nauki i usiłowań, absolutnie kokietować nie potrafią i czynią to śmiesznie i niezgrabnie.
Kokieterja przybierająca pozy więcej duchowego zbliżania się kobiety do mężczyzny zowie się flirtem. Tak kokieterja jak flirt, dla wielu kobiet są poprostu niezbędnie do życia potrzebne. Są one niejako szczytem górskim, z którego roztacza się przecudny widok daleko, ale jeden krok fałszywy, a spaść można przytem w głęboką przepaść.
Przy kokietowaniu kobieta stara się wyzyskać swoje naturalne lub sztuczne powaby. Kokietuje więc oczyma gdy ma ładne, włosami, ręką, nóżką i t. p.
Prócz tego, ściągnąć może na siebie kobieta uwagę różnymi sposobami, które są zależne od mody i sposobu życia danego społeczeństwa, a raczej polegają na pewnem wyłamywaniu się od ogólnie przyjętego szablonu lub przesadzaniu w warunkach mody. Tak naprzykład u ludów dzikich, które chodzą często nago, kobieta ściąga uwagę mężczyny przez nałożenie na siebie jakichś części stroju, bo dowiedzioną jest rzeczą, że zmysły drażni więcej coś półzakrytego, jak sama nagość ciała, o czem świadczą najlepiej przejrzyste pończoszki i sukienki naszych pań.
Kobiety dzikie używają do kokieterji innych sposobów, a więc malowań ciała, tatuowań, fryzur z piórami, wprawiania sobie w nos, wargi lub uszy rozmaitych przedmiotów i t. d.
Papuasi przekłuwają sobie naprzykład przegrodę nosową i wsadzają sobie w ten otwór różne sztabki, obrączki i pazury.
Na wyspach malajskich piłują znowu sobie kobiety i czernią zęby, a Australkom wybijają dwa zęby z przodu.
U nas również panie, nawet niepotrzebujące tego, malują sobie twarz, zapominając, że do niedawna wytykały to z oburzeniem damom z półświatka. Usta smaruje się co chwila pomadką, by wargi wyglądały ładnie i świeżo, w naturalnym kolorze, natomiast w Nowej Zelandji za piękne uchodzą wargi, na błękitno pomalowane, czego nawiasem mówiąc i w Paryżu próbowano. Na Wyspach Edmonta za piękne uchodzą włosy białe, co również i u nas w dawniejszych czasach było w modzie, u innych znów ludów elegantka stara się przybrać kolor włosów czerwony. Również i tu nasze panie nie pozostały zatem w tyle i co pewien czas jakiś kolor włosów staje się modny. Do niedawna wyjaśniały sobie kobiety włosy, utleniając takowe, obecnie znów przyciemniają je sobie henną.
Ciekawą jest rzeczą, że tam, gdzie z powodu mniejszej ilości kobiet trudno jest mężczyźnie zdobyć towarzyszkę życia, naodwrót mężczyźni starają się strojem lub malowaniem działać na kobietę.
Hellenbach dzieli kokieterję na trzy rodzaje: 1. usiłowanie zwrócenia uwagi na siebie swem ciałem, 2. rzekomymi przymiotami duszy, 3. umiejętnem dostosowaniem się do danej sytuacji i życzeń mężczyzny. Tenże autor twierdzi, że w kokieterji kobieta jest najbardziej szczerą, tak, że nawet wygłosił zdanie: „Powiedzcie mi jak dana kobieta kokietuje, a powiem co ona jest warta...“
Kokieterja liczyć się musi z różnemi gustami mężczyzn, a chcąc je wszystkie zadawalniać, musi wyszukiwać coraz to więcej oryginalnych form, czyli rafinować się. Tak naprzykład na mężczyzn w miarę ich zepsucia działają coraz to pikantniejsze stroje. Wyszukuje więc tu moda krótkie fasony sukien, uwydatniające piersi, biodra, rozcięte z boku, przejrzyste tkaniny i cienkie jak pajęczyna pończoszki i t. p.
Pamiętam doskonale, jak uśmiałem się serdecznie raz z jednego mojego znajomego, który szalał poprostu za jedną panną, a zwłaszcza zachwycał się jej cudnemi, jak się wyrażał, nóżkami.
Nagle w Zakopanem ujrzał swą boginię podczas przechodzenia przez rzeczkę bez bucików i pończoch i oblał się przytem zimnym potem. Bo cóż zobaczył? Oto wcale nie piękne, czerwone, chropowate i pokryte włosem golenie, jakoteż wykrzywione i sterczące kostki palcy. Zadziałało to na niego w ten sposób, że nietylko zachwyty jego nad nóżkami ustały, ale ostudził się w zapałach i do samej osoby!
