<<< Dane tekstu >>>
Autor George Sand
Tytuł Flamarande
Data wyd. 1875
Druk A. J. O. Rogosz
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Flamarande
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LXXI.

— Nie mogę nikomu pokazać listu pani Flamarande — odrzekł spokojnie — bo nie mam ani jednego; nawet te cztery słowa, wycięte nierozsądnie z listu pisanego do obcej osoby, nie świadczą przeciw niej. Dziwi mnie tylko, że pan który tak dokładnie przetrząsałeś moje szufladki, nie znalazłeś tego właśnie najważniejszego listu. — Otworzył szufladę, wziął paczkę listów z przepaską, gdzie rok 49 był wypisany, wyjął z niej trzy ostatnie i jeden z nich dał mi do przeczytania. Był on bardzo krótki i zawierał te słowa:
„Nie będę więc już w tym roku widzieć mego drogiego dziecięcia. Wiem, że te schadzki są dla mnie i dla ciebie niebezpieczne i że jeden krok nierozważny może je zerwać na zawsze! Dla miłości Rogera muszę się wyrzec widoku Gastona! Moja droga Heleno, moja najlepsza przyjaciółko, powiedz baronowej, niech się stara sprowadzić go do siebie; zima taka ostra na tej ponurej skale! Powiedz jej przynajmniej, żeby często dowiadywała się o niego, żeby mu zastępowała drugą matkę a i ty.....“
Tu wiersz ostatni z podpisem był wycięty a przyłożywszy resztę odciętego oryginału, pan Salcéde przekonał mnie, że bilet uważany przezemnie jako pisany do niego list hrabiny, był małą karteczką zaadresowaną do Heleny, która jak sobie przypomniałem, jeździła raz do Auvergne odwiedzić siostrę, umieszczoną przy baronowej. Pani Montesparre oddala Salcédowi na jego gorące proźby wszystkie listy pisane ręką hrabiny, a namiętny wielbiciel wziął sobie te cztery słowa pisane do kogo innego za zasadę, której postanowił się trzymać całe życie.
Stanąłem jak wryty; przeniosłem się myślą w straszną noc 27. maja. zapomniałem o obecności Salcédea, szumiały mi tylko w uszach zjadliwe jakieś szydercze głosy: „Głupcze, chciałeś być przemądrym, jakże srogo jesteś ukaranym.“
Salcéde długo się we mnie wpatrywał, nareszcie wziął mi z rąk list Heleny i tem wrócił mi przytomność.
— To dowodzi panu Karolowi — zaczął znowu zwolna ale z pogardliwym uśmiechem — że jeżeli nie bytem szaleńcem, to zawsze brak mi było zręczności. W młodości, zakochany w cudownej kobiecie, wolałbym był umrzeć, aniżeli wyznać jej moją miłość, i nie domyślała się niczego póty, póki nie uczuła złowrogich skutków namiętności, której nie starała się rozbudzić. Pamiętasz pan ową straszną noc... Byłem pewny, że hrabiny nie ma, wszedłem do jej pokoju po kwiatek przez nią zostawiony i tym romansowym wyskokiem uczyniłem ją nieszczęśliwą na całe życie; sądziłem później, że poświęcając życie moje jej synowi naprawiłem mimowolny mój błąd. Razem z inną relikwią, z bukietem zroszonym krwią własną, ukryłem tych kilka słów pisanych jej ręką, ale i ten skromny skarb wydarł mi szpieg męża tej kobiety i stał się narzędziem zemsty w jego rękach! Rzeczywiście! — dodał z gorzkim uśmiechem, nie mam szczęścia jak mówią pospolicie, dwie takie bolesne kary za dwa tak małe przewinienia, to nadto straszny wyrok!
Chodził po pokoju i tarł czoło rękami, jakby chciał powyrywać te włosy posiwiałe z boleści. Naraz zatrzymał się i rzekł z uśmiechem wewnętrznej radości: — Ale nie, nie powinienem bluźnić wobec ateusza który tylko w złe wierzy! Żałuję cię, bo nie możesz mieć tego wewnętrznego zadowolenia co ja. Chciałem naprawić zło mimowoli wyrządzone, naprawiłem! Wyrzekłem się wszelkich rozkoszy życia, majątku, sławy, małżeństwa i miłości! Zrobiłem się pustelnikiem, przed tą, którą kochałem ukryłem ranę przez nią zadaną, stałem się użyteczniejszym od tych, którzy służą sprawie publicznej, bo wychowałem dziecię niesprawiedliwego człowieka, porzucone na pastwę ciemnoty. Zrobiłem z niego człowieka rozumu i serca i oddałem go matce godnej takiego syna.
Nie mam się czego skarżyć, jestem szczęśliwy. Jeżeli mi brakło siły do przytłumienia tego nieszczęsnego uczucia, umiałem przynajmniej milczeć, i dziś dzięki Bogu miłość moja tak jest czystą, jak pierwszego dnia. Czyż o to nieme i pełne szacunku uczucie syn pani Flamarande może mnie obwiniać? Jeden z nich, co mnie zna, odpowie, że zachowanie moje otacza czcią jego matkę; drugi zrozumie, że nikomu nie potrzebuję zdawać sprawy z moich walk wewnętrznych. Idź więc i dokończ twego dzieła. Prawda zawsze zwycięży obłudę i przewrotność. Czy myślisz, że przyjmę w milczeniu jakiekolwiek oskarżenie? Nie; mam prawo i obowiązek powiedzieć wszystko na obronę czci matki i kobiety! Wiem, że zdolny jesteś do najhaniebniejszych czynów, ale wiedz, że odtąd nie pozwolę ci działać w ciemności i przywiążę się do każdego twego kroku! Dowiodłeś odwagi w podstępnej walce a teraz walcz z otwartą przyłbicą.
Nie miałem już siły na odpowiedź. Po długiej dopiero pauzie usiłowałem przemówić. Opowiedziałem mu w kilku słowach całe moje życie — przyczyny i środki, którymi się posługiwałem — moje przywiązanie dla mego pana i dobroczyńcy, pierwsze moje posądzenie go o niesprawiedliwość, chęć ratowania Gastona i późniejsze odkrycie schadzki w Lasku Bulońskim.
Wyspowiadałem się mu z bolesnej walki między przywiązaniem do hrabiny a moim jak sądziłem obowiązkiem względem Rogera. Nareszcie powiedziałem, że gdyby mnie nawet uważał za nikczemnego szpiega, nie może mi zarzucić chciwości i sobkostwa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: George Sand i tłumacza: anonimowy.