Encyklopedyja powszechna (1859)/Amerykańskie rassy i jęz.

<<< Dane tekstu >>>
Autor Fryderyk Henryk Lewestam
Tytuł Encyklopedyja powszechna
Tom Tom I
Rozdział Amerykańskie rassy i jęz.
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1859
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Amerykańskie rassy i języki. Powiedzieliśmy już w opisie geograficzno-fizycznym Ameryki, że żaden inny kontynent nie posiada w stosunku do swej ludności tak znacznej liczby narodowości i języków. Otóż z trzech pokoleń zamieszkujących tę część świata, dwa, t. j. kaukazkie i murzyńskie, są napływowe i o nich w innem miejscu mowa już była (ob. Afryka), albo będzie (ob. Azyją). Ale ludzie trzeciego z tych pokoleń, amerykańskiego właściwego, zwykle Indyjanami zwani (ponieważ Kolumb odkrywszy Amerykę sądził, źe przybył do kraju będącego w bezpośredniej styczności z Indyjami Wschodniemi), tyle odrębnych przedstawiają cech charakterystycznych, źe wypadnie im tu obszerniejsze nieco poświęcić miejsce. Podług koloru skóry nazwano krajowców Amerykańskich także rassą czerwoną (red race); jakoż rassa ta pod względem fizycznym odznacza się kolorem miedziano-brunatnym, włosem na głowie gładkim, twarzą szeroką, lecz nie płaską, owszem z rysami wykształconemi, czołem wygiętem w tył, głęboko zarosłem, a więc pozornie bardzo niskiém, które to oznaki charakterystyczne jednak w pojedynczych ludach na ogromnej przestrzeni Ameryki, rozciągającej się przez wszystkie strefy klimatu, oczywiście rozlicznym ulegają zmianom. Pomimo to wszystkie ludy amerykańskie, począwszy od brzegów Oceanu Arktycznego aż do Ziemi Ogniowej, mają jeden typ sobie wspólny, nietylko w konstytucyi fizycznej, lecz również i w fizyjonomii, w przymiotach umysłowych i w języku. Z twarzy czerwonego człowieka wszędzie, na południu i na północy, przemawia jakaś posępna i obojętna powaga, jakieś pognębienie i smutek. Rysy twarzy pod wpływem zwykłych wzruszeń zaledwie się nieco ożywiają, zaś smutnieją i tępieją zupełnie, ilekroć przy braku tych wzruszeń zewnętrznych powstaje ów stan zadumy, w który Indyjanie tak łatwo wpadają i który zawsze dla nich wielki ma urok. Im pokolenia są więcej nieokrzesane, im bardziej cierpią pod naciskiem nieprzyjaciół czerwonych czy białych, tem wzrok ich jest niespokojniejszy i ruchliwszy, tém wyraz ich fizyognomii, staje się niższym; w ludach jednak żyjących już w stanie służebnym, ostra ta surowość niezależnych Indyjan znika zupełnie, a miny ich przybierają raczej wyraz melancholiczny. Otóż jeżeli pod tym względem wszystkich podróżników opowiadania zgadzają się na to samo, mało zapewne jest przedmiotów, względem których mniemania badaczy w tak silnej zostawały z sobą sprzeczności, ile właśnie co do przymiotów umysłowych autochtona amerykańskiego. Wszakże niedługo po odkryciu Nowego Świata (1557) zaszła potrzeba roztrzygnięcia aż bullą papiezką wątpliwości, czyli w ogólności Indyjan zaliczyć można do rodu ludzkiego. Przecież i dokładniejsze, a wolniejsze od przesądów nowsze badania wykazały, że pod względem umysłowym Indyjanina z Kaukazyjczykiem bynajmniej też zrównać niepodobna: pojęcia rassy czerwonej zdają się powolniejsze i bardziej ograniczone, ich fanlazyja