[13]
I.
I.
Ja ciebie kocham, a tyś jeszcze dzieckiem
O beznamiętnej i niewinnej twarzy;
Na twem obliczu wyrzeźbionem, greckiem,
Żaden gorętszy płomień się nie żarzy;
Z ócz twych, jak słowa w pieniu staroświeckiem,
Bijące w niebo z przed pańskich ołtarzy,
Płynie melodya tak cicha i rzewna,
Żeś jest jak gdyby dawnej Psychy krewna...
II.
W niedoli-m wyrósł i śród braku chleba
I już się wszystkiej rozkoszy zaparłem;
Dziecięcą wiarę w kryształowe nieba
Dawno już z karty duchowej wytarłem,
I zdało mi się, że mi nic nie trzeba,
Że z jakimś lichym porównam się karłem,
Że się do pragnień już żadnych nie nagnę,
A dzisiaj klękam i wołam: o pragnę!
III.
Pragnę — czy słyszysz? pragnę nici złotej
Tu, w tym ponurym żywota krużganku;
Pragnę nadludzkiej do męczeństw ochoty,
Za którą w pierwszym tęskniłem poranku;
[14]
Pragnę się pozbyć tych znamion heloty,
Co mnie podają w pośmiech bez ustanku,
Gdy, zamiast wznieść się olbrzymem w obłoki,
Ze swoją taczką padam w dół głęboki.
IV.
Pragnę straconej wiary w czyn młodzieńczy,
Któryby podniósł marmurowe wieka,
Gdzie ludzkość żywcem pogrzebiona jęczy,
Darmo wołając: potrzeba mi człeka!
Pragnę tej pieśni, co barwami tęczy,
A nie kroplami zmąconemi ścieka
I wszędzie zapał, wszędzie ogień szerzy,
Do boju nowych gotując szermierzy.
V.
Chodź, ty nadobna! o, chodź, ty jedyna
Z obliczem Psychy, ożywionej wiosną!
Niech dla mnie świtu wybije godzina,
Wczas przywołana twą nutą miłosną.
Chodź, ty nadobna!... Już widzę, rozpina
Geniusz pierś swą, na widok zazdrosną,
Twarz mi w młodzieńczy przystraja rumieniec
I splata z uczuć przenajczystszych wieniec.
VI.
O, wy najdroższe uczuć dyamenty,
Co się kryjecie w serc ostatnią głębię:
Brudnymi życia nieskażone męty,
Stawiacie ludzi na wielkości zrębie,
Budząc im w łonie zapał niepojęty,
Aniołów samych w szczytne dziewosłębie —
O jasnych licach, ze skrzydły srebrnemi —
Z nieznanej przedtem sprowadzacie ziemi.
VII.
Czuję, miłości odrodzony chrzestem,
Że nowe siły przemawiają we mnie,
[15]
Za dziwnych pieśni pchając mnie szelestem,
Co smutnych zwątpień rozpraszają ciemnie.
Czuję, że duchów towarzyszem jestem
I nie probuję swoich sił daremnie,
Lecz że na skronie, co dopiero blade,
Przepaskę szczęścia promieniącą kładę!...
VIII.
Ja ciebie kocham — o najdroższa moja,
Nad wszystkie skarby i ponęty świata,
Bo z twojej dłoni tych odrodzeń zbroja
Złotym pierścieniem me piersi oplata...
Ja ciebie kocham! z twej miłości zdroja
Za wszystkie walki największa zapłata —
Ja ciebie kocham nad słońce i zorze,
Luba! goręcej czyż kto kochać może?!...