Ekonomik (Ksenofont, 1857)/Rozdział XIX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ekonomik |
Data wyd. | 1857 |
Druk | N. Kamieński i Spółka |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Antoni Bronikowski |
Tytuł orygin. | Οίκονομικός |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
A sadzenie drzew, zapytałem, czy także do sztuki rolniczej należy? I owszem, odparł Ischomachos. Jakżeż to ja tedy, pytałem znowu, mogłem wiedzieć sprawy około siejby, a czynności około sadzenia nie znam? Alboż ich nie wiesz? zagadł Ischomach. Jakżeż? rzekłem, który wżdy nie wiem ani w jakiej ziemi sadzić należy, jak głęboko kopać pod szczep, ani jak szeroko, ani jak wysoko go wpuszczać, ani jakby stojąc w ziemi jak najlepiej wypuszczał Nuże więc, rzekł Ischomach, naucz się czego nie wiesz. Doły bo jakie kopią dla szczepów, z pewnością widziałeś. I często, odparłem. Czyż oglądałeś już który głębszy nad trzy stopy? zapytał. Na Zeusa, odpowiedziałem, nie oglądałem głębszego jak półtrzeciéj stopy. Jakżeż co do szerokości, czy był nad trzy stopy? Na Zeusa, odparłem, nawet nie nad dwie. Nuże zatem, mówił, odpowiedz mi i na to, czy widziałeś już który mniéj głęboki jak na jadnę stopę? Na Zeusa, powiedziałem, nie mniej jak na półtory; boby i wyważano szczepy przy obkopywaniu, gdyby tak bardzo na wierzchu posadzone były. To zatem, mówił, wiesz dostatecznie Sokratesie, że się ani głębiéj jak półtrzeciéj stopy ani mniej jak półtory nie kopie. Musić to, rzekłem, dostrzegać się, będące tak jawnem. Jakżeż daléj? mówił, suchszą i mokrzejszą ziemię znaszże z widzenia? Suchą, odpowiedziałem, zdaje mi się być ta, która znajduje się około Lykabettu[1] i jéj podobna, mokrą zaś owa na bagnie Falerejskiem[2], i téj podobna. Czyż zatem, pytał, w suchéj czy w mokréj wykopiesz dół głęboki dla szczepu? W suchéj na Zeusa, odpowiedziałem; gdyż kopiąc głęboki w mokréj, znalazłbyś wodę, i nie mógłbyś już w wodzie sadzić. Dobrze mówisz, odparł; czyż, kiedy wykopane są doły, widziałeś już, kiedy należy każdy szczep wpuszczać? Zaiste, rzekłem[3].... Ty tedy pragnąc, aby ci się jak najprędzéj zapuściły, ażali mniemasz, że, podrzuciwszy nieco przerobionéj ziemi, kiełek latorośli prędzéj rozpostrze się w pulchnéj, jak w nieczynnéj dla twardości? Oczywiście, mówiłem, że w przerobionéj ziemi szybciéj jak w nieczynnéj zakorzeniać się będzie. A więc trzeba będzie szczepowi ziemi podsypać. Tak jest, powiedziałem. Ażali zaś całą latorośl prosto postawiwszy ku niebu spoglądającą, mniemasz, iż bardziéj się zakorzeni, czy też ukośnie nieco pod nasypaną ową, ziemią, umieściłbyś ją, ażeby miała położenie jakby litery Gamma[4] na wspak? Tak na Zeusa; więcéj bowiem ócz będzie pono pod ziemią. Z tych zaś oczu widzę, iż i na powierzchni wypuszczają szczepy; mniemam więc, że i oczy pod ziemią toż samo czynią. Kiedy zaś wiele kiełków znajdzie się pod ziemią, sądzę, że wkrótce szczep silnie się puści. Otóż, rzekł, i w tych rzeczach to samo wiesz co ja. Czyliż przecie przygarniesz tylko ziemię, czy też mocno