Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan/Od tłómacza

<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Od tłómacza
Pochodzenie Córka Ewy; Sekrety księżnej de Cadignan
Wydawca Instytut wydawniczy »Bibljoteka Polska«
Data wyd. 1922
Druk Zakłady graficzne „Bibljoteka Polska“ w Bydgoszczy
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


OD TŁÓMACZA

Nazwisko Balzaka budzi dziś w naszem pojęciu obraz głębokiego, surowego niemal myśliciela, człowieka, który, jak nikt przed nam ani po nim, zważył, osądził i opisał całokształt życia społecznego, układ i stosunek jego grup, mechanizm walk i namiętności, i zaklął je w nieśmiertelną galeryę typów Komedyi ludzkiej. Balzac jest dziś lekturą, w której smakują raczej mężczyźni. Inaczej rzecz się miała w epoce, w której wielki pisarz żył a działał. Nazwisko Balzaka, dla współczesnych, było przedewszystkiem mianem spowiednika serc i dusz kobiecych, człowieka, który, znowuż jak nikt przed nim, zrozumiał i zanalizował kobietę, podchwycił ją i uwiecznił w jej wielkości i małostkach, jej prawdzie i kłamstwach, i stworzył cały orszak niezapomnianych postaci kobiecych. Każdy nowy romans Balzaka budził echo w rzeczypospolitej kobiecej daleko poza granicami Francyi, znajdował odzew aż gdzieś w szlacheckim dworze na zapadłej Ukrainie; z całej Europy szły doń poufne listy, prośby o radę, zwierzenia, poza którymi kryły się nieraz aspiracye tkliwszej i bardziej osobistej natury. Dziś jeszcze, dla znacznej części publiczności obeznanej jedynie ze słychu z jego dziełem, Balzac jest przedewszystkiem autorem Kobiety trzydziestoletniej, mimo że ten tak szczęśliwie ipoczęty tytuł kryje jeden z jego wyjątkowo lichych romansów, właściwie zlepek kilku opowiadań powstałych w różnych epokach.
Ta pozorna sprzeczność jest jednakże bardzo logiczna i zrozumiała. Balzac, wielki obserwator i analista życia społecznego, zajęty odmierzaniem i wykreślaniem linii sił poruszających społeczeństwem, a zarazem zdający sobie sprawę z całej wagi imponderabiljów życiowych, nie mógł, jako Francuz zwłaszcza, nie spostrzedz, jak olbrzymi motor dynamiki społecznej stanowi Kobieta, w wyższem pojęciu typu; jak potężną sprężyną wszelkiego ruchu jest światek kobiecej zalotności — a, z drugiej strony, czem jest ta narkotyczna atmosfera buduaru i sypialni, w której gnie się i topi najtęższa nieraz stal charakterów. Przejrzał on i ogarnął w mnóstwie przekrojów fenomen nazwany miłością, który życie społeczne uczyniło tak złożonym i tak odbiegającym od pierwotnego instynktu. Zawsze zajmował go głęboko problem małżeństwa, ta kwadratura kola współżycia dwojga istot: Fizyologia małżeństwa rozpoczyna, z ogromnym hałasem, jego wielką karierę pisarską; — w Małych niedolach pożycia małżeńskiego, Balzac powraca do tego samego tematu na jej schyłku.
