[558]HYMN.
Wykołysałem się na sercu Twojem,
Orla, wichrowa, niebosiężna Pieśni!
Stałaś się natchnień mych krynicznych zdrojem,
Snem, co się nigdy Duszy mej nie prześni.
Spiżowy głos Twój i dziewicza czystość
Nic dały paść mi, gdym bólami smagan
Patrzał w ponurą, nagą rzeczywistość.
Gdy żal bił we mnie, jak w drzewo huragan.
[559]
Pośród zastygłych uczuć mych popielisk
Stałaś z wyrazem nieugiętej Mocy,
Gdyby w marmurze kowany obelisk,
O który musi rozbić się cień Nocy.
Gdy Dusza moja, w codzienności łapach
Brudzona, gasła. Ty stanęłaś przed nią
Ze swoją wielką zwycieństw przepowiednią
I rozszedł się w niej Twój cudowny zapach.
Olśnił ją barw Twych czarodziejski przepych,
Iż dziś, niepomny ostrych Losu zniewag.
Ni prac daremnych, ni udręczeń ślepych.
Kult męstwa głoszę, Twych melodyi śpiewak.
Jest odtąd w piersi mojej żywy strumień,
Przedwieczne Słowo, nieskalana Świętość,
Co wnika w głębie zwiędłych serc i sumień,
A Słowem onem: — Moc i Nieugiętość.
Przez nie jam dzisiaj z aniołami zbratan,
Przez nie jam zbył się dzisiaj ziemskich oków,
W które zakuwa wolne zwątpień szatan,
Wsłuchany w wieszczą, gromką pieśń proroków.
W Ciebie, przeczysta ich natchnień Westalko,
Pomny Twych słodkich, nieśmiertelnych pieszczot,
Śpiew rzucam twardy, jak rycerski brzeszczot
By raz zakończyć z mąk zabójczą walką.
[560]
Otrząsłem gniewnie wszelkie łzy z pod powiek,
Patrząc w Twe lica liliowo-srebrne:
— Ach, inny, stokroć inny jam już człowiek,
Nad otchłań wkraczam, lecz wiem, że ją przebrnę!
Żaden żal w Duszy mojej więcej nie łka
I jej oczyma widzę w jasnowidzie
Wstające w okrąg tysięczne światełka
I wiem, że dzień ten, który wieścisz, idzie!
Iw proch przed Tobą padam, żem wysłuchan,
Żeś położyła kres mej strasznej męce:
— I wziąwszy w dłonie krysztalny roztruchan,
Moc, zlaną na mnie przez Ciebie, nim święcę!