<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kasprowicz
Tytuł Ognie pastuszków
Pochodzenie Mój świat
Pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1926
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawn. „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
OGNIE PASTUSZKÓW

Słoneczko poblakło,
Chłodny, późny wrzesień,
Włóczy się po pustem polu
Wygłodniała Jesień.

Śmieje się z swej nędzy,
Zżółkłe szczerzy zęby,
Nie ma biedna starowina
Włożyć co do gęby.

Stalowemi oczy
Naokoło błyska,
Nigdzie owsa, ni jęczmienia,
Tylko rżyska, rżyska.

Wszystko chciwe ręce
Sprzątły, w kopki, w kozły
Ustawiły, wysuszyły
I do stodół zwiozły.

Zegnie się i szuka,
Czy jeszcze pod miedzą
Pęki świeżych, czarnych ożyn
Nieruszone siedzą.

Gdzie tam! Świat nie głupi,
Wie, gdzie skarb niepłony,
Już je zjedli pastuszkowie,
Rozdziobały wrony.


Nikt się nad biedotą,
Chyba nie rozczuli,
Aż tu widzi jeszcze zagon
Niewybranych gruli.

A przed nią, naokół,
Po dołach i „grapach“
Palą ognie pastuszkowie
Z biczyskami w łapach.

Raduje się strasznie
Zgłodniała starucha
I nabiera krągłych grulek
Pełno do fartucha.

Wlot do najbliższego
Niesie je ogniska
I chłopiętom ucieszonym
W żarny popiół ciska:

„Macie to dla siebie,
Juhasowie mili,
Ale niech się przy was także
Starucha posili.“

Poblakło słoneczko,
Chłodny, późny wrzesień,
Włóczy się po pustem polu
Wygłodniała Jesień.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.