Jeden go Phaon chroni
U siebie w ciężkiej chwili,
Gdy wierni pretoryanie
Haniebnie opuścili.
Z Rzymu wciąż nowe wieści
Zadają nowe ciosy:
Bunt w wojsku, do bram miasta
Szturmuje motłoch bosy.
Posłowie niosą rozkaz
Złowrogi od senatu:
„Z chwilą tą, tyś nie władca
„Rzymskiemu groźny światu“.
W Galii już rządzi Galba
A w Rzymie trybun ludu;
W szalbierskich jego sprawkach
Nie widzi nikt już cudu.
— „Artysto, gdzie twa sława“?
Niewolnik, Eros, młody
Do końca z panem dzieli
I trudy i zawody.
— „Trzeba snadź umrzeć, chłopcze,
„Przed śmierci jam obliczem...
„Dotknę się tego miecza
„I wkrótce będę niczem,
„Nie, nigdy! Choć powieki
„Śmiertelny sen mi zwiera,
„Świat wabi mnie ku sobie,
„Tak Cezar nie umiera!...
„Gdzieindziej nudy bicze
„Pędziły mnie i gnały,
„Dziś nowa chuć i żądze
„Jak lwy w mej duszy wstały,
„Żyć chcę! Precz z myślą śmierci!
„To hasło dziś Nerona!“
I płacze. — „Umrzesz,“ echo
W oddali brzmi i kona.
Ku swemu panu Eros
Wzrok podniósł litościwy,
Taranem w bramę walił
Już żołdak zemsty chciwy.
A chłopiec miecz obnaża:
— „Więc umrzeć nie masz siły?
„Patrz na mie, to tak lekko“ —
I krew mu tryska z żyły.
Zgina się przed nim władca.
Twarz chłopca radość wieści,
Nie widać w niej ni smutku,
Bojaźni, ni boleści...
Z rozpaczą cezar ryknął:
— „Skąd wziąłeś mocy tyle“?
— „Wyznawcą jam Chrystusa“!
Rzekł, kończąc życia chwile.