Jan III Sobieski Król Polski czyli Ślepa Niewolnica z Sziras/61

<<< Dane tekstu >>>
Autor George Füllborn
Tytuł Jan III Sobieski Król Polski czyli Ślepa Niewolnica z Sziras
Podtytuł Romans Historyczny
Rozdział 61. Nowy król polski
Wydawca A. Paryski
Data wyd. 1919
Miejsce wyd. Toledo
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Johann Sobieski, der große Polenkönig und Befreier Wiens oder Das blinde Sklavenmädchen von Schiras
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

61.
Nowy król polski.

Po pobiciu Turków pod Chocimem, Polska mogła wrócić wzrok na swoje wewnętrzne sprawy.
Sporo stronnictw odezwały się na nowo, zwłaszcza że szło o wybór nowego króla na miejsce tak wcześnie i tak nagle zmarłego Michała.
Nowy książę prymas, Floryan Czartoryski, następca arcybiskupa Prażmowskiego, zaproponował wybór księcia Jana Wilhelma Neuburga, pod warunkiem, że zaślubi owdowiałą królowę. Królowa zaś i cesarz Leopold trzymali stronę księcia Lotaryngii.
Ponieważ było jeszcze wielu innych kandydatów, zagrażały zatem wielkie rozterki.
Sejm został zwołany.
Książę prymas nalegał na królowę wdowę, aby się oświadczyła za księciem Neuburgiem, dla którego było pozyskane wielkie stronnictwo.
Królowa jednak nie chciała oddać mu ręki, o którą delegowani senatu prosili w jego imieniu.
Podczas gdy jeszcze zebranie wyborcze wahało się pomiędzy nim i księciem Lotaryngii, a Jan Sobieski zalecał zgromadzonym księcia Kondeusza, wystąpił nagle wojewoda ruski, hetman polny Stanisław Jabłonowski.
— Kto dobrze życzy Polsce, naszej ojczyźnie, — zawołał donośnym głosem, — niech wybiera wraz ze mną zwycięzcę z pod Chocima, bohatera dowodzącego naszemi wojskami męża, który ojczyznę oswobadza od nieprzyjaciół, wielkiego wodza Jana Sobieskiego!
Okrzyk ten zadziwił tych, co stali najbliżej.
Nastąpiła chwila przykrej ciszy.
— Kto ze mną trzyma i Polskę kocha, niechaj woła: obierzmy królem Sobieskiego! — powtórzył hetman polny Jabłonowski.
Tym razem przystąpiło do niego siedmiu wojewodów i oddali głosy według jego życzenia.
Przykład ten podziałał na zgromadzenie.
Zdawało się, że wszyscy pójdą za danem hasłem.
Widząc to bracia Pacowie z kilkoma innymi Litwinami gniewnie opuścili pole elekcyi.
W tej chwili, podczas gdy decyzya jeszcze się wahała, wystąpił biskup krakowski Trzebicki i oświadczył, że tego dnia wybór nie może być rozstrzygnięty, ponieważ kilka województw opuściło zebranie.
Tymczasem zapadł wieczór i nie dokonawszy wyboru rozeszli się zgromadzeni, aby nazajutrz prowadzić dalej narady.
Tej nocy wielkie ożywienie panowało w pałacach i na ulicach Warszawy.
Odbywały się tajne narady.
Książę prymas, Jagiellona i obaj Pacowie czynili wszelkie starania, aby głosy, które oświadczyły za Sobieskim, przeciągnąć na inną stronę.
Wrogowie Sobieskiego przekonali się jednak wkrótce, że większa część wojewodów zdecydowała się już na wybór bohaterskiego pogromcy Turków i Tatarów.
Wściekłość ich tajona nie znała granic.
Proroctwo, które mówiło, że na głowie Sobieskiego, spocznie korona, miało się spełnić.
Nazajutrz wyborcy zgromadzili się znowu na polu elekcyjnem.
Wszyscy byli obecni, brakowało tylko kanclerza Paca i jego brata, hetmana polnego.
Książę Dymitr Wiśniowiecki posłał do nich z zaproszeniem, ale godziny upływały a zawezwani nie przybywali.
