[213]DRUCIARCZYKI
[215]
„Ubodzy my juhasowie
Bez skotu i bez owiec,
Przychodzim do was zdaleka,
Od Wielkich i Małych Sromowiec.[1]
Idziemy garnki drutować
Na chrzciny i weseliska,
Nie może być w domu gazdowskim
W skorupach żadna miska.“
Idą, klękają po drodze
Przed każdą świętą figurą,
Modlą się, modlą, choć djabła
Niema z nich żaden za skórą.
Modlą się, aby uczciwie
Szła im robota wszelaka,
By świat nie odpędzał druciarza,
Niby jakiego żebraka.
Stanęli raz przed obejściem
Pękatej, hrubej gazdziny:
„Puśćcie nas, garnki drutujem,
Na weseliska i chrzciny.“
Jawi się we drzwiach gazdzina:
„Boże was opatrz i prowadź.“
[216]
„My nie po prośbie przychodzim,
Jeno, co trzeba, drutować.
Przychodzim, gazdzino, leczyć,
Co tylko jest popękane:
Nie człowiek śmiertelny jedynie,
Wszystko ma swoją ranę.“
„Ma swoją ranę i moja
Jedyna córka Jagniska,
Potrzebny byłby jej druciarz,
Coby obejrzał ją zbliska.
Jest nadpęknięta i, Boże!
Nie wiedzieć, co się z nią stanie,
Czy znajdzie się jakie lekarstwo
Na to jej popękanie?“
„My na to leku nie mamy,
Otwarcie wyznajem i święcie,
Że niema w tej naszej torbie
Drutu na takie pęknięcie.
Drutujem garnki, talerze
Na chrzciny i weseliska,
Nie może być w domu gazdowskim
Żadna stłuczona miska!“
„Ano drutujcie, drutujcie,
Bo myślę, że jednej godziny
Będą w tym moim domu
I weselisko i chrzciny.
[217]
Wydam ją za każdego,
Razem z kierdelem owiec,
Nawet za druciarczyka
Z Wielkich, czy Małych Sromowiec.“
Przeżegna się krzyżem świętym
Druciarczyk jeden i drugi:
„Nie mamy tu co drutować
Nie hrubych gazdzin my sługi.
Idziemy sobie dalej,
Garnki i miski drutować.
Rozejdziem się po świecie,
Boże nas opatrz i prowadź.“