Ewa (Wassermann)/Nocne rozmowy/15
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ewa |
Podtytuł | „Człowiek złudzeń“: powieść druga |
Wydawca | Instytut Wydawniczy „Renaissance“ |
Data wyd. | 1920 |
Druk | Drukarnia Ludowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa — Poznań — Kraków — Lwów — Stanisławów |
Tłumacz | Franciszek Mirandola |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
— Nie straciłem pana z oczu! —rzekł Becker — Aleksander Wiguniewski donosił mi, żeś pan stworzył sobie inne warunki życia, ale wzmianki jego były bardzo mgliste. Poleciłem przyjaciołom berlińskim, by się wywiedzieli i przez nich otrzymałem bliższe dane.
Siedzieli w winiarni dzielnicy Simatu. Od stropu zwisały potężne rogi jelenie, przystrojone lampkami elektrycznemi.
Becker miał na sobie zapinaną pod brodę ciemną litewkę. Miał wygląd człowieka ubogiego i cierpiącego, z wyraźnemi cechami banity. Chwilami osiadał na twarzy jego spokój, jak na morzu po zatonięciu okrętu. Twarz ta powiększała się, rzec można, podczas przerw w rozmowie, a wówczas spoglądał na zewnątrz w pustkę, w płomień na wewnątrz.
— Czy utrzymujesz pan stosunki z Wiguniewskim i innymi? — spytał nieśmiało Krystjan.
Becker zaprzeczył gestem.
— Dawni przyjaciele odwrócili się już odemnie! — rzekł. — Wnętrznie jestem z nimi dotąd zrośnięty, mimo że już nie podzielam ich zapatrywań.
— Czyż koniecznie trzeba być jednych z przyjaciółmi poglądów? — wtrącił Krystjan.
— Oczywiście, o ile dotyczą samego celu życia. Zależy to zresztą od stopnia miłości. Usiłowałem ich sobie pozyskać, ale zbrakło mi koniecznej siły. Oni tego, poprosili nie rozumieją. A teraz uczuwam potrzebę zbudzenia ze snu człowieka wtedy tylko, gdy głupotę swoją przyodziewa w szalę polemiki, tak, gdy mi jest tak bliski, że każdy rozdźwięk niweczy mi spokój i uciska serce.
Krystjan nietyle zwracał uwagi na treść słów, ile na ton, miękkość głosu, przenikliwe, a jednak błędne spojrzenie i chorobliwie ściągnięte rysy twarzy. Myślał:
— Wszystko co o nim mówią jest kłamstwem!
I wielkie doń powziął zaufanie.