Donna Clara
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Donna Clara |
Pochodzenie | Pieśni Heinego cykl Z Romanzero |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1880 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Aleksander Kraushar |
Tytuł orygin. | Donna Clara |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
Nocną porą, po ogrodzie,
Błądzą stopy Donny Clary...
Z wieżyc zaniku słychać śpiewy,
Grzmią bębenki i fanfary.
„Już mnie nudzą gry i pląsy,
Nudzą szumne pochlebstw roje
I rycerze co w swych rymach
Sławią lica, oczy moje...
„Wszystko już straciło urok
Od téj chwili — gdym w gwiazd blasku
Raz spotkała wzrok rycerza...
Był jak święty na obrazku!
„Wiotki, rosły, blady w licach,
Wzrok niebiosa dumnie mierzy.
Co za zapał, ogień jaki!
Jak przy mieczu święty Jerzy!
Tak dumała Donna Clara
Stojąc wsparta u kolumny,
Lecz gdy oczy wzniosła w górę
Stanął przed nią rycerz dumny...
I po chwili spletli dłonie,
W piersiach ich miłości burze,
Ale zefir głaszcze lica
I szept cichy szlą im róże...
Ciche szepty szlą im róże
I kochanków wzrok się żarzy...
„Ale powiedz mi o luba
Zkąd rumieniec na twéj twarzy?
— „To komary mi dogryzły
A komary podczas lata —
Są mi tak nieznośnie wstrętne
Jakby żydów ćma brodata...
— „Ach daj pokój ćmom i żydom!
Rzecze rycerz z lekkim śmiechem —
Patrz jak z drzewa listek spada,
Za dalekiém dążąc echem...
„Wszędzie wonie róż, granatów,
Wszędzie mirty woń rozlana...
Ale powiedz mi o luba
Czyś ty szczerze mi oddana?
— „Ja cię kochani mój najmilszy!
Na Chrystusa klnę się szczerze
Co Go żydzi umęczyli...
Ci złoczyńcy, ci szalbierze!
— „Ach daj pokój klątwom, żydom!
Rzecze rycerz mrużąc oczy...
Patrz jak w dali tęsknią lilje
Wśród srebrzystéj mgły obłoczy!
„Tęsknią lilje mgłą owiane,
Blaski płyną w gwiazd eterze...
Ale powiedz mi o luba
Czyś przysięgła tylko szczerze?
— „Niema fałszu w słowach moich,
Ni fałszywéj niema głoski...
Tak jak w krwi méj niema kropli
Maurów krwi, lub krwi — żydowskiéj!
— „Ach daj pokój Maurom, Żydom!
Mówi rycerz coraz gładziéj...
I do cichéj róż altanki
Donnę Clarę już prowadzi...
Tam ją słowa, zmysły, pieśni,
W sieć miłości usidliły
I, po chwili, już na wieki
Dwa się serca skojarzyły...
A w oddali śpiew słowików
Głuszy wszystkich ptasząt wrzawy
I robaczki ogniem lśniące
Migotają w pośród trawy...
A w altance coraz ciszéj...
Słychać tylko szmer granatów,
Ciche szepty lilji z różą
I westchnienia polnych kwiatów...
Wtém wśród błysku sztucznych ogni
Z wieżyc zamku pieśń zabrzmiała...
Donna Clara w pół marząca
Z lubych objęć się wyrwała.
— „Słuchaj luby! Czas się rozstać...
Ale przedtém proszę kornie
Wyjaw mi nazwisko swoje,
Któreś taił tak upornie!“
A ów rycerz z wdzięcznym śmiechem,
Znów całuje tysiąc razy
W ręce, w usta, swoją Donnę,
W końcu mówi te wyrazy:
— „Ja sennora, twój najmilszy
Co cię kochać się ośmiela:
Jestem — rodem z Saragossy
Synem rabbi Izraela!“