J. I. Kraszewski w życiu i w pismach/Jego curriculum vitae
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | J. I. Kraszewski w życiu i w pismach |
Rozdział | Jego curriculum vitae |
Pochodzenie | Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego |
Redaktor | Stanisław Wegner |
Wydawca | N. Kamieński i Spółka |
Data wyd. | 1879 |
Druk | N. Kamieński i Spółka |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały zbiór |
Indeks stron |
Józef Ignacy Kraszewski przyszedł na świat 1812 r., dnia 27 lipca, w Warszawie, w kamienicy należącéj wówczas do Zientyckiego. Rodzice jego mieszkali wprzódy w powiecie Grodzińskim, który, dla przechodu wojsk przez Litwę, zmuszeni byli opuścić. Pierwsze dziecinne lata przepędził pod okiem rodziców, często przebywających w Romanowie, nim stale tam zamieszkali. Ojcem wielkiego pisarza naszego był Jan Kraszewski, chorąży Prużański, matka z domu Malska. Ponieważ jéj rodzice żyli oboje, a mieszkali w Romanowie, zkąd było bliżéj do tak zwanéj Akademii Bialskiéj, Józef Ignacy, gdy miał do szkoły uczęszczać, oddany był dziadostwu Malskim. Przez lat dwa uczęszczał do gimnazyum w Białéj na Podlasiu od r. 1825 do 1827, potem przez rok w Lublinie, a nareszcie w Swisłoczy, zkąd po skończonych naukach gimnazyalnych, udał się do uniwersytetu w Wilnie, gdzie zapisał się na wydział literacki, a skończywszy studia, przeniósł się na Wołyń 1834 r.
Podczas pobytu w uniwersytecie, pracował nad zadaniem konkursowem: O Historyi języka polskiego, w celu otrzymania katedry przy uniwersytecie w Kijowie. Nie mogąc objąć posady profesora, z powodu rozlicznych intryg, osiadł na wsi, wziął w dzierżawę wieś Omelno i oddał się gospodarstwu, nie przestając gorliwie zajmować się pracą literacką.
W roku 1838 ożeniwszy się z Zofią Woroniczówną, synowicą arcybiskupa, przeniósł się do Gródka, majętności w powiecie Łuckim położonéj, a po kilku latach przedawszy Gródek Leonowi Modzelewskiemu, kupił, podobnież niedaleko Łucka, wieś Hubin. Niekiedy przebywał w majątku żony, we wsi Kisielach, koło starego Konstantynowa na Wołyniu. Wreszcie zamieszkał z całą rodziną w Żytomierzu, gdzie obrany został przez szlachtę honorowym kuratorem miejscowego gimnazyum.
W roku 1860 przeniósł się na stałe mieszkanie do Warszawy, lecz opuścić ją musiał. Zawsze gorliwy na każdem polu gdzie tylko mógł być pożytecznym dla społeczeństwa, pomimo natłoku prac literackich, nie tylko nie uchylał się od służby politycznéj, lecz przeciwnie poświęcał się jéj z całym zapałem, przez pare lat pobytu w Warszawie, spodziewając się powstrzymać rozgorączkowaną jéj ludność od wybuchu. Spokojny rozwój wszystkich sił narodowych był jego programem, zarówno jak i mężów posiadających powszechne zaufanie całego kraju.
Udał się więc Kraszewski do Drezna, które z wielu względów najbardziéj sprzyjało jego pracom. Ztamtąd rzadko wydalał się, czyniąc tylko wycieczki bądź dla ratowania nadwątlonego zdrowia do Karlsbadu, Vichy, Meranu lub Szwajcaryi, bądź w celach naukowych, wzywany do Krakowa, gdzie mu ofiarowano godność członka Akademii, do Bolonii, do Stockholmu na kongres archeologów i t. p.
W Dreźnie zmuszony był z dziesięć razy przenosić się z domu do domu, co przy wielkiéj ilości książek, które sprowadził z kraju, nadzwyczaj było uciążliwem; a nader skromne dochody, nietylko nie dozwalały mu myśleć o nabyciu własności, lecz wywołały smutną konieczność sprzedania za bezcen ogromnego zbioru niezmiernie rzadkich rycin wszelkiego rodzaju i rysunków, gromadzonych troskliwie z wielkim kosztem przez całe życie. Założył też drukarnię polską, którą wprędce sprzedał do Poznania, gdyż mu prócz kłopotów, żadnéj nie przynosiła korzyści. Przebywał z kolei w najętych kamienicach na Hauptstrasse, Augustusstrasse, Dippoldiswaldergasse i t. d. Nareszcie kupił z długami dom na Pillnitzerstrasse, a następnie sprzedawszy go z zyskiem, nabył w 1874 r. śliczną, malutką willę, z ogrodem i strumykiem, w odległéj części miasta, pod lasem, na Nordstrasse Nr. 27. Zawsze z zapałem oddanego piśmiennictwu, to spokojne ustronie, dalekie od miejskiego gwaru, otoczone w lecie jakby na wsi, mnóstwem leśnych śpiewaków, jeszcze bardziéj usposobiło do pracy i wyrobiło w nim chęć do cichego, samotnego życia.