Żegnam cię, lutnio! W mej ostatniej chwili; Spocznij już, spocznij, myśmy już skończyli! Dźwięczna lirenko, mej duszy pociecho! Koiło troskę, twojej pieśni echo! W niejednej piersi tyś harmonją grała; Zamilknij teraz! Pieśń się już urwała!
Śpiewałem „Soę“, „Frithjofa“ nuciłem,
Bogu i ludziom serdecznie służyłem
I żyłem tylko ile pieśni stało!
Drogą żywota, gdzie mnie wichrem gnało,
Serce w niejednej rozdarło się burzy
I u niejednej ukoiło róży,
Że już sam nie wiem, jako się złożyło:
Mąk czy radości, czego więcej było!
Tyś godłem mojem; innego nie miałem; Tyś tarczą była! ja innej nie znałem! Z tobą, o lutnio, szliśmy w życia boje, Świat zdobywały mi piosenki twoje! Lecz gdy ostatni z mego rodu staję Nad grobem, łamiąc ten mój herb oddaję.
Duchu mej duszy! Gienjuszu cierpienia!
W niebie poczęta, poezjo natchnienia,
Któraś na ziemi tutaj przy mnie stała,
Harmonją z góry w duszy mojej grała,
Mnie czas już odejść, godzina wybiła!
Byłaś mi wszystkiem, boś mi prawdą była!
Więc ja nad wszystko ukochawszy ciebie,
Śnić nie przestając, będę śnił i w niebie!
Z moich popiołów, na twoje wezwanie, Poeta kiedyś tu może powstanie, Aby dośpiewał natchnionym chorałem Czegom nie zdążył, czego nie umiałem! By coś wielkiego w Północy utworzyć I szwedzką chwałę w szwedzkiej pieśni złożyć!
Żegnam cię, pieśni, dla mnie duchem święta,
W życia marzeniach zaledwo poczęta!
Życia, wieczności obrazie wspaniały;
Z żalem was żegnam, pieśni ideały!
Późno! Już późno! Bracia, raz ostatni Ślę wam od serca ten mój wyraz bratni;
Rozstanie krótkie tu pomiędzy nami! W proch niech opada korona z laurami I niech ostatnim już śmierci powiewem Owiany, zasnę mym ostatnim śpiewem!