[306]CUD W KANIE GALILEJSKIEJ
[308]
Mam lat osiemdziesiąt:
Dosyć, jak na człeka.
Człek tu przeżył, a dyć nie wie,
Co go jeszcze czeka.
Tak było i ze mną:
Dyć wczora, z wieczora,
Raczej w nocy, słyszę głosy
Z niebieskiego dwora:
„Namozoliłeś się
Przy robocie w lesie,
Przynależy-ć to się, bracie,
Co nagrodą zwie się.
Rzecz najlepsza w świecie
To dobra zabawa:
Myj se gębę, na otarcie
Nie żałuj rękawa.
Wdziewaj se porcyska,
Biodra przepasz sobie,
Byś wyglądał, jak w radości,
A nie, jak w żałobie.
Pójdziesz na wesele.“
„A kaj-że to, Panie?“
„W samej“, głos się ozwie z nieba,
„Galilejskiej Kanie.“
[309]
Jakże tu nie słuchać
Pańskiego rozkazu:
Wdziewam portki i koszulę
Z zapinką odrazu.
Włosy-m se pomaścił,
Jak na mnie wypadło,
Jestem gazda nie ostatni,
Mam w komorze sadło.
Idę do tej Kany,
Jeno-m nie wesoły,
Nie znam drogi, wtem przy sobie
Ujrzałek anioły.
Wzięli mnie pod ręce
Te święte hetmany:
„A gdzież to mnie prowadzicie?“
„A-no gdzie, — do Kany!“
Przestałem się martwić,
Wiem już, że nie zbłądzę:
Oni chatę mi pokażą,
Odemkną wrzeciądze:
„Jeno mi powiedzcie,
Aniołowie święci,
Bo niejedno w starych leciach
Wyszło mi z pamięci:
Jaka-że tam będzie
Weselna gromada?
Czy też gazdzie z Poronina
Zasiąść tam wypada?“
[310]
„Będzie tam Pan Jezus
W swoich ziomków kole,
Obok Niego zobaczycie
Lica apostole.“
Co do Panjezusa,
A juści, a juści,
Każdy rad jest, gdy go Jezus
Do siebie dopuści.
Jeno ja tam w jakim
Wejdę charakterze?
Jako zyd, czy też apostoł —
Przyznajcie się szczerze?
Jako zyd przenigdy!
Apostoł to jeszcze,
Chocia-m gazda!“ Takie w drodze
Szarpały mną kleszcze.
Przyszliśmy nareszcie
Do tej świętej Kany,
Siadam między apostoły,
A nie lud wybrany.
Rozglądam się wokół:
Wieńce i chorągwie.
Szkło na stołach a po kątach
Stągwie, stągwie, stągwie.
„Podajcie mi wina,
Aniołowie mili!“
„Takiegoście jeszcze trunku
Nie pili, nie pili.“
[311]
„O, macie racyją,
Dyć to sama woda!
Jeszcze mi się nie zdarzyła
Podobna przygoda.
Jeszcze-m-ci nie chodził
Na chłopskie wesele,
Gdzieby było mało wina
A wody tak wiele.“
Mina moja była
Strasznie frasobliwa,
Zobaczył to wnet Pan Jezus
I dokonał dziwa.
Stągwie poprzemieniał
Na beczułki wina,
Aby mógł się czem uraczyć
Gazda z Poronina.
Ten cud stał się w Kanie,
Jam był tego świadkiem,
A kto w cud ten nie uwierzy
Dostanie po gładkiem.