Dziennik podróży do Tatrów/Zamczysko Czorsztyńskie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik podróży do Tatrów |
Wydawca | B. M. Wolff |
Data wyd. | 1853 |
Druk | C. Wienhoeber |
Miejsce wyd. | Petersburg |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały rozdział Cały tekst |
Indeks stron |
Nad spodziewanie moje wracam jeszcze w góry. Witam je z gruzów Czorsztyna. Mój nocleg bliski, mam czasu dosyć. Obracam go na bliższe poznanie się z gruzami. Chcę dłużéj cokolwiek pomówić z niémi o ich przeszłości.
Jedno z miejsc najinteresowniejszych w dziejach Polski, pomnik czasów Kazimiérza Wielkiego, mieszkanie Czarnego Zawiszy, a dzisiaj rozsypujący się kościotrup, Czorsztyn!... Dwie godziny przepłynęło koło mnie i gruzów jego, nimeśmy się naszym smutkiem zobopólnym rozmówili z sobą. Jak o przyjacielu którego widocznéj zgubie zapobiédz nie zdołamy, smutne o nim moje myśli. Jeszcze przed kilkadziesiąt laty stał cały; znałem człowieka który biesiadował w jego salach; dzisiaj rozwalinami tylko przynęca, dzikim powabem owego ciała, któremu śmierć względna zostawia niekiedy na dni kilka ciepło i barwę życia. Słońce zakryte chmurami nie urąga wesołym blaskiem rozwieszonemu tutaj całunowi zniszczenia: mrzący dészczyk wisi pełnemi kroplami po trawach i drzewkach utulonych między zwaliska; czasem polne ptaszyny, osłonione resztkami gzymsów, obeślą się urwaném szczebiotaniem, niby krótkim psalmem pośmiertnym, a wiatr wędrowny obejdzie wnętrze pustki, przyrzuci kamyk na mogiłę gruzów, zawyje westchnieniem i poleci daléj. A ja droższéj dopełnię powinności, w obrazie zwłok wielkich złożę im cześć pogrzebową.
Wyniosła i przykra góra, panująca z jednéj strony nad szyją Nowotarskiéj doliny, z przeciwnéj zaczynająca pasmo wzgórzów zakończone skałami Pienin, oto posada Czorsztyna. Sam gmach stoi na południowym jéj boku, podnoszącym się od płaskiego błonia prostopadle, nago, jak mur z jednolitéj, różowéj skały. Ściana zamku z téj strony jest jakby dalszém wyprowadzeniem skały; żaden śmiertelny niemógłby tędy ani wyjść ani się spuścić. Sam widok kilkadziesiąt-sążniowéj przepaści głowę zawraca, a jednak trudno nie patrzéć. Dno głębiny uściela piękne zielone błonie; po niém rozrzucona wieś tegoż co i zamek nazwiska; po niém snuje się dalekowidny Dunajec; na drugim brzegu Dunajca Węgry, ze swojemi górami w świéże lasy ubranemi, i z pięknym nienaruszonym zamkiem Niedzicą, ale już nie tak śmiało, nie tak okazale zbudowanym jak Czorsztyn. Wschodnia część góry o kilkaset kroków od Zamku, najeżona jest ostremi nagiemi wzgórzami z wapiennego kamienia, które okrywa zarośle z jałowców i świérków; łączy się z niémi szereg wapiennych także opok obiegających jednym prawie ciągiem górę Zamkową, ze strony północnéj i zachodniéj, aż do saméj wody Dunajca. Gdzieindziéj trudno coś podobnego widziéć: ów szereg nagich, wysokich, przepaścistych opok, tworzy linią tak warowną samorodną, że sam jéj widok nasuwa mimowolnie myśl czarodziejstwa wspiérającego założycieli Czorsztyna. Niższe skał miejsca dopełniane są murem. Pomiędzy górą zamku a spomnionemi skałami jest głęboki rozdół; część jego, obwarowana murem poprowadzonym od wschodniéj i zachodniéj ściany zamku aż do owego pasma wapiennych wzgórzów, tworzyła dziedziniec Zamkowy.
