<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kasprowicz
Tytuł Ja ciebie kocham
Pochodzenie Dzieła poetyckie Tom 5
cykl Do niej
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze E. Wende i Sp. (T. Hiż i A. Turkuł)
Data wyd. 1912
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów – Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom 5
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I.

I.
Ja ciebie kocham, a tyś jeszcze dzieckiem
O beznamiętnej i niewinnej twarzy;
Na twem obliczu wyrzeźbionem, greckiem,
Żaden gorętszy płomień się nie żarzy;
Z ócz twych, jak słowa w pieniu staroświeckiem,
Bijące w niebo z przed pańskich ołtarzy,
Płynie melodya tak cicha i rzewna,
Żeś jest jak gdyby dawnej Psychy krewna...
 
II.
W niedoli-m wyrósł i śród braku chleba
I już się wszystkiej rozkoszy zaparłem;
Dziecięcą wiarę w kryształowe nieba
Dawno już z karty duchowej wytarłem,
I zdało mi się, że mi nic nie trzeba,
Że z jakimś lichym porównam się karłem,
Że się do pragnień już żadnych nie nagnę,
A dzisiaj klękam i wołam: o pragnę!
 
III.
Pragnę — czy słyszysz? pragnę nici złotej
Tu, w tym ponurym żywota krużganku;
Pragnę nadludzkiej do męczeństw ochoty,
Za którą w pierwszym tęskniłem poranku;

Pragnę się pozbyć tych znamion heloty,
Co mnie podają w pośmiech bez ustanku,
Gdy, zamiast wznieść się olbrzymem w obłoki,
Ze swoją taczką padam w dół głęboki.

IV.
Pragnę straconej wiary w czyn młodzieńczy,
Któryby podniósł marmurowe wieka,
Gdzie ludzkość żywcem pogrzebiona jęczy,
Darmo wołając: potrzeba mi człeka!
Pragnę tej pieśni, co barwami tęczy,
A nie kroplami zmąconemi ścieka
I wszędzie zapał, wszędzie ogień szerzy,
Do boju nowych gotując szermierzy.

V.
Chodź, ty nadobna! o, chodź, ty jedyna
Z obliczem Psychy, ożywionej wiosną!
Niech dla mnie świtu wybije godzina,
Wczas przywołana twą nutą miłosną.
Chodź, ty nadobna!... Już widzę, rozpina
Geniusz pierś swą, na widok zazdrosną,
Twarz mi w młodzieńczy przystraja rumieniec
I splata z uczuć przenajczystszych wieniec.

VI.
O, wy najdroższe uczuć dyamenty,
Co się kryjecie w serc ostatnią głębię:
Brudnymi życia nieskażone męty,
Stawiacie ludzi na wielkości zrębie,
Budząc im w łonie zapał niepojęty,
Aniołów samych w szczytne dziewosłębie —
O jasnych licach, ze skrzydły srebrnemi —
Z nieznanej przedtem sprowadzacie ziemi.

VII.
Czuję, miłości odrodzony chrzestem,
Że nowe siły przemawiają we mnie,

Za dziwnych pieśni pchając mnie szelestem,
Co smutnych zwątpień rozpraszają ciemnie.
Czuję, że duchów towarzyszem jestem
I nie probuję swoich sił daremnie,
Lecz że na skronie, co dopiero blade,
Przepaskę szczęścia promieniącą kładę!...

VIII.
Ja ciebie kocham — o najdroższa moja,
Nad wszystkie skarby i ponęty świata,
Bo z twojej dłoni tych odrodzeń zbroja
Złotym pierścieniem me piersi oplata...
Ja ciebie kocham! z twej miłości zdroja
Za wszystkie walki największa zapłata —
Ja ciebie kocham nad słońce i zorze,
Luba! goręcej czyż kto kochać może?!...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.