<<< Dane tekstu >>>
Autor Moschus
Tytuł Europa
Pochodzenie Poezye Brunona hrabi Kicińskiego
Data wyd. 1841
Druk Drukarnia przy ul. Rymarskiej 743
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
EUROPA.



Luba Bogini, zrodzona z morza,
Europę śpiącą odwiedza,
W téj właśnie dobie gdy ranna zorza
Pomrokę nocy rozrzedza.

Kiedy spoczynek słodszy nad miody,
Milszy niż sama nadzieja,
Orzeźwia członki dziewicy młodéj
I lekko oczy jéj skleja.


W téj chwili widma zdarzenia pewne
Przed śpiącą zwykły malować,
Dziś się uwzięły Tyru Królewnę,
Wdzięczném marzeniem czarować.

Ujrzała we śnie dziwne zjawisko,
O nią dwie walczą dziewice,
Ta się zwie Azją, tamtéj nazwisko
Tak jéj nieznane jak lice.

Ziomka mówiła: To córka moja
Tu się zrodziła, tu wzrosła,
Na to jéj rzekła obca dziewoja,
I dłoń z przymileniem wzniosła.

„Jowisz mi przyrzekł dać tę dziewicę,
Więc moją zowie się śmiało,
Jéj się imieniem wkrótce zaszczycę,
I wieczną okryję chwałą.

Zrywa się z łoża piękna królewna,
I serce mocno jéj bije,
Że to widziała tak była pewna,
Jak pewną była że żyje.

Długo w milczeniu siedzi samotna,
Jeszcze jéj mocno tkwi w myśli,
Tych obu dziewic postać ulotna,
I tak swéj duszy stan kryśli.


„Któryż mi z Bogów sny takie zsyła
I w przepaść myśli mnie wtrąca,
Któż jest ta obca dziewczyna miła
Tak mojém sercem władnąca?

Uśmiech ma boski, tęschnę już za nią,
Tak przywabiała mnie tkliwie,
Czego sny próżno serce mi ranią?...
Może się skończą szczęśliwie.”

Rzekła. Już dłużéj snu niepamięta,
Zwołuje wierne od młodu
Swe rówiennice, hoże dziewczęta
Dobrego serca i rodu.

Z niemi lubiła czy walczyć w biegu
Czy kwiaty zbierać po łące,
Czyli w drzew cieniu przy morskim brzegu
Kąpać powaby rosnące.

Idą z Królewną i koszyk w ręku
Niosą do kwiatów zbierania,
By się z ich cieszyć woni i wdzięku,
I z fali morskiéj szemrania.

Ma i Europa koszyczek złoty
Chce w niego nazbierać kwiatki,
Dzieło Wulkana sztucznéj roboty
I upominek od matki.


Była wyryta piękna Iona
Na tym Wulkana utworze,
Jak przez Jowisza w ciołkę zmieniona
Błękitne przebywa morze.

Niewiedząc że to kochanka Bożka
Nad brzegiem ludzie zdumieni,
Patrzą jak młoda ładna jałoszka
Po słonéj płynie przestrzeni.

Owdzie przy ujściu żyznego Nilu,
Jowisz swą pieści kochankę
I jałowicę po trudach tylu
Znowu przemienia w ziemiankę.

Jak srebro płyną Nilu bałwany
Jowisz jest w złoto okryty
Tu ciołka stoi w barwie miedzianéj
Tam już w postaci kobiety.

Pod wieńcem kosza stoi Merkury
I Arga powieki mroczy,
Z niego powstaje ptak pięknopióry,
I setne rozwija oczy.

Jak wzdęty żagiel buja nad nawą,
Tak nad koszem pióra pawia,
W nim z nieśmiertelną Wulkana sławą
Kilka się zdarzeń objawia.


Ledwie na łąkę przyszły dziewczęta,
Mnogiemi cieszą się kwiatki,
A każda pilnie pracą zajęta,
Narcyssy rwie lub bławatki.

Ta hijacynta, inna fijołka
Ta złotem pyszne krokosze,
Inne zaś lilje i wonne ziołka,
Na wyścig zbierają w kosze.

