Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Kultura Wielkopolska 1830 — 1846/19

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Karwowski
Tytuł Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)
Część Kultura Wielkopolska 1830—1846
Rozdział Towarzystwo Starożytności w Szamotułach
Wydawca Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Data wyd. 1918
Druk Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Kultura Wielkopolska 1830—1846
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Towarzystwo Starożytności w Szamotułach.[1]

W roku 1840 powziął Jędrzej Moraczewski myśl założenia Towarzystwa Starożytności w Szamotułach i napisał dla tego Towarzystwa statuty, które na zebraniu w Szamotułach z niektóremi odmianami przyjęte i przez ówczesnego naczelnego prezesa W. Księstwa Poznańskiego potwierdzone zostały.
Celem Towarzystwa było nagromadzenie do jednego miejsca zabytków starożytności, już to w ziemi ukrytych, już też po kątach poniewierających się, ułożenie katalogu, druków rzadkich, zebranie obrazów życia dawniejszego, poznanie rozsypanych po kraju pomników, spisanie powieści miejscowych i podań ludu i założenie gabinetu starożytności w mieście Szamotułach wraz z biblioteką.
Do gabinetu miano zbierać: sztuki rzeźbiarskie, urny, sprzęty jakiegokolwiek rodzaju, numizmaty, kości zwierząt przedpotopowych, obrazy dawne lub też przedstawiające sceny dawnego życia, rękopisy i stare druki, tudzież książki i mapy, przydatne do poznania starożytności krajowych, ryciny, zdjęte z natury lub przekopiowane tak grodzisk, szańców, jak starożytnych miast, twierdz, zamków, kościołów, nagrobków, pałaców, zbroi, orężów, rzędów, ubiorów i wogóle wszystkiego, co z dziedziny sztuki i techniki posiadano dawniej szczególnego, Towarzystwo miało się też starać o modele kusz, taranów, bełtów, proc, łuków i o odlewy gipsowe posągów i płaskorzeźb.
Na czele Towarzystwa mieli stać: dyrektor, zastępca dyrektora i sekretarz, obierani co dwa lata 1 kwietnia, a sprawy Towarzystwa miały być załatwiane na dwóch półrocznych zgromadzeniach, dnia 1 kwietnia i 1 października lub kiedyby dyrektor albo ⅓ członków uznała potrzebę.
Czynności swe rozpoczęło Towarzystwo od początku roku 1841.
Statuty Towarzystwa podpisało 18 członków, a liczba ich później doszła najwyżej do 38. Pomiędzy tymi było zaledwie siedmiu, którzy się rzeczywiście lub przynajmniej jakkolwiek trudnili naukami i piśmiennictwem. Inni zaś byli to nader godni obywatele wiejscy, oddani całkiem tylko rolnictwu.
Do zarządu powołano Jędrzeja Moraczewskiego na dyrektora, Emila Kierskiego na jego zastępcę, a Apolinarego Żółtowskiego na sekretarza. Członkowie na zebraniach donosili o kopcach i okopach, po rozmaitych miejscach porozrzucanych, które komisya, na ten cel wyznaczona, miała następnie zbadać i opisać, składali dalej książki, starożytne monety, zbroje, urny i łzawice i inne z ubiegłych wieków przedmioty. Pomimo to zbiór Towarzystwa był dość szczupły, tak, że w jednej szafie mógł być pomieszczony. Kilka zaledwie zgromadzono książek dawnych prawniczych i historycznych, podpisy niektórych królów polskich i znakomitych mężów, niewiele starożytnych przedmiotów, do uzbrojenia służących, urn i innych zabytków starożytności, wreszcie kilkanaście monet, z których najstarszy był grosz gdański króla Stefana z roku 1579, oraz różne bilety skarbowe polskie z czasów powstania 1794 roku.
Obok medalu, bitego w roku 1789 na pamiątkę pomnożenia wojska, najważniejszym był krzyż Kaźmierza Puławskiego z czasów konfederacyi barskiej.
Był to krzyż mosiężny w kształcie kwadratu, na czerwonej wstążce zawieszony. Pomiędzy ramionami tego krzyża były cztery promienie, coraz bardziej od środka zwężające się. Z jednej strony na ramionach krzyża taki był niezgrabnie wyryty napis: Pro fide et Maria, pro lege et patria, w środku zaś, ile się zdaje, był obraz malowany Matki Boskiej Częstochowskiej, a wkoło napis: Maria victrix hostium. Z drugiej strony na ramionach krzyża był napis: Casimirus Pułaski, Mareschalscus Łomzinensis, Tribuit Praemium Bene Merentib. In Clara Mon. d. 2 Febr. 1771. W środkowem miejscu czy było jakie malowanie, nie było można wyśledzić na tym egzemplarzu, wkoło tylko był napis, na czerwonym laku wyryty: In hoc signo vinces.