tępszą, ich umysł daleko słabszych doznaje wzruszeń. Indyjanin żyje jedynie w teraźniejszości i nigdy przyszłości nie oblicza, ztąd jego lekkomyślność, która największą jest w ludach mających najmniejsze i najłatwiejsze do zaspokojenia potrzeby, jak np. w brazylijskim. Ponieważ tedy przyszłości myślą swoją objąć nie umie, przeto ranny lub śmiertelnie chory, z obojętnością widzi zbliżającą się ostatnią godzinę, a jeniec wojenny Północno-Amerykański i Chilijski bez szemrania idzie na śmierć nieuchronną. Lenistwo Indyjanina równie weszło w przysłowie jak jego apatyja; niemniej charakteryslycznem jest także zbytkowanie w czasie dostatków, a zarazem spokojność, z jaką znosi późniejsze niedostatki, oraz obojętność jego na polepszenie własnego bytu, na instytucyje własności i społeczne. Tę nieruchawość sobie właściwą stara się zwiększyć jeszcze sztucznem nawyknieniem i panowaniem nad sobą; jażeli zaś raz wzięła nad nim górę myśl doznanej krzywdy, wówczas wroga swojego ściga bez ustanku z przebiegłą skrytością drapieżnego zwierza, dopóki zemście swojej nie uczyni zadosyć. Mściwość jest powodem okrutnych wzajemnych wytępiać między plemionami Północno-Amerykańskiemi, owego systematu wendetty, owych ciągłych wojen, owego straszliwego zwyczaju niektórych ludów, jak np. Purysów, Botokudów, Kaliseków, Kopachów i t. d. pożerania swoich nieprzyjaciół. Podbudzony do takiej zemsty, w samym fakcie zadowolenia jej Indyjanin znajduje dziką radość, jakoż najgorliwsi nawet obrońcy Indyjan uważali w nich brak gorących i żywych uczuć. Przy wielkim braku dostatecznych i pewnych wiadomości o największej części niezliczonych plemion indyjskich w Ameryce, trudno grupowanie pojedynczych ludów na większe rodziny i pokolenia zasadzać zawsze na żywiołach lingwistycznych, lecz owszem nieraz poprzestawać trzeba na podstawie wyłącznie geograficznej. Otóż według najnowszych badań, pierwotna ludność Ameryki dzieli się na następujące większe rodziny: 1) Eskimosi), których dwie są gałęzie główne, wschodnia i zachodnia. Pod względem fizycznym Eskimosy tworzą niejako przejście do ludów typu Mongolskiego Północno-Azyjatyckich. Pewna część Eskimosów zachodnich w Ameryce Rossyjskiej, zmieszana zapewne z rodziną Atabaska, nosi nazwę Eskimosów Południowych. Do nich należą, oprócz oddalonych nieco więcej Aleutów, między innemi: Kuskokwińcy nad rzeką Kuskokwin, Czugaczy nad sundem księcia Williama, Inkalici, Kadźacy i mieszkańcy wschodniej połowy Alaski. 2) Koloszowie, zwani także rodziną Nootka-Kolumbijską, mieszkają między sundem Norton i rzeką Miedzianą, ztąd zaś wzdłuż brzegów ku południowi aż za granice rossyjskie. Koloszowie przedstawiają rassę czysto amerykańską, a po części nawet zdradzają wyższe wykształcenie od swych sąsiadów południowych; do nich należą także Atnaowie nad rzeką Miedzianą, oraz Koloszowie właściwi, około góry ś. Elijasza i ludy żyjące nad brzegami Nowej Kaledonii i otaczających je wysep, dzielone zwykle na dwa plemiona główne: na Challomów o 24 pokoleniach, mówiących językiem Challamskim i Korwaischimskim (od 40—50° szerok. półn.), i na Kwakeoltów, liczących do 40000 ludności, zamieszkujących w 27 pokoleniach brzegi i wyspy od 