Dwie sieroty/Tom VI/XV
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Dwie sieroty |
Podtytuł | Dorożka № 13 |
Wydawca | J. Terpiński |
Data wyd. | 1899-1900 |
Druk | J. Terpiński |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Le Fiacre Nº 13 |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Jednocześnie z hałasem drzwi otworzono i ukazał się w nich Piotr Loriot prowadzący przed sobą cały orszak swoich przyjaciół.
— Panie Henryku, — zawołał, — oto twoja matka! Jesteś synem księcia Zygmunta de la Tour-Vandieu, któremu Jan-Czwartek zdjęty skruchą i żalem, ocalił życie.
Jerzy w pół martwy i nieprzytomny patrzał na swoich wrogów, którzy jak gdyby za dotknięciem czarnoksięskiej laski, wszyscy naraz z grobu powstali by świadczyć przeciw niemu.
Na domiar złego, na wschodach słychać było różnobrzmiące głosy, a przerażony lokaj wbiegłszy do pokoju oznajmił że naczelnik publicznego bezpieczeństwa w towarzystwie licznej policji przybył do pałacu.
Henryk wyszedł na ich spotkanie.
— Wiem co pana tu sprowadza, — rzekł do naczelnika, przychodzicie po wspólnika tej pani, — dodał wskazując prowadzoną panią Dick-Thorn. — Oto jest on... bierzcie go skoro chcecie.
— Boleję mocno nad panem, — odrzekł naczelnik, — lecz obowiązek mój wypełnić muszę.
— Niema nad czem boleć, — przerwał Henryk; — ten nędznik był zabójcą mojego ojca, Zygmunta de la Tour-Vandieu.
— A ja jestem ostatnią jego ofiarą; — ozwał się Jan-Czwartek zamierającym głosem. Wyznałem wszystko... wyznałem całą prawdę... bo w chwilach zgonu kłamać już się nie godzi. Byłem i ja także wielkim nikczemnikiem, ale umieram z tem wewnętrznem zadowoleniem, że złe wynagrodziłem, o ile było w mej mocy. Panno Berto... — dodał zwracając się do dziewczęcia, weź pani ten papier, jest to mój testament mocą którego przekazuję pani...
Nie dokończył rozpoczętego zdania i bezprzytomny upadł na ziemię.
W tejże chwili agenci podeszli do Jerzego, który nieruchomie siedział na krześle.
Widząc nieznane ich twarze, bystro się w nich wpatrywał, a potem wybuchnął głośnym szalonym śmiechem.
— Co to znaczy? — zapytał naczelnik publicznego bezpieczeństwa.
Edmund Loriot zbliżył się do księcia, i popatrzywszy nań przez chwilę, wyrzekł:
— Ten człowiek postradał zmysły!... On zwarjowal zupełnie!
— Nie przeszkadza to byśmy go z sobą zabrali — odparł naczelnik publicznego bezpieczeństwa. — Sprowadzicie tylko dorożkę.
— Moja trzynastka jest na usługi; — zawołał Piotr Loriot! — Milord będzie niewypowiedzianie szczęśliwym, że tych nędzników odstawi do klatki.
∗
∗ ∗ |
W pięć miesięcy po wyżej opisanych wypadkach, izba sądowa skazała na śmierć Théfera, a Klaudję Dick-Thorn na wieczne zamknięcie w domu poprawy.
Jerzego nie sądzono gdyś w kilka tygodni po zaaresztowaniu umarł w więzieniu nie odzyskawszy przytomności, opłakując niegodziwą swą przeszłość żalem głębokim.
Henryk ożenił się z panną de Lilliers a Ireneusz został jego plenipotentem i przyjacielem.
Berta nie korzystała z zapisu Jana-Czwartka, ale go przekazała nieszczęśliwej córce Klaudji Dick-Thorn, która wiodła życie odosobnione w małym domku w Hawrze kupionym przez jana-Czwartka.
Dorożka № 13, ostatni kurs odbyła wioząc na ślub Edmunda i Bertę, poczem uproszony przez nich Piotr Loriot sprzedał wehikuł, zachowując Milorda na łaskawym chlebie.
Nagrobek na cmentarzu Montparnasse istniał ciągle. Zmieniono tylko napis. Ponad wyrazem „Sprawiedliwość“ umieszczono: „Paweł Leroyer ścięty niesprawiedliwie za zbrodnię innego, którą wykryto w lat dwadzieścia po śmierci ofiary“.