<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Żuławski
Tytuł Dano mi róże...
Pochodzenie Poezje, tom IV
Wydawca Księgarnia H. Altenberga
Data wyd. 1908
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DANO MI RÓŻE...

Dano mi róże...

Nie! nie od ciebie! — to nie tyś mi dała
ten krwawy snop,
mrący w upojnym zapachu przedemną
w tę parną noc,
przed chwilą jeszcze jasną i szaloną,
od wina złotą, od kwiatów czerwoną,
rozśmianą od dziew,
a teraz taką ciemną
i cichą,
gdym został sam...

I tylko — i tylko te róże
czerwone jak krew...

Jakże dziękować mam
tym dłoniom hojnym,
które rzuciły na me serce kwiaty,

mrące w zapachu upojnym —?
Za dar tak bogaty,
wonny — pozgonny dar
jakże mam dziękować?

Nie! nie od ciebie! — to nie tyś mi dała
te krwawe róże!
choć mają dziwny zapach twego ciała
i ust twych zgubny czar,
że kiedy oczy zmrużę,
to chciałbym je całować,
zębem w strzępy drzeć,
czuć ich chłód
czuć ich słodką, przedśmiertną pieszczotę...

Chylę rozognioną twarz
i czuję, jak pachną i mrą —
te krwawe, te złote,
te moje róże...
w szaloną dane mi noc
nie wiem przez kogo...

Ty jedna taką pieszczotę znasz,
ty jedna...
i w tobie tylko jest taka moc
uwodzicielska...


Przez ileż przeszedł rąk
i ilu już
dotykał ust
ten krwawych róż
przewonny pąk,
nim przyszedł na mem sercu mrzeć
w samotnej ciszy —
w tę dziwną noc,
co jeszcze echem jakichś szałów dyszy
a jest taka ciemna
i cicha?

Wziąłem je w ręce:
czuję jak drżą nakryte dłonią
w jakiejś przedziwnej i rozkosznej męce —
te krwawe róże,
tętniące wonią
jak gdyby serca ptaszęce
świeżo wyrwane z łon
i mrące...

O! taki niegdyś tobie wyśniłem zgon!
Jako te róże pachnące
chciałem, byś zgasła w boskiej niepamięci,
w obłędnym szczęścia dniu,
w chwili najwyższej rozkoszy,

gdy się już na nic nie czeka,
żadnego nie chce spełnić snu,
bo wszystko już
— i więcej niźli śnić mógł sen —
dała nam jawa...

O! wonna, mrąca wiązko kwiatów krwawa,
o, cudna śmierci róż
w poranny świt
po obłąkanej nocy...!

Nie! nie od ciebie! — to nie tyś mi dała
ten snopek róż,
co mają dziwny zapach twego ciała
i barwę twojej krwi...
i mrą — tak wonne...

Zapóźno!
— nasz najpiękniejszy dzień przeminął już...
i my żyjemy,
choć dzwony dzwonią pozgonne...

Warszawa.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jerzy Żuławski.