[96]DWIE SIOSTRY.
Dwie ich było — w jednąż chwilę
Na świat przyszły wraz obie. —
Cóż że jedna śpi w mogile,
Druga płacze na grobie?
Dwie ich było i jest — w duchu
Tak wciąż zlanych pospołu,
Jak dwa zgodne tony w uchu,
Choć brzmią, z góry i z dołu.
Bo siostrzanych serc ogniwa
Śmierć rozciąga, nie kruszy;
Żywą Wiarą, Miłość żywa
Duszę wskrzesza dla duszy.
W modłach, myślach i marzeniach.
Żywa z zmarłą rozmawia;
W snach–widzeniach i w natchnieniach,
Zmarła jéj się objawia.
[97]
I w żyjącéj słowo ducha
Nadaremnie nie woła:
Ona pyta, i z czcią słucha
Przestróg swego Anioła.
I ten związek poza–grobny
Dusz, w Wierze i Miłości,
To nie życia kir żałobny,
To smug światła z wieczności.
I młoda dziewica, gdy wdzięk jéj zachwyca,
Gdy świat wkoło sławi jéj wdzięki:
Nie pycha ją wzdyma — lecz przed jéj oczyma
Staje obraz siostry trumienki.
Aniołek być nie mógł piękniejszy jak ona —
A potém tak sina, tak blada!
A potém!... O! cóż jest ta piękność sławiona,
Gdy tak nagle w proch się rozpada? —
Lecz dusza bez winy, śród Niebios krainy,
Jak piękna! jak widać szczęśliwa!
Gdy w świetle i w bieli, jak święci Anieli,
W snach ku niej przylata jak żywa! —
„O! niech mi, o! Boże! twa łaska pomoże.
By ziemska nie zwiodła mię chwała:
A każdym przeżytym, dniem dobrze użytym,
Dusza tylko jaśniéj świtała!“ —
[98]
I kiedy jéj oczy, świat zdala uroczy,
Daremnie swym blaskiem urzeka:
Jéj świat — domu strzecha; rodziców pociecha,
A starców i sierót opieka!
Lecz w duszy dziewiczéj, zdrój wnętrznéj słodyczy
Weselem ją rajskiém napawał;
I w snach — snać jak ona — duch siostry strażniczy
Wciąż bielszym, jaśniejszym się stawał.
I przyszła chwila, gdy z kwiatu nadziei
Życie dziewicy w owoc się przewija.
Tłum ją czcicieli otoczył z kolei.
Co świat uwielbia, za czém się ubija:
Ród, świetność, skarby — wszystko między niémi
Ma do wyboru; — lecz jéj więcéj trzeba:
Nie ogniw tylko, co wiążą do ziemi,
Ale i skrzydeł, co wznoszą do Nieba.
I duch siostrzyczki, jakby rósł z nią razem,
Jakby dojrzewał z jéj serca rozwiciem,
Jak wprzód ją raju zachwycał obrazem,
Tak dziś pomaga rozmyślać nad życiem.
„Cóż jest blask przodków, gdy w ślad ich nie zmusza? —
Błyszczące próchno grobowéj zgnilizny! —
Po własnych tylko promieniach swych dusza
Może Niebieskiéj dosięgnąć ojczyzny.
[99]
„Cóż jest bogactwo, gdy żadna powinność
Nie wskaże duszy, jak go użyć trzeba? —
Grobowy nasyp! — co wszelką jéj czynność
Zagrzebłszy w ziemi, odwróci od Nieba! —
„Czyż własną męża hańbę lub sromotę
Zastąpi żonie czyjaś chwała cudza? —
Czyż dlań jéj serce kupią skarby złote,
Gdy zbytek wzgardę, sknerstwo wstręt obudza?“...—
Tak jéj myśl własna — i duch siostry radzi.
I dumni, możni, odprawieni z niczém. —
Bo ona wierzy, że Bóg przyprowadzi,
Z kim duch jéj sprzężon w świecie tajemniczym.
I Bóg go przywiódł. — A miłość w nim była
Nie dla niéj tylko; — i była moc wiary,
Nie w siebie tylko; — był zapał i siła
Do walk i pracy; i był duch ofiary.
I ona w pełni godności niewieściéj,
Stanęła przy nim ze czcią i pokorą,
Być, czém duch dla niéj — osłodą boleści,
Pobudką czynów, i w trudach podporą.
I Bóg w niéj sprawdził: że kto duszą słucha
Głosu i natchnień Jego — ten sam wzajem,
Dla swych kochanych będzie jak głos ducha:
Co ich, anielskich przestróg obyczajem,
[100]
Budząc, i krzepiąc, i prostując społem,
Wieść będzie — kędy, po walkach i znoju,
Krzyż swój złożywszy, obaczą nad czołem
Wieniec zasługi, i palmę pokoju.
1854.