[188]LXXVI.
Co ja wolę.
Lubię w majowy poranek
Lub też wieczorem o chłodzie,
Wybiegnąć na dwór przed ganek
I pofiglować w ogrodzie;
Lecz wolę kiedy zasiada
Ojciec pod lipą na ławę,
I różne rzeczy powiada,
A wszystko takie ciekawe!
Lubię potrzaskać biczykiem,
Poigrać z braćmi na łące,
Bawić się piłką, konikiem,
I gier wymyślać tysiące;
Ale przekładam książeczki,
Dar mojéj Matki jedynéj,
Gdzie są wierszyki, bajeczki,
I takie piękne ryciny!
[189]
Lubię zasiadłszy za stołem
Jeść torcik lub leguminkę,
Wtedy się staję wesołym.
I łykam z radości ślinkę;
Ale nad torty wspaniałe,
Nad ciasta, cukry paradne,
Wolę Ojczulka pochwałę
Za zdanie lekcyj dokładne.
Lubię wyjść za wieś daleko
Gdzie rosną polne kwiateczki,
I tam wśród łąki nad rzeką
Zasiąść splatając wianeczki;
Lecz wolę kiedy wieczorem
Powie mi Matka jedyna:
„Synu, idź daléj cnym torem,
Niech wciąż pociechę mam z syna.”
Bo wtedy gdy się układnę
Po dziennych trudów spełnieniu,
Już niepokoje mnie żadne
W senném nie trapią marzeniu;
Spocząwszy na swéj pościeli,
Nie znam czém boleść, czém trwoga,
A święci z nieba anieli
Modlą się za mnie do Boga.