<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Hymny boleści
Wydawca nakładem zbiorowym
Data wyd. 1879
Druk Wł. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


II.
B

Boleści, witam ciebie zstępująca z nieba,

Matko czynu, surowa dla ludów mistrzyni,
Posłanko Boża — dłoń twa z powszedniego chleba
Pokarm duszny wyciska, chléb niebieski czyni,
Sercom wielkim tyś matką, — mléka twego trzeba,
By wyrósł nim pojony wielki mąż wśród gminu,
Wieszcz do chwały, bohater do wieńców wawrzynu.

Idziesz królową — siedém koron na twéj skroni,
W jednéj rózgę a palmę w drugiéj niosąc dłoni,
Na tobie szaty z ognia, czerni i purpury,
Za tobą idzie orszak służebnic ponury;
Z pod nóg, kędy się stopy dotkniesz kamiennemi,
Strumień krwi i łez strumień wytryska na ziemi,
Wichry cię poprzedzają, śmierć dogania blada,
Nad głową chmury sępów, kruków czarnych stada,
A gdzie płaszcz twój przesunie po kwiecistym łanie,
Smętarz, pustkowie tylko, jęk i narzekanie.

Z tobą wojsko sług twoich, tłumy nieprzebrane,
Obelgi i potwarze z sakwy kłamstw pełnémi,

Smutek czarny, trud czoło potem niesie zlane,
Rozpacz się i zwątpienie tarzają po ziemi,
Ucisk, co sznury dźwiga na ramionach twarde,
Pośmiewisko za rękę wiodące pogardę.

Jak przed burzą ucieka zlękła ptaków rzesza,
Wszystko przed tobą pierzcha, rozbija się, mięsza,
Chór jęków cię poprzedza, hymn żałoby goni,
Nic przed tobą nie skryje i nikt niezasłoni,
Nie rozbroi pokora, pycha nie zwycięży
Od Boga danéj siły i Bozkich oręży.

Tłumy pierzchają trwożne, lecz zapaśnik stoi,
Pierś nastawił bezbronną choć ją płomień pali,
Co męczeństwo rozedrze, to wytrwanie goi,
Bo ciało ma żelazne i duszę ze stali;
Wzniósł czoło, które potem krwawym się oblało,
Upadł — męztwa starczyło, lecz już mąk nie stało.


Taką światy nawiedza w zesłania godzinie,
Taką w spokoju nagle na człowieka spada,
Wśród ciszy nocnéj ojca porywa rodzinie,
Dotknie, i w stypę gwarna zmienia się biesiada.
A nikt nie wié, gdy przyjdzie, nie wié, kiedy minie.

Jak Damoklesa oręż zwieszona nad głową,
Truje wiosny poranek, spoczynek starości,
Błogo sercom — nim szatę przywdziały godową,
Już zimny całun okrył garstkę białych kości,
I wieniec róż przekwitnął w koronę cierniową.


W powietrzu nią oddychasz, nią cię poją wody,
Rośniesz w niéj, radość każda z jéj kroplą się mięsza,
Obok ciebie zasiada na żywota gody,
W ślad cię goniąc, do grobu za tobą pośpiesza,
Nie ma dla niéj spoczynku, przeciw niéj zagrody.

Biada temu, kto w szczęściu usypia spokojny,
Kto zaufał swéj gwieździe i nie czuwa z trwogą:
Puhar wesela wyschły, kielich cierpień hojny,
Długie są dni pokuty, a krótko gdy błogo;
Szermierzu na strażnicy trwaj w odwagę zbrojny.

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.