[27]HEJNAŁ MARJACKI
Powiedz Ojcze, czy w hejnale,
co się naszej duszy ima
co godzinę i wytrwale,
czy to lato, jesień, zima
stale
z wieży
iskrę bożą strażnik wzdyma?
Czas mu tchnienie swe zawierzył,
by je znaczył sygnałami,
co podźwiękiem są pancerzy.
Pancerz swą patyną mami
spod przyłbicy, jaką dzierży,
tak i hejnał, co przed nami
lat się łuską obramieniał
krwi się skropił koralami.
[28]
Żar to łuny, co plemienia
Tamerlana z puszcz wyprzęgła
z europejskich kultur cienia
zza romańskich łuków węgła.
Lass konopne błyskawice
porażały liną ścięgła.
Gdy wezwaniem na stanicę
trąbka z wieży hejnał grała,
przez okienko tam strzelnicze
chybotliwa wpadła strzała
z wyciem
Ałła...
Wlot strażnika zwala z pęcin,
pół hejnału z ust mu ssała.
Czy to ludzkość pamięć święci,
że w Marjackim wież hejnale
coś się zrywa bez pamięci
co godzinę, codzień, stale?
To się tylko echo smęci
co w Wawelskiej grzęzło skale,
by nie brakło rąk ni chęci,
gdy Wschód rzuci mord na szalę...