George Sand (Wotowski)/Życie w Nohant

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł George Sand
Podtytuł Aurora Dudevant. Kobieta nieposkromionych namiętności. Ostatnia miłość w życiu Chopina
Wydawca „Drukarnia Teatralna“ F. Syrewicza i S-ki
Data wyd. 1928
Druk „Drukarnia Teatralna“ F. Syrewicza i S-ki
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Julien-Léopold Boilly
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ŻYCIE W NOHANT

Nie odnalazłszy szczęścia ani w licznych miłosnych przygodach, ani w rewolucyjnych poglądach, George Sand postanowiła zdala od niewdzięcznego Paryża — pędzić żywot stale w Nohant. Nie znaczy to bynajmniej, aby miała stronić od ludzi, lub prowadzić dom zamknięty.
Przedtem już Nohant było Mekką przez którą przewinęły się niemal wszystkie sławy współczesne. Więc About, Sandeau, Assolant, Turgieniew, Liszt, Chopin, Calamatta, Delacroix, Couture, Fromentin, Aleksander Dumas, Bocage, Bertin, Balzac, Rose Cheri, d’Agoult, Paulina Viardot... obecnie również tam rojno i gwarno.
Zasada ogólna: jaknajwiększa swoboda — niech każdy czyni co chce.
„Jak spędzałeś czas?“ — zapytywano znakomitego pisarza Teofila Gautier, gdy wrócił z Nohant.
— Posłuchajcie! — odpowiedział.
„Śniadanie o dziesiątej. Z uderzeniem tej godziny wszyscy zajmują miejsca przy stole. Ostatnia przybywa pani Sand, twarz zaspana, jest jakby nieobecna; nic nie mówi, powieki ma opuszczone. Po śniadaniu przechadzka po ogrodzie. Gry, spacer, ożywiają gospodynię, poczyna rozmawiać. O trzeciej idzie pisać do swego pokoju, gdzie pracuje bez przerwy do obiadu. Obiaduje się o szóstej dość szybko, aby dać czas na posiłek Marji Caillot. Jest to pokojówka a jednocześnie artystka nadwornego teatru, którą Sand wyłowiła gdzieś na wsi, gwoli zdolności aktorskich i która wieczorem zasiada wraz z innymi w salonie. O ile teatru niema, pani kasztelanowa kładzie w milczeniu do północy pasjanse, w końcu udaje się na spoczynek“.
Gautier opisując swój pobyt nie był ścisły. Rzadko kiedy po obiedzie George Sand stawiała pasjanse. Zwykle miał miejsce teatr marjonetek, przedstawiający najwybitniejszych ludzi epoki, ze złośliwym tekstem napisanym przez nią, lub kogoś z obecnych — coś w rodzaju „revue“ — albo też amatorskie przedstawienie sztuki, ad hoc skoncypowanej, a wykonanej przez gości, lub amatorów z pokojówką Marją Caillot na czele. Czasem, na tej maleńkiej scenie, Sand urządzała próby ze swych sztuk, a gdy była zadowoloną, w celu zademonstrowania — sprowadzała paryskich dyrektorów teatrów. W ten to sposób po raz pierwszy „Le Pressoir“ ujrzał światło rampy wobec kierowników „Odeonu“ i „Gymnase“.
Po przedstawieniu George szła na górę, gdzie pracowała do godziny 5—6 rano, bowiem jak twierdziła, w nocy najlepiej klei się robota.
Sand pisała niezwykle szybko, „zaczerniała ryzy papieru“, pisała niemal bez poprawek i nigdy nie odczytywała utworu. Zarzucano jej zbyt pośpieszną robotę i niejednokrotnie była przedmiotem złośliwych krytyk.
Baudelaire kiedyś pisał:
„Ma słynny styl potoczny, tak drogi mieszczuchom. Co do idei moralnych posiada tą samą głębię i tą samą dalekość sądu, co odźwierni i dziewczyny publiczne“.
Jeśli jednak dziś, może, właśnie z powodu zbyt pośpiesznej roboty, większość ksiąg pisarki uległa zapomnieniu i z biegiem czasu w coraz większe zapomnienie popadnie, to przyznać trzeba, że swego czasu odegrała ona w literaturze francuskiej, w ruchu społecznym, a specjalnie w walce o prawa kobiety rolę wybitną — i jako taka na wieki do historji przejdzie.
Szybkość jej tworzenia porównać można jedynie z Balzakiem, który w ciągu jednej nocy potrafił zbudować całą sztukę.
Zacytujmy anegdotę:
W 1870 roku wykończyła Sand dla teatru „Odeon“ dramat w pięciu aktach, zatytułowany „Ninon“. Odczytała go dyrektorowi Chilly, a ten posiadając wielkie doświadczenie, zauważył odrazu, iż akt drugi szwankuje, idzie kulawo.
Oświadczył to wręcz autorce i prosił o poczynienie niezbędnych zmian i przeróbek.
— Rozumiem, odparła, zabiorę się natychmiast do pracy. Będzie pan łaskaw być jutro u mnie koło czwartej!
Nazajutrz, o oznaczonej godzinie, wręczyła zdumionemu dyr. Chilly nie jeden akt całkowicie świeżo napisany... lecz dwa... do wyboru...
Trzeba przyznać — szybkość rekordowa!
Ta niezwykła płodność pozwoliła jej na olbrzymią twórczość, którą właśnie rozwinęła w Nohant od 1848 — 1872 roku, a niemal do chwili śmierci nie wypuszczała pióra z ręki.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.