[428]Do imćpana stolnika oraz i sędziego grodzkiego krakowskiego.
Fraszki ślę, zacny sędzia krakowskiego grodu,
Które-m przed lat trzydziestą pisał jeszcze z młodu,
Nie teraz; wedle dawnéj gdybyś rzekł reguły,
Szaleją ludzie starzy i bez kanikuły.
Sędzia grodu nie długo zdarzy Bóg i ziemię,
Stępując w starożytnych przodków twoich strzemię,
Jednak jakobym widział, co w tém sercu będzie
Czytając: nie fraszkami obsyłają sędzię.
Lekkim i niepoważnym ludziom to należy,
Ale przecie nie racz ich potępiać do wieży,
Raczéj gdzie żartom pora, odłóż ich do stołu,
Boś i sędzia i stolnik krakowski pospołu.
Jeżeli groźny Minos oczy na nie zmruży,
Przyjmie je gdy do stołu Jowiszowi służy.
Ganimedes i owszem z przyjacioły, gdzie ty
Siędziesz, ujdą swobodne twe żarty za wety.
Nie gardź i temi, choć w nich knotu niż oleju
Więcej, ale przyjm z chęcią, mój drogi Andrzeju,
I w tém jako we wszytkiem nierówna fortuna
Nie zdadząć się samemu czytać, importuna
Zabawisz, niechaj taki czas ladaczem zdradza,
[429]
Kto rzeczy poważniejszéj drugiemu przeszkadza.
Cóż kiedy ludzie niźli fraszki wolą trunki!
Nie zejdą-li się czytać, zejdą na ładunki;
I toć-by mógł z fraszkami w jeden tłómok zaszyć,
Fraszką kogo nabiwszy pistolet przestraszyć.
A co wiedzieć, na co się te zejdą papiery,
Ty ode mnie racz, proszę, przyjąć afekt szczery,
Jako od brata, który choć posyła fraszki,
Przecie go nie poczytaj między dojutraszki;
Jeślić w pisaniu wierszów Talia nie zdole,
Bądź łaskaw na kolegę przy krakowskim stole.