50—54° szerok. północnej. Innemi pokoleniami, których języki mniej już mają podobieństwa, są Masseci i 13 innych pokoleń na wyspie królowej Karoliny; Nassowie nad rzeką Nass; Czymsganie w 10 pokoleniach nad sundem Chatam, w Port-Essington i na sąsiednich wyspach; Skeneowie, Labassowie i Milkbanksundowie, razem w 16 rozproszonych pokoleniach, nakoniec 24 rozmaitych drobnych pokoleń na wyspie Vancouver. Wszystkie te pokolenia nadbrzeżne zajmują się prawie wyłącznie rybactwem; po większej części trzymają one niewolników, których traktują z najokropniejszem okrucieństwem. Językowe ich powinowactwa dotąd jeszcze są mało rozwikłane. 3) Rodzina Atabaska, dzieli się na dwa plemiona główne, wschodnie i zachodnie. Do wschodniego należą Czepejany, Indyjanie miedziani, Psie Żebra (Dogrips), Strongbowsy czyli Biwery, Górale indyjscy (Mountain-Indians), Owce (Sheep-Indians), Zające (Hare-Indians) i t. d.; do zachodniego, czyli Nowo-Kaledońskiego należą: Takellisy, Cekanie, Nohanisy i t. d. Żezowaci czyli Querellers mówią djalektem wcale różnym. 4) Liczne pokolenia obszernej rodziny Algonkwino-Lenape dzielą się na cztery gałęzie główne: północną, północno-wschodnią, wschodnią czyli atlantycką i zachodnią. Gałąź północną stanowią Knistynosy, zwykle Kreesami zwani, Górale i Naskopisy, Odżybwesy (niekiedy mylnie zwani Czyppewesami), Ottowasy wraz z Potowotawisami i Missinsygi. Do gałęzi północno-wschodniej należą Szeszatapuszy i Skoffisy na nadbrzeżu północném zatoki ś. Wawrzyńca, Mikmaki na zachodzie tejże zatoki w Nowej Szkocyi, Kap-Breton i Nowej Fundlandyi, Eczeminy i Abenako-wie. Z pomiędzy Algonkwinów Atlantyckich dawniejsi mieszkańcy Nowej Anglii, jak np. potężni niegdyś Pekwotowie, Massachusettsy, Narragausettsy, Mohikanie, Moniaki i Suskwehanie zupełnie już wymarli; z innych, jak z Delawasów i Nantikoków, pozostały tylko z tamtej strony Mississipi słabe gałęzie; zniszczeli również Powhaltany i Pamptykoesy. Dział zachodni plemienia Algonkwinów obejmuje Menomemisów, Miamów, Piankiszawów, wytępionych już dziś Illinezów, Sankisów i Foxesów, Kikapusów, Szawnosów, Czarnonogich (Blackfeet) i Szejennów. 4) Pokolenia Irokezów, podczas pierwszego zdobycia Ameryki straszne dla swego krwiożerczego okrucieństwa, dzieliły się dawniej na dwie gałęzie główne: większą północną i mniejszą południową. Irokezowie północni składali się z dwóch oddziałów, z których wschodni obejmoweł tak zwane: pięć narodów (Mohawków, Onejdasów, Onondagasów, Kajugasów i Senakasów, wraz z szóstym narodem Tuskarorasów, przyjętym do ich grona w latach 1714 i 15), zachodni zaś Wyjandotów czyli Huronów, Attionandaronów (naród neutralny), Andastów czyli Gujandotów i Erygasów. Dwa pierwsze z tych czterech pokoleń zachodnich wyniszczone zostały przez pięć narodów prawie zupełnie, dwa ostatnie ze szczętem. Z rzędu pokoleń Irokezów południowych Mekerrynowie czyli Tuteloki i Nottowajowie wymarli całkowicie, 5) Ludy Florydy w części południowej Stanów Zjednoczonych dzielą się na trzy gałęzie główne, mówiące trzema całkiem różnemi między sobą językami; i tak: językiem Katawba mówili Katawbasy i Wukansy: językiem Czyroke Czyroke-zowie, a językiem Czoktaw-Muskoge wszystkie pokolenia należące do związku