Duch od stepu. Przygrawka do nowej poezji/X

X.
Duch mój spoczął. Błogo śniłem —
W śnieniu ducha lekkiém, miłém...
Niecielesne znowu oko —
Budzę w cudach — o! szeroko...
Czas bezbrzeżny — czas w rozstrzeni,
Słowem Bożém się promieni, —

Spiewa wielką epopeję,
Miliony światów, cieni,
Swiaty w kwiaty, — swiatów dzieje —
Na kadzidło Panu wieje...
Któż ogarnie i wypowie,
Drobny promyk w Bożém słowie?

Widzę! — Wschód się wypogadza,
Woń od ziemi bucha raju!...
Nazareńczyk się przechadza,
Od rodzaju do rodzaju —
Boska jemu cześć i władza!...
Jezus! Jezus! rozjęk głuchy —
Po otchłaniach szerzą duchy.

Czysty — z czystej syn Dziewicy!
Z Ojca, — z Ducha cuda czyni...
Chleb rozmnaża na pustyni...
Nawracają się celnicy...
Pomocnicy oto pracy,
Prostaczkowie i rybacy!...
Uczy pośród synagogi...
Oto woła z wielkim żalem:
«Biada ci o! Jeruzalem —
«Żeś zboczyło z Pańskiej drogi!
«Mordowało twe Proroki!» —

Strach upada wielkooki...
Piśmiennicy wrzask roznieśli:
«Bluźni — bluźni — ów syn cieśli;
Na krzyż hańby o! Proroku.» —
Radość wielka w czartów kuźni.
«Bluźni — bluźni — o! nie bluźni:»
Szmer rozchodzi się na boku. —
Faryzeje już na radzie.
Judasz, milczkiem — gdzieś o mroku,
Potępieniec śni o zdradzie.

Ofiarować się potrzeba! —
Pan z uczniami na wieczerzy:
Myje nogi. Śród pacierzy —
Zwierza tajnię Wina, — Chleba:
Jam baranek Boży z nieba. —
«Niech się spełni Ojca Wola
Pan samotny — na ogrojcu,

We łzach modli się ku Ojcu.
Judasz bieży gdzieś przez pola. —
Pan przyjmuje grzechy — kroci.
Pod ciężarem w krwi się poci:
«Niech się stanie ojca wola
Tłum orężnych już okola...
Przenajświętszy skrępowany,
Rozpoczyna chwałę męki:
Człowiek ciałem — krewki, mięki,
Cierpi w ciele razy, rany;
Głośne modły — ciche jęki:
Przed urzędem, — przed kapłany, —
Śmiele świadczy prawdzie z nieba...
Ofiarować się potrzeba! —
Chwała męki — i na krzyżu:
To cierń bodzie — to goźdź wierci.
Lud urąga się w pobliżu,
Zółć podaje aż do śmierci.
U stóp żale, wrzask niewieści,
Przeraźliwa w niebo skarga, —
Matka męczy się w boleści,
Magdalena włosy targa,
Uczeń Jan którego kocha —
Wskróś cierpiącą duszą szlocha...
Czas dopełnia się, Pan kona!
Słońce ćmi się: — krew czerwona —
Jeruzalem — biada — biada! —
Patrz na słońcu krew osiada!
Ziemia drży na trwogę: trwoga —
W ślad gniewnego stąpa Boga, —
Lichy zlepek synagoga!
Jak zasłona tam Mojżesza, —
Roztargany sojusz stary!
Już gdzieindziej arka wiary...

W proch, o! ludzie — Pan pośpiesza —
Zmartwychwstaje w chwale nocą;
W słońcach się otchłanie złocą:
Odkupieńców za nim rzesza:
Pan obdarza ucznie mocą,
Błogosławi nad narody!
Za nim Święty Duch przez wody,
Wieje łaski na świat młody. —

Piłat myje ręce w trwodze,
Wszystkie swoje bogi chwali.
Lud wzburzony — jak na fali; —
Zgiełk i popłoch w synagodze..
Faryzeusz Saul szaleje:
«Kamienować!» wrzeszczy srodze,
«Burzyć — zburzyć Galileję!»
Do Damaszku mknie poskocznie,
Kędy nową kaźń rozpocznie;
pan w światłości, grzmi z manowca:
«I tyż Saulu prześladowca!»
Olsnął. W ziemię bije czołem.
Przejrzał znowu. Wstecz zawraca.
Faryzeusz, Apostołem:
Pawle — Pawle — wielka praca!
Nowy człowiek, sen swój skraca,
Trąbka apostolskich uszu:
«O Łukaszu — Mateuszu!
«Nieśmy Słowo na pogany!»
Uczeń pana ukochany,
Jan utula serca rany,
Idzie kazać Mistrza chwałę.

Ziarno pada nie na skałę,
Święty Duch w stonasób plemi;
Wstają ucznie jak z pod ziemi!
Niesłychane znoje, trudy,
pan podpiera swemi cudy;
Drobni słudzy — wielkoludy!...

Paweł burza — jak na wietrze,
Ląd czy morze — skróź widomy,
Świeci łaską — ciska gromy.
Paś owieczki pańskie Pietrze!
Zastaw sieci do połowu!
Paweł wróci...
Wraca znowu,
Na świadectwo Mistrza słowu;
Jeruzalem w oczy gromi:
«Kaj się! nierządnico stara;
«Piśmiennicy w proch poziomi!
«Kara z niebios — idzie kara!
«Piekło pomódz wam nie zdoła!»

«Na krzyż, — na krzyż Apostoła.»
Woła lud — i Paweł woła:
Apeluję do Cezara;
«Jam świadectwo — i ofiara»
A szamoce w tłum rękoma:
»Pietrze, Roma — nasza Roma!»
Któż ogarnie — i wypowie,
Choćby promyk w Bożém słowie!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Bohdan Zaleski.