Z dzisiejszego stanu gruzów trudno mieć dokładne wyobrażenie o szczegółach wewnętrznego rozrządzenia budowy. W zachodniéj ścianie Zamku wyraźny w prawdzie ślad zamurowanéj bramy, ale wjazd do niéj tak przykry, że niemożna nawet pojąć jakby tam zwodzony most przystawał; podobniejsza to prawdy, że wjazd główny był od wschodu, jak to zdają się przyświadczać spomniony dziedziniec, szczątki rozwalonéj bramy i przystęp łatwiejszy.
Sam zamek tak zbudowany, że niedosyć było przełamać zewnętrzne obwarowanie i dostać się na dziedziniec, kilkadziesiąt kroków od ścian Zamku; po górze przykréj jest wał najspadzistszy, który musiał być w swoim czasie niemałą obroną. Zdaje się, że do wnętrza Zamku dwa wchody wprowadzały; jednego z nich można widziéć zabytek w otworze narożnéj od zachodu wieży, i szczątkach muru przed nim, a który zbiega na dół i mógł osłaniać wschody; drugi zaś w drugim końcu téjże ściany musiał być ukryty, co wnoszę z pokoju leżącego w tém miejscu pod górą, opartego jedną ścianą a raczéj składającego część linii zachodniego muru. Dochodzi on wysokością ścian swoich podnóża ściany Zamkowéj, a stoi tak oddzielnie od reszty pokojów wyższych, że można z podobieństwem do prawdy uważać go za warowną osłonę ukrytego wchodu. — Nie powinienem także przemilczéć, że w kierunku jednéj jego ściany, równolegle do północnéj ściany pokojów, ciągnie się zrównany prawie z ziemią ślad muru aż do spomnionéj wieży Zachodniéj; może więc być, że pokój o którym mówiłem, był częścią dolnych mieszkań, przypartych jedną ścianą do boku góry, a dachem do podnóża wyższego piętra.
Wnętrza pokojów na szczycie góry stojących, tak są zasypane gruzami, ich ściany po większéj części tak zniszczone, że trudno dziś dociec ich liczby i składu, a tém bardziéj wysokości całego gmachu; wszakże w niektórych miejscach można widziéć podstawę ścian ze szczeréj skały i ślady kucia w skale; może to być podziemna część Zamku, a może i więzienie, ale osiadłe sklepienia zapełniły je gruzami do znacznéj wysokości.
Spodziewam się że tym rysem dałem jakiekolwiek wyobrażenia Czorsztyna a raczéj gruzów jego; na obraz dokładniejszy potrzeba więcéj czasu i pomocy pęzla malarskiego. — Wartałoby zająć się komuś tą pracą, i rysunkiem chociaż topograficznym, zachować plan tych rozwalisk zajmujących; niejeden artysta byłby szczérze wdzięczny za taką pracę i mógłby z niéj piękny użytek zrobić.
Na dopełnienie obrazu muszę powiedziéć, że pod Czorsztynem schodzą się dwie drogi ku Nowotarskiéj dolinie: jedna od Krościenka, okrąża północną i zachodnią część Czorsztyńskiéj góry, druga południową jéj stronę, ta idzie z Węgier po nad Dunajcem. Niższa połowa góry ma klika źródeł; u podnóża biegnie potok który do Dunajca w pada, przecinając drogę z Krościenka; od północy góruje nad Czorsztynem las świérkowy, przyległy Krościeńskiéj drodze, czasem od łotrów osadzony; przez ten to las objawiły mi się Tatry tak urocznie po raz piérwszy.
Gdzieindziéj dałem wyobrażenie widoku Nowotarskiéj doliny i Węgier z Czorsztyna. Widok na inne strony zasłoniony jest gorującym grzbietem góry, któréj posada zamku jest niejako przylądkiem.
Dzieje Czorsztyna bogate są w materyały do dzieła poetycznego. Nazwisko jego występuje głośniéj za Kazimierza W. Długo jest w posiadaniu Zawiszy Czarnego i jego następców. Zdobywany był nieraz przez łotrów goralskich i służył im za warowny przytułek. Między témi wypadkami zanotowany jest w Kronikach Napierski bandyta. — Duch Poety może wiele zobaczyć w takiéj przeszłości, i wiele z niéj wydobyć.