Krików, jak np. Czykazowie, Czoktawsy, Muskogesy, Hiczytesy, Seminolo-wie i inne narody Florydzkie. Odrębnemi od tych trzech języków głównych są języki Uczysów, Naczezów, Alibanconsów, Kuzadów i kilku innych jeszcze pokoleń. Wszystkie te pokolenia południowe przeniesiono w ostatnich czasach na zachód Mississipi; ogólna ich liczba wynosiła wówczas 67000 dusz. 6) Pokolenia Sijuxów, na południu Atabasków, zaludniają krainę na zachodnim brzegu Mississipi aż do Arkanzas i do Gór skalistych, po 43 szerok. półn.; do nich należy najprzód: związek siedmiu niezależnych od siebie pokoleń Sijuxów właściwych, zwanych także Dakotasami czyli Nadowessyjczykami, wraz i oddzielonemi od nich Winnebagozów i Assyboinów (Indjan kamiennych); następnie trzy pokolenia Minetare (Mondanowie, Minetarowie właściwie i Krowasy czyli Upsaroki), nakoniec zaś Sijuxowie południowi, złożeni z ośmiu pokoleń (Jowajów, Punkasów, Omakawsów, Oltosów, Missusysów, Kanzasów, Ozagesów, i Kwappasów). 7) Kaddosowie, w zachodniej stronie Mississipi, językiem których mówię również Nandakosy, Inisy czyli Taxisy (zkąd wzięła nazwę kraina Texas) i Nabeduchery. Od nich i między sobą różnią się najzupełniej językami Naczytochesy, Adajesy, Atakapasy, Czetymachesy i niektóre inne jeszcze pokolenia na brzegu zachodnim Mississipi. 8) Pawuisowie, składający się z Rykaresów i Pawnisów właściwych. 9) Całkiem odrębnych znowu narzeczy używają Rapidowie czyli Paunczowie, oraz potężny naród Czarnonogich (Blackfeet), wraz z podwładnemi mu pokoleniami Pajganów i Indyjan krwawych, zwykle razem Saskaczawinami zwani. 10) Rodzina Ko-manczów obecnie najliczniejsza w całej Ameryce Północnej, zamieszkuje przestrzeń nader obszerną od krainy Oregonu aż do zatok Kalifornijskiej i Mexykańskiej, a składa się z czterech gałęzi głównych, któremi są: Szoszonowie czyli Węże, wraz z Walla-Wallasami, Nespercesami czyli Saptynami, Pinczonami, Selipszami, Molelami, Wajllaptnami, Tlamatami, Punaszlami i Sezonami,—dalej Apachowie z Utahami, Apachami właściwemi, Nawajoczami i innemi pokoleniami: następnie Arapochosy i nakoniec Komanczowie właściwi, najdzielniejsi jeźdcy z pomiędzy Indyjan. Apachowie smutną zjednali sobie sławę zburzeniem wyższej cywilizacyi krajowej, istniejącej jeszcze w 16 wieku nad Rio—Gila i Rio-del-Norte w Nowym Mexyku, a której szczątki znaleść jeszcze można w nielicznym już tylko 11) plemieniu Mokwów. 12) Indyjanie kalifornijscy, których języki i pomiędzy sobą powinowactwo plemion mało jeszcze są dotąd zbadane.—Żaden kraj na świecie tylu nie ma różnorodnych języków co Mexyk. Pomiędzy licznemi ludami Ameryki środkowej, w której możnaby wymienić co najmniej 36 zupełnie odrębnych narzeczy, po dziś dzień jeszcze potomkowie ucywilizowanych już w starożytności Azteków pierwsze zajmują miejsce. Język ich, zwany także po prostu Mexykańskim, jest właściwym językiem krajowym i panuje od Santa-Fe w Nowym Mexyku aż do jeziora Nikaragui, z wyjątkiem tylko płaskowzgórza miasta Mexyku, gdzie w użyciu jest język Otomisów, pokolenia najludniejszego w Mexyku po Aztekach. Reszta ludów Mexykańskich istnieje już tylko w słabych szczątkach; w jednym kraiku Oaxaka mieszka ich aż dziewiętnaście. Tu przed