Gauchos Wituh/Rozdział VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Gauchos Wituh |
Pochodzenie | Na dalekim zachodzie |
Wydawca | G. Centnerszwer |
Data wyd. | 1890 |
Druk | Zakłady Artystyczne w Monachium |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały zbiór |
Indeks stron |
Po sześciu dniach powrócili zwycięzcy z wielkim tryumfem do chaty Wituh, gdzie też natychmiast na ich cześć wydaną była ogromna uczta. Bawiono się wesoło dzień cały. Przy okazji Tomasz pozawierał układy o dostawę wielkiéj ilości skór. Nazajutrz pożegnali się serdecznie gauchosi z Wituh i jego rodziną, zwłaszcza zaś z Tomaszem, którego
bardzo polubili. Tomasz, załatwiwszy polecone mu interesa, myślał już tylko o tem, by jaknajprędzéj wrócić do Buenos Ayres. Wituh, jakkolwiek pragnął dłużéj go u siebie w gościnie zatrzymać, nie sprzeciwiał się jego pragnieniu i podjął się osobiście do wuja go odprowadzić.
Po paru dniach wrócili bez żadnych już przeszkód do Buenos Ayres. Radość wuja, gdy ujrzał siostrzeńca, wracającego cało i zdrowo, była nieopisaną.
Wituh począł naówczas opowiadać, jak odważnie zachowywał się Tomasz w walkach, jakie musieli stoczyć w pampasach z Indjanami; przysięgał on, że nigdy nie zapomni, iż w potyczce życie mu uratował.
Po tygodniowym pobycie w domu Warrena, począł się Gauchos gotować do powrotu. Uściskawszy dłoń Warrena i przycisnąwszy do piersi Tomasza, skoczył na konia, spiął go ostrogą i znikł wkrótce z oczu przyjaciół.