Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer)/Pieśń pożegnania
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Druga księga dżungli |
Wydawca | Wydawnictwo „Mewa” |
Data wyd. | 1947 |
Miejsce wyd. | Katowice |
Tłumacz | Józef Birkenmajer |
Tytuł orygin. | Jungle Book Two |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Taką to pieśń słyszał Mowgli poza sobą w dżungli, gdy zdążał ku chacie Messui.
Przez wzgląd na tego, co od lat wczesnych
wiódł ciebie drogą mądrych praw leśnych —
przez wzgląd na twego starego Baloo —
słuchaj praw ludzkich, drogi synalu!...
Czyć one pachną, czy może cuchną,
słuchaj praw ludzkich, mądra Żabuchno!
I dniem i nocą bądź na ich tropie
i nie schodź z drogi, o miłe Chłopię!
Przez wzgląd na ślepca, który cię zowie
oczu swych światłem, swym oczkiem w głowie — —
gdy brać ci twoja da się we znaki,
mawiaj: „To wyje szakal Tabaqui!“
a gdy brać twoja cię napastuje,
mawiaj: „Shere Khana wnet upoluję!“
Gdy klingę noża dobyto srogą,
trzymaj się prawa — i idź swą drogą.
Niech miód, korzonki, drzewa, jagody
chronią cię, Szczenię, od krzywd i szkody.
Niech wiatr i woda i łaska kniej
zawsze się jawią na drodze twej!
Z gniewu, jak z jajka, s-s-strachy się lęgną.
Oczy bez powiek — wszędy dosięgną!
Zginiesz, gdy jadem wąż-kobra bryźnie;
lecz s-s-słowa kobry — równe truciźnie...
Oznaką siły jest mowa szczera:
a grzeczna mowa siłę tę ws-s-spiera.
Więc wszelkie dąs-s-sy miej na uwięzi —
a po s-s-spróchniałej nie łaź gałęzi!
Nim połkniesz kozła, zmierz go oczyma —
bo nuż on w gardle ci się zatrzyma?
A gdyś-ś już s-s-syty, ś-śpijże nieboże,
ale w us-s-stronnej i s-s-skrytej norze,
by jakiś-ś-ś s-s-smarkacz — lub gad plugawy —
nie przywiódł na cię zdradnej obławy!
Myj częs-s-sto s-skórę, by była ś-ś-ślisska,
a nie rozwieraj daremnie pys-s-ska!
Obyś miał zawsze w dniach swej wędrówki
bezpieczne jamy, s-s-skalne kryjówki!
Niech wiatr i woda i łaska kniej
zawsze się jawią na ścieżce twej!
W klatce się moje zaczęło życie,
więc ludzkie sprawy znam wyśmienicie.
Na ową kratę, którą na ścieżaj
wyrwałam! ludziom ty niedowierzaj!...
Gdy skrzy się rosa, w gwiazd świetle bladym,
nędznego żbika nie chadzaj śladem.
W stadzie czy w radzie, w łowach czy leżach,
z człekiem-szakalem nie bądź w przymierzach!
Gdy ci się łasić zacznie ten rakarz,
ty mu natychmiast milczenie nakaż!
Każ mu też milczeć, gdyć będzie judził,
byś krwią słabszego ręce swe brudził.
Niech się kiep-bandar zręcznością chełpi —
ty nie naśladuj próżności małpiej!
W ciszy podążaj myśliwskim szlakiem,
nie daj się zmylić krzykiem ni znakiem!
Niechaj ci służą Stróże Zwierzyny:
szare mgły ranne i rozbrzask siny!
Niech wiatr i woda i łaska kniej
jawią się zawsze na drodze twej!
Na tej rozstajnej drodze ostatniej,
która cię wiedzie do strasznej matni,
tam kędy Krwawy Kwiat się szkarłatni —
w noce, gdy oczu sen ci nie sklei,
bo będziesz płakał, próżen nadziei,
słysząc nęcące odgłosy kniei —
w ranki, gdy będziesz z marzeń się budzić,
ażeby ciężką pracą się trudzić,
tęsknym wspomnieniem puszczy się łudzić —
niech wiatr i woda i łaska kniej
zawsze się jawią na drodze twej!