Narzekania za Bijonem

<<< Dane tekstu >>>
Autor Moschus
Tytuł Narzekania za Bijonem
Pochodzenie Poezye Brunona hrabi Kicińskiego
Data wyd. 1841
Druk Drukarnia przy ul. Rymarskiej 743
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
NARZEKANIA

ZA

BIJONEM.



Niech smutne z gajów westchnienie
Szerzy się w pola i błonie,
I wy z tęschnoty strumienie
Płaczcie po lubym Bijonie,
Drzewa, rośliny i kwiaty
Zwiesiwszy na dół korony
I wy żałujcie téj straty,
O róże i anemony!

Hijacyncie niech twój listek,
Powtarza teschnoty zgłoski,
Niech twój kwiatek więdnie wszystek,
Bo zgasnął już śpiewak boski,
O muzy! Sykulskiéj strony

Narzekalne wznoście tony.


Słowiki! kwilący w gaju,
Zdrojom Aretuzy głoście,
I smutek po całym kraju,
Z brzega do brzegu roznoście,
Zgasł Bijon narodu chwała,
Z nim Dorycka pieśń ustała,
O Muzy Sykulskiéj strony
Narzekalne wznoście tony.

I wy Strymońskie łabędzie,
Rozlegajcie wasze jęki,
Melodyjne budząc dźwięki,
Niech wasz śpiew tak miłym będzie,
Jak nad waszym brzegiem nucił,
Ten co teraz świat porzucił,
Obwieśćcie bliskim dziewicom,
I najdalszym okolicom,
Że ten co nad innych słynął,
Dorycki Orfeusz zginął.

O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Ow śpiewak pasterzom miły,
Spoczywa w głębi mogiły,
Ani go lasów ustronie
Usłyszy, ni dębów cienia.
Ledwie przy Plutona tronie
Zanuci pieśni zapomnienia.
Umilkły wesołe góry
Żal okolice zatruwa,
Przy bydle stadnik ponury,
Bez chęci trawę przeżuwa,
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Bijonie! zgasły zawcześnie,
Po tobie płakał boleśnie
Apollo, nawet Satyry
I Pryap żal wydał szczéry.
Pan wzdycha po twoich śpiewach
Płaczą po tobie Boginie,
Krynicy skrytéj w tych drzewach,
I z łez ich nowy zdrój płynie,
Martwi się Echo że skały
Z jéj odgłosem oniemiały.

Lecz co jéj jeszcze boleśniéj,
Że twoich nie uda pieśni.
Z drzew owoc spadł po twym zgonie,
Zwiądł kwiatek każdy Bijonie,
I owce nie ronią mleka
I z ulów miód już nie ścieka,
Ten pewnie powód nie inny,
Że zgasł twój głos miodopłynny,
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Nigdy u morskiego brzega,
Niepłyną smutniéj delfiny
Ani boleśniéj z gęstwiny,
Słowika pieśń się rozlega.
Ani tak Ceix stracony,
Nie opłakiwał Alejony;
O Muzy Sykulskiéj strony
Narzekalne wznoście tony.

Ani takie wznosił jęki
Za zgasłym synem Jutrzenki,
Ptaszek na grobie Memnona
Jak Muzy płaczą Bijona,
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.


Słowiki co jego śpiewów
Uczyły się w gęstwie krzewów,
Wesołego tracą ducha
I gołąbek smutniéj grucha.
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

I któż będzie tak zuchwały,
O Bijonie upragniony!
Z fletu twego ciągnąć tony,
Gdy twe śpiewki nieprzebrzmiały,
Gdy w swych skałach jeszcze echo,
Przechowuje je z pociechą?
Pan chyba flet twój dostanie,
Lecz się i Pan może zlęknie:
Czy potrafi równie pięknie
Oddać twe lube śpiewanie?
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

O melodyjny Bijonie!
Nieraz Galateja miła
Chętnie ku nadmorskiej stronie
Twych piosnek słuchać chodziła.
Bo nie temi nucił tony,
Cyklop jéj znienawidzony,

Przed którym Bogini hoża,
Umykała w głębie morza;
A i nad szemrzące zdroje,
Milsze były piosnki twoje.
Dziś się sama z żalem biedzi,
I nad morzem cicho siedzi.
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Twój zgon straszną zrządził zmianę,
Ludziom muzy mniéj są skłonne,
Zwiędły usteczka rumiane
I dziewcząt uściski wonne.
Wszystkie ledwie oczu sobie
Niewypłaczą na twym grobie.
Cypryda równie pieszczenie
Uścisk na usta twe składa,
Jakim niegdyś była rada
Adonisa wstrzymać tchnienie.
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Ty, którego nurty brzmiące,
Lubą melodyą tchnące,
Celują inne strumienie,
Melesie! nowe cierpienie

