Hrabina Charny (1928)/Tom I/Rozdział XXIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas (ojciec)
Tytuł Hrabina Charny
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1928-1929
Druk Wł. Łazarski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. La Comtesse de Charny
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ XXIII.
WIDNOKRĄG ZACIEMNIONY.

Charny pojechał na pocztę królewską i kazał zmienić i konie u powozu.
Tylko kiedy zaprzęgano, wszedł do pocztmistrza, poprosił o pióro, papier i atrament, napisał do hrabiny list i oddał go służącemu, odprowadzającemu konie.
Hrabina pół leżąc na kanapie w rogu salonu, przy okrągłym stoliczku, czytała ten list, kiedy służąca bez uprzedzenia, wpuściła Webera, jako królewskiego wysłańca, oznajmiając:
— Pan Weber.
Hrabina żywo list złożyła i przycisnęła go do piersi, jakby kamerdyner królowej wydrzeć jej skarb ten przyszedł.
Weber wypełnił polecenie królowej.
Andrea odpowiedziała, że stawi się na rozkazy Jej królewskiej mości.
Po wyjściu Webera, zamknęła oczy, jak osoba, która chce wszelką myśl obcą odpędzić, i wtedy dopiero na nowo czytać list poczęła.
Skończywszy, ucałowała czule papier i na sercu schowała.
Jakkolwiek niepodobna jej było odgadnąć powodu wezwania (królowej, czekała chwili wieczornej, bez niecierpliwości i bez obawy.
Nie tak było z królową. Prawie więziona w pałacu tułała się dla zabicia czasu z pawilonu Flory do pawilonu Marsa.
Najstarszy brat króla pomagał jej przebyć godzinę. Przybył do Tuilleries, aby się dowiedzieć, jak Favras został przyjęty przez króla.
Inna godzina przeszła królowej u pani Lamballe. Biedna księżna, oddana monarchini aż do śmierci, zaniedbywaną była przez Marję Antoninę dla Andrei i dla pani de Polignac.
Obiad trwał także godzinę. Przy stole dostojni małżonkowie byli oboje zamyśleni.
Wbrew zwyczajowi, królowa dnia tego mało była z dziećmi.
Królowa wcześnie została sama, a pod pozorem, że ma wiele do pisania, postawiła u drzwi na straży Webera. Król zresztą nie zauważył tego, zajęty był wypadkami które mu porucznik policji opowiadał.
Wypadki to takie były:
Zgromadzenie uznawszy się za nierozdzielne z królem, przybyło za nim do Paryża.
Ponieważ sala właściwa nie była gotowa, zajęło tymczasowo na swe posiedzenia salę arcybiskupstwa.
Zmieniło tytuł króla Francji i Nawarry, na tytuł Króla francuzów.
Wyrzuciło formuły królewskie: „Mocą naszej wiedzy nieomylnej i naszej mocy niepodzielnej“, a przyjęło formułę: My Ludwik, z Bożej laski i prawa konstytucyjnego państwa.
Dowodziło to, że Zgromadzenie Narodowe, jako dziecię wszystkich zgromadzeń parlamentarnych, zajmowało się fraszkami, zamiast spraw ważniejszych pilnować.
Mogło zająć się naprzykład wyżywieniem Paryża, który literalnie umierał z głodu.
Powrót z Wersalu i zamieszkanie w Tuilleries Piekarza Piekarki i małego Piekarczyka, nie sprowadziło spodziewanego polepszenia.
Brakowało ciągle i mąki i chleba.
Codzień zbierano się tłumnie u drzwi piekarzy, co sprawiało wielkie nieporządki. Ale jak tym zbiegowiskom zaradzić?
Prawo zbierania się uświęcone było: Deklaracją praw człowieka.
O tem wszystkiem nie wiedziało Zgromadzenie. Członkowie jego nie byli zmuszeni czekać u drzwi piekarzy, a jeśli przypadkiem który z członków zapragnął jeść podczas sesji, pewnym był, że o sto kroków znajdzie świeże bułeczki u piekarza Franciszka; mieszkał on przy ulicy Marché-Palu, a miał zawsze rezerwę dla panów Zgromadzenia.
Król słuchał więc porucznika policji, dowodzącego, że te nieporządki pewnego poranku, zamienią się w zaburzenia, gdy Weber, otwierając drzwi małego gabinetu królowej, oznajmił półgłosem:
— Pani hrabina de Charny.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.