Miłość w pojęciu Balzaka bardzo jest odmienna niż w całej poprzedzającej go literaturze. Omawiając, w swoim czasie, utwory Marivaux, miałem sposobność zaznaczyć, jakim krokiem naprzód, w stosunku do dawnej komedyi, jest subtelna analiza tego pisarza, rozszczepiająca ów rzekomy pierwiastek na cały szereg składników; ale terenem obserwacyi Marivaux było wnętrze duszy ludzkiej, izolowane poniekąd od zewnętrznego życia, tak jak społeczeństwo które służyło mu za materyał było od tego życia izolowane swojem wyjątkowo uprzywilejowanem położeniem. Przypomnijmy sobie Niebezpieczne związki Laclosa, ten późny kwiat cieplarniany skazanego na rychłą zagładę ancien regime’u! Ale Balzac staje się poetą nowo tworzącego się demokratycznego świata, w którym dominującą cechą jest obalenie wszystkich barier, otwarcie wszystkim wszelkich możliwości i dostępu, a co za tem idzie, kolosalne napięcie ambicyi, woli i ludzkiego wysiłku. Fałszem byłoby pojmować w tem społeczeństwie miłość w rozumieniu dawnych map Krainy czułości; wyzbywa się ona najzupełniej swojej arystokratycznej wyłączności; jest najściślej związaną z całokształtem nowoczesnego życia, jego walk, wysiłków a ambicyi, których godłem staje się symboliczny skrót całego tego zmagania — pieniądz. Miłość, aż nazbyt często, z celu — staje się środkiem. Równocześnie, obserwator, który za zadanie postawił sobie odmalowanie wiernego i całkowitego obrazu społeczeństwa, musiał uświadomić sobie, że zdolność do prawdziwej, bezwzględnej miłości, ten geniusz serca, jest równie rzadkim jak wszelki inny geniusz[1], a to, co w świecie ma obieg pod mianem miłości, to tylko gruby i mniej lub więcej zanieczyszczony aliaż. Ten świat uczuć mięszanych, złożonych, jest światem który z niezrównanem mistrzowstwem i prawdą kreśli Balzac; a nieustanna gra tych trzech elementów: zmysłów, próżności i pieniądza, występujących we wszystkich możebnych kombinacyach i splatających się wciąż niby w ironiczne tryolety, nadaje jego dziełu jemu tylko właściwy i osobliwie niepokojący charakter. Jeżeli, tu i ówdzie, na łamach tych głęboko mądrych i przenikliwych książek, wykwitnie uroczy kwiat prawdziwej miłości, zdolnej zapomnieć o sobie i roztopić się w bezwzględnem, depcącem wszelkie kombinacye życiowe oddaniu, to najczęściej wyrasta on nie wśród subtelnych i rafinowanych dam wielkiego świata, ani w środowisku spokojnej mieszczańskiej cnoty, ale w sercu tych nieszczęśliwych wyrobnic miłości, w których uczucie to, tylekroć sponiewierane, gromadzi bezcenne skarby dla tego, komu się odda z własnej woli i wyboru. Taką jest Ester w Blaskach i Nędzach życia Kurtyzany, taką Koralia w Straconych złudzeniach. Jest w tem zapewne coś z panującej mody Romantyzmu, lubującego się w tym typie „jawnogrzesznicy odrodzonej przez miłość“, typie który tyle łez wycisnął z oczu czytelnikom i widzom, powtórzony raz jeszcze w najgłośniejszym swym egzemplarzu, słynnej Damie Kameliowej; ale jest niewątpliwie i świadoma intencya myśliciela, który śmielej niż ktobądź inny miał odwagę spojrzeć w oczy brutalnym paradoksom życia.
Balzac był rasowym powieściopisarzem, zatem epikiem; większość dzieł jego nie ma nic z osobistych wylewów owych dość częstych powieści „lirycznych“, w których jedyną istniejącą naprawdę osobą jest sam autor, przeglądający się w różnych pozach i różnych zwierciadłach, inne zaś postacie dają jedynie usłużną replikę jego monologom. Mimo to, potężna indywidualność Balzaka wkłada w każdy utwór dużo z niego samego; — i nie mogło być inaczej. Bardzo interesującem jest, znając epizody życia samego autora, śledzić, jak odbijają się one w jego dziele; ile i co z siebie lub swego otoczenia włożył w tę lub ową figurę. Omawiając w swoim czasie Kawalerskie gospodarstwo, wskazałem, iż figura Józefa Bridau — która zresztą wieloma szczegółami pokrywa się z karjerą słynnego malarza Delacroix — mieści sporo przeżyć i rysów samego Balzaka. Tem bardziej może nas to interesować w tych dwóch opowiadaniach, których bohaterami są dwaj wybitni pisarze, dwaj wielcy ludzie — jeden fałszywy, drugi prawdziwy — zajmujący zresztą miejsce i w innych utworach z cyklu Komedyi Ludzkiej: Natan i d‘Arthez[2].
