Fantazja czy wyobraźnia twórcza?
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Fantazja czy wyobraźnia twórcza? |
Pochodzenie | Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891) |
Wydawca | G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz |
Data wyd. | 1893 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków – Petersburg |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część II Cały zbiór |
Indeks stron |
Czystość języka polega na określaniu pojęć i rzeczy właściwemi wyrazami. Ile razy spotykamy wyraz źle użyty, twierdzić możemy, że używający go nie rozumie znaczenia jego, albo nie dba o jasność mowy. W mowie potocznej wybacza się błędy przeciwko czystości języka, przeciwko logice stylowej, a nawet przeciwko najpospolitszym zasadom gramatycznym: pośpiech unieważnia je; wybaczyć też można wszelkiego rodzaju błędy w czasopismach codziennych, lubo drukowany błąd większy jest od wygłoszonego, — ale w rozprawach naukowych błąd miejsca mieć nie powinien. Nic nad to prostszego, a jednak cały szereg piszących posługuje się od lat dziesiątków wyrazem przeszczepionym z obcego języka, który w polskim nie to oznacza, co w niemieckim, a co gorzej, zamiana ta jest szkodliwą, gdyż usuwa z użycia wyraz polski właściwie rzecz określający. Chcę tu mówić o wyrazie fantazja używanym zamiast wyobraźnia twórcza.
Przyczyną tego niewłaściwego posługiwania się szkodliwym surogatem jest raz to, że ci, którzy to czynią sami, zwykle nic nie tworząc, o procesie tworzenia mają bardzo ograniczone wyobrażenie, a powtóre, że wiadomości co do nazw odpowiednich czynności tworzenia zaczerpnęli z książek niemieckich, z estetycznych rozpraw obcych, samodzielnego ani samorodnego, na własnych estetycznych i twórczych pojęciach i zdolnościach opartego zdania nie mając, czyli, iż szli drogą niewolniczego naśladownictwa, nie rozumiejąc i nie rozumując znaczenia tego, czego w duszy własnej nie posiadali. Urosły i uróść musiały z tego błędu szeregi innych, urosło wynaturzenie odpowiednich pojęć.
Przypomnijmy sobie, co zwiemy fantazją w życiu. Fantazja — jest to pewien stan niezdrowy, gorączkowy wyobraźni, skutkiem którego, człowiekowi dotkniętemu tym stanem, wydaje się, iż jest czemś więcej, niż to ma miejsce w rzeczywistości, zdaje mu się, iż jest ósmym cudem świata, że dla okazania tej mniemanej wyższości, wystarcza butnie nastrojona mina, kapelusz na ucho ukośnie włożony, głos podniesiony, ruchy gwałtowne. Równolegle z oznakami zewnętrznemi fantastycznego usposobienia idzie zmienność postanowień, lekceważenie zasad porządku towarzyskiego i społecznego, hołdowanie egoistycznym zachciankom i t. p. Jest to więc stan graniczący z obłędem, a nazwa ta, jaką nosi, pochodzi od greckiego bożyszcza Fantasos, syna marzeń sennych, obłędnych. Zobaczmy teraz, jakie szkodliwe następstwa wypływają z tego błędnego pojęcia, że chcąc tworzyć, potrzeba mieć fantazją lub, co gorzej, fantazje.
Oto wielu ludzi mniema, jakoby zdolność tworzenia wymagała podniecenia fantazji szczególnemi jakiemiś sposobami; według nich środkiem najlepszym jest prowadzenie życia fantazyjnego, nieokiełznanego, a przysłowie poetis pictoribusque omnia, albo przynajmniej multa, licent, należy wykładać w taki sposób, w jaki go sobie tłómaczy tak zwana cyganerja: że nawet już nietylko wesołe swobodne towarzystwo uważać wypada za wyborny środek ożywiający i podniecający, ale nawet rozpalające napoje, że najfantastyczniejsze wybryki są właśnie wybornym wykładnikiem twórczych zdolności, i że one to kierować powinny tą pracą, jako z natury swej nienormalną, zatem wymagającą wprawiania się w rozmaite anormalne stany sztucznej ekstazy.
Niewątpliwie twórczość nie jest stanem normalnym wszystkich, ale gdzie jest istotna, tam nie potrzebuje sztucznych podniecań; idzie w parze z potęgą umysłu i uczuć, z podniosłością dążeń, z charakterem tęgim, gdyż te właśnie dążności i uczucia zapładniają wyobraźnią twórczą, która jest organem rozwijającym i doprowadzającym do dojrzenia ziarna idei i uczuć. Jeżeli zaś owoce wypielęgnowane na łonie tego organu mają być zdrowe i pożyteczne, on sam zdrowym być musi. Jak spokojnie w kielichu lilji lub w różowej obsłonce kwiatu jabłoni pyłki owoce do rozwoju doprow adzają, tak normalnie i bezwiednie w prawdziwej, zdrowej wyobraźni twórczej rozwijają się nasiona poezji słowa, postaci i dźwięków.
Nie przychodzi to rodzenie wprawdzie bez bólów serdecznych, bez gorącego krwi wrzenia, ale takiem musi być każde rodzenie, w najbardziej normalnym, codziennym objawie, a jak to obchodzić się powinno bez wszelkich podnieceń, jak one wszelkie podniecenia szkodzić muszą i przedwcześnie spadnięcie owocu sprowadzać, tak i tamto, chociażby było jaknajsilniej płomienne, żywe i ogniste, musi owoc dotrzymać do chwili dojrzałości, aby go wydać na świat zdrowym.
Czy zaś ujemne przymioty charakteru, na jakie cierpią dotknięci fantaz ją, chorobliwością wyobraźni, mogą nosić w sobie zawód twórczości zdrowej?... czy fantazja jest, lub być może, bądź to źródłem twórczości bądź organem wyrabiającym jej zarody? stanowczo utrzymuję, że nie... ponieważ jest ona chorobliwym, gorączkowym stanem wyobraźni twórczej. Utrzymuję przeciwnie, że wszystko, co się tworzy, co się tak rozwija, jak się rozwijać powinno, wytwarza się za pośrednictwem wyobraźni twórczej i w niej, pod wpływem i za podnietą idealnych natchnień, gorących uczuć, podniosłych dążności, ducha; że zgodniejszem jest i z samą naturą faktu tworzenia i z naturą języka polskiego, gdy się mówi o twórczości estetycznej, mówić, iż dzieje się ono za pośrednictwem wyobraźni twórczej, a nie przy pomocy fantazji.