Różę stoliścią w świeżość ozdobną,
Królewna mieści na łonie
Tak w gronie dziewic będzie ozdobną,
Jak Cypryda w wdzięków gronie.

Lecz niezadługo z szczęścia ponętą
Już się Królewna rozstanie,
Bo i skromności przepaskę świętą
Rozerwie lube kochanie.

Widzi ją Bogów władca i kocha,
Wre w nim namiętność szalona,
A tak jest silną Cypryda płocha,
Że i Jowisza pokona.

Próżno dziewicę widząc niewinną,
Junona baczność podwaja,
Król Bogów zdradę wymyśla inną,
I sam się zmienia w buhaja.


Nie jak ów buhaj w stajni żywiony,
Co dziki stada pilnuje,
Lub w jarzmo wprzęgły płytkie zagony,
Wzdłuż karkiem potężnym pruje.

Sierść ma wiśniową, srebro na skroni,
Rogi jak xiężyc rosnący,
Daje się głaskać każdego dłoni
Słodyczą ujmować chcący.

Oko błękitne, tęschne spojrzenie,
Dziewice zwabia, zdumiewa,
A z nozdrzy wonne wydając tchnienie
Balsamy w koło rozsiewa.

Stał przed Europą byk rozkochany,
Liże ją i wyskakuje,
Ona go głaszcze, ociera z piany,
I we śnie w czoło całuje.

Po téj pieszczocie ryknął z roskoszą,
Lecz jego ryk był tak błogi,
Jak melodyjne dźwięki roznoszą,
Nad wodą grające rogi.

Kląkł przed kochanką, grzbietu nadstawia,
Okiem i sercem ją woła.
A w tém do swoich dziewic przemawia,
Królewna płocha, wesoła:


Siądźmy na niego wszystkie pospołu
Widok ucieszy nas nowy
Tak łaskawego nie było wołu
Nic mu niebraknie prócz mowy.

Siadła, chcą inne, lecz byk się zrywa,
Rączo do morza przybiega,
Próżno rowiennic Europa wzywa,
Próżno się głos jéj rozlega.

On jakby Delfin bałwany porze,
To widząc Nimfy zdumiały,
Zbiegły się wszystkie, a wzdęte morze
Uciszył Neptun wspaniały.

Na jego roskaz morskie pieczary,
Posłuszny Tryton porzucił,
I brzmiącą konchą dla pięknéj pary,
Weselne pieśni zanucił.

Piękność na boskim siedząc buhaju
Lewą się rogów trzymała,
A prawą szaty aby jéj kraju
Słona woda nie zbryzgała.

Niebo i morze mając do koła
Gdy ziemi już nieobaczy,
Łez swych królewna wstrzymać nie zdoła,
I tak przemawia w rospaczy:


„Gdzie cię wędrowcze! nogi twe wiodą,
Brzegi Sydońskie już znikły.
Gdzie się ty słodką pokrzepisz wodą,
Gdzie znajdziesz pokarm twój zwykły?“

Niegdyś przez morza, kraje bezdrożne,
Szła tylko łódź lub Delfiny,
Jeśliś ty Bogiem, czemu bezbożne,
Są twoje myśli i czyny.

Może ty ptaka przebywać lotem,
Powietrza zechcesz przestworza,
Lepiéj ojczyzny obdarz powrotem,
I nie strasz przepaścią morza.“

„Morza się niebój, rzekł nato Jowisz
Mój przechód fale ucisza,
Powodu drogi wkrótce się dowisz
I poznasz we mnie Jowisza.

Płonę ku tobie o dziewic perło,
Pojmę cię w Krecie za żonę,
Dasz mi, dasz synów, pod których berło,
Poddam ludy niezliczone.“

Co rzekł to spełnił: Stanęli w kresie,
Bóg zrzucił postać zmyśloną.
Tak, ten co na świat pioruny niesie,
W Europie miał narzeczoną.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Moschus i tłumacza: Bruno Kiciński.