Hrabina Charny (1928)/Tom IV/Rozdział XXXIX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Hrabina Charny |
Podtytuł | Powieść |
Wydawca | Bibljoteka Rodzinna |
Data wyd. | 1928-1929 |
Druk | Wł. Łazarski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | La Comtesse de Charny |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom IV Cały tekst |
Indeks stron |
— Gdy ojczyzna jest w niebezpieczeństwie, powiedział Danton 28-go sierpnia, wszystko należy do ojczyzny.
Dnia 29-go, o godzinie czwartej po południu, zabębniono na alarm. Sklepy pozamykano; każda ulica została otoczona i zajęta przez pluton z sześćdziesięciu ludzi. Rogatek strzeżono; strzeżono rzeki.
O pierwszej w nocy zaczęto rewizję po wszystkich damach. Komisarze sekcyj kołatali do wszystkich drzwi mieszkań, w imieniu prawa i otwierano im mieszkania; odbijali drzwi w mieszkaniach, które nie były zajęte. Pochwycono dwa tysiące strzelb; aresztowano trzy tysiące osób.
Potrzeba było przestraszyć i przestraszano.
Dodajmy, że działo się to w czasie, kiedy Gmina zawyrokowała: Iż każdy sprzedający złoto, śmiercią karany będzie.
Widzimy Gminę wciskającą się w prawa Zgromadzenia: skazywała na karę śmierci, nadała Chaumettowi prawo otwierania więzień i wypuszczania więźniów: przywłaszczyła sobie prawo łaski. Zgromadzenie, czując, że ma poparcie zadekretowało, że w przeciągu dwudziestu czterech godzin nowa Gmina będzie mianowana przez sekcje.
Rozporządzenie to zostało wydane 30-go sierpnia, o piątej wieczorem.
Liczmy godziny, bo od tej chwili zbliżamy się do rzezi 2-go września, bo każda odtąd minuta posuwa nas o krok naprzód do krwawej bogini z powykręcanemi rękami, z potarganemi włosami i obłąkanym wyrokiem — do bogini, którą nazywają Grozą.
Zgromadzenie z resztek obawy dla swej strasznej nieprzyjaciółki, ogłosiło, rozwiązując Gminę, iż ta dobrze się zasłużyła ojczyźnie. Było to nielogicznem. Gmina pozwoliła się pochwalić, ale nie dała się wypędzić. Marat, jako amator, Robespierre, jako członek Gminy zabrali głos. Marat żądał wyrżnięcia Zgromadzenia narodowego; nie było w tem nic nadzwyczajnego, przywyknięto już do podobnych wniosków jego.
Ale Robespierre, przezorny i podstępny, Robespierre, donosiciel niepochwytny, żądał, aby wzięto się do broni, aby wystąpiono zaczepnie. Robespierre musiał czuć, że Gmina bardzo jest silną, skoro wyraził się w ten sposób.
Była silną w istocie, bo tejże nocy sekretarz jej Tallien, udał się do Zgromadzenia z trzema tysiącami ludzi, w dzidy uzbrojonych.
— Gmina... — powiedział, sama tylko Gmina podniosła członków Zgromadzenia do godności przedstawicieli wolego narodu. Gmina kazała wydać wyrok przeciwko księżom burzycielom i zaaresztowała tych ludzi, na których nikt nie śmiał ręki podnieść. Gmina... dodał wreszcie, oczyści z nich wkrótce ziemię wolności!
W nocy zatem z 30-go na 31-szy sierpnia Gmina przed Zgromadzeniem, które ją rozwiązało, wyrzekła pierwsze słowo bratobójcze.
Nadszedł 31-szy sierpnia. Wielki ten dzień rozstrzygnąć miał walkę pomiędzy Zgromadzeniem a Gminą, pomiędzy umiarkowaniem, a terroryzmem.
Gmina postanowiła pozostać za jakąbądź cenę. Zgromadzenie rozwiązało się, ustępując miejsca wyborom innego ciała. Gmina zatem zwyciężyła, tembardziej, że jej ciągłe niepokoje sprzyjały.