Młodość Balzaka przypada na lata Restauracyi monarchicznej; lata, w których świetne arystokratyczne towarzystwo Francyi skupia — mimo zmienionych warunków społecznych i tylko na krótki czas — wszystkie środki, pokusy i wpływy. Młodociany głód pełni życia, oraz wrażliwość artysty na wszystko co jest blaskiem i pięknem, ściągnęły oczy ambitnego chłopca w tę stronę. Przydomek de, który wcześnie zaczyna dodawać do nazwiska (bez żadnego uprawnienia w tej mierze: jeszcze dziadek Balzaka zapisany jest w metrykach pod nazwiskiem Balssu i był prostym rolnikiem), ma służyć za pomost do tego świata, wyobrażającego dlań realizacyę wszystkich pragnień i ambicyj. Toruje mu doń drogę sława, tem bardziej, że pierwsze lata rozgłosu Balzaka przypadają na początki nowej „lipcowej“ monarchii, pod której berłem następuje znaczne wymieszanie warstw społecznych i zdemokratyzowanie nawet tego tak wyłącznego światka. Pośród mnóstwa bezimiennych wielbicielek, próbujących nawiązać korespondencyę z głośnym pisarzem, znalazła się i margrabina (później księżna) de Castries, młoda, piękna, należąca do „śmietanki“ towarzystwa, zarazem — jak się zdaje — osoba zalotna, próżna i zimna. Z czasem, pani de Castries odsłoniła anomim, otwierając Balzakowi drzwi swego pałacu, a co za tem idzie, wszystkie prawdziwe salony Paryża. I oto Balzac, najmniej przez naturę przeznaczony do zawodu dandysa i światowca (był krępy, niezręczny, rubaszny, pospolity, ale — wedle świadectwa współczesnych — zapominało się o tem pod wpływem wspaniałego blasku jego oczu i porywającej rozmowy), sili się, na krótki czas zresztą, przedzierzgnąć w lwa salonowego, rozwija przepych fantazyjnych kamizelek[3], ugania w kabryolecie po lasku Bulońskim, wciąż nadskakując pięknej margrabinie i prowadząc z nią podjazdową wojnę miłosną. Balzac przeszedł na własnej skórze wszystkie problemy tego konfliktu, który skreślił w Córce Ewy: konfliktu między stylem miłości, tkwiącym jeszcze w epoce kiedy bohaterowie pięknego świata nie mieli, prócz miłości, innego zatrudnienia, a straszliwymi warunkami nowoczesnego życia, w którem czynny i ambitny człowiek zaledwie ma dość sił aby nastarczyć wszystkim koniecznym wydatkom energii. Okres ten w życiu pisarza trwał niedługo; z jednej strony, nieubłagana kwestya czasu i rozbieżność pomiędzy olbrzymiemi pracami jakie go wołały a tem światowem rozprószeniem, z drugiej poczucie nierównej stawki jaką obie strony wnosiły w grę, kazały mu się wyrwać, mimo iż z krwawiącem sercem, z tej pajęczej sieci, aby się oddać już niepodzielnie twardym wymaganiom życia artysty-pracownika.
