[275]WSTĘP
I
Lubisz, dziatwo, gdy zmrok padnie,
Słuchać nianiek opowieści:
O jeziorze, które na dnie,
Kryształowy pałac mieści...
A w pałacu tym dziewica,
Której dziki potwór strzeże,
Taka dręczy ją tęsknica,
Że aż litość serce bierze!
I gotowaś skoczyć dziatwo,
W to jezioro co ją chowa,
Lecz wybawić ją nie łatwo,
Bo zaklęcia nie znasz słowa!
[276]II
Nieraz trwogą drżysz tajoną,
Gdy zasiadłszy u komina,
Dziaduś z twarzą pomarszczoną,
Różne dziwy przypomina.
Jak to walczył gdzieś daleko,
Pod chorągwią bohatera...
Jak to krew się lała rzeką...
Aż ci w piersiach dech zamiera.
Siwy dziaduś macha ręką
I maluje żywem słowem:
Jak to walczył pod Dubienką,
Pod Olszynką, pod Grochowem.
Potem widzisz w oku dziada,
Jak się męska łza zakręci,
I na cichą ziemię spada,
Niby zmarłym ku pamięci.
I znów radabyś o! dziatwo!
Ujrzeć dzielnych z pod Grochowa:
Ale wskrzesić ich nie łatwo,
Bo zaklęcia nie znasz słowa!
[277]III
Jak królewna ta zaklęta,
Na dnie wody kryształowem,
Polska, twoja Macierz święta,
Pod kamieniem śpi grobowym.
Lecz szczęśliwszy los królewny,
Niż los matki naszej świętej:
Bo się znalazł młodzian pewny,
Co w jej pałac wszedł zaklęty;
Niczem były dlań tortury,
I piekielnych sił hałasy:
Przed pogonią wznosił góry,
Zwracał rzeki i siał lasy...
Przebył trudy nad pojęcia!
I nim wreszcie ją powitał,
Pierw o słowa, o zaklęcia,
Pośród rajskich ptaków pytał...
Pierwej stoczył bój z potworem,
Co pałacu strzegł ze złota,
Nim stanęły mu otworem,
Zaklętego zamku wrota.
[278]
A tej Polski naszej świętej,
Snu głuchego wiek przechodzi,
I niewiedzieć, kto z zaklętej
Matkę mocy wyswobodzi?
IV
Cóż to, dziatwo! jaka strata,
Oczy twoje łzą zaćmiewa?
Z ustek uśmiech ci ulata,
Jak powiędły listek z drzewa...
Kornie stoisz tak z daleka...
Powiedz, czego ci potrzeba?
Czy ptasiego żądasz mleka,
Szybki z okna, gwiazdki z nieba?
Ha! już czytam w twojem licu,
Co ci goni łzę z powieki!
Ty wiesz o tym królewicu,
Co to poszedł w kraj daleki...
Poszedł między rajskie ptaki,
Szukać owych słów zaklęcia...
I ty w jego błędne szlaki,
Chcesz z ufnością iść dziecięcia!
[279]
A więc dobrze! Pójdziem razem,
Pójdziem szukać tego słowa!
Może zagrzmi tym wyrazem,
Przestrzeń niebios lazurowa?
Może toń jeziora drżąca,
W nocną je wyśpiewa ciszę?
Może gwiazdka spadająca,
Na powietrzu je wypisze?
Może w głuchej gdzie dąbrowie,
Szepnie je „macierzy-duszka“,
Lub własnego ci dopowie,
Przyspieszony puls serduszka.