Dzień przedżniwny

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kasprowicz
Tytuł Dzień przedżniwny
Pochodzenie Mój świat
Pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1926
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawn. „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DZIEŃ PRZEDŻNIWNY

W dzień przedżniwny, kiedy słońce
Przypieka nad łanem,
Spaceruje stary Panbóg
Po polu owsianem.

Spaceruje z gołą głową,
W koszuli rozpiętej,
Przygląda się, jakie będą
Tegoroczne sprzęty.

Czy mu zorać, czy mu obsiać
Dobrze się udało,
Czy wart sławy, jakiej Panbóg
Posiada niemało?

Zrywa kłosy i rozciera
Na szerokiej dłoni,
Popod słońce patrzy, dmucha,
Ziarnka nie roztrwoni.

Przyszedł w pole Zakrętowy,
Krzyczy rozsierdzony:
„Jak-że można tak marnować
Moje krwawe plony!“

„Jakie twoje?! — To są moje!“
Stary Panbóg rzecze,
„Ja to zorał, ja to obsiał,
Wiedz to, marny człecze!


A gdy ci się nie podoba,
Weźmy się za bary,
Zobaczymy, kto ma rację:
Ty, czy Panbóg stary.“

Pochwycili się za bary —
Dolo nieszczęśliwa!
Boże łowy: Zakrętowy
Padł, nim przyszły żniwa.

Takie to są losy człecze,
Tak to życie płynie:
Padł, jak wzdęty skot na rośnej,
Tłustej koniczynie.

Stary Panbóg tryumfuje:
„Mówiłem ci, bratku,
Że te sprzęty będą zawsze
Moje na ostatku“.

Bierze kłosy i rozciera
Na szerokiej dłoni,
Popod słońce patrzy, dmucha,
Ziarnka nie roztrwoni.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.