zdobyciem przez Europejczyków Zapotekowie składali kwitnące państwo, którego stolicą był Teozapotlan czyli Zachila i z którein sąsiadowało królestwo Mistekapan ze stolicą Tlaxiako: Misteków nawet dotąd jeszcze doń znaczna jest liczba. W królestwie Mechaacana. od Azteków zawsze niezależném, a zdobytém przez Hiszpanów w 1524 r., mieszkali Taraskowie, których potomkowie istnieją jeszcze w prowincyi Me-choacana. Do innych mniej znacznych ludów należą: na północy Pimowie, Ja-kwowie, Znakwowie, Tarahumarasy, Korasy, Cynaloasy i Majosy: w prowin-cyjach środkowych i południowych Mixesy, Matlarynki, Huastekowie, Czyczy-meki, Totonaki, Tlapaneki, Huabesowie, Czynanteki, Kujkateki, Czatynosy, Mazaleki, Izkateki, Czontalesy, Czokosy, Zokwowie i t. d. W Yukatanie ludem panującym są Majasowie. Język Pokomzów używany jest głównie na pobrzeżach Guatimali, a język Quicho właściwy jest wszystkim niemal pokoleniom indyjańskim w Ameryce Środkowej. Co się tyczy autochtonów Ameryki południowej, nowsi etnografowie podzielili je na trzy wielkie klassy: na Ando-Peruwianów, na ludy Pampów i na brazylijskie. Każda z tych klass znowu rozpada się na pewne gałęzie, któremi są: 1) Kundinamarkanie wraz z ludami Mosków, których języki jednak zupełnie są od siebie różne, naród w czasach pierwszego zdobycia osiadły, rolniczy i cywilizowany, mówiący narzeczem zwanem Czytsza, jakoteż z Panczami i Goachirozami. Plemiona indyjańskie w Nowej Grenadzie: Papajanie, Czoko-Neiwa wszystkie miały własne swoje języki; dziś jednak pozostałe po nich szczątki przyjęły język hiszpański. 2) Peruwijanie, należący właściwie do trzech odrębnych plemion, z pomiędzy któremi Kwicznasowie, niegdyś naród potężny i wysoce wykształcony, założyli państwo Inkasów. Język tych Kwicznasów czyli Inka, o którym Tschudi napisał obszerne dzieło, przez missyjonarzy podniesiony został do godności mowy piśmiennej i dotąd jeszcze używany jest powszechnie na płaskowzgórzach i pobrzeżach Peruwiańskich, oraz w części Bolivii, Ecuador i północno-zachodnich prowincyj rzeczypospolitej Argentyńskiej. Niemniej cywilizowanemi byli Aimarasy w prowincyjach pogranicznych Peru i Boliwii; narzecze ich od języka Kwicznasów całkiem jest różne, a używane jest nawet powszechnie przez potomków pierwszych przybyszów hiszpańskich. 3) Antizanie, obejmujący około 60 rozmaitych pokoleń, mieszkają w gorących i wilgotnych okolicach wschodniego stoku Andów w Boliwii i w Peru; języki ich ddtąd wcale nie są zbadane. 4) Araukanie, dzielą się na dwa narody: a) Araukanów właściwych, składających się z Czonosów, Peknenczów, Ankasów, Ronkelasów i Czilenosów; b) na Mieszkańców Ziemi Ogniowej czyli Peszerechów, ubogi naród rybacki i myśliwski. 5) Do ludów Pampa, zamieszkujących rozległe stepy i pustynie wschodniej Ameryki Południowej, od najbardziej południowego końca lądu stałego aż do ujścia rzeki La Plata, liczą zwykle około 10 narodów, mówiących tylomaż zupełnie odrębnemi językami. Najwięcej z nich znani są Puelchowie, Abiponowie i Guajakurusy. 6) Ludy Czikwitos, tak nazwani podług najznakomitszych pomiędzy niemi Czikwitosów, podzielonych na 36 pokoleń i tyleż dyjalektów, od samego początku byli rolnikami i wcześnie dali się nawrócić na prawdziwą religiję. 