„Czem dla mnie ustroń w czary bogata,
„Czem dla mnie przepych królewskich sal,
„Po których błądząc duch mój ulata
„Na orlich skrzydłach w tajemną dal.
„Czem dla mnie wonią dyszące ciała,
„Wszystkie powaby mych licznych żon?
„Słodkość uścisków na co się zdała
„I czułość wzroku i śnieżność łon?
„Na co mi piękno, na co moc ducha,
„Krewkość muskułów, młodości kwiat.
„Gdy bezlitośna zniszczy śmierć głucha
„Wszystko, czem dzisiaj pyszni się świat?
„Jaki mi tutaj cel życia dany,
„Czemu się lękam złowieszczych snów,
„Pytam się ciebie, tworze miedziany,
„W czem żyć tu mogę wiecznie, w czem, mów!
„Mów!“ woła groźnie, „nie męcz mnie dłużej!“
I silną pięścią uderza weń,
I w oczy patrzy i czoło chmurzy.
— „Tajemnic życia wyłuszcz mi rdzeń!“
Długo tak, długo stał przy potworze,
Tłumiąc w swej piersi serdeczny jęk.
Wtem porankowe zabłysną zorze,
A z ust miedzianych dolata dźwięk.
I rzecze olbrzym, kobieta-lwica;
— „Wszystko tu marność proch, nicość, pył
„I tylko w czynach tkwi tajemnica,
„Przez nie za grobem wciąż będziesz żył!“
Król z taką myślą wrócił na gody:
— „Odtąd znam życia mojego treść: —
„Wzbudzę w mem państwie ducha swobody
„Bogu przybytek rozkażę wznieść.“