Tymczasem dla wielkiego marszałka Sobieskiego przygotowano obiad w jednym z poblizkich domków, a obecni panowie posługiwali mu podczas obiadu z odkrytemi głowami jak gdyby już rzeczywiście był monarchą.
Przejmującym był widok Jana Sobieskiego, otoczonego wojewodami, którzy mu oddawali cześć królewską, chociaż jeszcze nie został okrzyknięty królem.
Obiad ten prawie zadecydował o wyborze, gdy nad wieczorem Mikołaj Pac, biskup wileński i Kaźmierz Pac, biskup Żmudzki, a nadto Marcin Orpiński, wojewoda trocki i marszałek wielki litewski, Aleskander Połubiński, weszli do domku, w którym odbywała się ta uczta.
Przybyli oni z prośbą w imieniu kanclerza Paca i hetmana polnego Paca o odroczenie wyboru do dnia następnego.
Zgodnie z życzeniem Sobieskiego, wszyscy opuścili domek i udali się do Warszawy.
Gdy wreszcie dnia następnego Pacowie stosownie do swego przyrzeczenia ukazali się na polu elekcyjnem, około zachodu słońca imię Jana III dało się słyszeć z ust największej części obecnych.
Intrygi Jagiellony i jej stronników okazały się daremnemi.
Wojewodowie postanowili okrzyknąć królem tego, który w licznych walkach zdobył sobie niezwiędłe laury i którego sława jako zwycięzcy rozniosła się po za granice kraju.
Jan Sobieski został wybrany królem i udał się z wojewodami do kościoła św. Jana, gdzie odśpiewano Te Deum.
Następnie odwiedził owdowiałą królowę, która była chora i leżała w łóżku, ażeby jej oznajmić wypadek wyboru.
Eleonora austryacka usunęła się tymczasowo do klasztoru na Bielanach a później udała się do Wiednia, gdzie oddała rękę pierwszemu swemu wybrańcowi, księciu lotaryngskiemu.
Sejm dozwolił nowemu królowi, w dowód szczególnego poważania, zachować obok berła buławę hetmańską.
Jagiellona i Pacowie nie mogli przeszkodzić nawet temu niebywałemu dotychczas wyszczególnieniu, lecz starali się pokryć swoje niezadowolenie, udając, że się zupełnie zwracają na stronę nowego króla.
Gdy Jan Sobieski po wyborze powrócił do swego pałacu, Marya przyjęła go z niedającą się opisać radością.
Dumie jej stało się zadość!
Małżonek jej wstąpił na tron, ona zostawała królową.
Pochlebiało to jej próżności i kazało zapomnieć o wszystkiem innem.
Przybyli wojewodowie dla złożenia jej hołdu.
Piękna kobieta przyjęła ich z właściwym sobie wdziękiem.
Nadzieja, że będzie koronowaną razem ze swym małżonkiem, upajała Maryę najwyższą rozkoszą.
Przeszła ona wszystkie szczeble drabiny szczęścia i dosięgła najwyższego jej szczytu, zaćmiła wszystkie inne kobiety!
Krótki czas tylko potrzebowała czekać na to, aby korona przyozdobiła jej głowę.
A Jan Sobieski, wsławiony zwycięstwami, zasiadł na tronie.
Syn kasztelana krakowskiego, który nigdy nie myślał o tem, aby przepowiednia, przyrzekająca mu koronę wówczas, gdy był jeszcze w kolebce, sprawdzić się kiedyś mogła, dzielny wojownik i bohater, który całe zadanie swego życia widział na polu i sławy, mąż szlachetny, wspaniałomyślny i prawy, wstępował na tron swego ojczystego kraju, powołany głosami współobywateli.
Nie widać w nim było jednak zarozumiałości i dumy, słowem żadnej zmiany charakteru.
I teraz, tak jak wówczas, uważał się on tylko za pierwszego w szeregu obrońców ojczyzny, mającego święty obowiązek walczyć z nieprzyjaciółmi, gdziekolwiekby się pojawili.
Otrzymał berło, lecz buława hetmańska była ważniejszą dla niego.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: George Füllborn.