[284]GOŁĄBEK.
(Z ERBENA.)
Około cmentarza,
Dróżka wąwozowa;
Szła tędy, płakała,
Młoda, piękna wdowa.
Za swoim, za mężem,
Żałośnie płakała,
[285]
Bo tędy na wieki
Go odprowadzała.
Od białego dwora
Doliną i górą,
Jedzie piękny panicz;
W kapeluszu pióro.
„Nie płacz, nie wyrzekaj,
Młoda, śliczna wdowo!
Szkoda twoich ocząt,
Przyjm rozumne słowo...
„Wdowo, piękna różo,
Nie płacz nadaremnie,
A gdy mąż ci umarł,
Znajdziesz męża we mnie.“
Jeden dzień płakała,
Drugi cicho minął,
Trzeciego jej smutek,
Pomaleńku zginął.
W tydzień nieboszczyka,
Z myśli wypuściła,
Nim miesiąc upłynął,
Ślubną suknię szyła.
[286]
Około cmentarza
Droga milsza wiedzie:
Mąż ze swą niewiastą,
Jedzie tędy, jedzie.
Były gody, były
Aż do upadłego;
Niewiasta w objęciu
Małżonka nowego.
Były gody, były
Gędźba pięknie grała:
On ją pieścił mile,
Ona mu się śmiała.
Śmiej się, śmiej niewiasto,
Z tem ci tak do twarzy!
Nieboszczyk z pod ziemi,
Wstać się nie odważy!
Całuj że go, całuj,
Usty szatańskiemi;
Komuś dni zatruła,
Nie powstanie z ziemi.
[287]
Czas za czasem bieży,
Wszystko z czasem płynie,
Co nie było, przyjdzie,
Co bywało, minie.
Czas za czasem bieży,
Roczek jak godzina;
Tylko to nie znika,
Na czem ciąży wina.
Trzy lata minęły,
Jak nieboszczyk leży,
Na jego mogile,
Kwiat porasta świeży.
Na mogile trawa,
W głowach stoi dąbek,
Na dąbku siaduje
Bieluchny gołąbek.
Siaduje, siaduje
I żałośnie grucha,
Serce temu stuka,
Kto go tylko słucha.
Nikt się tak nie lęka,
Jako jedna żona;
[288]
Włos sobie rwie z głowy
Woła zrospaczona!
„Nie gruchaj, nie biadaj,
W głowie mi się mąci;
Albo tak zahukaj,
Aż mi się roztrąci.“
Ciecze woda, ciecze,
Falę fala ściga,
A między falami
BiałąBiała szata miga.
Tu wypływa noga
A tam ręka biała,
Nieszczęśliwa żona,
W rzece grób ujrzała!
Wyjęli ją na brzeg
Zakopali skrycie,
Gdzie ciche ścieżyny,
Krzyżują się w życie.
Ni krzyża, ni grobu,
Jej się nie dostało.
[289]
Tylko wielki kamień,
Przygniata jej ciało.
Lecz nie tak tam ciężko,
Kamień ciśnie ziemię,
Jako jej grób gniecie,
Ciężkie przekleństw brzemię!
Jozef Grajnert.