Ta rafinada w stroju bywa też dla kobiet często fatalną, bo wywołuje u mężczyzn potem rozczarowanie, a nierzadko i wstręt fizyczny.
Rafinowanie stroju kobiety, wywołać może u pewnych mężczyzn jeszcze fatalniejszy skutek, bo odłączenie pożądania od ciała kobiety, a przeniesienie go wprost na część ubrania, co zowiemy fetyszyzmem. Osobnik taki doznaje potem pobudzenia na sam widok pięknego bucika, włosów lub części garderoby, zwłaszcza bielizny kobiety, podczas gdy ona sama na niego nie działa. Fetyszyzm występuje niejako fizjologicznie, często u młodych chłopców, kochających się idealnie, którzy z pietyzmem całują, zbierają i przechowują różne części garderoby swoich najdroższych i loki włosów, za nic w świecie by się z niemi nie rozstali, są o nie poprostu zazdrośni, nawet wobec ukochanej osoby.
Kokieterja bardzo często jest zarazem dowodem braku temperamentu kobiety, jakoteż niepewności siebie, bo jasną jest rzeczą, że kobieta piękna sama sobą zwraca uwagę i z tego jest właśnie dumną, a znowu kobieta z temperamentem nie ma nawet czasu na kokieterję, wie, bowiem, że cały jej organizm, jako taki, może działać na mężczyznę, nie potrzebuje więc dopiero szukać sztucznych półśrodków.
Kokieterja wymaga pewnej odległości, działa zachęcająco, z równoczesną jednak świadomością niemożebności zbliżenia się mężczyzny, lecz liczy się bardzo ze względami towarzyskiemi. Z tego też powodu kobieta jest znacznie śmielszą w spojrzeniach i kokietowaniu, gdy czyni swe próby na nieznajomym mężczyźnie, a poznanie go wpływa zaraz ujemnie na kokieterję, gdyż względy towarzyskie występują tutaj zaraz na plan pierwszy.
Również kokieterja jest śmielszą, gdy kobieta jest pewną niemożebności zbliżenia się odrazu do niej kokietowanego mężczyzny, z tego też powodu, gdy kobieta porządna siedzi sama w lokalu publicznym, to nigdy nie ośmieli się kokietować, ale zaraz to zacznie, gdy ktoś znajomy się do niej przysiądzie, wtedy jest śmiałą i nie boi się zaczepki.
Wspominaliśmy poprzednio, że zwracać może na siebie kobieta uwagę, przesadą w modzie, naprzykład zbyt krótką lub wydekoltowaną sukienką, ruchami zbyt swobodnemi, a wreszcie swobodnem zupełnie zachowaniem się, dozwalając mężczyźnie co chwila na pewne zbliżenie się i zaraz go odtrącając, co typowo ma miejsce w tak zwanym flircie.
U nas panuje obecnie moda, że kobieta powinna być szczupła, co powoduje, że panie tęgie poddają się nieraz bardzo ciężkim i przykrym kuracjom.
Inaczej jest w krajach mahometańskich, gdzie kobieta ma tem większe powodzenie im jest tęższa.
W Afryce tuczy się celem piękności dziewczęta, a zwłaszcza przed ślubem odbyć musi każda forsowną kurację tuczącą.
Jedna pieśń u Somalów powiada:
„Jesteś piękna, a członki twoje są tłuste — gdybyś jednak piła mleko wielbłądzie byłabyś jeszcze piękniejszą.“
Również u Hindusów ceni się bardzo kobiety korpulentne, a w księdze praw Manu powiedzianem jest między innemi następująco:
„Uważajcie, ażeby dziewczyna mająca wyjść zamąż, miała tak wspaniały chód jak młody słoń!“
Jasną wobec tego jest rzeczą, że kobiety chcąc się stosować do panujących upodobań, muszą nieraz wbrew naturze znosić rozmaite cierpienia, a więc deformować sobie czaszkę, jakto w Ameryce do niedawna u dzikich ludów miało miejsce, skracać stopy, jak u Chinek, ściskać się gorsetami i pasami, jak obecnie u nas, albo też naodwrót tuczyć się lub wypychać, jeżeli dobra tusza w danej chwili jest modną.
Tutaj więc stoimy na pograniczu kokieterji i mody.
Moda każe kobiecie stosować się do pewnego w danej chwili przyjętego szablonu, przyczem rola jej niejako się kończy. Kokieterja zaś tem się nie zadawalnia, lecz zmusza kobietę do wyszukiwania sposobów zręcznego operowania wynalazkami mody, a to w celu jak najlepszego wyzyskania ich do działania na mężczyznę. Osiąga się to zwykle w ten sposób, że albo celem odróżnienia się od innych, kokietka przesadza w modzie lub też wprowadza w niej pewne poprawki podkreślające, poprawiające lub też imitujące jej wdzięki.