7) Moxosy, pod względem fizycznym i moralnym zbliżeni do poprzedzających; 8) Garannisy czyli Karaibowie, rozgałęzieni od rzeki La Plata po całej Brazylii i Gujanie aż do morza Antyllów, którego pomniejsze wyspy zamieszkiwali w czasie odkrycia Ameryki. Na południu nosili, oni nazwę Guaranów, w środkowych najlepiej uprawianych prowincyjach Brazylijskich nazywali się Tupi, w Gujanie Karaibami. W całej części Brazylii, od wyspy Ś. Katarzyny aź do ujścia Amazonki, język Guarani czyli Tupi jest językiem powszechnie używanym; wszystkie też pokolenia Karaibskie, których liczą do przeszło 60, mówią językami z nim współplemiennemi, wyjąwszy mniej podobnych do języka Tupi narzeczy kraju nad Orenoko. 9) Botokudowie czyli Ajmorowie w Brazylii. 10) Pomiędzy ludami Brazylii, których jest przynajmniej około 200, mówiących zwłaszcza językami między sobą wcale różnemi, choć dotąd niezbadanemi, zasługują na uwagę jedynie Parysowie i Kiryrysowie (w prowincyi Bahia). II) Ludy z nad Orenoko, rozdzielone na 150 pokoleń, różniących się między sobą językami, mieszkają w okolicach nad rzeką Orenoko i innemi do niej wpadającemi; bardziej z nich znani są: Guamosy, Makuzysy, Oltomakowie i Saliwasy, naród nadewszystko rolniczy. Jakkolwiek wszystkie te ludy ze względu na budowę fizyczną dowodzą wspólnego typu, a języki ich wspólny wykazują charakter, przecież ogromne mnóstwo i rozmaitość pojedynczych narzeczy, przy zbyt małej stosunkowo liczbie pierwotnej ludności Amerykańskiej, niemniej zastanawiające przedstawiają zjawisko. Liczba ta, włącznie z mesticami, bliższemi Indyjan niż białych, wynosi około 9 milijona, a ilość ich języków dochodzi 5—600, z których jedna trzecia część ma na sobie cechy najzupełniej odrębne. Kilka z nich używanych jest nawet pomiędzy narodami róźnoplemiennemi, jak np. języki Azteków, Kri, Kwiczna, Moska, Kwiczę, Guarani i t. d.; inne zaś, jak np. języki niektórych ludów Brazylijskich; z nad rzeki Orynoko, ograniczają się tylko na pokoleniach złożonych zaledwie z kilku rodzin. Taki brak narzecza ogólnego, zrozumiałego na większych także przestrzeniach, utrudnił niezmiernie wpływy cywilizujące missyjonarzy. Liczba pogan indyjańskich wynosi około 3½ milijona. Pod względem stopnia oświaty podzielić można Indyjan na trzy klassy: pierwszą z nich stanowi krajowa ludność tych okolic, w których podczas zdobycia istniały już samoistne państwa; druga obejmuje te narody, których stan przez białych uległ pewnemu rodzajowi zmiany; trzecia klassa, pokolenia tak zwane dzikie, zachowały tenże sam sposób życia, jaki prowadziły w czasie odkrycia. Pierwsza klassa jest najliczniejszą i zawiera w sobie większą połowę czerwonej ludności amerykańskiej; w niektórych krajach przeważa ona liczebnie białych przybyszów, a np. w Puebla i w Oaxaka wynosi 910 ogólnej liczby mieszkańców. Narody te trudniły się rolnictwem już na kilkaset lat przed odkryciem Ameryki i w ciągłym też pozostawały związku z uprawianą przez siebie ziemią. Zmiana panujących i zaprowadzenie chrystyjanizmu niewielki kształtujący wywarły wpływ na ich obyczaje, języki, prawa i zwyczaje; jakoż zetknięcie się z niemi Europejczyków nie było dla nich tak szkodliwem, jak