Interesującem jest, w jaki sposób samozachowawczy instynkt geniuszu Balzaka potrafił pogodzić marzenia jego o wytwornej miłości „hrabiny“, z pochłaniającą wszystek czas pracą. Poprostu, przerzucając ideał — mimo iż realny — w świat prawie że czystej wyobraźni. Pośród korespondencyi licznych „nieznajomych“, szczególną uwagę pisarza zwrócił list datowany z Odessy, 28 lutego 1832. Autorką jego była pani Hańska, z domu hr. Rzewuska (siostra powieściopisarza, autora Listopada), zamieszkała w majątku Wierzchowni na Ukrainie. Po tym liście, nastąpiła wymiana dalszych, potem pierwsze spotkanie i poznanie się w Szwajcaryi, gdzie pani Hańska bawiła z mężem i rodziną, i stosunek guasi-miłosny, z wzajemnemi obietnicami małżeństwa, ciągnący się przez lat 17 na przestrzeń kilkuset mil, z przerwami czasem po 7 lat pomiędzy jednem widzeniem a drugiem, wreszcie, na kilka miesięcy przed śmiercią pisarza, zakończony małżeństwem, którego harmonia nie przetrwała ani tych kilku miesięcy. Dzięki tej „fincie“, geniusz Balzaka nie tylko nie pozwolił sobie odkraść ani litery z dzieła miał do wydania na świat, ale jeszcze dorzucił doń paręset listów, ogłoszonych niedawno p. t. Lettres à l‘Etrangère. Ta odległa, tak „dekoracyjna“ miłość, której promień przyświecał mu przez kilkanaście lat życia, pozwoliła Balzakowi obronić się ponętom świata i wytrwać w swojej celi pustelnika przy pracy pochłaniającej stale po kilkanaście godzin na dobę. W jaki sposób ten wielki samotnik potrafił w przelotnych skokach nurka w społeczeństwo wyłowić te arcydzieła przenikliwej, wszechstronnej i w każdem słowie nowej obserwacyi, pozostaje tajemnicą osobliwych darów istoty twórczości.
Każda zatem z dwu figur Balzaka, będących bohaterami tych opowiadań, zawiera coś z niego samego. W intencyach autora, Natan, ze swoim fałszywym i krótkotrwałym blaskiem, jest przeciwieństwem wytrwałego i świadomego siebie geniuszu Balzaka, d‘Arthez zaś jego — może nieco chłodnem, jak zwykle u „dodatnich“ typów Balzaka — urzeczywistnieniem. Ale w zewnętrzne koleje Natana wchodzi bardzo dużo z przejść samego autora, który przez całe życie tańczył pomiędzy kaprysami zbytku a grozą pozwów i komornika, i który, w gorączce zdobycia „silnej pozycyi“, niejednokrotnie próbował się rzucać to w teatr, to w politykę, to wreszcie w — awanturnicze przedsięwzięcia, które nieodmiennie kończyły się katastrofą. Bezład finansowego życia Balzaka stanął na przeszkodzie i jego ambicyom politycznym i nawet wejściu do Akademii; niejednokrotnie odbił się ujemnie na jego dziele, zmuszając do zbyt pospiesznego tworzenia i wypruwania sobie z wnętrzności niedonoszonych płodów. Co do wielu innych figur tych opowiadań, pamiętać należy, że wszystkie te postacie, jak pani d‘Espard, Rastignae, Blondet, Lousteau, etc., to galery a Balzakowiskiego świata, powtarzająca się w szeregu powieści, i że, tem samem, autor nie zadaje sobie trudu ponownego ich charakteryzowania.
Powtarzam zatem jeszcze raz to, na co zwracałem uwagę na innem miejscu, iż dzieło Balzaka trzeba brać jako całość; im bardziej czytelnik się w nie zagłębi, tem więcej znajdzie w niem zadowolenia, które hojnie opłaci poniesione trudy. Zatem, cierpliwości!

Boy.
Kraków, w listopadzie 1918.






  1. Fizyologia małżeństwa.
  2. Jednym z głównych węzłów, spajających w organiczną całość poszczególne utwory Balzak?, jest powieść p. t. Stracone studzenia.
  3. Słynna była w Paryżu legendarna laska Balzaka, niezmiernej grubości, o olbrzymiej złotej gałce, rzeźbionej i wysadzanej drogimi kamieniami otrzymanymi rzekomo od wielbicielek; wewnątrz, gałka była próżna, i zawierała skrytkę na „włosy kochanek“. Balzac, z owem dziecinnem rozbawieniem i zapalczywością jakie go cechują, tak przywiązany był do tej laski, iż w dniu w którym zapomniał ją w dorożce omal nie zemdlał.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.