obciśniesz około szczepu? Obcisnę, rzekłem, na Zeusa. Gdyby bowiem nie została ubitą, przeświadczony jestem, iżby przez wodę w błoto się zamieniła albo zeschła aż do głębi od słońca, tak iż byłoby niebezpieczeństwo, ażeby szczepy nie gniły w skutek mokrości wody, lub nie więdły dla suchości, przy rozgraniu się korzonków. A więc, rzekł, i o sadzeniu winnych latorośli to samo umiesz, Sokratesie, co ja. Czyliż, rzekłem, i figę tak sadzić należy? Mniemam, mówił Ischomach, że i wszystkie inne owoc wydające drzewa. Z tego bowiem, co dobre jest przy sadzeniu wina, cóż miałbyś odsądzać od innych sadzeń? Oliwkę zaś, rzekłem, Ischomachu jakżeż będziem sadzić? Próbujesz mnie znowu, mówił, chociaż najlepiej ze wszystkiego to wiedząc. Widziałeś bowiem, iż pod oliwę większy dół się kopie; gdyż kopią go najwięcej nad drogami; widziałeś, że wszyszkie drzewka sadzą się z korzonkami, widziałeś nareszcie, że główki szczepów wszystkie mułem obłożone i że wierzch wszystkich szczepów przykryty. Widziałem, rzekł, to wszystko. Widziawszy więc, zapytał, czegóż jeszcze nie wiesz? czy ci nie wiadomo, Sokratesie, jak się skorupka z wierzchu na ów muł kładzie? Na Zeusa, odpowiedziałem, nic z tego co mówiłeś, Ischomachu, nie jest mi obcem, i znowu się zastanawiam, dla czego, kiedyś mnie dawniej ogólnie zapytywał, czy umiem sadzić, odpowiedziałem, że nie umiem. Zdawało bo mi się wtenczas, iż nic nie mam do powiedzenia, w jaki sposób sadzić należy; skoroś zaś mnie po szczególe zaczął wybadywać, odpowiadam ci, jak twierdzisz, to samo co ty wiesz, dzielny i zawołany rólniku. Ażaliż, rzekłem, wypytywanie jest nauczaniem, Ischomachu? Właśnie bowiem rozpoznaję, jak to ty mnie o każde z osobna zagadywałeś: wiodąc mnie przez to, co wiem, a podobne temuż wykazując, którego nie sądziłem wiedzieć, przekonywasz mię, mniemam, że i to mi było znane! Czyliż więc, rzekł Ischomach, i o srebro cię zapytując czy czyste lub nie, potrafiłbym cię przeświadczyć, że umiesz rozróżnić czyste od fałszywego? i o fletnistów pytając, czy nie zdołałbym cię przekonać, że umiesz grać na flecie, i takoż o malarzy i o innych tym podobnych ludzi? Mogłoby być, rzekłem, skoro mnie przeświadczyłeś, że i rolę uprawiać świadom byłem, jakkolwiek wiedzącego, iż nikt nigdy mnie téj sztuki nie uczył. Nie jest tak, Sokratesie: ale ja ci już dawniéj rzekłem, że rolnictwo tak ludzkim i łagodnym jest zawodem, że jedno patrzącym i słuchającym już natychmiast poznać się daje. Wiele też, dodał, samo naucza, jak ktoś najwłaściwiej koło niego ma chodzić. Zaraz naprzykład wino na drzewa się pnące, kiedy ma w pobliżu jakie, uczy: żeby je prosto stawiać; rozpościerając zaś swoje liście, kiedy grona jeszcze delikatne, wskazuje, aby ocieniać wystawione w tej porze na słońce; kiedy zaś już czas, aby jagody cukrzały pod słońcem, gubiąc liście naucza, żeby je odsłaniać i sprawiać dojrzenie owocu; dla obfitości nareszcie wydające grona jedne prędzej drugie później dochodzące zaleca, aby je obierać tak jak się figi obierają, to jest dojrzewające zawsze.