Order ten dostał się do Towarzystwa w darze od generała Emiliana Węgierskiego, który go wziął w spadku po szambelanie Cieleckim, dziedzicu Rudek, Lipnicy, Wierzchaczewa i Gaju w powiecie szamotulskim, a niegdyś konfederacie barskim.
Ów krzyż Kazimierza Puławskiego, przeznaczony na nagrodę zasług, był, jak twierdzi Emil Kierski, unikatem; drugiego na całym obszarze dawnych ziem polskich nie znaleziono.
Za najgłówniejsze zadanie uważało Towarzystwo zbieranie wiadomości o starożytnych kopcach i okopach. Jędrzej Moraczewski zwiedził w tym celu cały powiat szamotulski i opisał: okop w lesie pomiędzy błotami, zarosły dębami, leszczyną i innymi krzakami pod folwarkiem Zalesie w pobliżu Buku, kopiec na gruncie wsi Niegolewa leżący, okop na piaszczystem wzgórzu po prawej stronie drogi z Brzozy do Grzebieniska prowadzącej, wysoki kopiec na gruncie wsi Niepruszewa, okop nad łąką, dawniej niewątpliwie wodą oblany, wówczas krzakami i trawą zarosły, na gruncie wsi Niewierz, okop okrągły, kociołkowaty wśród łąk zwanych Jeziorka na gruncie wsi Kąsinowa, kopiec wśród łąk na gruncie wsi Gaowa pod Szamotułami, okop okrągły, kociołkowaty w lesie do wsi Rudnik należącym, drugi okop w tymże lesie na błotach okrągły, kociołkowaty, niski, kopiec pod samą wsią Śmielowem, na łące od strony Gałowa.
W powiecie poznańskim oglądał Moraczewski: kopiec na gruncie wsi Przybroda, dwa szańce, jeden większy, drugi mniejszy pod wsią Dąbrówką, a w powiecie obornickim okop pod wsią Słomowem.
Także Wojciech Moraczewski, który lubo nie był członkiem Towarzystwa, podzielał jednak jego prace i cele, opisał w powiecie wschowskim kopiec, zwany Łysagóra pod wsią Lubonią, o którym liczne były legendy, w rozkopanym jednakże w roku 1823 nic nie znaleziono; kopiec w górzystem, dębiną zarosłem miejscu w lesie wsi Gurzna pod Krzywiniem, zwanym Zamczyska, okop w lesie wsi Belęcina pod Krzywiniem, okop we wsi Świerczynie pod folwarkiem Berdychowo, zwany Ostrówkiem, okop na błotach miasta Rydzyny pod Zwierzyńcem, bardzo wielki i dobrze zachowany, szaniec niezmiernie wielki nad jeziorem wojnowickiem, szaniec we wsi Krzemień; w powiecie krobskim, szaniec mały w Pudliszkach pod Krobią, miejsce usypane na najwyższym punkcie gór Grodziskich, kopiec bardzo wielki wśród łąk wsi Karca blisko Ponieca, na którym wedle legendy często słychać było głuchy gwar duchów, jakoby wojowników tamże poległych i pochowanych, kopiec nadzwyczajnie wysoki w tej samej dolinie tuż pod miastem Gostyniem, na którego wierzchu były ślady fundamentów z polnego kamienia, okop zwany Zamczyskiem we wsi Godurowie, takież Zamczysko na łąkach na pół drogi z Gostynia do Borku, znaczne zalki na Kalowie tuż pod Czarkowem, blisko Ponieca, gdzie się wiele urn znajdowało, okopy pod wsią Wieszkowo pod Poniecem, w powiecie kościańskim; okop mały przy drodze wiodącej od wsi Kopaszewa do Turwi, Zamczysko w środku błot oberskich pomiędzy Kuszkowem a Krzywiniem.
W wyszukiwaniu takich pomników przeszłości okazał Wojciech Morawski wiele gorliwości i udawał się do różnych władz i znajomych mu geometrów, celem zasięgnięcia w tej mierze wskazówek i wiadomości.
W skutek politycznych wypadków 1846 r. radca ziemiański powiatu szamotulskiego z polecenia wyższej władzy rozwiązał Towarzystwo Starożytności. Wielką szafę z zebranemi starożytnościami umieszczono jako depozyt wewnątrz kościoła parafialnego w Szamotułach, przy drzwiach małych pobocznych tego kościoła. Nie wiadomo na jakiej zasadzie ówczesny proboszcz ks. Taszarski uznał to wszystko za własność czy swoją czy też kościoła. Wielką szafę ze zbiorami użyto na bibliotekę prywatną, szklanne szyby potłuczono i wówczas wszystko, co jaką większą miało wartość, znikło nazawsze, między tem także ów wyżej wspomniany order Pułaskiego.
Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Poznaniu, uważając się za spadkobiercę byłego Towarzystwa Starożytności w Szamotułach, podjęło starania, by ocalić zbiory od zatracenia i przyłączyć do swoich. Wszystkie jednak zachody okazały się bezskutecznymi. Dopiero po śmierci ks. Taszarskiego spadkobiercy jego wydali Towarzystwu Przyjaciół Nauk wszystko, choć już bardzo uszczuplone, co było dawniej własnością Towarzystwa Starożytności w Szamotułach.




  1. Emil Kierski. Wspomnienie o byłem Towarzystwie Starożytności w Szamotułach. Przegląd Wielkopolski. R. 1867, str. 209.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Karwowski.