[35]XI.
Gdy w szczęściu byłem,
Niepomny żyłem,
Że Bóg jest w niebie;
Komu świat Bogiem,
Swej duszy wrogiem,
Sam grób jej grzebie.
Gdy słońce w chmurach,
Jak w mglistych górach
Błysło w błękicie;
Gdy w falach morza
Wieczorna zorza
Gasła jak życie;
Gdy już dzień ginął,
A księżyc płynął
W złotych gwiazd wianku,
Noc słała cienia,
Jakby marzenia,
W życia poranku;
[36]
Gdy dzień zaświtał,
Jam się nie pytał
Kto ten dzień stworzył?
Kto wskrzesił słońce,
I kto tysiące
Światów rozłożył?
Kto pory roku,
Kto grom w obłoku
Trzyma w swej dłoni,
I komu wieki
Szumią jak rzeki
Wśród czasów toni?
Gdy na około
Groźno, wesoło
Świat Boga głosił;
Złudną nadzieję,
Która więdnieje,
W sercum mem nosił!
Dzień po dniu schodził,
Nowe sny rodził,
Ja za snem gonił;
Gdym nie znał Ciebie,
Tyś czuwał w niebie,
Tyś mnie uchronił.
Tyś duszę wzruszył,
Więzy żądz skruszył,
Przepaść odsłonił;
Anioł miłości
[37]
Zatarł ślad złości
I łzę uronił.
W duszy się kryje
I wiecznie żyje
Ta łza anioła;
Miłością płonie,
Nic jej w mem łonie
Stłumić nie zdoła!