Dziecięce lata Kościuszki i Poniatowskiego/Scena II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Dziecięce lata Kościuszki i Poniatowskiego
Pochodzenie Teatrzyk Milusińskich
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1930
Druk Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SCENA II.

(Józef, potem Kiliński, Kościuszko, Michałek i Cyganka).
JÓZEF. Co począć? Jak Polskę ratować? Jak z uśpienia ją zbudzić? Jak odeprzeć jej wrogów? Gdy pytałem księcia, dlaczego nie tworzą zastępów i nie wyruszają na wroga, odrzekł, że nie czas jeszcze. Nie czas miłować ojczyzny? toć to samo znaczy, co i jej nie ratować! Ach! gdybym miał stajnie pełne koni, jak inni, gdybym mógł czerpać ze skarbca, jak magnaci... uratowałbym Polskę!... (pukanie) Proszę! Otóż i wy moi pożądani towarzysze...
KILIŃSKI. Przybyliśmy na twój zew, Józefie!
KOŚCIUSZKO. Jak się miewasz? Wróciłem już z mej wycieczki po wsiach. Lud chętnie by poszedł, ale nie ma wodza... nienawidzą moskali.
KILIŃSKI. Mówisz, że i bez broni, wroga pobiją...
KOŚCIUSZKO. Wyostrzyliby kosy i marsz na wroga!
KILIŃSKI. Nawet baby rwą się do walki?
JÓZEF. A z czemże pójdą?
KOŚCIUSZKO. Sierpem będą ścinały głowy!
KILIŃSKI. Dzieci też chętne do walki... Słyszałem jak mówili, iż z łukami wyruszą na nieprzyjaciela... Ale co tu mówić! tu wojska trzeba, wojaków uzbrojonych nie w widły i kosy, nie we wrzeciona i sierpy, lecz w pałasze i kule — trzeba wojsk wyćwiczonych i mężnych...
KOŚCIUSZKO Ja tam pójdę w swym kontusiku i rogatywce, a w rękę wezmę kosę... nią bowiem władam najlepiej...
JÓZEF. Czy nie wiecie czego o Cesiu?
KOŚCIUSZKO. Zmarł w drodze!
KILIŃSKI. Ach! nieszczęsny!
KOŚCIUSZKO. Szczęśniejszy od tych, co zostali i patrzeć na zbrodnię muszą...
MICHAŁEK (który stał i przysłuchiwał się) Paniczu, wyście przeczuli!
JÓZEF. Cicho! Nic nie mów!
KILIŃSKI. Michałku, powiedz!
KOŚCIUSZKO. Powiedz, Michałku!
JÓZEF. Tsss...
MICHAŁEK. Paniczu!
KILIŃSKI. Mów!
MICHAŁEK. Ja nic nie powiem, tylko że panicz mnie takie cudne wiersze mówił o paniczu Cesiu, co go moskale zamordowali.
KOŚCIUSZKO. Józiu! powiedz, wiesz jak cię słuchać lubimy...
KILIŃSKI. Nie daj się prosić!
JÓZEF (deklamuje)

Wiatr wionął szumem po pustym stepie
I śnieżną zamieć w obłokach skrył,
A biały tuman rwie się i trzepie,
Jakby się całun umarłych wił.

Drogą po stepie w śnieżycy mocy
Jedzie kibitka w bezmierną dal,
A wicher z wyciem zda się chychoce,
Ból w sercu budzi, głęboki żal...
A w tej kibitce postać młodzieńca,
Smutne lecz dumne spojrzenie słał,
Na twarzy jego szczątki rumieńca,
Lecz i ten wkrótce gdzieś zniknąć miał.
I wtem załamał w bezsilnej męce,
Okutą w kajdan pieszczoną dłoń,
I pękło serce w żałości wielkiej,
Zwisła ku ziemi zmartwiała skroń...

KOŚCIUSZKO. Piękny wiersz! Piękna śmierć!
KILIŃSKI. Szkoda dziecka! Byłby wojak nielada!
JÓZEF. Ktoś zagląda z poza firanki... Michałku! zobacz.
KOŚCIUSZKO. Szpieg może jaki?
KILIŃSKI. Na gałąź go!
KOŚCIUSZKO. Ściąć kosą!
KILIŃSKI. Szpiega wiesza się zwykle...
KOŚCIUSZKO. Na śmierć zdrajcę!
MICHAŁEK (wprowadza opierającą się cygankę). Oto jest! Podglądała was panicze!
JÓZEF. Coś za jedna? Mów! Szpiegiem jesteś?
CYGANKA. Powróżyć przyszłam. Jaki ja tam szpieg!
KILIŃSKI. Znam was antychrysty! Na gałąź z nią!
CYGANKA (przerażona). Panoczku, klnę się na...
KOŚCIUSZKO. No, no, na co?. Przecieś poganka! Na Belzebuba się zaklniesz?
CYGANKA (pokazuje medalik) Jam katoliczka!
JÓZEF. Dosyć straszenia! Wróż!
CYGANKA. Dajcie dłoń swoją panoczku!
JÓZEF (podaje dłoń). Masz...
CYGANKA. Ach! strzeż się wody! Uciekaj od rzeki! Mężnym rycerzem będziesz, wielkim wodzem, pomniki stawiać ci będą... Ale uciekaj od wody, uciekaj! (wybiega).
JÓZEF. Biedz za nią! gonić! czego uciekła! Michałku!
MICHAŁEK (wybiega i zaraz wraca). Niema jej nigdzie! znikła jak kamfora!
KOŚCIUSZKO. Jak zły duch, powiedz! No, ale zeszliśmy się tutaj, aby o czemś ważnem pomówić... Józefie, co żeś miał nam powiedzieć? Słuchamy.
JÓZEF. Siadajcie moi drodzy! Dzień wczorajszy i noc całą myślałem o tem, cobyśmy mogli dobrego zdziałać dla ojczyzny i doszedłem do przekonania, że poza oświecaniem naszych ciemnych współbraci, w obecnej chwili uczynić dla Polski nie możemy niczego.
Ale przyszłość przed nami — do niej przygotować się musimy. Zanim dorośniemy do dzieła, pozostaje nam w sztuce wojennej się ćwiczyć. Czyż nie mam racji?
WSZYSCY. Brawo Józefie! Niech żyje książe Józef Poniatowski! Bądź nam wodzem! Ucz nas!
JÓZEF. Nietylko ja potrafię! A Kościuszko? a reszta mych towarzyszy?
KOŚCIUSZKO. Ty naszym wodzem! Rzecz skończona: Ani jeden z nas nie potrafi przewodzić, jak ty, drogi Józefie! Przecie bez wiedzy swego rodzica, uczyłeś się sztuki wojennej.
KILIŃSKI. Od kiedyż zaczniemy? Zapał mnie porywa... Do broni! do broni! Ale prawda gdzież broń? żeby chociaż szabelka!
JÓZEF. Broni mam dla nas dosyć... trochę swojej, a trochę mi Michałek ze zbrojowni dostarczył... Michałku przynieś!
MICHAŁEK (dźwiga karabiny). Już są paniczu!
JOZEF. A więc do szeregu! (rozdaje broń) Zaśpiewajmy jak zwykle przed walką, a potem do roboty (śpiewają).
Bracia, do boju nadszedł czas
Trąbka do boju wzywa nas
Do boju! do boju! wyruszajmy wraz! (powtarza się) Do boju! do boju! pospieszajmy wraz.
MUSZTRA razem z MICHAŁKIEM poczem na zakończenie pieśń.
Z dymem pożarów i t. d. parę zwrotek.

KONIEC.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.