Dotknęło cię po Bijonie;
Bolałeś gdy Homer zginął
Co Kalliopy usty słynął,
Mówią, że po jego zgonie
Twoje wody smętnie biegły
I aż w morzu jęk rozległy,
A dziś śmierć drugiego syna
Żal po pierwszym przypomina,
Nimfy dwóch krynic i Muzy,
Im obu niosły natchnienie;
Ten je czerpał w Hipokrenie
Drugi w zdroju Aretuzy.
Wdzięczną córkę Tyndareja
Pierwszy ziomkom swym wspomina,
Sławnego Tetyda syna,
I walki synów Atreja;
A drugiego piosnka miła,
Nie łzy, nie boje sławiła,
Tylko wiejskie nucił śpiewki,
Flet stworzył w pomoc śpiewania;
Wiejskich chłopców, wiejskie dziewki,
Uczył pieszczot i kochania;
On przez całe swoje życie,
Amorka tulił i pieścił,
W każdéj piosnce cześć obwieścił
Którą czuł ku Afrodycie.

O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Nietylko sielska zagroda,
Miasta po tobie boleją,
I łzy gorzkie w Askrze leją,
Jak po stracie Hezyoda;
Ani się tyle rozkwila,
Po zgonie Pindara Hyla,
Ani Lesbos tak się wzrusza,
Po utracie Alceusza.
Ciebie bardziéj Paros kocha,
Nad własnego Archilocha
I z Safoną w Mitylenie,
Wspólne łączy was wspomnienie.
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Każdy pasterz i kochanek,
Miłośnik śpiewów, sielanek,
Dosłyszawszy o twym zgonie,
Płacze po tobie Bijonie,
I Licydas co pustotą
Dotąd słynął u Cydonów,
Dziś cię płacze i z tęschnotą
Przypomina wdzięk twych tonów,

I nad Haleja strumieniem,
Filetas nuci z wzruszeniem,
I Teokryt smutne wieści,
Głosi ludom Syrakuzy;
I mnie każą pieśń boleści
Zanucić Auzońskie Muzy,
Tyś mnie uczył, tyś mi chlubę,
Pozostawił z swych pamiątek:
Krewnym dałeś swój majątek,
Mnie piosenki twoje lube.
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Biada ludziom! Kwiaty więdną,
Ale kwiaty z nową wiosną
Rozwiną się i podrosną,
Lecz my koleją niezbędną,
Ludzie możni, mądrzy, śmieli,
Gdy nas zgon zadławi niemy,
Niebędziem już wiosny mieli,
Niezbudzonym snem zaśniemy.
Ty nawet będziesz w drzew cieniu
Spoczywał w wieczném milczeniu;
Tymczasem z wiosną coroczną
Żaby z kwakaniem nie spoczną,
A jakież może powaby,
Miéć jednostajny głos żaby?

O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Trucizną być to musiało,
Coś usty skosztował twemi,
Jakiż śmiertelny na ziemi,
Tak wzgardził śmiertelnych chwałą,
Tak shańbił swoję ojczyznę,
Że śmiał ci podać truciznę?
O Muzy Sykulskiéj strony,
Narzekalne wznoście tony.

Zbrodniarzy czeka odpłata,
Lecz czemuż ja iść nie mogę,
Z tobą do drugiego świata
Jak Orfej wskazał mi drogę,
Ulisses i Alcyd śmiały?
Usłyszéć jak przed Plutonem,
Nucisz pieśni godne chwały?
Stań przed Prozerpiny tronem,
Nuć Sykulski śpiew szlachetny,
Wszak niegdyś Bogini miła,
Igrając w dolinach Etny,
Doryckie piosnki lubiła,
Spiew twój uczci. I Oreja
Niepłonna wiodła nadzieja,

I na jego dźwięk Bogini,
Zadość jego prośbom czyni,
I powrót dozwala żonie.
O gdyby, drogi Bijonie!
Bogini raczyła przecie
Naszym górom cię powrócić!
Gdybym umiał co na flecie
Plutonowi radbym nucić.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Moschus i tłumacza: Bruno Kiciński.