dla ludów myśliwskich Ameryki Północnej. Przyznać nawet należy, że po ukończeniu wojny zaborczej przez Hiszpanów, ludność krajowa wzrastała w tym samym stosunku, co i biała. W czasie wybijania się na wolność rzeczypospolitych hiszpańsko-amerykańskich tę ludność krajową liczono na 6 milijonów; wszakże z tej cyfry ubyło bardzo wiele skutkiem bezustannych i krwawych tamże wojen domowych. W Ameryce Północnej, gdzie Europejczycy osiedlili się nie jako zdobywcy, lecz jako koloniści, ludność krajowa, wyłącznie prawie żyjąca z łowiectwa, topnieje jak śnieg na słońcu i coraz bardziej, to podstępem, to kupnem, to gwałtem wypieraną jest ku niegościnnemu zachodowi, bez nadziei nawet, iż choć tutaj uniknie rychłego wygaśnięcia. Inaczej miały się rzeczy z pierwotnemi mieszkańcami Ameryki Południowej, gdzie przynajmniej w okolicach przez Europejczyków jeszcze nieuprawianych, ludność ta prawdopodobnie raczej się zwiększyła, niż zmniejszyła. Pochodzi to częścią ztąd, że Indyjanie ci żyją nietylko z samego myśliwstwa, lecz zarazem z uprawy Mandyjoki i Pizangu, częścią zaś także, że tu rozliczne zakony duchowne, a mianowicie Jezuici, pomyślnie wpływali na oświatę i osiedlenie mnogich pokoleń. Pewna część tych Indyjan, zwanych w Ameryce hiszpańskiej Indias catequisados, w Brazylii zaś Indios Mansos, przejęła język i obyczaje białych i przeszła do klassy tak zwanych Indios reducidos. Ponieważ zaś u tych ostatnich oświata głównie zależała od bezustannej nad nią pieczy ojców Jezuitów, przeto po wypędzeniu tychże, mnóstwo pokoleń powróciło najzupełniej do stanu barbarzyństwa, tak dalece, iż dziś zaledwie już tylko naliczy 1 milijon takich Indios reducidos. Trzecią klassę stanowią dzicy, znani przez Hiszpanów Indios braoos, dochodzący około 4 milionów ludności, żyjący w Ameryce Północnej polowaniem i rybołówstwem, w Południowej przepędzający większą część roku najspokojniej w rodzinnych swoich wioskach; na nich wpływ Europejczyków o tyle jest widoczny, o ile przez białych doszli do posiadania koni i broni palnej, skutkiem czego zdołali śmiałym najazdem i rozbojem siać postrach pomiędzy białych nieprzyjaciół. Jako z jednej strony Indyjanie amerykańscy poetom i romansopisarzom tego kraju oryginalnego i obfitego dostarczają materyjału, tak i nauka w ostatnich lat dziesiątkach wciągnęła Czerwone skóry (Red skin) do obszaru swoich usiłowań. Z każdym dniem pomnaża się w Europie, równie jak w Ameryce liczba obszernych, częstokroć kilkotomowych dzieł o budowie fizycznej, o dziejach i starożytnościach, o obyczajach i zwyczajach Indyjan; z dzieł tych wymieniamy tu znowu jedynie najcelniejsze: Mostona, Crania Americana (Filadelfija 1839), ważne pod względem antropologicznym; History of the Indian tribes, przez Mac Kenney i Hall (3 tomy; Washington 1838—1844); Oneola or the Red Race in America (Nowy York 1844) i Historical and statistical information, respecting the history, condition and prospects of the Indian tribes of the United States (2 tomy, Filadelfia, 1852), przez Schoolcrafta, oraz przepyszne dzieło Rivera i Tschudi’ego, p. t. Antiguedades Peruanas (Wiedeń 1852). F. H. L.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Fryderyk Henryk Lewestam.